Gdzie Zagłębie może szukać argumentów przed dzisiejszym meczem?


"Miedziowi" grają o honor naszych klubów w tych rozgrywkach

21 lipca 2016 Gdzie Zagłębie może szukać argumentów przed dzisiejszym meczem?
Grzegorz Rutkowski/iGol.pl

Ledwo minęła połowa lipca, a my już jesteśmy świadkami spotkania o być albo nie być polskich zespołów w rozgrywkach Ligi Europy. Niespecjalnie należeliśmy do grona optymistów przed tym sezonem, lecz mimo wszystko po cichu liczyliśmy, że jednak któryś z naszych zespołów zdoła przynajmniej do sierpnia nabić trochę rankingowych punktów. Kompromitacje Cracovii i Piasta (trudno spodziewać się awansu tych drugich) zrzuciły pozostałe pokłady nadziei na drużynę Piotra Stokowca. A my zastanawiamy się w tym wszystkim, gdzie Zagłębie Lubin może poszukać argumentów przed wieczornym starciem z Partizanem.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie ma co zaklinać rzeczywistości. Bezbramkowy remis przywieziony z Belgradu to maksimum, które lubinianie mogli tamtego dnia wyciągnąć. Kto oglądał, ten wie, w czym leży problem. Partizan od początku rzucił się na polską ekipę, zamykając ją na jej połowie boiska. I tylko dzięki nieźle dysponowanej tamtego dnia obronie, a także sporemu pokładowi szczęścia ostatecznie Serbowie nie wcisnęli ani jednego gola. Wiecie jednak, jak to bywa z bazowaniem tylko na samym szczęściu. W czwartek karta może iść niemal każdemu, by już w piątek obrócić się o 180 stopni. Jeśli więc chodzi o tzw. fart, cóż, nie mielibyśmy nic przeciwko jego obecności w Lubinie, ale spróbujmy poszukać innych atutów.

I tak właśnie dochodzimy do wspomnianej już obrony, która najprawdopodobniej będzie kluczową kwestią, rozstrzygającą o przebiegu rewanżowego spotkania. Analizując dotychczasowe występy naszych drużyn w tegorocznych eliminacjach, myślę, że bije po oczach rola defensywy w każdym z rozegranych już spotkań.

Rzućmy okiem: defensywa „Pasów” w meczach ze Szkendiją wyglądała jak grupa pachołków lub grono ludzi, jakby to ujął Jacek Gmoch, „na wczasach”. Z drugiej strony swoją grą potwierdziła tylko jej mankamenty, o których już większość kibiców mogła się przekonać. Z przodu fajnie, konkretnie i efektownie, lecz z tyłu momentami za dużo luk.

Z Piastem było jeszcze ciekawiej, ponieważ na mecz z Goteborgiem Latal poeksperymentował, przygotowując specjalny plan. Ten już po trzech minutach zasadniczo mógł wywalić do kosza. Dodatkowo niedzielny mecz z Cracovią tylko udowodnił, że para Hebert – Girdvainis raczej nie będzie należeć do czołówki ligi. A już na pewno nie spisała się jako nowe ustawienie na europejskie puchary.

Gołym okiem widać zatem, gdzie przede wszystkim nasze zespoły przegrały dotychczasowe pojedynki.

Dobra wiadomość dla lubinian jest jednak taka, że w przeciwieństwie do Cracovii i Piasta oni w tym elemencie mogą się pochwalić naprawdę solidną formacją. I, co najważniejsze, jej zgraniem.

Zerknijmy na jedną statystykę. Piłkarze tworzący linię defensywy w meczu z Partizanem:

Aleksandar Todorovski – 33 występy w poprzednim sezonie ekstraklasy

Djordje Cotra – 32 występy

Lubomir Guldan – 32 występy

Maciej Dąbrowski – 30 występów

Przynajmniej trzydzieści meczów rozegranych w ostatnim roku. Trudno zatem mówić o gościach, którzy nie mieli okazji ze sobą grać. To, co przypieczętowało los Latala, w przypadku Stokowca nie powinno mieć zatem miejsca. Dodatkowo, w przeciwieństwie do gliwiczan, trener Zagłębia ma w swoim zestawieniu faceta, którego śmiało można okrzyknąć prawdziwym liderem środka obrony. Dla Macieja Dąbrowskiego ten mecz, nie bójmy się tych słów, może być trampoliną do jednej z topowych lig. Środkowy obrońca od kilkunastu miesięcy jest w takim gazie, że trudno sobie wyobrazić, by jego aktualna dyspozycja nie uszła uwadze europejskich klubów.

Oczywiście, samą linią obrony meczu się nie wygra. Tu jednak nie ma innej rady. Po prostu ofensywni zawodnicy muszą zagrać z pomysłem i przede wszystkim dużo odważniej. Tego w Belgradzie zabrakło. Efekt zaś sami widzieliśmy. Że to może być niebezpieczne? Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Że najważniejsze jest zero z tyłu? Owszem, lecz poleganie w tym przypadku na rzutach karnych to przyjmowanie przysłowiowego kota w worku. Skoro zaś Zagłębie ma z przodu kim postraszyć, niech chociaż spróbuje.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze