Na Podlasiu mogli już zapomnieć o czasach, gdy Jagiellonia Białystok była tak wysoko i tak świetnie punktowała. Ostatni raz miało to miejsce w sezonie 2018/2019, za czasów Ireneusza Mamrota. Po dwunastu kolejkach przewodziła w tabeli i miała o punkt więcej niż teraz. „Duma Podlasia” jest na fali wznoszącej i jesteśmy ciekawi, na ile starczy jej sił.
Gdy Lech Poznań demolował do 55. minuty białostoczan, to wielu fanów podlaskiej ekipy zapewne sobie pomyślało: nic nie trwa wiecznie. Kolejny większy zespół wyjaśnia „Jadze”, ile jeszcze jej brakuje do czołówki ekstraklasy. Ale Jagiellonia Białystok pokazała charakter godny prawdziwego mistrza i odrobiła trzybramkową stratę rzutem na taśmę. Jeszcze rok temu niewielu dałoby wiarę, że ta drużyna potrafi tak grać. Dziś na „Jagę” patrzy się z prawdziwą przyjemnością. Jest to efekt wielu zmian, jakie zaszły w klubie i w tym momencie Jagiellonia Białystok jest w ścisłym czubie tabeli.
Jagiellonia Białystok zaufała Siemieńcowi i to się opłaciło
Przed sezonem zastanawiano się, czy Adrian Siemieniec będzie odpowiednim trenerem. Poprzedni sezon dokończył w zastępstwie za zwolnionego Macieja Stolarczyka i spełnił cel, jakim było utrzymanie, ale nie zrobił tego w oszałamiającym stylu. Mało tego, dotychczasowe doświadczenie jako pierwszego trenera obejmowało wyłącznie trzecią ligę, gdy prowadził rezerwy białostoczan. Działacze jednak zaufali trenerowi i mogą sobie winszować olimpijskiego spokoju. Trener Siemieniec został już trenerem sierpnia 2023 w PKO BP Ekstraklasie i dostał tę nagrodę w pełni zasłużenie. Jagiellonia od początku sezonu imponuje ładną dla oka grą, co objawia się choćby liczbą strzelonych goli. Nikt w lidze nie ma ich więcej i nikt od Jagiellonii nie ma lepszego wskaźnika konwersji strzałów celnych na gole. Drużyna jest poukładana z przodu oraz lepiej niż niegdyś z tyłu, w czym mocno pomogły udane letnie polowania transferowe.
Świetny miesiąc w wykonaniu @Jagiellonia1920, Adrian Siemieniec Trenerem Sierpnia PKO BP #Ekstraklasa 👏 Gratulacje 👏
ℹ️ https://t.co/CVAIG4oJ5F pic.twitter.com/g5nq4L31ky
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) September 7, 2023
Atak to największa siła drużyny, ale w Szczecinie go zabraknie
Zwykle gdy wyrywa się trzonowy ząb ofensywy w postaci Marca Guala, to drużyna boleśnie odczuwa stratę zawodnika, który zapewnił 16 goli i stanowił dopełnienie duetu, jaki tworzył z innym Hiszpanem, Jesusem Imazem. W Białymstoku nic takiego nie miało miejsca. Co prawda nie była to zamiana jeden do jednego, ponieważ Afimico Pululu to rosły, opierający się na sile fizycznej napastnik, w przeciwieństwie do hiszpańskiego technika. Dlatego nastąpiła drobna modyfikacja taktyki ze strony trenera Siemieńca i efekty widać na boisku. Angolczyk strzela gola średnio co 115 minut, co czyni go jednym z najefektywniejszych piłkarzy w PKO Ekstraklasie pod tym względem. Działaczom za ściągnięcie do klubu tego napastnika należy się butelka najlepszego ducha puszczy. Angolczyk od razu stał się gwiazdą naszej ligi. Na nieszczęście dla białostockich fanów, w meczu z „Kolejorzem” Pululu doznał kontuzji i jego występ przeciwko Pogoni jest wykluczony. Zabraknie również Jesusa Imaza. To stawia pod znakiem zapytania formację ataku na sobotni mecz z Pogonią, która w ostatnim czasie znacząco poprawiła szyki obronne. No może poza meczem z Legią Warszawa.
Transfer Hansena – majstersztyk zarządu z Białegostoku
To zresztą niejedyny transfer, który udał się w letnim okienku działaczom klubowym. Możemy wspomnieć choćby o obrońcy Adrianie Dieguezie, który z miejsca stał się szefem obrony i uszczelnił przeciekającą dotąd linię defensywy. Ale my skupimy się na innym nabytku. Co prawda nie minęły nawet dwa miesiące, odkąd do klubu z ul. Słonecznej przyszedł Kristoffer Hansen, ale kibice już teraz mogą być zadowoleni z transferu Norwega. W ostatnim meczu to on swoją bramką dał nadzieję na odwrócenie losów meczu w Poznaniu. W meczu z Cracovią także spisał się wspaniale. Jego wielkim atutem są wejścia z linii pomocy do strefy obronnej rywali, co widać było choćby przeciwko lechitom. Włodarze Widzewa mogą pluć sobie w brodę, że oddali skandynawskiego pomocnika tak łatwo. Kibice z Łodzi zapewne także złorzeczą na tę lekkomyślną decyzję. Nie ma się co dziwić, patrząc na niego w Widzewie, mieliśmy poczucie, że Norweg nie był wykorzystywany w najbardziej optymalny sposób.
Hansen był za słaby na Widzew? hm…
— Damian Czyżak (@futbolownia) October 24, 2023
Lewa noga Wdowika sieje postrach w PKO Ekstraklasie
Nie sposób również nie wspomnieć o wschodzącej gwieździe ligi, czyli Bartłomieju Wdowiku. O jego lewej nodze wiedzą już chyba wszyscy. Powołany awaryjnie na zgrupowanie reprezentacji Polski lewy obrońca od początku sezonu pokazuje swoją jakość, zwłaszcza jeśli chodzi o stałe fragmenty gry. Strzelał w tym sezonie gole z karnych, z rożnego(!) i ze specjalności zakładu – rzutów wolnych. Dlatego „Portowcy” powinni wystrzegać się jak ognia głupich fauli przed polem karnym na wysokości bramki, bo może skończyć się to golem. Musi jeszcze odrobinę popracować nad dorzucaniem piłki do kolegów, ale w tym sezonie ma już dwie asysty, w tym jedną po kornerze.
Jagiellonia Białystok ostatni raz była tak wysoko za Mamrota
Przemianę drużyny widać nie tylko na boisku, lecz także po miejscu w tabeli. Jesteśmy już po jednej trzeciej sezonu, zatem można pokusić się o pewne nawiązania historyczne. W ostatnich kilku latach Jagiellonia Białystok kojarzyła nam się z mocno przeciętną ekipą, która nie ma już jakości na walkę o coś więcej. Klub staczał się po równi pochyłej, czego kulminacja nastąpiła w poprzednim sezonie. 14. miejsce, konieczność obrony przed relegacją. Tak źle nie było od czasu powrotu tej drużyny do ekstraklasy. Spójrzmy na podsumowanie ostatnich paru lat PKO BP Ekstraklasy i gdzie po tych dwunastu kolejkach była „Jaga”.
Sezon 2019/2020 to był ostatni moment świetności spuścizny, jaką pozostawił po sobie Michał Probierz i którą dzielnie kontynuował Ireneusz Mamrot. We wspomnianym sezonie białostocka drużyna zajęła w lidze 4. miejsce i doszła do finału Pucharu Polski. Od tego czasu było już coraz gorzej i Jagiellonia zaczęła coraz mocniej wtapiać się w ligową przeciętność. Potem zmieniali się trenerzy, piłkarze, ale nie szły za tym wyniki. Teraz jest inaczej, zespół wygląda lepiej, gra lepiej i podopieczni Adriana Siemieńca zasłużenie są w czołówce ligowej tabeli.
Jagiellonia Białystok kontynuuje intensywny mikrocykl meczowy
Rozpisujemy się o tym, jak dobrze wygląda „Duma Podlasia”, ale przypomnijmy o jej problemach. Do Szczecina białostoczanie przyjadą w mocno osłabionym składzie, bez dwóch głównych strzelb zespołu. Niemniej patrząc na to, jak wygląda obecnie Jagiellonia Białystok i jak potrafi wychodzić z opresji, to spodziewamy się meczu godnego miana hitu kolejki. Problemem „Jagi” może być fakt, że od meczu z „Miedziowymi” rozpoczęła naprawdę intensywny czas meczowy. Otóż w ciągu trzech tygodni zagra sześć meczów, co w obliczu plagi kontuzji nie pomaga w zdobywaniu punktów. Zbliżamy się dopiero do półmetka sezonu, ale Jagiellonię naprawdę trzeba rozważać w gronie drużyn, które mogą namieszać w tym sezonie. To byłaby świetna sprawa dla kibiców z Podlasia, którzy marzą zapewne o powrocie do czasów, w których bili się o najwyższe lokaty, a nie grzęźli w środku tabeli bądź jej dolnej części.