Podsumowanie rundy jesiennej Fortuna 1. Ligi sezonu 2020/2021


Koniec roku to czas podsumowań. Podsumujmy więc rundę jesienną zaplecza ekstraklasy

30 grudnia 2020 Podsumowanie rundy jesiennej Fortuna 1. Ligi sezonu 2020/2021

Jesień w pierwszej lidze obfitowała w wiele ciekawych wydarzeń. Kto zaskoczył pozytywnie, a kto zawiódł? Jak poradzili sobie beniaminkowie, a jak spadkowicze z ekstraklasy? Jaki był najciekawszy mecz? Które drużyny najbardziej zasługują na awans, a które do końca będą bić się o utrzymanie? Odpowiedzmy zatem na te wszystkie pytania.


Udostępnij na Udostępnij na

Rozgrywki pierwszej ligi były solidnie storpedowane przez pandemię koronawirusa. Wiele meczów odwoływano, kilka zostało nawet przesuniętych na wiosnę. Jednak większość rundy, i to zdecydowaną, udało się rozegrać. To daje nam możliwość zrobienia podsumowań, wysnucia pewnych wniosków i małej próby przewidzenia tego, co może wydarzyć się wiosną.

Beniaminkowie

Tutaj bez wątpienia trzy drużyny podzieliły się na trzy obozy. Jedna gra dość niespodziewanie o awans, druga kręci się wokół środka tabeli z nadziejami na baraże, zaś trzecia ekipa do końca będzie walczyć o uniknięcie spadku. Pierwsza z wymienionych ekip to oczywiście Górnik Łęczna. „Zielono-czarni” rok temu mieli powalczyć o baraże w drugiej lidze, tymczasem pogodzili walczące o awans zespoły Widzewa i GKS-u Katowice i awansowali do pierwszej ligi z pierwszego miejsca. Na zapleczu ekstraklasy radzą sobie równie dobrze. Zajmują trzecie miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co wicelider ŁKS. Dysponują drugą defensywą w lidze, do czego niewątpliwie przyczynił się bramkarz Maciej Gostomski. Dodatkowo wiedzą, czym jest atut własnego boiska, bo u siebie ani razu nie dali się pokonać.

Kolejnym beniaminkiem jest Widzew. Biorąc pod uwagę historię klubu i liczbę sprzedanych karnetów, niewątpliwie zasługują na walkę o czołowe lokaty w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jednak bałagan w zarządzaniu klubem, nietrafione transfery i słaba kadra dają dopiero 13. lokatę z ośmiopunktową stratą do miejsc barażowych. Jednak widzewiacy mają dwa mecze rozegrane mniej od większości ligi. Raczej w tym sezonie nie liczyli na awans do ekstraklasy, ale udział w barażach wydaje się nadal celem włodarzy klubu. Na pewno przed awansem zespół czeka spora przebudowa kadry, bo próżno szukać w szeregach „Czerwono-biało-czerwonych” piłkarzy z tego poziomu rozgrywek.

Trzecim beniaminkiem jest Resovia Rzeszów, czyli najsłabsza drużyna rundy jesiennej Fortuna 1. Ligi. Tylko dwa odniesione zwycięstwa w siedemnastu meczach to nie jest powód do dumy. W trakcie rundy został wymieniony szkoleniowiec, ale niestety nie zadziałał efekt nowej miotły. W czterech spotkaniach pod wodzą trenera Mroczkowskiego rzeszowianie zdobyli tylko jeden punkt. Być może po przepracowaniu i wdrożeniu swoich pomysłów zimą Resovia odpali wiosną. Dobrą wiadomością jest na pewno to, że tylko jedna drużyna spada do 2. ligi, tym samym walka o utrzymanie powinna być łatwiejsza. Ale beniaminek startuje z ostatniej lokaty w tabeli, co na pewno walki o pozostanie w lidze nie ułatwia.

Resovia Rzeszów uratowana przez reformę?

Spadkowicze

Wśród trzech spadkowiczów z ekstraklasy upatrywano przynajmniej dwóch ekip, które powalczą o powrót do elity. Zdecydowanym faworytem pierwszej ligi była Arka Gdynia. W ŁKS-ie Łódź również upatrywano drużynę do gry minimum w barażach. Zaś Korona Kielce pozostawała zagadką i nie do końca wiadomo było, czego oczekiwać. Najlepiej jak do tej pory wypadł spadkowicz z Łodzi. Ełkaesiacy początek sezonu mieli piorunujący i po jedenastu rozegranych meczach mogli pochwalić się bilansem dziesięciu zwycięstw plus jednego remisu. Potem w drużynę uderzyła pandemia koronawirusa oraz kontuzje i w ostatnich pięciu kolejkach „Biało-czerwono-biali” raz zremisowali, a cztery razy zeszli z boiska pokonani. Patrząc na obecny stan tabeli, ełkaesiacy świetnie punktowali z dołem tabeli, ale dużo słabiej z czołówką. Muszą szybko podnieść się z dołka i znów wrócić na zwycięską ścieżkę, bo mogą obudzić się w barażach albo nawet poza nimi. Niewątpliwie jednak wypadli najlepiej spośród wszystkich spadkowiczów.

Arka Gdynia miała różne wahania formy. Najpierw świetnie zaczęła, wygrywając cztery spotkania z rzędu, by potem w pięciu kolejnych trzy razy zremisować i dwa razy przegrać. Później w zwycięstwa wplatała pojedyncze wpadki, a rundę zakończyła dwoma remisami. To daje jej piątą lokatę w tabeli z ledwie trzema punktami straty do wicelidera. Niestety dla włodarzy klubu to za mało. Dlatego z posadą pierwszego trenera pożegnał się Ireneusz Mamrot, którego na stanowisku zastąpił Dariusz Marzec. W zeszłym sezonie prowadził Stal Mielec, którą z pierwszego miejsca w tabeli wprowadził do elity. Tym samym wie, czego wymagają włodarze klubu, i wie, jak to osiągnąć.

Ostatni ze spadkowiczów – Korona Kielce – spisuje się przyzwoicie. Trudno było ocenić przed sezonem, na co stać kielczan. Duża część zawodników opuściła drużynę. Do tego doszły zawirowania z właścicielami i brakiem pieniędzy. W klubie został natomiast trener Bartoszek, który postanowił nie zostawiać zespołu w tak trudnym momencie. Kilku doświadczonych piłkarzy otoczonych zdolną młodzieżą z Akademii to mieszanka, która da na pewno spokojne utrzymanie. Być może jednak środek tabeli to nie będzie maksimum możliwości. Sześć punktów straty do baraży i jeden mecz zaległy dają nadzieje na rundę wiosenną. „Scyzoryki” pod batutą Bartoszka znani są z waleczności, więc na pewno nie poddadzą się i będą wierzyć do końca. A w barażach wszystko może się zdarzyć.

Walka o awans

Niewątpliwie najbliżej ekstraklasy jest Termalica Nieciecza. Zespół gra równo przez cały sezon. Ma dziesięć punktów przewagi nad drugim miejscem, dysponuje najlepszą defensywą w lidze, a w ataku gra Roman Gergel – najlepszy strzelec ligi. Jeżeli niecieczanie seryjnie nie zaczną przegrywać, co jest naprawdę mało możliwe, to zameldują się znów w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Kolejna drużyna w tabeli – ŁKS Łódź – również zasługuje na awans. Musi tylko szybko przerwać serię porażek i zacząć rundę wiosenną tak dobrze jak jesienną. Kolejna ekipa to Górnik Łęczna. Beniaminek naprawdę dobrze się prezentuje, jednak nie zdarzył mu się jeszcze żaden większy kryzys. Wydaje się, że w kilku meczach wygrał szczęśliwie i tego szczęścia może w pewnym momencie zabraknąć. Jednak miejsce w barażach jest w jego zasięgu. A wtedy dwa spotkania dzielą wszystkich z czterech ich uczestników od awansu.

Arka Gdynia z nowym szkoleniowcem może jeszcze sporo namieszać w czołówce. Miała mały kryzys i wahania formy jesienią, ale kiedy ją ustabilizuje, to najprawdopodobniej powalczy z ŁKS-em o drugie miejsce w tabeli i bezpośredni awans. Kolejne drużyny, czyli Radomiak i Miedź Legnica, będą musiały bronić miejsc w strefie barażowej, bo wydaje się, że chęć na nie mają również GKS Tychy i Odra Opole. A ostatniego słowa na pewno nie powiedziały Korona i Widzew.

Bitwa o utrzymanie

O ile aż sześć drużyn będzie na koniec walczyło o promocję do ekstraklasy, o tyle do 2. ligi spadnie tylko jedna. Długo wydawało się, że będzie to Sandecja Nowy Sącz, jednak po przyjściu trenera Dudka wiele się zmieniło i „Biało-czarni” zaczęli solidnie punktować. Z drugiej strony nie mogą spać spokojnie, bo mają tylko cztery punkty przewagi nad ostatnim miejscem. W tej chwili stawkę zamyka Resovia Rzeszów, która chyba nie liczyła sił na zamiary i po sensacyjnym awansie w barażach do 1. ligi nie radzi sobie w niej zbyt dobrze. Większość spotkań przez brak stadionu rzeszowianie grali na wyjeździe, co oznacza, że teraz czeka ich wiosenny maraton meczów u siebie. Trener Mroczkowski musi jak najszybciej wymyślić plan naprawczy, aby nie było za późno na ratowanie 1. ligi dla Resovii.

Klub Syzyf? GKS Bełchatów!

W walkę o utrzymanie na pewno będą również zamieszane inne trzy ekipy. GKS Bełchatów ma bardzo duże problemy organizacyjne i finansowe. Większość ludzi w klubie – zawodników, trenerów i innych pracowników – czeka na zaległe wypłaty. To na pewno nie ułatwia pracy. W zeszłym sezonie udało się cudownie uratować przed spadkiem, ale cuda nie zdarzają się dwa razy. Kolejną drużyną, dodajmy że przedostatnią w tabeli, jest Zagłębie Sosnowiec. To chyba największe zaskoczenie in minus tego sezonu 1. ligi. Sosnowiczanie mają tylko dwa punkty przewagi nad ostatnią Resovią, a przecież klub miał myśleć o walce chociażby o baraże. Niestety te marzenia musi odłożyć na przyszły sezon, ale najpierw trzeba uniknąć spadku. Ostatnią ekipą zamieszaną w walkę o utrzymanie jest GKS Jastrzębie. Ma szesnaście punktów, a więc siedem więcej niż ostatni team, natomiast długa droga jeszcze przed nim do spokojnego utrzymania.

Naj, naj, naj…

Największe pozytywne zaskoczenie – Górnik Łęczna

Nie ma co ukrywać, że w tym sezonie w pierwszej lidze znalazło się bardzo silne grono. Siedem zespołów w ostatnich kilku latach grało przecież w ekstraklasie, z której w poprzedniej kampanii spadły trzy ekipy. Do tego Termalica czy Miedź Legnica pokazały ambicje na awans, a groźni okazali się między innymi Radomiak, Odra i Puszcza. Wśród tych wszystkich zespołów – pretendentów do promocji – nieoczekiwanie znalazł się Górnik Łęczna. Druga defensywa ligi (dwanaście straconych goli) i jedyna ekipa, która w tym sezonie nie przegrała jeszcze domowego spotkania.

Największe rozczarowanie – Zagłębie Sosnowiec

Zagłębie, jak zresztą każdy spadkowicz z ekstraklasy, miało nadzieje na szybki powrót do elity. Życie zweryfikowało plany sosnowiczan, którzy zdecydowanie za bardzo chcieli ratować swój ekstraklasowy byt, przepłacając spore pieniądze. Teraz zespół zmaga się z wieloma problemami, czego odzwierciedleniem jest pozycja Zagłębia w tabeli. 17. miejsce i tylko dwa punkty przewagi nad Resovią nie dają dużego komfortu. Sosnowiczan może jednak uratować fakt, że do 2. ligi w tym roku spadnie tylko jedna ekipa. Warto także dodać, że Zagłębie jest jedyną ekipą, która wiosną nie zaliczyła żadnego zwycięstwa na wyjeździe.

Najlepsza defensywa – Termalica Nieciecza (osiem bramek straconych)

Termalica jesienią wyrosła nie tylko na kandydata do awansu, ale także do mistrzostwa. Po tym, jak największy do tej pory rywal, ŁKS, złapał małą zadyszkę, niecieczanie wykorzystali odpowiedni do tego moment i uciekli reszcie stawki aż na dziesięć punktów. W ostatnich pięciu latach żadna drużyna nie wyrobiła sobie takiej przewagi nad pozostałymi ekipami już na tym etapie sezonu.

Najlepsza ofensywa – ŁKS Łódź (36 bramek strzelonych)

Choć końcówka jesieni pozostawia wiele do życzenia, ofensywa ŁKS-u była w tej rundzie niezawodna. 36 strzelonych goli w całej rundzie daje średnią ponad dwóch trafień na mecz – najwięcej w całej lidze. Gorzej spisywał się blok defensywny, przez co ŁKS zakończył rundę na trzecim miejscu. Warte odnotowania jest z pewnością wejście łódzkich napastników w ten sezon, bo w pewnym momencie mogli pochwalić się średnią powyżej trzech bramek na mecz.

Najlepszy strzelec – Roman Gergel (14 bramek)

Jako jedna z trzech drużyn tej jesieni Termalica również przekroczyła granicę 30 strzelonych bramek. Cały zespół ma ich na koncie dokładnie tyle, 30, a prawie połowę z tych trafień zapewnił drużynie Roman Gergel. 32-letni Słowak już kolejny sezon pokazuje, jak ważnym jest filarem w drużynie z Niecieczy. Niewykluczone, że w przyszłym roku – już w ekstraklasie – wciąż będzie czarował.

Najlepszy mecz – ŁKS Łódź 4:4 Puszcza Niepołomice

Jesienią byliśmy świadkami wielu arcyciekawych spotkań. Trudno było nam wybrać najlepszy mecz tej rundy, bo kandydatów było sporo, między innymi szalone starcie Miedzi z Chrobrym, w którym w 94. minucie Mateusz Hewelt zdobył gola dającego remis w derbach. Jednakże ostatecznie zdecydowaliśmy się na starcie ŁKS-u z Puszczą. Wydawało się, że łodzianie mają ten mecz pod kontrolą, ale Puszcza nie poddawała się do samego końca. Charakter i ambicje zespołu przekuły się w wymierny wynik, bo w zaledwie kilka minut niepołomiczanie odrobili dwie bramki i urwali faworytom cenny punkt. Gospodarzom z pewnością nie pomógł fakt, że już w 27. minucie, za sprawą czerwonej kartki, boisko musiał opuścić Maciej Wolski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze