Maciej Stolarczyk rozpoczyna pracę w młodzieżówce od przebudowy


Spotkaniem z Łotwą polska młodzieżówka zakończy eliminacje do mistrzostw Europy do lat 21

16 listopada 2020 Maciej Stolarczyk rozpoczyna pracę w młodzieżówce od przebudowy
Piotr Matusewicz / PressFocus

Chcielibyśmy napisać, że Czesław Michniewicz zostawił polską młodzieżówkę w dobrym stanie. Niestety jednak w ostatnich spotkaniach Polacy na własne życzenie przegrali walkę o młodzieżowe Euro. Choć wyjazd na najważniejszy turniej dla zawodników do lat 21 jest wciąż możliwy, to nic nie jest już w naszych rękach. Wszystko zatem wskazuje na to, że młodzi Polacy obejrzą turniej przed telewizorem. A szkoda, bo była naprawdę duża szansa na kolejny awans.


Udostępnij na Udostępnij na

Oczywiście doceniamy to, co zrobił Czesław Michniewicz z polską młodzieżówką. Awans na mistrzostwa we Włoszech to coś wspaniałego. Baraże z megasilną Portugalią, po których wywalczyliśmy sobie bilety na Półwysep Apeniński, zapiszą się w historii polskiej piłki. Po raz pierwszy zapewniliśmy sobie awans na tę imprezę poprzez eliminacje. Szkoda, że w tym roku nie udało się ponownie zakwalifikować na turniej, bo ten był na wyciągnięcie ręki. Kadencja Czesława Michniewicza niestety nie zakończyła się tak, jak miała, i zamiast zostawić porządek, zrobił się lekki burdel, który trzeba posprzątać.

Oczywiście nie jest to stajnia Augiasza, w której trzeba wszystko posprzątać. Czesław Michniewicz wylał solidne fundamenty pod swoją pracę. Zobaczyliśmy, że my też możemy odnosić sukcesy w piłce młodzieżowej. Głównym zadaniem Macieja Stolarczyka będzie kontynuowanie filozofii obecnego szkoleniowca Legii Warszawa. Na pewno łatwiej by mu było wejść do kadry, gdyby w niej były wesołe nastroje, a na horyzoncie byłyby mistrzostwa Europy do lat 21.

Odważne posunięcia

Dla Macieja Stolarczyka będzie to pierwsze zgrupowanie z zespołem do lat 21. Wcześniej prowadził zespół do lat 17, a raczej prowadził to za dużo powiedziane, gdyż z powodu pandemii koronawirusa nie zasiadł ani razu na ławce trenerskiej. Nic dziwnego więc, że pierwotnie wysłał aż 26 powołań. Listopadowe zgrupowanie miało być niejakim przeglądem wojsk. To czas na wprowadzenie nowych piłkarzy, małą zmianę pokoleniową i na nawiązanie kontaktu na linii selekcjoner – piłkarze. Plany jednak popsuł koronawirus, który wyeliminował kilku graczy.

Zostawmy na chwilę nieobecnych z powodu koronawirusa. Maciej Stolarczyk już na początku pokazał, że nie boi się odważnych ruchów. Zrezygnował między innymi z Kamila Grabary, Karola Fili i Adriana Gryszkiewicza. Najgłośniej zrobiło się o pominięciu dotychczasowego kapitana i pierwszego bramkarza Kamila Grabary. Czesław Michniewicz bardzo mocno na niego stawiał, mianując go liderem drużyny. Teraz go zabraknie, jednak jak powtarza Maciej Stolarczyk, odbył z nim poważną rozmowę. Absolutnie można zrozumieć tę decyzję. Kamil Grabara na dłuższą metę nie przydałby się tej reprezentacji, więc lepiej dać szansę innym, młodszym.

– Jeżeli chodzi o bramkarzy, podjąłem taką decyzję, a nie inną. Wybrałem pierwszego golkipera, a mamy przed sobą w listopadzie tylko jedno spotkanie. Rozmawiałem zresztą z Kamilem o tej decyzji i była to bardzo dojrzała rozmowa. Takie jest życie trenera, to ciągłe wybory. Naturalna kolej rzeczy, akurat w tym momencie zapadła taka decyzja. Nieco spoglądam także w przyszłość, stąd powołania dla młodszych bramkarzytak podsumował nieobecność Kamila Grabary.

Pierwotnie zamiast Kamila Grabary powołani zostali Radosław Majecki, Cezary Miszta i Marcel Lotka. Bramkarz Legii jednak nie zagra przeciwko Łotwie, gdyż jego wynik testu na koronawirusa okazał się pozytywny. W jego miejsce powołany został Krzysztof Bąkowski. Wydaje się, że walka o bluzę z numerem jeden będzie trwała do jesieni. Pewne jest jednak, że zobaczymy tam nową postać, gdyż dla Majeckiego będzie to ostatnie spotkanie w tej kategorii wiekowej.

Przeformatowanie

Przed Maciejem Stolarczykiem bardzo trudne zadanie, gdyż kilku najważniejszych graczy skończy wiek młodzieżowca lub po prostu awansuje do pierwszej reprezentacji, jak choćby Jakub Kamiński. Za rok Maciej Stolarczyk nie będzie mógł już skorzystać z choćby Tymoteusza Puchacza, Roberta Gumnego, Patryka Dziczka czy Patryka Klimali. Absolutnie fundamentalne postacie kadry Czesława Michniewicza. Zapewne młodzieżówka będzie odczuwać ich brak, bo byli to zawodnicy, którzy ciągnęli ten wózek z napisem „Polska U-21”. Ich pokolenie jednak może odczuwać mały niedosyt, bo jakkolwiek patrzeć, nie zakwalifikowali się turniej mistrzowski tak jak ich starsi koledzy.

Potrzebne jest więc małe przeformatowanie kadry. Potrzebna nowa krew, która będzie chciała powtórzyć sukces z 2018 roku. Chcieć mogą, ale czy stać ich na to? Odpowiadamy, że tak. Już w obecnych eliminacjach ważną postacią środka pola był Mateusz Bogusz. Zawodnik wychowany i kształcony przez Marcelo Bielsę wyróżniał się w wielu meczach. Był współliderem klasyfikacji strzelców polskiej drużyny oraz miał najwięcej asyst. To na nim Maciej Stolarczyk powinien opierać środek pola. Inną postacią grającą już regularnie u Czesława Michniewicza jest Kamil Piątkowski. Obecnie jeszcze stoper Rakowa Częstochowa wszedł do tej kadry i zaczął bardzo dobrze grać na środku obrony. Jego występy w ekstraklasie także robią wrażenie nie tylko na nas. Interesuje się nim wiele zagranicznych klubów.

Naturalni następcy

Wbrew pozorom polska młodzieżówka jest w dobrych rękach. Pokolenie, które właśnie wejdzie do młodzieżówki, jest bardzo zdolne. Miejmy nadzieję, że wejdzie z buta jak Kuba Kamiński do ekstraklasy. Na pewno tych zawodników na to stać. A propos wspomnianego Kamińskiego, to na myśl przychodzą od razu jego klubowi koledzy Filip Marchwiński i Michał Skóraś. Obaj łapią cenne doświadczenie w ekstraklasie i Lidze Europy i mają niepodważalny talent, dlatego dziwne by było, gdyby nie zaistnieli u Macieja Stolarczyka.

W ogóle roczniki 2002 i 2003 mogą dać nam wiele radości. Wspomniani Kamiński i Marchwiński to nie wszystko. W odwodzie są jeszcze Kacper Kozłowski czy Ariel Mosór. Jeszcze nieopierzeni, ale kto wie, jak będzie wyglądać ich sytuacja za rok. To zawodnicy do tak zwanej obserwacji, którzy mogą wystrzelić. Mamy też młodych, którzy są gdzieś na zakręcie swojej kariery. Najlepszym przykładem jest Bartosz Białek, który ma ogromny problem z grą w Bundeslidze. W jego umiejętności jednak nie wątpimy.

Przyszłość klaruje się więc w jasnych barwach. Dramatu nie ma. Maciej Stolarczyk może spać spokojnie. Mecz z Łotwą to jedynie wstęp do poważnej gry, kiedy będziemy oczekiwać wyników. Z Łotyszami liczy się tylko zwycięstwo, a nuż podwinie się komuś noga, ale patrzmy przede wszystkim na siebie, a wtedy sukcesy przyjdą.

– Dlatego będę chciał jak najszybciej zapoznać zawodników ze swoim stylem pracy i przekazać im oczekiwania. Mam nadzieję, że piłkarze będą mogli je zrealizować już w meczu z Łotwą. Wiadomo, to reprezentacja Polski, więc pojawiają się w niej najlepsi zawodnicy w kraju, dopasowani do konkretnego stylu. Nie inaczej będzie w tym przypadku – zapowiadał swoje pierwsze zgrupowanie jako selekcjoner Maciej Stolarczyk.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze