Ćwierćfinały już za nami. Znamy wszystkie drużyny, które pojadą do „ojczyzny futbolu”, by dalej grać o złoto mistrzostw Europy. Zespołami, które o ten krążek powalczą, są reprezentacje Anglii, Dani, Hiszpanii oraz Włoch. Jednak w sobotę jeszcze żyliśmy piątkowymi wydarzeniami, a czym dokładnie? O tym spieszy donieść EuroRaport iGola!
Do końca turnieju zostały jeszcze trzy spotkania. Dokładnie za tydzień poznamy nowego mistrza Europy. Na ten moment znamy już wszystkich półfinalistów i wiemy, że czekają nas starcia najpierw o prymat na południu i północy Starego Kontynentu, a potem wielki finał o złoty medal europejskiego czempionatu!
Tylko Anglia i Włochy jeszcze na tym turnieju nie musiały gonić wyniku. Anglia w dodatku wciąż bez straty gola. Bardzo imponujące. Takich półfinałów pewnie nikt nie zakładał, ale zapowiadają się znakomicie.
🇮🇹-🇪🇸
🏴-🇩🇰— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) July 3, 2021
Michael Oliver nie ma lekko
Sędzia rozegranego ćwierćfinału pomiędzy Hiszpanią i Szwajcarią od wczoraj przeżywa katusze ze strony kibiców. Na główny cel padł niepraktykowany (prawdopodobnie) przez niego jeden z portali społecznościowych – Instagram.
To tam pod zdjęciem zamieszczonym prawie trzy lata temu zebrał się stos obelg i pogróżek skierowanych w jego stronę. Cytowanie większości z nich mogłoby przyprawić o ból oczu od czytania i uszu od słuchania.
Wszystko to jest pokłosiem czerwonej kartki, którą zobaczył szwajcarski zawodnik. Niektórzy pytają bez ogródek – ile wziąłeś w łapę. Z pewnością tak buńczucznej reakcji sprzyjały komentarze „ekspertów” na Twitterze, gdzie dla przykładu kontrowersyjny i wszystkim dobrze znany Gary Lineker powiedział wprost – czerwona kartka była za nic.
Jednak opinie w sprawie pokazanej czerwieni są podzielone. Zwłaszcza że przecież jest VAR i to z jego pomocą zapada na turnieju 99,99% kluczowych decyzji dla przebiegu meczu. Sędzia raz jeszcze obejrzał na monitorze ową sytuację i zdania nie zmienił, co powinno zakończyć wszelakie dyskusje o słuszności czy też braku podstaw dla czerwonego kartonika.
Wiemy, co z kandydatem na MVP Euro 2020
– Niestety wszyscy wiemy, co się stało, ale nasz włoski sen trwa dalej i nic nie jest niemożliwe z tą znakomitą grupą. Mogę tylko powiedzieć, że wkrótce wrócę, możecie być pewni! – dokładnie taki komunikat, w przełożeniu na język polski, wydał genialny na tym turnieju Leonardo Spinazzola. Teraz pozostaje mu tylko dopingować swoich kolegów z domowej kanapy lub jako kibic na stadionie.
W sprawie filaru włoskiej kadry pojawiły się już pierwsze diagnozy. Te są następujące – zerwane ścięgno Achillesa. Jeśli okażą się one prawdą, to w tym roku już nie zobaczymy defensora Romy na zielonej murawie. Więcej będzie wiadomo po wizycie w rzymskiej klinice, gdzie ma być dokładnie przebadany.
W drodze powrotnej z Monachium reprezentanci Włoch starali się dodać swojemu koledze otuchy, śpiewając „Ole! Ole, ole, ole, Spina, Spina”. To pokazuje jedność całej drużyny, a tę najlepiej się poznaje właśnie w takich momentach.
https://twitter.com/Vivo_Azzurro/status/1411104058568593410?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1411104058568593410%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_c10&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.sport.pl%2Feuro%2F715486227284662bernardeschi-w-samolocie-chwycil-za-interfon-i-sie-zaczelo.html&fbclid=IwAR3UomTs6X-2W-_hezyKYoLYEBl0jB6xv6WlraLcIYqKUnEp7FLWGtQlHkA
Dania jedzie na Wembley! Schick może będzie królem strzelców!
I to pomimo totalnie nieudanego początku turnieju. W sobotnie późne popołudnie podopieczni Kaspera Hjulmanda ograli naszych południowych sąsiadów 2:1. Bramki na wagę finałowej czwórki Euro 2020 zdobyli Thomas Delaney i Kasper Dolberg, który błysnął już wcześniej na tym turnieju. Pewna gra w pierwszej połowie dała komfort „Danish Dynamite” już na samym początku meczu, kiedy to wykorzystali rzut rożny. Przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę już posłali Czechów na deski, dokładając drugą bramkę.
W drugiej połowie postawieni pod ścianą nasi południowi sąsiedzi próbowali atakować i ostatecznie raz udało się zmusić Kaspera Schmeichela do kapitulacji. Bramkę kontaktową zdobył Patrik Schick, dla którego było to już piąte trafienie na tym turnieju. Dzięki tej zdobyczy zrównał się z Cristiano Ronaldo w wyścigu o koronę króla strzelców europejskiego czempionatu.
Co ciekawe, żaden z nich już nie poprawi swojego bilansu i do samego finału będą musieli czekać na to, czy podzielą się tym prestiżowym sukcesem, a może ktoś ich wyprzedzi.
https://twitter.com/Bayerssi_/status/1411380132384849922?s=20
Po stracie bramki reprezentacja Danii umiejętnie zaczęła przeszkadzać rywalowi, wybijając go z rytmu toczonego spotkania. Warto podkreślić, że w końcówce meczu dogodną sytuację na zamknięcie spotkania miał Joakim Maehle, który przegrał pojedynek sam na sam z czeskim bramkarzem.
Dla Duńczyków będzie to pierwszy półfinał od 1992 roku, kiedy sensacyjnie wygrali mistrzostwa Europy. Wtedy w bramce ojczyzny klocków Lego stał Peter Schmeichel. Teraz zaś strzeże jej jego syn. Powiedzenie więc „jaki ojciec, taki syn” nabiera nowego znaczenia.
🗒️ MATCH REPORT: Goals from Thomas Delaney and Kasper Dolberg sent Denmark through to their first semi-final since 1992 🇩🇰👏#EURO2020 | #DEN
— UEFA EURO 2024 (@EURO2024) July 3, 2021
Anglia wróci do Londynu, by grać dalej!
„Synowie Albionu” mocno otworzyli spotkanie w Rzymie. Już w 4. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się kapitan reprezentacji Anglii, a więc Harry Kane. Ta bramka z pewnością miała niebagatelny wpływ na zespół prowadzony przez Andriyja Szewczenkę. Widać było, że… po kilku minutach dużego szoku reprezentacja Ukrainy zaczęła grać tak, jak przyzwyczaiła kibiców na tym turnieju – z pełnym zaangażowaniem i chwiejną obroną.
Gdyby Roman Jaremczuk zachował więcej zimnej krwi, to już w 16. minucie na tablicy wyników mógłby być remis. Być może gdyby w tej sytuacji ukraiński napastnik zmusił do kapitulacji Jordana Pickforda, to ostatni ćwierćfinał nie skończyłby się pogromem 4:0 na korzyść Wyspiarzy. Ten mecz pokazał, że przejście Szwedów było zwyczajnie bonusem za wyjście z grupy, a mecz z Anglią gorzką lekcją futbolu.
Anglia łatwo rozprawia się z wyczerpaną Ukrainą, która w tym turnieju mimo wielu przeciwności zaprezentowała się bardzo dostojnie. 👏🏻👏🏻👏🏻🇺🇦 #UKRENG #ukr #eng #Euro2020 #strefaeuro
— Wojciech Kowalewski (@Kowalewski_Woj) July 3, 2021
Z tego meczu warto zapamiętać jedno – trzy z czterech bramek Harry Kane i spółka zdobyli po uderzeniach głową. Reprezentacja „Trzech Lwów” dwa razy z przytupem weszła w dwie połówki spotkania i po raz kolejny zagrała na zero z tyłu. Streszczając to do granic możliwości – tak wygląda filozofia Garetha Southgate’a. Dwie bramki dla Anglii zdobył Harry Kane, a po jednym trafieniu dołożyli Harry Maguire i Jordan Henderson.
Dla „ojczyzny futbolu” będzie to pierwszy półfinał od 1996 roku. Wtedy też grali u siebie w domu, a jak to się skończyło, wielu z nas pamięta. Jak będzie tym razem?
🏴 MOVING ON 🏴
England are headed to their first European Championship semifinal since 1996 after defeating Ukraine 4-0. 🙌 #EURO2020 pic.twitter.com/HQdgOyK5Nr
— Sportsnet (@Sportsnet) July 3, 2021