Afimico Pululu – niespodziewana gwiazda Jagiellonii Białystok


Angolczyk bardzo szybko odnalazł się w „Jadze”

1 października 2023 Afimico Pululu – niespodziewana gwiazda Jagiellonii Białystok
Lukasz Laskowski / PressFocus

Afimico Pululu, przechodząc w letnim okienku transferowym do „Dumy Podlasia”, był dla znacznej większości kibiców osobą anonimową. W końcu poprzedni sezon spędził na niemieckich boiskach, wchodząc sporadycznie z ławki w drugoligowym Greuther Fürth. Nic dziwnego, że mało kto spodziewał się takiego wejścia do PKO BP Ekstraklasy w wykonaniu Angolczyka. Jak ważny dla drużyny z Białegostoku jest 24-latek?


Udostępnij na Udostępnij na

Początku swojej przygody w drużynie Adriana Siemieńca Pululu nie mógł zaliczyć do udanych. Jego debiut przypadł na wyjazdowy mecz z Rakowem Częstochowa. Napastnik rozpoczął go w pierwszym składzie, ale zarówno on, jak i reszta drużyny nie pokazali się z najlepszej strony. Z ekipą „Medalików” przegrali 0:3, a nowy nabytek „Jagi” opuścił boisko w 64. minucie. Później jednak było już dużo lepiej.

Świetna forma

Afimico Pululu ma obecnie na swoim koncie pięć bramek i jedną asystę. Piłkarz wyróżnia się swoimi warunkami fizycznymi, jak i przyśpieszeniem. Potrafi zachować spokój podczas akcji ofensywnych, co w połączeniu z dobrym wykończeniem daje bardzo dobre efekty. Sam zawodnik nie potrzebował dużo czasu, aby zaaklimatyzować się w Jagiellonii Białystok. Już w swoim drugim występie zdobył gola i zaliczył asystę przeciwko Puszczy Niepołomice. Co ciekawe, na boisku zameldował się dopiero w 79. minucie meczu. W następnych sześciu ligowych spotkaniach cztery razy trafiał do siatki rywali, popisując się przy tym dubletem w starciu z ŁKS-em Łódź.

– Pululu bardzo szybko zaadaptował się w drużynie i nie ma co kryć, że pozytywnie zaskoczył na starcie. Co prawda na początku sezonu było u niego widać braki kondycyjne, ale nie przeszkodziły mu one w zrobieniu bardzo dobrych liczb jak na początek w ekstraklasie. Zresztą ostatnie mecze pokazały, że to i tak zostało już nadrobione – mówi dziennikarz WP SportoweFakty, Kuba Cimoszko.

Angolczykowi powierzono także rolę egzekutora rzutów karnych. W obecnym sezonie dwukrotnie miał okazję wykonywać „jedenastkę” i za każdym razem strzelał bramkę. Tym samym 24-latek zyskuje coraz większą sympatię swoich kibiców. „Żółto-czerwoni” bardzo dobrze weszli w ten sezon, przez co po ośmiu spotkaniach mają 16 punktów na koncie. Spory wkład w wyniki zespołu ma właśnie Afimico Pululu, którego bramki w ostatnich kolejkach dały „Jadze” zwycięstwo nad Radomiakiem Radom i remis z „Rycerzami Wiosny”.

Transfer z 2. Bundesligi

Napastnik do klubu ze stolicy Podlasia przeszedł z niemieckiego Greuther Fürth, w którym nie miał najlepszych liczb. Przez cały swój półtoraroczny pobyt za naszą zachodnią granicą piłkarz zdobył zaledwie jedną bramkę dla pierwszej drużyny. Dodatkowo nie podnosił się zbyt często z ławki, a jeśli już to robił, wchodził zazwyczaj na końcówki spotkań. Kilka goli udało mu się natomiast strzelić w zespole rezerw, który występował na czwartym poziomie rozgrywkowym w Niemczech.

– To była ogromna zagadka. Pululu miał naprawdę dobre CV jak na naszą ligę, kojarzyłem go trochę z przeszłości w FC Basel, ale rzut oka na jego ostatnie kilkanaście miesięcy w Niemczech nie wróżył dobrze. Gdy stało się jasne, że jest przewidywany do gry w ataku, a nie na skrzydle, to wiadomo było, że dojdzie jeszcze presja na zastąpienie Marca Guala, który był totalnie innym piłkarzem. Wątpliwości narosły po pierwszym nieudanym występie w Częstochowie, ale jak na razie to były złe miłego początki – twierdzi Cimoszko.

Mimo że angolski napastnik miał dość mierne statystyki, zadowolony z jego transferu od początku był dyrektor sportowy Jagiellonii Białystok, który był przekonany, że pomoże „Dumie Podlasia” pod względem sportowym. Jak widać z perspektywy czasu, miał on rację, a nieznany dotąd białostockim fanom piłkarz pokazuje, że warto było po niego sięgnąć.

Godny zastępca Marca Guala

W zeszłym sezonie hiszpański napastnik prezentował bardzo dobrą formę w barwach Jagiellonii Białystok. Z 16 bramkami został najlepszym strzelcem całej ligi, dołożył do tego sześć asyst. Piłkarz niejednokrotnie wykazywał się skutecznością i dobrym dryblingiem na boisku. Z tego względu zastąpienie tak dobrego zawodnika nie było łatwym zadaniem. Patrząc jednak na Afimico Pululu, widać, że ta sztuka udała się działaczom podlaskiego klubu. 24-latek również potrafi dobrze wykańczać akcje, choć generalnie jest to inny typ piłkarza. Mimo wszystko najważniejsze w tym wszystkim są bramki, które Angolczyk obecnie zapewnia tak jak wcześniej Gual.

– Nie wiem, czy Pululu można nazwać następcą Guala. Po odejściu Hiszpana i przyjściu Francuza pochodzącego z Angoli trener Adrian Siemieniec wyraźnie zmienił styl gry w ataku. Poprzednik bazował na technice, swobodzie taktycznej i indywidualizmie, a obecny napastnik to przede wszystkim siła fizyczna, podporządkowanie założeniom drużyny i współpraca z resztą kolegów. Jeśli chodzi natomiast o czystą statystykę, to jest bardzo dobrze. Lepiej, niż ktokolwiek pewnie się spodziewał – uważa Kuba Cimoszko.

Zgrany duet z Jesusem Imazem

W poprzednich rozgrywkach dwójka hiszpańskich napastników była najbardziej bramkostrzelna w lidze. Do 16 bramek Marca Guala trzeba także dorzucić 14 trafień w wykonaniu Imaza. Obydwaj zawodnicy uzupełniali się nawzajem, tworząc duet, który siał postrach wśród obrońców PKO BP Ekstraklasy. Teraz, gdy król strzelców poprzedniego sezonu przeniósł się do Legii Warszawa, w jego miejsce wskoczył Pululu, który z meczu na mecz coraz lepiej współpracuję z 33-letnim snajperem. W niedawnym spotkaniu „Dumy Podlasia” z ŁKS-em Łódź angolski piłkarz zdobył bramkę właśnie po podaniu od Jesusa Imaza.

– Widać, że jest OK pod tym względem. Co prawda Imaz jest trochę pod formą na starcie sezonu, ale Pululu odciąża go spod presji strzelania goli. Obaj bardzo sobie pomagają nie tylko w kreowaniu sytuacji, ale nawet w grze bez piłki, na przykład ściągając na siebie rywali i tworząc przestrzeń. Do tego widać, że rozumieją się dobrze, skoro Hiszpan oddał Angolczykowi nawet strzelanie rzutów karnych – dodaje Cimoszko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze