Legia Warszawa – Raków Częstochowa: łączona XI


Legia Warszawa - Raków Częstochowa to mecz dwóch drużyn z ekstraklasowego szczytu. Łączona jedenastka tych zespołów...

1 kwietnia 2023 Legia Warszawa – Raków Częstochowa: łączona XI
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Legia Warszawa - Raków Częstochowa to spotkanie, które już od kilku tygodni zapowiadane jest jako wielki hit. Tak naprawdę, w tym momencie największy możliwy. Wątków jest dużo. Przede wszystkim mierzy się jednak najlepsza z prawie najlepszą drużyną na polskim podwórku. I to zarówno w lidze, jak i w pucharze Polski. Obie drużyny na tych obszarach dość znacząco przegoniły resztę.


Udostępnij na Udostępnij na

W tej chwili realne szanse na mistrzostwo ma, o ironio, Legia, ale przede wszystkim Raków. Nie oszukujmy się – Lech Poznań choć imponuje w pucharach, raczej nie będzie w stanie nadrobić 18 punktowej straty do „Medalików”.

Dlatego można nazwać dzisiejszy mecz starciem sezonu? Jak najbardziej. Jedni są tak naprawdę ostatnią drużyną, która może powstrzymać Raków przed zdobyciem mistrzostwa, a drudzy wygrywając, oddaliliby się od warszawiaków na już 12 „oczek”. Na obu zespołach ciąży gargantuiczna presja. Łączy te dwie drużyny również skład pełen gwiazd. W artykule właśnie o tym – oto łączona jedenastka Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa!

Najlepszy bramkarz miesiąca vs najlepszy bramkarz poprzedniego sezonu

Legia Warszawa i Raków Częstochowa mają na dziś dzień prawdopodobnie najlepiej obsadzoną pozycję bramkarza. Bednarek z Lecha po lepszym okresie miewa pewne wtopy, Stipica nie gra w Pogoni Szczecin tak dobrze, jak w poprzednich latach, a z innych topowych ekstraklasowych klubów można wyróżnić pewnych golkiperów. Żaden z nich raczej nie nawiązuje jednak do poziomu bramkarzy omawianych dziś klubów. Celowo jest użyta tu liczba mnoga. Moc na tej pozycji wynika też z faktu, że nie tylko „jedynka” gra na bardzo wysokim poziomie. W takiej kadrze „Wojskowych” można wymienić trzech, którzy mogliby pełnić rolę „jedynki” na ekstraklasowym poziomie.

Hładun i Kovacević – to na tej dwójce się skupimy. Do tego grona można by było doliczyć również Tobiasza, jednak ostatnio zagrał on miesiąc temu, więc raczej i dzisiaj nie możemy spodziewać się go na boisku. Ale jak to się w stało, że Hładun zyskał miejsce w podstawowym składzie Legii? Początkowo transfer byłego golkipera Zagłębia Lubin do warszawiaków wydawał się nie mieć żadnego sensu. W końcu przeszedł do klubu, w którym w normalnych okolicznościach nie miałby szans na grę. Obstawa na tej pozycji wyglądała bowiem bardzo dobrze – Kacper Tobiasz i Cezary Miszta. Obaj młodsi, ale również ograni na tym najwyższym polskim poziomie. Aż w końcu zdarzyła się kontuzja tego pierwszego.

Wskoczył za niego właśnie omawiany Dominik Hładun i natychmiast zaczął grać dobrze. Ratował klubowi ze stolicy bramki, a w konsekwencji punkty. Legia w żaden sposób nie mogła odczuć straty Tobiasza. Zastąpił go ktoś o bardzo zbliżonych, o ile nawet nie lepszych, umiejętnościach. Hładun natychmiast wyrósł na topowego golkipera ekstraklasy i w niemal każdej złożonej jedenastce miesiąca miejsce 27-latka jest obowiązkowe.

Vladan Kovacević

Zespół składany w tym artykule nie jest jednak zlepkiem piłkarzy w najlepszej formie. Choć też jest to ważny element. Oceniamy tu całokształt, a na tym polu wygrywa już Vladan Kovacević. Nie przez przypadek Bośniak został w tamtym sezonie wybrany najlepszym bramkarzem ekstraklasy. On po prostu nim jest, a ubiegała się o niego swego czasu nawet taka Benfica. W tym sezonie, choć pracy nie ma za dużo dzięki dobrej obronie, absolutnie nie spuszcza z tonu, zaliczając kolejne wspaniałe interwencje okraszone czystymi kątami. Ma ich w ekstraklasie w sumie najwięcej. To także czynnik, który dodatkowo go premiuje. Rzadziej ratuje Raków nie przez to, że jest słabszy. Po prostu jego klub jest lepszy niż w ubiegłym sezonie. Gdy jednak musi pokazać swój kunszt, po prostu go pokazuje. Najpewniejszy bramkarz w PKO Ekstraklasie. I to już kolejny rok z rzędu…

W środku obrony 2:1 dla Rakowa

Stworzony na potrzeby tego artykułu zespół przybierze formację 1-3-3-3-1, czyli dość nietypowo i ofensywnie. To tworzy nam jednak 3-osobowy blok defensywny. Jak wspomniane jest w tytule akapitu – dwóch z Rakowa, a jeden z Legii. Może zacznijmy od „Wojskowych”.

Maik Nawrocki

Trzeba przyznać, że Legia ma w tym miejscu dość małą liczbę dyspozycyjnych zawodników. Jest Artur Jędrzejczyk, jest Rafał Augustyniak, Yuri Ribeiro, ostatnio występujący na tej pozycji z przymusu, a także Maik Nawrocki. Oczywiście skupimy się na tym ostatnim… Początek sezonu zaczął się bardzo słabo dla młodego Polaka. Strata punktów z Koroną Kielce nie była nawet największą bolączką. Okazał się nią uraz wywołany w starciu z Bartoszem Śpiączką. Oznaczał on dla niego przerwę od piłki na trochę ponad miesiąc. W tym czasie Legia musiała więc radzić sobie bez niego w sześciu spotkaniach. I choć sam powrót na pełnym dystansie nie był, lekko mówiąc, zbyt udany (porażka 4:0 z Rakowem Częstochowa), o tyle już kolejne spotkania pokazały, że Legia rzeczywiście go potrzebowała. Szybki, przebojowy i dobrze grający głową obrońca. Od poprzedniego sezonu także ostoja Legii i jeden z kandydatów do stanowienia przyszłości reprezentacji Polski. Jego miejsce w tym zestawieniu jest niemal obowiązkowe.

Teraz przejdźmy sobie do tego przeważającego w tej formacji Rakowa. Z czego to wynika? A no między innymi z tego, że obrona Rakowa straciła najmniej bramek w całej lidze na tym etapie sezonu. Łącznie 16, podczas gdy drugą pozycję w tej klasyfikacji zajmują poznańskie zespoły – Lech i Warta. Dlatego taka nagroda defensywna zbiorowa z pewnością trafiłaby do „Medalików”. Jeżeli chodzi zaś o indywidualności, możemy wyróżnić dwie postacie – Svarnasa i Arsenicia.

Stratos Svarnas

Zacznijmy od Greka. Ten przyszedł latem 2022 roku, w ramach wypożyczenia z AEK-u Ateny. Czy był to udany ruch? Z dzisiejszej perspektywy możemy powiedzieć nawet, że bardzo. I to do tego stopnia, że gdybyśmy mieli sporządzić dziś ranking najlepszych transferów z początku sezonu, na pewno byłby on w topce kandydatów do tego tytułu. O ile nawet nie tym głównym. Rzeczywiście był on bowiem od niemal samego początku przodującą postacią w zespole z Częstochowy. Nie potrzebował nawet czasu na aklimatyzację, a przecież wiemy wszyscy, jak specyficzna jest gra podopiecznych Marka Papszuna. Tymczasem on filozofię błyskawicznie zrozumiał i do dziś to od niego zaczyna się budowanie składu Rakowa. Jest aktualnie wypożyczony, ale oczywiście klub z ulicy Limanowskiego zapewnił sobie opcję wykupu, z której patrząc na dzisiejszą sytuację na pewno skorzysta.

Zoran Arsenić

A obok Greka Arsenić, który jest akurat prawdziwym weteranem ekstraklasowych boisk. Na początku Wisła Kraków, w której zaliczył bardzo udany etap w karierze. Pewnie zagrałby tam więcej niż 46 razy, ale przez problemy finansowe „Białej Gwiazdy” Chorwat postanowił odejść do białostockiej Jagiellonii. Tam jednak radził sobie już gorzej. Długo też nie miano do niego cierpliwości. W dwóch sezonach grał z różnymi skutkami, aż w końcu wypożyczono go do Rijeki. Niemniej zaufać postanowił mu na dłuższy czas Raków Częstochowa. Najpierw również został wzięty tylko na sezon, a po udanym okresie podsumowanym zdobyciem pucharu Polski po prostu go wykupiono. Dziś zapłacone za niego 125 tysięcy euro wydaje się być śmiesznymi pieniędzmi. W tym sezonie obrona Rakowa z jego dużym udziałem jest absolutnie najlepszym kolektywem w ekstraklasie. To do niego, i wcześniej wspomnianego Svarnasa, dobiera się całą resztę defensywnych graczy.

Najlepsi z najlepszych

Josue, Ivi Lopez

Jacy są najlepsi obecnie grający piłkarze w ekstraklasie? Pewnie każdy z nas wymieniłby bez dłuższego zastanowienia Josue, Iviego Lopeza czy Mikaela Ishaka (kolejność przypadkowa)… W sumie słusznie. Są to flagowe postacie naszej ligi i oczywiście dwójka wymienionych z Legii i Rakowa musi znaleźć się w łączonym składzie tych dwóch ekip. Gwiazdy wyrastające ponad naszą ligę? To właśnie definicja tej dwójki. Moglibyśmy jeszcze wiele rozpisywać się na temat ich wpływu na swoje kluby. Od obu aż bije wielka siła mentalna, ale przede wszystkim to, jak obaj czarują na polskich boiskach. Nie mają sobie równych. Josue jest dziś chyba najlepiej podającym graczem w ekstraklasie. Za to Ivi cechuje się niebywałą skutecznością i techniką. Zawodnicy ci są kompletni jak na naszą ligę i nie ma się co tu właściwie powtarzać. Są to prawdziwi liderzy obu tych zespołów, więc to na nich rywale mierzący się z nimi zawsze szczególnie muszą uważać.

W pomocy duża przewaga Rakowa

Bartosz Nowak

Kto jednak uzupełni ten duet skoro układamy ten skład w oparciu o aż czterech pomocników? Trzecim, również bardziej ofensywnie nastawionym zawodnikiem będzie Bartosz Nowak, czyli kolejny majstersztyk transferowy Rakowa. Podsumowując jego grę, na początku musimy przytoczyć statystyki – ma on w tej chwili dziewięć bramek i cztery asysty w samej lidze. To czyni go też najefektywniejszym udziałowcem w zdobyczach bramkowych. I choć trzeba pamiętać, że często pełni on rolę tego ekskluzywnego rezerwowego, generalnie gra często i ma bardzo pozytywny wpływ na zespół. Jest zrywczy, ale przede wszystkim skuteczny. „Skuteczność” to jest wręcz jego drugie imię. Dwa gole z Legią w 13 minut? To jego zasługa. W klasyfikacji kanadyjskiej znajduje się na ten moment na pierwszej pozycji ex aequo z takimi gwiazdami, jak: Mikael Ishak, Marc Gual, Rafał Wolski, Jesus Imaz, Josue, czy wreszcie z klubowym kolegą Ivim Lopezem…

