Skarb Kibica PKO Ekstraklasy: Ruch Chorzów – całkowity upadek i wielki powrót na salony


Ruch Chorzów wraca do ekstraklasy po sześciu latach rozłąki i chce coś udowodnić

18 lipca 2023 Skarb Kibica PKO Ekstraklasy: Ruch Chorzów – całkowity upadek i wielki powrót na salony
Marcin Bulanda / PressFocus

Największa przebudowa w szybkim tempie w historii ekstraklasy? Chyba śmiało możemy powiedzieć, że Ruch Chorzów właśnie tego dokonał. W ekstraklasie grali ostatni raz w sezonie 2016/2017, jednak wówczas zajęli ostatnie miejsce. Niestety to dopiero zapoczątkowało problemy, których nareszcie widzimy kres (przynajmniej tych na płaszczyźnie sportowej). Po sześciu latach „Niebiescy” ponownie będą grali w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeżeli spojrzymy na kadrę z ostatniego sezonu Ruchu w ekstraklasie, zobaczymy, że jedynym zawodnikiem, który znajduje się w składzie chorzowian również dziś, jest Łukasz Moneta (przyszedł tam sezon temu po kilku latach tułaczki po innych klubach). I sam ten fakt pokazuje, że w Ruchu bardzo dużo się pozmieniało, co specjalnie dziwne, patrząc na sytuację finansową tego klubu w ostatnich latach, nie jest. Wręcz aby utrzymać ten klub „przy życiu”, trzeba było się rozstać z dosłownie wszystkimi istotnymi graczami. Między innymi to sprawiło, że Ruch Chorzów najpierw spadł do 1. ligi, następnie do 2. ligi, a przez dwa sezony grał w 3. lidze polskiej!

Na szczęście po burzy wyszło słońce i fani „Niebieskich” ponownie zaczęli mieć powody do radości. Opuścili 3. ligę, a przez drugą przeszli zaskakująco szybko, bo od razu wygrali baraże. Jak to wyglądało na poziomie 1. ligi? Również błyskawicznie. Także z nutką zaskoczenia, patrząc na fakt, że przed poprzednim sezonem każdy liczył tam na utrzymanie i co najwyżej miejsce w środku tabeli. Tymczasem zaledwie sezon wystarczył im, aby w prawie najwyższej klasie rozgrywkowej zdobyć 62 punkty, zająć drugie miejsce i awansować do ekstraklasy.

Przygotowania do sezonu

3 czerwca Ruch Chorzów rozegrał ostatni mecz sezonu przeciwko GKS-owi Tychy. Warto dodać, że nie byli wówczas pewni awansu, bo gdyby przegrali, zostaliby zdegradowani do poziomu baraży. Jednak wygrali i mieli spokojną przerwę.

Do treningów wrócili 21 czerwca, więc dość szybko wzięli się do pracy w imię dłuższego zagoszczenia w ekstraklasie. Wyjechali wówczas na zgrupowanie do Buska-Zdroju, gdzie rozegrali swój pierwszy sparingowy mecz. Naprzeciw „Niebieskich” stanęło rumuńskie FC Voluntari. Spotkanie to skończyło się wynikiem 0:0.

Jako przygotowania do sezonu możemy też uznać wzięcie udziału w turnieju towarzyskim z okazji 100-lecia Górnika Radlin. Poza omawianym Ruchem i gospodarzem grały również takie zespoły jak Unia Oświęcim, Unia Racibórz, Wisła Kraków i Elana Toruń. Tych ostatnich chorzowianie przeszli w pierwszej rundzie, lecz w drugiej odpadli z Unią Radlin. W meczu o trzecie miejsce ograli zaś Unię Oświęcim 8:1. Dla Ruchu turniej był szansą na małe obluzowanie tempa z zachowaniem ciągłości w grze, natomiast dla kibiców ciekawą okazją, aby zobaczyć swoich piłkarzy w nietypowej, podchodzącej pod poziom amatorski scenerii.

Wracając zaś już do typowych sparingów, kolejny miał miejsce 5 lipca. Drugi mecz i drugi remis. Tym razem 1:1 z Hutnikiem Kraków. Pierwsza połowa w wykonaniu „Niebieskich” była przyzwoita, natomiast w drugiej widać było, że zawodnicy grają na dość dużym trybie oszczędnościowym. Na szczególne docenienie zasługuje za to Juliusz Letniowski, który jako nowy nabytek nie bał się brać gry na siebie i wziąć się za rozegranie akcji. Robił to jak na długość stażu bardzo dobrze.

Trzeci mecz i co? Znowu remis i ponownie 1:1. Tym razem chorzowianie nie byli w stanie wygrać ze Stalą Rzeszów. Niestety był to także kolejny bezbarwny mecz Ruchu, który do tego spotkania podszedł z arsenałem wielu już sprawdzonych zawodników. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że mocno przyczyniły się do tego bardzo niekorzystne warunki pogodowe, a sama Stal zagrała niezłe spotkanie.

Przedostatnim sprawdzianem był mecz z ekstraklasowiczem, Piastem Gliwice. Przeciwko najmocniejszemu rywalowi w presezonie Ruch został jednak zweryfikowany. To zespół Aleksandara Vukovicia przeważał, a Ruch Chorzów, z wyłączeniem kilku lepszych okazji, był raczej stroną momentami nieudolnie się broniącą. Ostatecznie skończyło się 1:0 dla gliwiczan.

Końcowym etapem przygotowań było zaś starcie z Odrą Opole, które dla odmiany udało się wygrać wynikiem 2:0. Po wszystkim odbyła się oficjalna prezentacja drużyny. Szlify przed sezonem zakończone i pomijając te wszystkie wyniki i sam styl drużyny, który w przypadku tak naprawdę większości spotkań był daleki od ideału, główny cel sparingów został spełniony – zostali przetestowani nowi gracze. I to w dużej liczbie. Praktycznie każdy dostał szansę w pewnym wymiarze czasowym, aby zgrać się z drużyną. Obyło się też bez kontuzji, a to jest przecież najważniejsze.

Ruch Chorzów – transfery

Ruch Chorzów wiele dokonał na rynku transferowym. Zarówno w kwestii piłkarzy przychodzących, jak i jeżeli chodzi o graczy opuszczających chorzowian. Zacznijmy od tych, którzy już nie będą grali w barwach „Niebieskich”. Ta lista jest dość długa, bo Ruch Chorzów musi jednak budować kadrę na wyższym poziomie niż dotychczas. Tym bardziej że praktycznie każdemu z opuszczających klub kończył się kontrakt, który po prostu nie został przedłużony. Niektórzy wrócili też z wypożyczeń (Jakub Witek, Szymon Kobusiński, Przemysław Maj i Jakub Osobiński). I tak właściwie żaden z nich nie przyczynił się znacząco do awansu…

W większości byli oni raczej marginalnymi postaciami w kwestii tego sukcesu. Świadczy o tym samo to, że z zawodników, którzy przebili barierę 1000 minut w sezonie, odszedł tylko Jakub Piątek (do Polonii Warszawa) i Łukasz Janoszka. Poza wspomnianymi nie ma również w Chorzowie Filipa Nawrockiego, Mikołaja Kwietniewskiego, Kacpra Bąka, Marcina Kowalskiego, Maksymiliana Roguły, Mateusza Wacławskiego, Piotra Wyroby i Filipa Żagiela.

Poza takim prostym wymienianiem warto przynajmniej jednej postaci poświęcić fragment tekstu… Łukasz „Ecik” Janoszka. Wszystko dlatego, że odeszła prawdziwa legenda „Niebieskich”. Do klubu z Chorzowa trafił bardzo dawno temu, bo w 2005 roku. Był na kilku wypożyczeniach, grał dla Zagłębia Lubin czy Stali Mielec, ale jednak najlepsze chwile spędził w ekipie 14-krotnego mistrza Polski. Na stare lata postanowił więc wrócić do swojej „ziemi obiecanej”, ale w momencie, kiedy w klubie nie działo się najlepiej.

Kilka lat tułaczki po niższych ligach jednak się opłaciło. Został on okrzyknięty niezaprzeczalną legendą i jedną z głównych twarzy Ruchu powracającego na szczyt… Tego kibice na pewno mu nie zapomną. Odszedł, bo sentymenty niestety trzeba odłożyć na bok. 36-latek nie przyda się już na poziomie ekstraklasy. Może brutalna, ale słuszna decyzja władz Ruchu Chorzów.

Tak dużo, bo łącznie 14 odejść zmusiło władze Ruchu Chorzów do pójścia na łowy po nowych piłkarzy, którzy mogą być ważnymi wzmocnieniami zespołu. Czy faktycznie są to postacie mogące realnie pomóc Ruchowi? W większości przypadków jest to kwestia bardzo dyskusyjna… Szczególnie jeżeli weźmiemy pod lupę do tej pory niepokazującego niczego ekstra w swojej karierze Dominika Steczyka czy dotychczas dołującego na poziomie ekstraklasy, wypożyczonego z Widzewa Łódź, Juliusza Letniowskiego…

Niektóre nabytki zapowiadają się z drugiej strony bardzo dobrze! Chociażby do Ruchu przeszedł Maciej Firlej, który spisywał się wybornie w barwach Znicza Pruszków. Kiedy jak nie teraz będzie miał szansę zaistnieć w najwyższej klasie rozgrywkowej? Ze Znicza przeszedł do beniaminka także jeszcze do niedawna według wielu najlepszy młodzieżowiec w 2. lidze, Dawid Barnowski. Ponadto ciekawie zapowiada się wypożyczenie z Rakowa Częstochowa, a więc Wiktor Długosz. W zespole mistrza Polski udało mu się nawet kilka razy zagrać… Przełożyło się to na pojedyncze asysty. Ruch zapewnił sobie opcję wykupu, gdyby ten się sprawdził. Jako uzupełnienie składu zostali ponadto sprowadzeni Szymon Szymański oraz Marcel Potoczny.

Kibiców szczególnie mogą cieszyć wzmocnienia przez piłkarzy, którzy w bardziej bądź mniej odległej przeszłości byli związani z „Niebieskimi”. Zaczniemy od powiedzenia o zawodniku, którego akurat nie ma w poniższej tabelce, bo nie jest to do końca transfer. Jest to na razie jedynie przedłużenie bardzo udanego wypożyczenia Michała Feliksa (z opcją wykupu po sezonie). Klub sprowadził także Mateusza Bartolewskiego, który w przeszłości z sukcesami reprezentował barwy Ruchu i który to przybył z Zagłębia Lubin. Na stadion przy ulicy Cichej zawita po kilku latach rozłąki również Michał Buchalik, czyli swego czasu regularnie grający na poziomie ekstraklasy golkiper (ostatnio zmiennik w Lechii Gdańsk).

Jeżeli mówimy o wielkich powrotach, grzechem byłoby nie wspomnieć o Filipie Starzyńskim, czyli legendzie Zagłębia Lubin. Na początku swojej piłkarskiej kariery był to również ważny zawodnik „Niebieskich”. Teraz wraca jako piłkarz niezwykle doświadczony i bogaty o masę goli i asyst w ekstraklasie. Swego czasu bezdyskusyjnie najlepszy punkt „Miedziowych” i jeden z najjaśniejszych w całej lidze. Choć ostatni rok był w jego wykonaniu dużo słabszy, Zagłębie chciało przedłużyć z nim kontrakt. Decyzja 32-latka była jednak zgoła inna… Czy Starzyński jest jeszcze w stanie dać jakość? Czas pokaże. Niemniej jest to na dziś zdecydowanie największe nazwisko w Chorzowie. Choć swoje lata ma, w kwestiach marketingowych naprawdę może mieć wielki udział w sukcesach beniaminka.

O co powalczą w tym sezonie?

Ruch Chorzów naprawdę bardzo mocno rozpieszczał swoich kibiców pod względem sportowym w ostatnich latach. W końcu z poziomu 3. ligi awansować do ekstraklasy w zaledwie cztery lata to nie lada wyczyn. Najwyższa klasa rozgrywkowa to już jednak zupełnie inny poziom, więc raczej nie ma co spodziewać się cudów. Powinni znaleźć się w dolnej połowie tabeli, mało tego, patrząc na kadrę, wzmocnienia, postać trenera i słaby presezon, chorzowianie raczej będą walczyć o utrzymanie w przyszłym sezonie.

Nie są najsłabszym beniaminkiem na papierze, ale najlepszym również nie, mają kilka ciekawych, zasłużonych na poziomie 1. ligi bądź ekstraklasy postaci, ale ogólnie większość kadry to jedna wielka niewiadoma w kontekście najbliższego sezonu. W tej drużynie naprawdę drzemie potencjał. Pytanie jednak, czy na ekstraklasę. Czy to już nie są zbyt wysokie progi? Czy moc Ruchu Chorzów jest dostatecznie duża? Czas pokaże. Jeżeli zaś okaże się, że „Niebiescy” zajmą 15., ostatnie miejsce gwarantujące utrzymanie w ekstraklasie, raczej nikt nie powinien kręcić nosem. Każde miejsce gwarantujące pozostanie w lidze będzie traktowane jako spełnienie celu.

Ruch Chorzów w liczbach

Z poprzedniego sezonu 1. ligi Ruch Chorzów nie został zapamiętany jako bardzo widowiskowa drużyna. Prędzej można tak powiedzieć o innym beniaminku, ŁKS-ie Łódź, bądź Wiśle Kraków, której akurat nie udało się awansować. Czym zatem wyróżnili się „Niebiescy”? Przede wszystkim postawą w defensywie. Ma to też przełożenie w liczbach, ponieważ nikt w 1. lidze nie stracił w poprzednim sezonie tak małej liczby bramek co Ruch (33). A pamiętajmy, że byli oni również i wówczas ligowym beniaminkiem. To pozwala sądzić, że także w ekstraklasie będą tracili mało goli. A to przecież przede wszystkim liczy się w walce o utrzymanie.

Ustaliliśmy sobie już, że Ruch Chorzów swoją grą raczej nie przyciągnie nowych kibiców przed telewizory. Co jednak może wnieść? W Polsce od lat trwa dyskusja na temat zagranicznych piłkarzy i ich wpływu na drużynę. W tej chwili chorzowianie są najbardziej polską drużyną w PKO Ekstraklasie! I trudno będzie ich przebić… Jarosław Skrobacz ma tylko jednego obcokrajowca w swoich szeregach – Czecha Jana Sedlaka. Jest to wynik niezwykle dobry, patrząc na to, że ostatni raz jakakolwiek drużyna miała w kadrze tylko jednego piłkarza nie z naszego kraju w sezonie 2009/2010. Wówczas wstrzemięźliwością od niepolskich graczy mógł się pochwalić Piast Gliwice.

Przewidywana jedenastka

Zawsze najtrudniej z całej ligi jest przewidzieć skład beniaminka. Tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę wspomniany w akapicie o transferach fakt, że doszło do zespołu aż dziesięciu nowych graczy! Większość z dużymi perspektywami na grę, natomiast duża część z nich pewnie finalnie nie będzie zadowolona ze swojej roli w zespole. Tak to już jest, kiedy klub ma aż tylu piłkarzy na podobnym poziomie. A Ruch Chorzów w tej chwili właśnie w taki sposób jest zbudowany.

Każdy pracuje, by w Lubinie wyjść od pierwszej minuty. Jarosław Skrobacz na łamach klubowej telewizji na początku sezonu przygotowawczego 

Pierwszą zagwozdką była kwestia formacji, ponieważ to nie jest pewne. W poprzednim sezonie Ruch Chorzów grał w systemie 1-3-4-2-1 albo 1-3-5-2, albo 1-4-2-3-1. Ewentualnie klasyczne 1-4-3-3. W sparingach był testowany system z trzema obrońcami i dwoma napastnikami z przodu, czego kontynuacji też nie możemy wykluczyć w trakcie sezonu. Niemniej postanowiliśmy postawić na najbardziej sprawdzony wariant trenera Jarosława Skrobacza, a więc pierwsze wymienione 1-3-4-2-1.

Skoro kwestie techniczne mamy omówione, przejdźmy do samych personaliów…

Na bramce akurat żadnych wątpliwości nie było – Jakub Bielecki. Został co prawda sprowadzony Michał Buchalik z dużo większym ekstraklasowym doświadczeniem, natomiast raczej jako dwójka. Na tę chwilę 22-latek ma pewny plac gry.

Przejdźmy do trójki środkowych obrońców. Tu pewniakiem jest Konrad Kasolik – absolutny lider defensywy Ruchu. Do uzupełnienia składu przewidujemy obecność doświadczonego Macieja Sadloka, a także Remigiusza Szywacza. Wszystkie te wybory jednakże z zastrzeżeniem, że do pierwszego składu równie dobrze za któregoś z dwóch ostatnich wymienionych panów mógłby wskoczyć Przemysław Szur czy Paweł Baranowski. Powoli do drzwi pierwszego składu będzie w dodatku pukał nowo sprowadzony ze Skry Częstochowa Szymon Szymański. Wybory te były poparte głównie okresem przygotowawczym, podczas którego właśnie ten tercet najczęściej wzajemnie się uzupełniał. W poprzednim sezonie zresztą również się sprawdzał.

Z pozycją tych dwóch bardziej defensywnie usposobionych pomocników raczej nie powinno być większych zaskoczeń. Tomasz Swędrowski występował przez większość sezonu w pierwszym składzie, natomiast w ostatnich decydujących miesiącach został zastąpiony Janem Sedlakiem, którego umieściliśmy w naszej jedenastce. Obok Czecha przewidujemy obecność Patryka Sikory.

Na bokach pomocy z racji na małe doświadczenie również nie postawiliśmy na nikogo nowego. Na prawej Kacper Michalski, zaś na lewej też bez zaskoczeń, gdyż tam naszym zdaniem od początku zagra „perełka” Ruchu, Tomasz Wójtowicz. Musimy natomiast wspomnieć o jeszcze kilku piłkarzach, którzy w trakcie sezonu będą na pewno naciskali na wspomnianą dwójkę… Chodzi nam o Wiktora Długosza, który na pewno będzie otrzymywał więcej szans niż w Rakowie, ale również o sprowadzonego z Zagłębia Lubin Mateusza Bartolewskiego.

Podwieszeni pomocnicy/fałszywi napastnicy to chyba jednak najtrudniejsza rola do wytypowania. My zdecydowaliśmy się po pierwsze na Filipa Starzyńskiego, który powinien zagrać przynajmniej na początku sezonu ze względu na to, że pokazywał się z całkiem solidnej strony w sparingach, jest najbardziej doświadczonym piłkarzem na poziomie ekstraklasy spośród wszystkich „Niebieskich”, a na dodatek inauguracyjny mecz Ruchu odbędzie się przecież w Lubinie przeciwko Zagłębiu, którego jest legendą. Scenariusz pod jego oficjalny debiut wręcz idealny…

Kto obok niego? Wydaje się, że najbezpieczniejszą opcją na początek jest Michał Feliks, który nie dość, że gra dużo w sparingach (co sugeruje, że trener poważnie bierze jego kandydaturę pod uwagę), to jest po prostu najbardziej obytą z drużyną postacią spośród rozsądnie wyglądających opcji. Występami przed sezonem niby zasłużył na to miejsce Juliusz Letniowski. Ale tu trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście jest najlepszą opcją? Jak widzicie po naszych wyborach, naszym zdaniem nie. Przynajmniej nie na ten moment… Potencjał na późniejszy etap sezonu lub nawet meczu na pewno jednak jest.

Została szpica i tu pomimo głośnego transferu Macieja Firleja (króla strzelców 2. ligi), który może naprawdę dużo znaczyć w tym sezonie Ruchu, wybór jest oczywisty i wcale nieskierowany ku kandydaturze byłego napastnika Znicza Pruszków. Nie można też zapomnieć o Dominiku Steczyku. Niemniej najpewniejszą opcją wciąż jest Daniel Szczepan, na którego dyspozycję w poprzednim sezonie kibice nie mogli narzekać. Dlatego też decydujemy się właśnie na 28-latka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze