Ernest Muci – warszawski król Albanii i pogromca Aston Villi


Ernest Muci prezentuje się fenomenalnie na początku bieżącego sezonu

22 września 2023 Ernest Muci – warszawski król Albanii i pogromca Aston Villi
Marcin Bulanda / PressFocus

Legia Warszawa sensacyjnie wygrała inauguracyjny mecz Ligi Konferencji Europy z Aston Villą. Głównym ojcem tego sukcesu był Ernest Muci, który zdobył dwa gole i został zawodnikiem meczu. Albańczyk prezentuje się fenomenalnie na początku bieżącego sezonu. Licząc wszystkie rozgrywki, ma na swoim koncie aż siedem goli w 13 meczach!


Udostępnij na Udostępnij na

Legia Warszawa na początku tego sezonu ma kilku bohaterów. A to fantastycznie grający Paweł Wszołek, a to do bólu skuteczny Tomas Pekhart, będący w fenomenalnej formie Bartosz Slisz czy zawsze zjawiskowy Josue. Ostatnio głośno jest o jeszcze jednej postaci, która gwarantuje Legii satysfakcjonujące wyniki.

Jak mogliście się domyślić z tytułu artykułu czy wstępu, chodzi o Ernesta Muciego, który zarówno w ekstraklasie, jak i w europejskich pucharach trzyma ostatnio bardzo wysoki poziom. Albańczyk gra na tyle dobrze, że zasłużył sobie na tekst poświęcony w całości jego osobie.

Fenomenalna forma

Ernest Muci w ostatnich trzech meczach zdobył pięć bramek. Samo to pokazuje, że jest on w świetniej dyspozycji w ostatnim czasie. I nie były to też bramki bez znaczenia, ponieważ z Widzewem dubletem ustalał wynik na 1:0, a później 2:1, a przeciwko Piastowi Gliwice uratował remis. To, co jednak stało się przeciwko Aston Villi, było absolutnie najważniejsze. Legia, jak sam Kosta Runjaić przyznał na konferencji przedmeczowej, przystępowała do starcia z Anglikami w roli Dawida ze słynnej opowieści o Dawidzie i Goliacie. I stało się tak jak w tej przypowieści… Warszawiacy zwyciężyli faworyzowaną ekipę.

I mimo obecności na murawie takiego Nicolo Zanioli, Yuriego Tielemansa, Leona Baileya, Lucasa Digne’a, Emiliano Martineza, Moussy Diaby’ego, Douglasa Luiza, Olliego Watkinsa czy Matty’ego Casha i tak największą gwiazdą tego wieczoru był omawiany Ernest Muci. A przecież wszystkie wymienione jednym ciągiem postacie to poważani piłkarze Premier League. Najlepszej ligi piłkarskiej na świecie!

Ale prawda jest taka, że Ernest Muci rzeczywiście pracował jak wół. Pracował na niemal całej szerokości boiska i niejednokrotnie popisywał się swoim sprytem i szybkością, którą znamy z polskich boisk. Z łatwością omijał bezradnych obrońców. Choć tu trzeba dodać, że oni też na dużo mu pozwalali. Albańczyk świetnie to jednak wykorzystywał i na tle tak zastałej defensywy czuł się jak ryba w wodzie. Choć w ostatnich spotkaniach eliminacyjnych Kosta Runjaić wpuszczał 22-latka jako pewnego rodzaju dżokera, tu dał mu szansę od początku i zawieść się absolutnie nie mógł. Został uznany nawet zawodnikiem spotkania. Zresztą bardzo słusznie.

Kosta Runjaić wydobył z niego to, co nie udało się innym

Ernest Muci został sprowadzony do Legii Warszawa już ponad dwa lata temu. I trzeba uczciwie przyznać, że w ciągu tego czasu niespecjalnie spełniał swoje oczekiwania. Był to typowy piłkarz mający umiejętności, miewający przebłyski, ale równocześnie niemogący złapać stabilizacji. Formy, która pomogłaby mu wejść na wyższy poziom i wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie na dłużej. Choć kilku na jego pozycji w tym czasie się przewinęło – niekoniecznie każdy bardzo jakościowy. A patrząc na to, że jednak przychodził za 500 tysięcy euro i był znany jako młody talent w niemal całej Albanii, oczekiwania wobec niego były bardzo duże. Nie sprostał im…

70 meczów, 12 goli i 8 asyst to wyniki, które również mu nie pomagały. Są to liczby bez uwzględnienia bieżącego sezonu. Pomimo tego, że widać było, iż technikę użytkową ma opanowaną na wysokim poziomie, po prostu nie gwarantował wystarczająco dużej jakości z przodu. Ani to bowiem nie był napastnik, ani świetnie rozgrywający pomocnik. Coś pomiędzy, a to nie odpowiadało kolejnym trenerom, którzy nie mieli na niego jasnego pomysłu. Często narzekano na brak liczb u niego. W końcu ze średnią goli 0,17 nie ma mowy o byciu pierwszym napastnikiem zespołu.

Wydaje się, że pełny potencjał wydobył z niego dopiero Kosta Runjaić. Bo tak naprawdę już od poprzedniego sezonu Ernest Muci zaczął dawać drużynie jakość. Wtedy jednak tak dużo się o tym nie mówiło, gdyż ciągle pozostawał cień wątpliwości, czy to nie na pewno kolejny nagły chwilowy zryw formy. I o ile jest to artykuł w głównej mierze skupiający się na Erneście Mucim, musimy poświęcić fragment także wspomnianemu trenerowi Legii. Wydaje się, że odbudowanie Albańczyka jest obok wygranej w Pucharze czy Superpucharze Polski czymś, czym Niemiec będzie mógł się szczycić po zakończonej pracy w Warszawie. Zrobił z nieoszlifowanego diamentu kompletnego jak na polskie warunki zawodnika.

Ernest Muci

Czy Ernest Muci odejdzie? Jak tak, to za duże pieniądze…

Nie od dziś wiadomo, że europejskie puchary poza spełnieniem marzeń każdego piłkarza są pewnego rodzaju oknem wystawowym dla piłkarzy ze słabszych klubów. I tak jak sezon temu Lech Poznań wypromował w taki sposób Michała Skórasia, który poszedł do Club Brugge, tak analogiczna historia może spotkać albańskiego gwiazdora Legii. Już w minionym okienku przedsezonowym hiszpańskie media informowały o zainteresowaniu Mucim ze strony Celty Vigo. Legia mogła go sprzedać przed sezonem, ale również rok temu. I w jednym, i w drugim przypadku „Wojskowi” wstrzymywali się jednak z jego przedwczesnym puszczeniem za granicę. To się w stu procentach opłaciło.

Historia Ernesta Muciego jest piękna. Z zawodnika rezerwowego stał się już, można powiedzieć, pewniakiem do gry w najważniejszych meczach sezonu. Zrobił to poprzez strzelenie kluczowych goli przeciwko Austrii Wiedeń. Swoje udowodnił również w ekstraklasie, a teraz stał się niepostrzeżenie jedną z gwiazd zespołu. Sprawdził się na tle drużyn z niższej, ekstraklasowej, średniej europejskiej i wyższej w postaci Aston Villi półki.

W każdym ze spotkań prezentował się świetnie i jeżeli podtrzyma formę, Legia może zarobić za niego fortunę. Nie jest nawet wykluczone, że pobije rekord sprzedażowy ligi, należący do tej pory do Jakuba Modera i Kacpra Kozłowskiego. Nie ma wątpliwości, że Legia wiele za niego dostanie. A to dopiero początek Ligi Konferencji Europy, więc wartość zawodnika na rynku może jeszcze bardziej wzrosnąć. Dalsze etapy zawodów zapowiadają się w jego kontekście bardzo ekscytująco. Bo tak naprawdę w pełni dyspozycji jest to zawodnik, który już w tej chwili jest gotowy do wyjazdu na Zachód.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze