Mateusz Klich odchodzi z Leeds. Piękna historia dobiegła końca


Mateusz Klich wraz ze swoim klubem poinformował, iż odchodzi Leeds United. Po ostatnim meczu z West Hamem odbyło się nawet symboliczne pożegnanie polskiego pomocnika

6 stycznia 2023 Mateusz Klich odchodzi z Leeds. Piękna historia dobiegła końca
leeds-live.co.uk

„To jest już koniec” – ta znana piosenka Elektrycznych Gitar idealnie obrazuje polski wątek w 19. kolejce Premier League. Jak się okazało, był to bowiem ostatni mecz Mateusza Klicha w Leeds United. Po 4,5 roku pomocnik opuszcza klub z Elland Road. Tym samym kończy swoją piękną przygodę na Wyspach. Przychodził jako nikt – odchodzi jako legenda...


Udostępnij na Udostępnij na

Było wiele ciekawych wydarzeń w minionej już kolejce. Również jeżeli chodzi o Polaków. Szczególnie za sprawą spotkania West Hamu z Leeds United (2:2). Cały i to całkiem udany mecz zaliczył Łukasz Fabiański. To nie on był jednak główną gwiazdą tego wieczoru. Mateusz Klich wraz z klubem poinformowali, iż przygoda reprezentanta Polski w ekipie „Pawii” mimo jeszcze roku ważnego kontraktu dobiega końca.

A jak został pożegnany Mateusz Klich? Jak na legendę przystało. Szpaler, śpiewy kibiców i skandowanie jego nazwiska. To początek nowego etapu w życiu tego piłkarza. Niemniej najpierw należy podsumować ten już miniony…

Przychodził jako nikt

Latem 2017 doszło do zaskakującego ruchu transferowego. Mateusz Klich przyszedł do Leeds z holenderskiego Twente. Łącznie kosztował „Pawie” naprawdę skromne pieniądze. Przychodził tam jako kompletnie anonimowa postać. To znaczy coś tam w CV miał. Przeszłość w Bundeslidze, swego czasu dobra gra w Cracovii, a także pewnego rodzaju tytuł młodego polskiego talentu. To jednak tyle. Warto dodać, że w większości miejsc nie sprawdził się. A to zostawał wysyłany do drugiej drużyny, a to był wiecznym rezerwowym. Swoje miejsce na ziemi znajdował właściwie jedynie w Niderlandach, skąd też powędrował do Leeds United.

Czy szło mu tam dobrze? Na pewno nie od początku. Podejście wszystkich wokół do jego osoby, patrząc na liczbę porażek w jego karierze, było dość sceptyczne. I nie można było się temu dziwić. Sam Mateusz Klich przyznawał, że będąc w Eredivisie, nie spodziewał się, że zgłosi się po niego klub z Championship – i to z ambicjami na awans do Premier League. A Polak przecież nie był ściągany, aby grzać ławę.

Czy od początku Mateusz Klich radził sobie dobrze w nowym klubie? No niezbyt. Słaba forma, częste pojedyncze błędy, niepewne wejście do Championship, a na dodatek przez swój specyficzny temperament nie mógł odnaleźć wspólnego języka z ówczesnym trenerem „Pawi” Thomasem Christiansenem. Na jego szczęście, on także nie podołał zadaniu i został przedwcześnie zwolniony. Tu pojawił się dla Polaka ten promyczek nadziei…

Żołnierz Marcelo Bielsy

Marcelo Bielsa – oto najważniejsza osoba w karierze Mateusza Klicha. Można powiedzieć, iż stanowił on dla niego funkcję piłkarskiego taty, który wyciągnął z tego, wydawałoby się, słabego piłkarza to, co najlepsze. Skutkowało to po słabszym sezonie nagłym wzrostem jego formy. Z zawodnika, którego chciano odsunąć powoli od zespołu, stał się gościem grającym niemal każdy mecz od pierwszej do ostatniej minuty. Nawet w tak wymagającej lidze, jaką było intensywne Championship. Tam spędzili po przyjściu Bielsy w sumie dwa sezony. W jednym podopieczni Argentyńczyka nie awansowali z powodu nieszczęśliwego dla nich przebiegu baraży, a już w drugim roku zajęli 1. pierwsze miejsce w lidze i o nic nie musieli się martwić.

Marcelo Bielsa preferował futbol dość specyficzny. Na pewno był on ofensywny, ale nietypowy z powodu na liczne nieczyste zagrywki. Prowokowanie rywala w celu podburzenia morale było na porządku dziennym, a Mateusz Klich w takim klimacie czuł się jak ryba w wodzie. Nie na samej prowokacji Leeds się jednak kończy. Zespół z Elland Road faktycznie grał widowiskową, ciągle nastawioną na atak piłkę. Toteż jego awans musiał być tylko kwestią czasu, co się udało.

A jaki w to dokładnie wkład Mateusza Klicha? Łącznie w tych dwóch dobrych dla Leeds latach pomocnik reprezentacji Polski zaliczył 97 spotkań, z czego w ważniejszych meczach zawsze od początku. Tworzył niezmienne i legendarne już trio Phillips – Klich – Hernandez. Był gladiatorem, który właściwie w tych dwóch sezonach, jeżeli chodzi o mecze ligowe, opuścił tylko jedno spotkanie. Marcelo Bielsa świetnie przygotował ich do intensywnego wysiłku. Pod względem wytrzymałościowym Leeds United za jego kadencji było jedną z najlepszych drużyn na Wyspach.

Wizytówka polskiej piłki w Premier League

To, co najpiękniejsze, nie przytrafiło mu się w Championship, ale w Premier League. Właściwie to od kilku sezonów Leeds United chciało awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej, natomiast coś się nie udawało. Długo to trwało, ale jak już do najlepszej ligi świata weszło, to z drzwiami i z futryną. Obok szóstego West Hamu było największym zaskoczeniem sezonu 2020/2021. „Pawie” zajęły 9. miejsce, wciąż grając tę ładną, ofensywną piłkę, do której nas przyzwyczaiły. Owszem, kończyło się to czasem dotkliwszymi porażkami.

Niemniej każdy kojarzył Leeds w tamtym czasie z taką niewygodną drużyną, z którą można stracić punkty. Zresztą to udało mu się zrobić przeciwko Manchesterowi City, Arsenalowi, Chelsea, Liverpoolowi, Manchesterowi United czy też Tottenhamowi, z którym to nawet wygrało. W sumie w sezonie 2020/2021 zdobyło z drużynami z BIG6 osiem punktów, czyli bardzo dużo. Gracze Leeds walczyli, odpuszczali, a przecież w Championship było więcej meczów niż w Premier League. Byli do tych rozgrywek fantastycznie przygotowani, a grali inaczej niż inne beniaminki. Byli odważniejsi, mniej skryci i to był właśnie ich klucz do sukcesu. A Mateusz Klich oczywiście tu także pełnił ważną funkcję. Musiał podlegać większej rotacji, ale Bielsa z niego absolutnie nie rezygnował. Był mocnym punktem składu „Pawi”.

Drugi sezon na najwyższym poziomie w Anglii był już nieco słabszy. I dla zespołu, i dla samego Klicha. Zresztą, gdy zaliczasz serię ośmiu spotkań z rzędu bez zwycięstwa, musisz wiedzieć, że nie jest łatwo. Patent, który sprawdzał się w poprzednim sezonie, w rozgrywkach 2021/2022 już nie miał zbytnio racji bytu. Tu już punktowali znacznie mniej, choć Mateusza Klicha, do którego to Bielsa był przywiązany, nie odsuwał. I to było chyba największym mankamentem Argentyńczyka. Nie był trenerem kameleonem. Leeds United grało tak samo, miało ciągle tych samych piłkarzy, a w rezultacie w każdym meczu radziło sobie równie słabo. Przegrywało, aż w końcu doszło do rzeczy nieuniknionej – do zwolnienia Marcelo Bielsy, który po meczu z Tottenhamem (0:4) już pakował walizki.

Zaczął tracić na wartości

Nowym szkoleniowcem drużyny Mateusza Klicha został Jesse Marsch. Czy sam Polak na tym ucierpiał? Przynajmniej na początku nie. Amerykanin nie mógł zresztą przeprowadzić w trakcie sezonu gwałtownej rewolucji, ponieważ zostało zaledwie 12 kolejek, a sytuacja w tabeli nie była ciekawa. W sumie do ostatniego momentu podopieczni Marscha bili się o ligowy byt, a w finale zajęli 17. lokatę. Od nowego sezonu wiadome jednak było, że dużo się w zespole pozmienia.

Z tych ważniejszych przyszli do klubu Brenden Aaronson, Luis Sinisterra, Rasmus Kristensen, a przede wszystkim Tyler Adams i Marc Roca. Ostatnia wymieniona dwójka to zawodnicy wyróżnieni ze względu na to, że grają na tej samej pozycji co Mateusz Klich. Odszedł Kalvin Phillips, ale weszła dwójka, która na start miała pewny pierwszy skład. I w taki sposób z istotnego zawodnika Mateusz Klich stał się typowym zmiennikiem, który momentami dawał impuls, jednak na dłuższą metę nie cieszył się uznaniem trenera. Było to już zresztą do przewidzenia przed sezonem, kiedy Polak intensywnie szukał sobie nowego pracodawcy. Ostatecznie to się nie udało, więc został w Leeds do dzisiaj.

Był często pierwszym do wejścia i dawał radę. Mógłby spokojnie grać tam dalej, ale nie chciał. Mateusz Klich chce występować co kolejkę w pierwszym składzie. Poziom dalej mu na to pozwala. Mateusz Klich nie stracił ze względu na wiek swoich najważniejszych atutów. Stracił jedynie miejsce w podstawie, czego nie akceptował. Dla nas, polskich kibiców, to dobrze. Mimo że ma już 32 lata na karku, dalej jest jednym z najlepszych pomocników w naszym kraju.

Chciałbym zostać, ale nigdy nie sprawiało mi przyjemności siedzenie na ławce rezerwowych. Chcę grać jak najwięcej w nadchodzących latach i dlatego zamykam ten rozdział. Nigdy nie zapomnę czasu spędzonego w Yorkshire Mateusz Klich

Mateusz Klich odchodzi jako legenda

Pożegnanie Mateusza Klicha to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń kolejki w całej Anglii. Zawodnik, który przychodził jako totalnie anonimowy piłkarz, w 4,5 roku został w klubie „Pawi” legendą, pisząc piękną, nie zawsze usłaną różami, ale na pewno bardzo udaną przygodę. W sumie to mało który zawodnik z naszego kraju może pochwalić się awansem do Premier League, będąc przy tym kluczową postacią. Drugą sprawą jest także utrzymanie tego najwyższego poziomu. To przez długi czas pomocnikowi się udawało. W Leeds United dzięki tym sukcesom stał się legendą. Graczem, którego kibice będą wspominać w samych superlatywach.

Bo poza tym, że Mateusz Klich oczywiście jest świetnym piłkarzem, któremu „Pawie” dużo zawdzięczają, sympatykom Leeds United dał się poznać przede wszystkim jako prosty, żartujący i po prostu sympatyczny gość, którego zwyczajnie nie da się nie lubić. Często wchodził w interakcje z fanami, nieraz z nimi żartował i był otwarty na wszelki kontakt. Świętując awans do Premier League, namalował przy Elland Road graffiti, które widnieje tam do dziś. Był postacią, z którą mogli się utożsamiać ci zwykli ludzie, którzy sympatyzowali z Leeds. Był zabawny, miał dystans do siebie, a na boisku był często prowokatorem, co też podobało się fanom „Pawi”. Cenili w nim to, że w tych wszystkich czynach był prawdziwy.

Został zresztą pożegnany należycie – jak na legendę przystało.

Mateusz Klich w DC United

Z tych lakonicznych informacji na kontach społecznościowych Leeds United poza oczywistym odejściem 32-latka pojawił się jeszcze jeden wątek. Nowy zespół! Mateusz Klich miał oferty z Europy. Był na radarze głównie holenderskich, a także belgijskich kibiców. Przyszłym pracodawcą ma być za to dla odmiany klub z USA. Dokładniej chodzi o DC United.

Do jakiego klubu on właściwie trafił? Czy to jest dobry ruch Polaka? Na to pytanie odpowiedzi udzieliła ekspertka od Major League Soccer, Katarzyna Przepiórka:

– Polacy nie trafiają z reguły do mocnych klubów MLS. Mateusz Klich dołączy do D.C. United, czyli jednego z najgorszych klubów MLS w ostatnich latach. Nie ma zbyt dużej konkurencji (w zasadzie żadnej), więc powinien być realnym wzmocnieniem drużyny i regularnie pojawiać się na boisku. W środku pola panuje posucha, więc to może być strzał w dziesiątkę.

– DCU ma deficyt dobrych piłkarzy niemal na każdej pozycji, więc Rooney chce otaczać się piłkarzami, których ceni za konkretne cechy. Klich nie pasuje każdemu trenerowi, ale akurat jemu tak. Należy się spodziewać, że w DCU będzie grał pierwsze skrzypce.

A jak postrzegają go amerykańscy kibice? – Kibice piłkarscy w USA oglądają głównie Premier League, ale fani MLS raczej skupiają się na swojej drużynie. Większość pewnie nie kojarzy Klicha, ale z pewnością docenią jego dobrą postawę na boiskudodaje Katarzyna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze