Nie było tajemnicą, że podział ligi rosyjskiej na grupę mistrzowską i spadkową spowoduje nadmiar hitów. Jednak to, co zafunduje kalendarz Premier Ligi miejscowym kibicom w najbliższy weekend, mało kogo nie usatysfakcjonuje. Często w Moskwie rozgrywane są derby, a w zbliżającej się kolejce te rozegrane zostaną dwukrotnie. A całość ukoronuje starcie dwóch ostatnich mistrzów Rosji.
Zdecydowanie przed szereg wybija się starcie dwóch obecnie najlepszych stołecznych ekip. Już w sobotę widzowie, którzy zdecydują się przyjść na Łużniki, będę mogli obejrzeć konfrontację aktualnego wicemistrza Rosji i wicelidera tabeli, CSKA Moskwa, z zajmującym trzecie miejsce w tabeli Lokomotiwem. Za faworytów tego starcia należy uznać podopiecznych Leonida Słuckiego. Ci przystąpią do zbliżającego się spotkania w lepszych humorach. Nic tak nie może poprawić „Wojskowym” nastroju jak zwycięstwo nad odwiecznym rywalem, Spartakiem. Również i kadra, jaką ma do dyspozycji szkoleniowiec sobotnich gospodarzy, pod względem personalnym prezentuje się nieco bardziej okazale. Posiadanie w swoim składzie Ałana Dzagojewa, Keisuke Hondy, Zorana Tosicia, a przede wszystkim Seydou Doumbii to niewątpliwe atuty aktualnego wicemistrza. Lokomotiw nie ma się jednak czego bać. On też przystąpi do walki pokrzepiony prestiżowym zwycięstwem nad nafaszerowanym gwiazdami Anży Machaczkała.

Kadra „Parowozu” może nie prezentuje się już tak okazale, ale jego przewaga leży gdzie indziej. Tworzy ją doświadczony taktyk, Jose Couceiro, Jego wiedza piłkarska i doświadczenie z pewnością przyniosą pożytek w walce z teoretycznie mocniejszym rywalem. Portugalczykowi pewności siebie w dowodzeniu drużyną dodał również fakt wygrania przed tygodniem z samym Guusem Hiddinkiem. Efekty jego pracy widać w osiąganych przez niego wynikach. Po podziale na grupę mistrzowską i spadkową Couceiro wywalczył siedem, podczas gdy jego sobotni rywal tylko pięć punktów. Na własnym boisku z Lokomotiwem CSKA nigdy nie grało się łatwo. Na osiem w ostatnich latach spotkań na swoim terenie „Wojskowi” lepsi okazali się lepsi zaledwie trzy razy przy dwóch wygranych „Loko”. Jednak po raz ostatni „Parowoz” triumfował na Łużnikach we wrześniu 2006 roku. Co ciekawe, lepszy bilans bramek na boisku „Wojskowych” mają goście, którzy są o bramkę skuteczniejsi. Wierzą zapewne w to, że w sobotę uda im się to podtrzymać. Na zupełnie inny scenariusz liczą miejscowi, którzy muszą wygrać, jeżeli chcą utrzymać dystans dzielący ich od Zenitu Sankt Petersburg lub nawet zredukować stratę.
Nie mniej ciekawe derby rozegrane zostaną na Arena Chimki. Tam do rywalizacji przystąpią Dynamo i Spartak. Te drużyny, w przeciwieństwie do drugiego starcia derbowego, będą chciały udowodnić swoim kibicom i sobie samym, że ostatnie wyniki należy utożsamiać z wypadkami przy pracy. Bardzo dotknięci czują się zawodnicy Spartaka, którzy w bardzo prestiżowym derbach ulegli CSKA 1:2. Nie mniejszą plamę do zmycia mają „Biało-niebiescy”. Ci nie tylko polegli w ważnym spotkaniu z Zenitem, ale pozwolili również przeciwnikom na pięciokrotne umieszczenie futbolówki w siatce. Stracili przez to trzecie miejsce w tabeli na rzecz Lokomotiwu, czego wynikiem jest zmniejszenie się prawdopodobieństwa ich udziału w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jeśli nadal liczą na grę wśród europejskiej elity, nie mogą sobie pozwolić na porażkę.

Jednak „Czerwono-biali” również są głodni gry wśród najlepszych i to motywować ich będzie do dobrego występu. Oba zespoły mają porównywalną siłę rażenia. Zarówno jedni, jak i drudzy mają kim straszyć nie tylko siebie nawzajem, ale również innych rywali. Dynamo liczy na swoich liderów – Kevina Kurnayiego i Andrija Woronina – wspieranych w ataku Aleksandrem Kokorinem, a w pomocy Aleksandrem Samiedowem i Igorem Siemszowem. Podstawową siłę ofensywą Spartaka Stanowić mają Emmanuel Emenike, Artiom Dziuba i Ari, liczący na dobre podanie od Dinijara Bilialietdinowa. Wynikiem, którego teoretycznie najbardziej należy się spodziewać, jest remis. Ostatnie rozstrzygnięte starcie na obiekcie Dynama miało miejsce 13 kwietnia 2008, a lepsi okazali się w nim gospodarze. Za to zawodnicy Walerego Karpina nie wygrali ze swoimi najbliższymi rywalami na wyjeździe od 11 marca 2007. W niedzielę mają zatem świetną okazję na poprawę tej statystyki. Pytanie, czy ją wykorzystają.
W przeciwieństwie do swoich rywali w dość uprzywilejowanej sytuacji zdaje się znajdować aktualny mistrz kraju. Zenit Sankt Petersburg w najbliższej kolejce podejmie na Pietrowskim dwukrotnie w ostatnich latach najlepszą rosyjską ekipę, Rubin Kazań. Nikt nie ma wątpliwości, że to zespół prowadzony przez Luciano Spallettiego jest faworytem. Czempioni dysponują zdecydowanie mocniejszym składem nich ich kazańscy rywale. Podczas gdy Aleksandr Kierżakow, Roman Szyrokow i Wiktor Fajzulin prezentują pełnię formy, Obafemi Martins, Nelson Valdez i Roman Eremenko najlepsze lata mają już za sobą. Zenit przystąpi do tego starcia jako lider, pokrzepiony rozgromieniem jednego z najważniejszych rywali w walce o triumf w lidze, Dynama, aż 5:1. Rubin o swoim poprzednim starciu powinien jak najszybciej zapomnieć. Porażka z prowadzonym przez Dana Petrescu Kubaniem nie przynosi ujmy, ale znacznie zmniejszyła szansę podopiecznych Kurbana Bierdyjewa na udział w europejskich pucharach. Rubin świetnie rozpoczął rywalizację w grupie mistrzowskiej od dwóch zwycięstw, lecz na wiosną nie imponuje. Po wznowieniu rozgrywek zdobył zaledwie dwa punkty. Dla odmiany po podziale na grupy petersburżanie jeszcze nie przegrali. Kazańczykom za to po raz ostatni na swoim stadionie ulegli cztery lata temu, a od 3,5 w ogóle nie przegrali z Rubinem. Ewentualna wygrana znacznie przybliży ich do tytułu mistrzowskiego i to będzie stanowiło dla zawodników Spallettiego główną motywację do dobrej gry.
W pozostałych meczach zmierzą się: Tom z Kryljami, Krasnodar z Amkarem, Rostów z Nalczikiem, Anży z Kubaniem i Terek z Wołgą.