Vladyslav Kochergin

Zostało do obstawienia jeszcze jedno miejsce w pomocy… Nie mam wątpliwości, że powinno ono należeć do Vladyslava Kochergina. Ukrainiec gra na tyle zjawiskowo, że nieumieszczenie go tu byłoby pewnego rodzaju skandalem. 26-latek po trudnym początku wykorzystał kontuzję Bena Ledermana, Szymona Czyża, a także chwilową słabszą dyspozycję Iviego Lopeza. Wskoczył w taki sposób do pierwszego składu Rakowa, że do dziś w nim jest. Co ciekawe, na nowej dla siebie pozycji. W Ukrainie zawsze definiowano go jako bardzo ofensywnie grającego zawodnika. Zresztą tam też był początkowo przymierzany i w Częstochowie. Kwestia zaufania oraz cierpliwości i Marek Papszun w obliczu problemów w formacji defensywnej był w stanie zrobić z niego klasowego środkowego pomocnika nastawionego w sposób bardziej obronny niż dotychczas.

Konkurencji wśród defensywnych pomocników z Legii akurat zbytnio nie ma. Musielibyśmy wziąć pod uwagę Slisza, Kapustkę, Kharatina, Sokołowskiego, Celhakę czy niedoświadczonego Kisiela. Każdy jest od omawianego Ukraińca o przynajmniej klasę gorszy.

Lewa Legia, prawa Raków

Filip Mladenović

Lewa flanka – Filip Mladenović. Przed chwilą dużo było Rakowa, więc czas na chwilowy odpoczynek. Wymieniony Serb trafił do stolicy Polski w sezonie 2020/2021 i z miejsca stał się jednym z najlepszych zawodników warszawskiego klubu. Można powiedzieć, że poza wtedy bardzo bramkostrzelnym Tomasem Pekhartem nawet czołowym. Bo choć ani nie miał największej liczby bramek, ani też asyst, właściwie w każdej statystyce związanej ze sprintami, z dogrywaniami itd. był w Legii najlepszy.

Legia pozyskała godnego następcę Michała Karbownika na lewej flance. Choć w ostatnim sezonie szło mu już gorzej, forma powróciła w obecnym. Znowu jest pierwszoplanową postacią, która poniżej pewnego poziomu po prostu nie schodzi. Stąd wybór padł na niego, gdzie w Rakowie można powiedzieć, iż jest mała bieda. Gdybyśmy sezon temu tworzyli tę jedenastkę, z pewnością znalazłby się tam dla odmiany Patryk Kun, grający wówczas świetną piłkę i będący rozważany nawet w kontekście gry w reprezentacji. W sezonie 2022/2023, poza pojedynczymi lepszymi momentami, gra gorzej, więc wybór ten jest oczywisty.

Jean Carlos Silva

Kto po drugiej stronie? Tu dostępne są właściwie trzy akceptowalne opcje. Dwie z Rakowa – Fran Tudor i Jean Carlos Silva, a także jedna z Legii w postaci Pawła Wszołka. Na wstępie warto podkreślić, że każdy z tych wyborów by się obronił, bo rzeczywiście są to zawodnicy, mający lepsze i gorsze fragmenty w bieżącym sezonie. Ich pułap umiejętności też wydaje się podobny. Niemniej ostatecznie zdecydowałem się na Jeana Carlosa Silvę, który pośród nich, gra ostatnio najlepiej. Wiemy, że Marek Papszun lubi ściągać zawodników z obrębu naszej ligi. Z Hiszpanem było podobnie. Nie dość, że został zabrany jednemu z największych rywali za bardzo niską kwotę, od razu zaaklimatyzował się w klubie. Najlepszy zimowy transfer w ekstraklasie? Bardzo możliwe. Można go klasyfikować jednak zarówno jako najlepszy ruch dla klubu, jak i dla zawodnika. W Pogoni Szczecin postać drugoplanowa, a tu początkowo sprowadzony jako konkurent Patryka Kuna, dziś jest obligatoryjną postacią w każdym meczu „Medalików”.

W ataku przebudzenie sezonu?

Jedną z zasad doboru do naszej XI jest unikanie zawodników, którzy nie będą mogli z jakiegoś powodu wystąpić w meczu. Dlatego też automatycznie z grona tych środkowych napastników odpadają nam Blaz Kramer i Fabian Piasecki. Ze względu na słabą formę można odrzucić wstępnie również Carlitosa, Macieja Rosołka oraz Sebastiana Musiolika. Aż trudno w to uwierzyć, ale lider i wicelider ekstraklasy nie ma w tej chwili prawdziwie klasowej „dziewiątki”. Ale czy na pewno? Poza wymienionymi graczami został jeszcze Vladislavs Gutkovskis, Tomas Pekhart oraz Ernest Muci. Być może wybór ten spotka się z krytyką, ale tak naprawdę na dzień dzisiejszy najlepszy sezon zdaje się mieć ten ostatni.

Ernest Muci

Niedawno reprezentacja Polski grała z Albanią i choć ostatecznie Muci oglądał to spotkanie z perspektywy kibica, spokojnie patrząc na jego formę w tym sezonie, mógł być powołany. Z 22-latkiem od niemal samego początku wiązano wielkie nadzieje. W końcu młody, w końcu utalentowany… Nie potrafił jednak przełożyć tego na dłuższy okres czasu. Bo faktycznie udowodnił on już na polskiej ziemi, że potrafi grać w piłkę. Cechuje go szczególnie drybling, ale również to, że nie jest on wcześniej wspomnianą klasyczną „dziewiątką”, nastawioną tylko na podania. On też je często kreuje. A ostatnio robi to w niemal każdym meczu. Asysta z Górnikiem Zabrze, asysta ze Stalą Mielec, udany występ z Radomiakiem – to dorobek Muciego z trzech ostatnich spotkań. Dotychczas jego problemem był brak stabilizacji formy. Teraz wydaje się to zażegnane.

Na papierze Legia < Raków

Wybór zawodników do łączonej jedenastki Legia Warszawa – Raków Częstochowa zakończony, więc czas na podsumowanie. W ostatecznym zestawieniu znaleźli się kolejno: Vladan Kovacević (Raków) – Stratos Svarnas (Raków), Zoran Arsenić (Raków), Maik Nawrocki (Legia)- Jean Carlos Silva (Raków), Vladyslav Kochergin (Raków), Filip Mladenović (Legia)- Josue (Legia), Ivi Lopez (Raków), Bartosz Nowak (Raków) – Ernest Muci (Legia). Drużyna ta budzi podziw, jednak trzeba przyznać, że wielu postaci tu brakuje. Niestety taki urok plejady topowych zawodników z tak dobrych, jak na nasze warunki klubów. Nie każdy do takiej elitarnej drużyny będzie się w stanie zmieścić. Finalnie wynik tej papierowej konfrontacji wynosi 7:4 dla Rakowa Częstochowa.

Łączona XI Legia Warszawa - Raków Częstochowa
Łączona XI Legia Warszawa – Raków Częstochowa

Z ciekawostek, aż czterech z tych siedmiu zawodników, jeżeli chodzi o Raków, zostało sprowadzonych w tym sezonie. Wnioski nasuwają się same. Jeżeli zaś chodzi o Legię, na pocieszenie dla warszawskich kibiców warto dodać, że „Wojskowi” wcale na papierze nie są dużo gorsi. Duża część z tych wyborów to wynik subiektywnej oceny – niekoniecznie faktu, iż ktoś jest tu lepszy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze