Tottenham Hotspur ma w swoich szeregach piłkarza, który może w przyszłości zawojować stadiony świata. Przyjrzyjmy się więc temu graczowi, Dorianowi Dervite.
Kariera młodzieżowa w Lille
25 lipca 1988 roku może okazać się bardzo ważną datą dla francuskiej i angielskiej piłki. Wtedy na świat przyszedł Dorian Dervite, człowiek, który być może będzie wielkim graczem. Miejscem jego narodzin jest miasto położone w kraju ze stolicą w Paryżu, Lille. Jako wysportowany młodzieniec i lokalny patriota dołączył do grup młodzieżowych klubu o jednakowej nazwie jak miasto. Dorian szybko przekonał do siebie szkoleniowców i zajął miejsce na środku bloku defensywnego, mimo początkowych ciągot do gry ofensywnej. W rozgrywkach młodzieżowych imponował opanowaniem jak na swój wiek i grą w powietrzu, w czym niebagatelny udział miał jego wzrost (190 cm).

W 2003 roku jego dobre występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji Francji U-16. 15-letni wówczas piłkarz na dobre zadomowił się w ekipie trójkolorowych, rozgrywając 17 spotkań, strzelając w nich jednego gola w tej grupie wiekowej. Rok później trafił do grupy wiekowej U-17, grając w identycznej liczbie meczów co poprzednio, jednak zdobywając o jedną bramkę więcej.
Debiut u boku Dawsona
Poczynania Dervita nie umknęły czujnym obserwatorom Tottenhamu Hotspur. W 2006 roku popularne „Koguty” złożyły ofertę utalentowanemu stoperowi. Podobno wielkim orędownikiem tego transferu był Martin Jol, ówczesny trener ekipy z Londynu. Francuski piłkarz musiał skalkulować wszystkie plusy i minusy i ostatecznie zdecydował się dołączyć do akademii klubu z White Hart Lane. To była przełomowa decyzja w jego karierze, gdyż musiał porzucić swój kraj, miasto, znajomych na rzecz profesjonalnej kariery. Początki w klubie miał bardzo dobre, zbierał znakomite recenzje za występy w młodzieżówce Tottenhamu i sztab szkoleniowy zdecydował się dać mu szansę gry w pierwszym zespole.
Był to ósmy dzień listopada 2006 roku. Przeciwnikiem „Kogutów” było Port Vale w ramach czwartej rundy rozgrywek Carling Cup. Dla kibiców zgromadzonych tego dnia na stadionie był to zwykły mecz, w którym spodziewali się zdecydowanego zwycięstwa swoich pupili i pewnego awansu do kolejnej fazy, jednak dla Doriana Dervita było to coś więcej, spełnienie marzeń. Jego partnerem na środku defensywy był zdecydowanie bardziej doświadczony Michael Dawson. Spotkanie spokojnie wygrał Tottenham w stosunku 3:1, a nasz bohater rozegrał dobre zawody.
Francuz był regularnie powoływany do kolejnych grup młodzieżowych reprezentacji kraju. Zagrał osiem razy dla zespołu U-18 i dziewięć dla U-19.
Przykra kontuzja i wypożyczenie

Wydawało się, że z biegiem czasu będzie otrzymywał coraz więcej szans w pierwszym zespole, jednak los okazał się bardzo okrutny. Na początku stycznia 2007 roku dostał powołanie na mecz rezerw przeciwko Norwich. Gdyby wiedział, co się wydarzy, pewnie zrobiłby wszystko, aby w nim nie zagrać. Otóż w trakcie pojedynku został brutalnie sfaulowany i doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy! Taki uraz, w takim wieku często oznacza koniec kariery, ale Dervite postanowił walczyć o powrót do piłkarskiego świata.
Po długiej rehabilitacji wrócił do zespołu U-21 angielskiej ekipy, żeby tam powoli odbudowywać formę. W końcu, w 2009 roku kierownictwo „Kogutów” zdecydowało, że najlepszym rozwiązaniem dla zawodnika będzie wypożyczenie do jednej z niższych lig. Padło na Southend z League One (trzeci poziom rozgrywkowy). Tam Dorian szybko przebił się do pierwszego składu i zagrał w 18 spotkaniach i nadal przebywa w tym klubie.
Przyszłość
Gdyby nie kontuzja zapewne już widzielibyśmy młodego obrońcę jako objawienie rundy czy sezonu, jednak nic straconego. Jeśli Dervite po powrocie z wypożyczenia zdoła sobie wywalczyć miejsce w bloku defensywnym Tottenhamu, albo zmieni klub, to nie mam wątpliwości, iż na pewno będzie o nim głośno.