Po co nam 18 zespołów w PKO Ekstraklasie?


Puszcza i ŁKS przegrały piątkowe mecze, straciwszy po pięć goli. Dziś zagra Ruch

28 października 2023 Po co nam 18 zespołów w PKO Ekstraklasie?
Natalia Bania

Oba piątkowe mecze wydawały się takimi z gatunku „make or break”. Rozstrzygające, czy któryś z beniaminków daje argumenty w walce o utrzymanie, czy będzie pogrążał się w marazmie. Do końca sezonu pozostało ponad 20 kolejek. ŁKS i Puszcza to niejedyne drużyny w kryzysie. Dla kibiców tych zespołów wygląda to jednak źle. ŁKS i Puszcza przegrały piątkowe mecze, straciwszy po pięć goli każdy.


Udostępnij na Udostępnij na

Strzelanina w Kielcach

Wczoraj w Kielcach pięciokrotnie zabrzmiały dźwięki przeboju Gali „Freed from desire” puszczanego po  golach strzelanych przez gospodarzy. Korona od początku stłamsiła podopiecznych Tułacza, oddając w pierwszej połowie 11 strzałów, z czego 6 celnych. Efekt? Wyraźna przewaga i wynik 3:0, choć jak pokazał mecz w środku tygodnia, taki wynik nie musi oznaczać końca emocji. W drugiej połowie ewidentne błędy obrony i Dziekońskiego podpięły Puszczę do tlenu, zrobiło się 3:2. Cholewiak miał piłkę na remis, ale jak pod koniec października – skończyło się na strachu.

W końcówce dwa gole Deaconu, przedzielone trafieniem Cholewiaka dały rezultat 5:3. Przy tak grającej defensywie Puszczy zdobycie trzech bramek to zdecydowanie za mało. Korona strzeliła po raz pierwszy pięć bramek u siebie w meczu ekstraklasy od sezonu 2012/2013, gdy pokonała 5:0 Jagiellonię. Na lewym skrzydle zagrał obecny trener „Złocisto-krwistych” Kamil Kuzera, a na prawej obronie Paweł Golański, obecnie dyrektor sportowy klubu z Kielc. Wówczas prawy obrońca okrasił występ dwoma golami i asystą.

Ciekawostką jest rekordowy debiut Igora Pieprzycy, który wczoraj miał 15 lat i 19 dni.  Pobił tym samym 64-letni rekord należący do Janusza Sroki z Cracovii, który debiutował w wieku 15 lat i 57 dni. Wszedł w 93. minucie, ale zdążył złapać żółtą kartkę.

Pogrom w Łodzi

Dostać na własnym stadionie 5:0 od Górnika, w którym grają Krawczyk, Lukoszek czy Szczęśniak, to bolesne uczucie. Do tego ostatni z wymienionych zdobył pierwszego gola w seniorskiej karierze. Nie był to najgorszy mecz łodzian w tej rundzie, tworzyli sytuacje, ale do pierwszego gola. Wynik idzie w świat. Jesteśmy po dwóch spotkaniach, więc nie będziemy ferować wyroków na całą kadencję Piotra Stokowca, ale efekt nowej miotły nie zaistniał. ŁKS wygląda tak samo jak za kadencji Kazimierza Moskala. Tejan wylądował na ławce, jego miejsce zajmuje Jurić, ale co z tego?

Problemem ŁKS-u okazał się nie Kazimierz Moskal, tylko to, jaką bandę na ekstraklasę zmontował Janusz Dziedzic. Już w I lidze łódzka ekipa nie rzucała na kolana. Medialny transfer Ramireza, który nie jest ciepło przyjęty przez kibiców, po tym jak zimą podpisałby kontrakt z Widzewem, gdyby nie regulacje UEFA. Na boisku zupełnie się nie broni, choć jest to najskuteczniejszy piłkarz ŁKS-u z dwoma golami, równo z pokracznym Tejanem. Nie chce nam się wierzyć, że transfer Antona Fase był poprzedzony researchem głębszym niż obejrzenie meczu Lech – Żalgiris Kowno, w którym Holender trafił z dystansu. Gulen, Louveau, Małachowski, Hoti raczej już nie zawojują PKO Ekstraklasy.

Wczoraj Stokowiec na Górnika wystawił trzech nominalnych prawych obrońców, a sześciu w ogóle. Pierwszy gol padł oczywiście z miejsca, gdzie zabrakło Dankowskiego, Głowackiego lub Szeligi. Strach pomyśleć, ilu ofensywnych piłkarzy w bój pośle trener ŁKS-u w przyszły weekend w meczu z będącym w fenomenalnej formie Śląskiem Wrocław.

Ich troje

Słówko jeszcze o Ruchu Chorzów, który dzielnie przedzierał się przez niższe ligi i wrócił do elity. Budowanie kadry na niemal samych Polakach też robi wrażenie. Szkoda, że jakość tych piłkarzy nie przystoi do poziomu ekstraklasy, a jeśli misja utrzymanie się nie powiedzie, niewielu w lidze pozostanie. Swędrowski, Wójtowicz albo Michalski to nie są postacie wyróżniające się na poziomie ligi. Nie są też perspektywiczni jak Bobek z ŁKS-u, którego chętnie w lidze będziemy oglądać dalej, o ile nie wyjedzie na Zachód.

Podkreślić należy zaangażowanie tych, dla których grają Szczepan i spółka. Ruch z powodów infrastrukturalnych mecze u siebie rozgrywa w Gliwicach, na stadionie Piasta. Na mieszczącym 9913 kibiców stadionie przy ul. Okrzei pojawia się średnio 9250 fanów. Mecze lokalnego Piasta w tej samej lidze odwiedza średnio zaledwie 6152 fanów. Dziś wieczorem podopieczni trenera Skrobacza przenoszą się do Chorzowa na Stadion Śląski. Wyzwanie niemałe, przyjeżdża wicelider z Wrocławia. Czy Sadlok z Szymańskim zatrzymają najlepszego piłkarza ligi Erika Exposito? A może beniaminkowie zgodnie potracą pięć bramek w tej serii gier? Przekonamy się dziś o 20:00.

Mamy naprawdę słabych beniaminków

Nie chodzi nawet o to, że Puszcza i ŁKS straciły po pięć bramek jednego dnia. Można zauważyć, że lepiej raz przegrać 0:5 czy 3:5 niż pięć razy 0:1. Odwracając punkt odniesienia, wiosną, gdy szalony rajd ku utrzymaniu notowała Korona, porażka 1:5 z Wartą Poznań w beznadziejnym stylu była ucieleśnieniem tezy z poprzedniego zdania. Tylko że wtedy była to jedyna porażka na przestrzeni 11 meczów ligowych! W tej chwili wszyscy trzej beniaminkowie, Ruch Puszcza i ŁKS, w 10 ostatnich spotkaniach wygrali po jednym. ŁKS z Pogonią, a Puszcza i Ruch z ŁKS-em. Złośliwie można rzec, że ktoś musiał.

Jesteśmy w trakcie 13. kolejki, a tegoroczni beniaminkowie wygrali zaledwie trzy mecze z drużynami, które były w zeszłym sezonie w PKO Ekstraklasie. Łącznie. Różnica poziomów jest dramatyczna. Niby do piętnastej w tabeli Stali Mielec drużyna z Niepołomic traci tylko dwa punkty, do Warty trzy, ale żeby kogokolwiek prześcignąć, trzeba zdobywać punkty. A w tym temacie beniaminkowie są zgodni.

Reforma ekstraklasy była błędem?

Reforma ekstraklasy rozszerzająca ligę do 18 zespołów nie zdaje egzaminu. Wpuszczamy do ligi drużyny niegotowe na ten poziom. Jest to trzeci sezon z tą reformą, a także trzeci, w którym beniaminkowie odstają i obniżają poziom ligi. Rok temu mieliśmy beznadziejną Miedź Legnica, wcześniej Górnik Łęczna i Termalicę Bruk-Bet Nieciecza. Radomiak dwa lata temu oraz Widzew jesienią i Korona wiosną sezonu 2022/2023 pudrowały problem, robiąc wyniki ponad stan, imponując grą i wynikami. W tym sezonie brakuje nawet iskierki nadziei. Ofensywnie grający ŁKS, Ruch oparty na samych Polakach i Janie Sedlaku, romantyczna historia Puszczy to fajne punkty zaczepienia. Ale co z tego, skoro na boisku wygląda to tragicznie?

Statystyki dla całej ligi dobrze oddają tę mizerię:

  • najwięcej straconych goli: Puszcza 28, ŁKS 27, Ruch 20, dalej… Lech 18,
  • najmniej strzelonych goli: ŁKS 7, Piast 10, Ruch 11, (Puszcza z 16 golami jest w górnej połowie stawki),
  • najgorszy bilans bramkowy: ŁKS -20, Puszcza -12, Ruch -9,  Cracovia -4,
  • najwięcej porażek : ŁKS 10, Puszcza 7, Ruch i Stal 6,
  • najmniej zwycięstw: Ruch 1, Puszcza, ŁKS, Piast 2,
  • liczba meczów bez zwycięstwa: Ruch 9, ŁKS 8, Puszcza 7, Stal 4.

Dramat.

Czy spadek oznacza katastrofę?

Najlepiej z beniaminków wygląda jak na razie Puszcza, która charakterem zdobyła kilka punktów. Dodatkowo klub wydaje się pogodzony z ewentualnym spadkiem, a ten sezon traktuje jak piękną przygodę, z której czerpie garściami. Ruch jest biedny, ale honor 14-krotnego mistrza Polski, wspieranego przez rzeszę fanów pewnie wymusi odważne ruchy transferowe zimą, nawet kosztem zadłużenia. ŁKS, czyli „„Rycerze Wiosny”, pewnie przypuści szturm transferowy, tak jak cztery lata temu, gdy ściągnięto Corrala, Vidmajera, Dąbrowskiego czy Domingueza. Wtedy się nie udało, pytanie, jak będzie tym razem. Jeśli ŁKS spadnie, będzie to tak jak w sezonach 2011/2012 i 2019/2020 jednoroczny epizod w ekstraklasie.

Beniaminkowie spadający w komplecie to nieczęsta sytuacja. W XXI wieku tylko w sezonie 2018/2019 spadły Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec. Czy tym razem scenariusz się powtórzy? Nie ma jeszcze listopada, ale wiele na to wskazuje.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze