„Kolejorz” akademią stoi?


W przyszłym sezonie Lech Poznań może mieć spory problem z obowiązkowym młodzieżowcem

16 czerwca 2022 „Kolejorz” akademią stoi?
Dawid Szafraniak

Lech Poznań ma najlepszą akademię w kraju – taka opinia panuje wśród większości polskich kibiców. Ogólnie trzeba się z tym zgodzić. „Kolejorz” przez lata wypuścił do dużej piłki mnóstwo zawodników, takich jak chociażby Robert Lewandowski, Tomasz Kędziora czy też ostatnio Jakub Moder. W tym sezonie może pojawić się jednak problem, bo na horyzoncie nie widać młodego zawodnika, który byłby pewniakiem do gry w pierwszym składzie. Postanowiliśmy przeanalizować sytuację „Kolejorza” z młodzieżowcami.


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy od tego, że Lech Poznań całkiem słusznie zapracował na opinię klubu, który świetnie szkoli młodzież. To właśnie w „Kolejorzu” wypłynęło najwięcej młodych Polaków. Trafili oni później do lepszych lig i byli ważnymi postaciami reprezentacji Polski. Dzięki takiemu systemowi szkolenia młodzieży Lech Poznań w sześciu ostatnich sezonach trzykrotnie wygrywał Pro Junior System, dwa razy był drugi i raz czwarty.

„Kolejorz” zarobił też mnóstwo pieniędzy za sprzedaż młodych zawodników. Transfery Jakuba Modera, Jakuba Kamińskiego, Tymoteusza Puchacza, Kamila Jóźwiaka czy też nieco wcześniej Tomasza Kędziory i Roberta Lewandowskiego pozwoliły klubowi zarobić kilkadziesiąt milionów euro. To astronomiczna kwota jak na polskie warunki. Inwestowanie w akademię przynosiło więc duże korzyści.

Przemysław Szyszka / Lechpoznan.pl

Sezon 2021/2022

Przyjrzyjmy się sytuacji Lecha w tej kwestii w poprzednim sezonie, który dla „Kolejorza” zakończył się dużym sukcesem. Jaki jednak udział w tym mieli młodzieżowcy? Był on spory, ale spoczął na barkach jedynie dwóch graczy. Chodzi nam o Jakuba Kamińskiego i Michała Skórasia. Tylko oni grali regularnie wśród młodzieżowców.

Jakub Kamiński ma za sobą sezon życia. W 33 meczach w ekstraklasie zdobył dziewięć goli i zaliczył osiem asyst. Nie tylko liczby były jednak świetne. Polski skrzydłowy ciągnął grę zespołu i potrafił odmieniać losy meczów. Dzięki temu doczekał się powołania do reprezentacji Polski, w której zadebiutował jesienią w meczu z San Marino, a także zapracował na transfer do niemieckiej Bundesligi. Przeszedł do Wolfsburga i przez to „Kolejorzowi” ubywa jeden młodzieżowiec.

Michał Skóraś miał mniej stabilną pozycję w drużynie. Zaczął sezon jako zawodnik pierwszej jedenastki. Później jednak transfery Adriela Ba Louy oraz Kristoffera Velde spowodowały, że Polak stał się zmiennikiem zagranicznych zawodników. Jednak obaj nowi zawodnicy nie prezentowali pełni swoich umiejętności i na koniec sezonu Michał Skóraś wrócił do pierwszej jedenastki. Polak nie notował zbyt dobrych liczb, ale jego waleczność, dynamika i zdolność do gry kombinacyjnej przydają się zespołowi. Pamiętajmy jednak, że Skóraś wychodzi z wieku młodzieżowca i w przyszłym sezonie nie będzie już spełniał wymogów przepisu.

Dariusz Skorupiński

Gdy spojrzymy głębiej w skład, jest już słabo. Filip Marchwiński rozegrał zaledwie 170 minut w całym sezonie. O minutach reszty nawet nie ma co specjalnie wspominać. Kto zatem będzie spełniał wymóg przepisowy w lidze, a także w Pucharze Polski, w którym — przypomnijmy — musi grać aż dwóch młodzieżowców w pierwszym składzie? Przyjrzyjmy się najpoważniejszym opcjom.

Czy w końcu rozbłyśnie talent Filipa Marchwińskiego?

Filip Marchwiński miał być kolejnym wielkim produktem akademii Lecha, kimś takim jak Robert Lewandowski. Uznawano go za najzdolniejszego juniora z rocznika 2002, a przypomnijmy, że w tej drużynie grał także Jakub Kamiński. Tymczasem skrzydłowy jest już reprezentantem Polski i zawodnikiem zagranicznego zespołu, a Filip Marchwiński ma za sobą kolejny niemrawy sezon, który w żaden sposób nie umocnił jego pozycji w zespole.

Sama kariera zawodnika nie wydaje się przebiegać zbyt dobrze. Ofensywny pomocnik cały sezon był rezerwowym wchodzącym na końcówki meczów. Działo się tak też dlatego, że Joao Amaral był w świetnej formie, a i drugi w kolejce do gry był raczej Dani Ramirez niż Filip Marchwiński. Może lepszą opcją byłoby wypożyczenie lub chociaż regularna gra w drugoligowych rezerwach? Tymczasem Filip Marchwiński stoi w rozwoju i sztab powinien się zastanowić, co byłoby najlepsze dla jego przyszłości.

Mimo wszystko to właśnie ofensywny pomocnik jest w tym momencie najbardziej doświadczonym młodzieżowcem. I może być tak, że pomimo słabszej formy w ostatnim okresie będzie musiał grać w podstawowej jedenastce. I wtedy pojawia się zadanie dla sztabu. Musi dotrzeć do Filipa Marchwińskiego, aby ten był rzeczywiście wartością dodaną dla zespołu, a nie tylko obowiązkowym elementem. Bo wszyscy wiedzą, że Polaka na to stać. Musi tylko zacząć prezentować się na miarę swojego talentu.

Wracający z wypożyczeń

Lech Poznań jak co sezon miał kilku młodych zawodników na wypożyczeniach. To rutynowa praktyka „Kolejorza”, że ogrywa swoich graczy w młodszych ligach. Taką drogę przeszli chociażby Tymoteusz Puchacz czy Jakub Moder. W poprzednim sezonie na zapleczu ekstraklasy występowali Krzysztof Bąkowski w Stomilu Olsztyn, Filip Szymczak w GKS-ie Katowice oraz Antoni Kozubal w Górniku Polkowice. Jak im szło?

Jeśli chodzi o młodego bramkarza, to na wypożyczeniu spędził jedynie pół roku, bo na wiosnę wrócił do „Kolejorza”. Jesienią wystąpił w 15 meczach i wpuścił 25 bramek. Jego rówieśnicy, tacy jak Kacper Trelowski czy Xavier Dziekoński, mają już na koncie trochę meczów w ekstraklasie. Jednak czy sztab Lecha będzie chciał postawić na młodzieżowca na tak odpowiedzialnej pozycji? Możliwe, że Bąkowskiego czeka kolejne wypożyczenie. Tym bardziej że Lech ściągnął z Metalista Charków Artura Rudkę i raczej jest on szykowany na pierwszego bramkarza.

Balla.com.cy

Dla Filipa Szymczaka wypożyczenie było strzałem w dziesiątkę. Wystarczy spojrzeć na statystyki. W 32 meczach zdobył 11 bramek i zaliczył dwie asysty. Był najskuteczniejszym młodzieżowcem. Jednak czy może rywalizować o miejsce w składzie z Mikhaelem Ishakiem? Może być o to trudno. Szwed jest kapitanem zespołu i był blisko zostania królem strzelców. Trudno zrezygnować z takiego zawodnika, nawet na rzecz obowiązkowego młodzieżowca. Jakąś opcją byłaby gra na dwójkę napastników, jednak gdzie wtedy miejsce dla Joao Amarala? Wydaje się, że Filipa Szymczaka czeka rola zmiennika Mikhaela Ishaka.

Jeśli chodzi o Antoniego Kozubala, to jesień spędził on w drugoligowych rezerwach Lecha. Uznano jednak, że warto, aby wiosnę spędził na nieco wyższym poziomie, i tak trafił do Górnika Polkowice. Rozegrał tam 14 meczów, w tym sporo w pierwszym składzie. Nie zdobył gola i nie zaliczył asysty, ale też pamiętajmy, że nie takie jest zadanie defensywnego pomocnika. Na pewno był to też dla niego trudny epizod, bo Górnik ostatecznie spadł z ligi. Jednak zebrane doświadczenie na pewno może zaowocować.

Młodzieżowcy z drugiego szeregu

Należy pamiętać, że rezerwy Lecha Poznań grają w drugiej lidze i jest to solidne poletko do ogrywania młodzieżowców. Ta drużyna składa się głównie z graczy wychodzących z akademii Lecha. Przyjrzyjmy się, jak wygląda sytuacja z młodzieżowcami ogrywanymi w rezerwach.

Zacznijmy od defensorów. Warto na pewno zwrócić uwagę na Maksymiliana Pingota. Ten 19-letni środkowy obrońca rozegrał 24 mecze w drugoligowych rezerwach i nawet udało mu się strzelić dwa gole. Ma bardzo dobre warunki fizyczne, bo mierzy 188 centymetrów. Drugim wyróżniającym się zawodnikiem jest Krystian Palacz, który przez cały sezon był podstawowym lewym obrońcą drużyny rezerw, a w rozgrywkach 2020/2021 udało mu się nawet trzykrotnie wystąpić w meczach ekstraklasy.

Patrząc na bardziej ofensywnych zawodników, możemy wyróżnić dwóch skrzydłowych, czyli Jakuba Antczaka i Norberta Pacławskiego. Młodzi gracze byli podstawowymi zawodnikami rezerw i zaliczyli po kilka goli i asyst. Pierwszy z nich zagrał też w jednym meczu ekstraklasy. Wszedł na 19 minut z Termalicą i zaprezentował się przyzwoicie, ale później już nie dostawał szans od Macieja Skorży.

A może jakiś transfer?

Przyznajmy jednak, że młodzieżowcy, o których mówimy, to duże niewiadome. Oczywiście któryś z nich może odpalić. Żaden jednak nie jest jednak gwarancją takiego poziomu, jaki prezentowali Kamiński i Skóraś, którzy prawdopodobnie graliby nawet bez przepisu o młodzieżowcu. Dlatego może lepszą opcją byłby transfer jakiegoś solidnego młodzieżowca.

W pewnym momencie pojawiły się pogłoski, że Lech Poznań sonduje możliwość sprowadzenia Olafa Kobackiego. To zawodnik z rocznika 2001, wychowany w akademii Atalanty Bergamo, który w ubiegłym sezonie był jednym z ważniejszych graczy Arki Gdynia. W 26 meczach zdobył sześć bramek i zaliczył cztery asysty. Ważne też jest to, że gra on głównie jako skrzydłowy, a właśnie teraz robi się tam wolne miejsce po odejściu Skórasia i Kamińskiego. Ten ruch byłby dobry zarówno dla Lecha, jak i samego zawodnika, który uczyniłby kolejny krok w swojej karierze.

Ogólnie wydaje się, że Lech Poznań powinien szukać młodzieżowca właśnie na pozycję skrzydłowego. W tym momencie „Kolejorz” ma tak silną kadrę na każdej pozycji, że chyba tylko na skrzydłach jest szansa na regularną grę dla młodych zawodników. Na każdej innej pozycji Lech ma tak dobrego zawodnika, że trudno byłoby z niego zrezygnować.

Jak więc widzimy, „Kolejorz” po raz pierwszy od wielu lat może mieć problem z młodzieżowcami. Brzmi to dziwnie w kontekście klubu, który słynął z najlepszej akademii w Polsce. Przed Lechem trudne zadanie, aby sprostać temu problemowi, bo mistrz Polski musi znaleźć zawodnika, który nie będzie zaniżał poziomu. Okno transferowe i okres przygotowawczy będą decydujące w celu naszykowania takiego zawodnika.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze