Ekstraklasa ma nowe twarze. Które z nich zrobią w Polsce karierę?


Przedstawiamy nowych piłkarzy, którzy dobrze zaprezentowali się na starcie rundy wiosennej

10 lutego 2023 Ekstraklasa ma nowe twarze. Które z nich zrobią w Polsce karierę?
Korona Kielce Twitter

Po długim wyczekiwaniu ekstraklasa w końcu powróciła do gry. Podczas przerwy w rozgrywkach polskie kluby dokonywały przeróżnych ruchów transferowych. Niektóre z nich rokują lepiej, inne gorzej. Część nowych zawodników zdążyła się już pokazać w polskiej lidze z całkiem dobrej strony. W tym artykule przybliżamy ich sylwetki.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszyscy piłkarze wymienieni w tym artykule zaprezentowali się przynajmniej przyzwoicie na początku swojej przygody w Polsce. Oczywiście nie gwarantujemy, że okażą się oni gwiazdami polskiej ligi, na razie mieliśmy okazję oglądać ich w zaledwie kilku spotkaniach. Mamy jednak co do nich pewne nadzieje i liczymy, że przynajmniej częściowo je spełnią. Szczególnie po tym, jak swoim wejściem do ligi rozbudzili apetyty kibiców.

Berto Cayarga – materiał na kolejną gwiazdę z Półwyspu Iberyjskiego

Ekstraklasa co pół roku wita w swoich progach kolejnych Hiszpanów, którzy często nie grali wcześniej poza swoją ojczyzną. Wielu z nich w Polsce rozkręca swoje kariery, staje się gwiazdami polskiej ekstraklasy, a później odchodzi do silniejszych lig. Tej zimy do Polski zawitał kolejny aspirant do tego grona. Berto Cayarga zasilił szeregi Radomiaka Radom i już od samego początku pokazał się z bardzo dobrej strony. Za swój debiut w pierwszym składzie otrzymał brawa od radomskich kibiców. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Hiszpański skrzydłowy zaprezentował wszystkie cechy, których fani oczekują od piłkarzy:

  • dużo biega,
  • walczy o piłki,
  • ma ciąg na bramkę.

Można by pewnie wymienić jeszcze kilka innych jego atutów. W meczu ze Stalą Hiszpan był bliski premierowej asysty na polskich boiskach i gdyby jego koledzy z drużyny byli bardziej skuteczni, pewnie zapisałby ją na swoje konto. Jego początki są bardzo obiecujące, a kibice radomskiego zespołu już liczą na to, że będzie on dużym wzmocnieniem ich ulubionej drużyny.

A kim właściwie jest ten hiszpański skrzydłowy? Berto Cayarga to 26-letni weteran niższych lig hiszpańskich. Swoją seniorską karierę rozpoczął w drugim zespole Sportingu Gijón. Tam zbierał pierwsze doświadczenia w Segunda División B, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii. Następnie trafił do również trzecioligowego Racingu Santander. Tam jego kariera wystrzeliła. Cayarga stał się jednym z czołowych asystentów ligi i po bardzo dobrym sezonie wraz z drużyną awansował na zaplecze La Liga.

Po połowie roku w La Liga 2 znów powrócił na trzeci poziom rozgrywkowy. Jego kolejnym klubem w karierze była FC Cartagena, z którą wrócił do ligi dopiero co przez niego opuszczonej. Na drugim poziomie rozgrywkowym spędził kolejne dwa sezony, notując 73 występy, strzelając pięć bramek i zaliczając dwie asysty. Można się zastanawiać, czy Cayarga ma jakieś wady. Taką przed jego przyjściem do ligi niewątpliwie pozostawał fakt, że ostatnie pół roku pozostawał bez gry, a pierwsze występy w sezonie 2022/2023 zaliczył dopiero w barwach Radomiaka. Jednak jak pokazał, szybko wskoczył na wysokie obroty, a chwilowy rozbrat z piłką wcale nie musi być dla niego problemem.

Mike Cestor – doświadczony stoper z bogatą przeszłością

30-letni środkowy obrońca zimą również zasilił Radomiaka Radom i już od pierwszych meczów w polskiej lidze przekonał do siebie większą część kibiców z Radomia. Kongijczyk imponował pewnością siebie, wystrzegał się błędów, bardzo dobrze czuł się z piłką przy nodze. Nic więc dziwnego, że Mike Cestor zapowiada się na kolejne solidne wzmocnienie drużyny Mariusza Lewandowskiego. Przyjrzyjmy się jego karierze przed transferem do Polski.

Mike Cestor urodził się w Paryżu. Jest wychowankiem włoskiej AC Pisa. Jeszcze jako junior przeniósł się do angielskiego Leyton Orient, w którego barwach zaliczył swoje pierwsze występy w seniorskiej piłce na poziomie League One. Tam dużej kariery jednak nie zrobił i kolejne sezony spędził w niższych ligach angielskich w Woking FC. Następnie powrócił do Francji, gdzie w barwach SAS Épinal grał w niższych ligach francuskich.

Po dwóch latach kontynuował swoje futbolowe wojaże po Europie. Tym razem przeniósł się do Rumunii, gdzie najpierw reprezentował barwy Astra Giurgiu. Po jednym sezonie trafił do CFR Cluj, z którym święcił swoje największe sukcesy, trzykrotnie zdobywając mistrzostwo kraju. Na początku sezonu 2022/2023 zmienił barwy klubowe. Pozostał w Rumunii i przeszedł do Argeș Pitești. Jak dobrze wiemy, w połowie tychże rozgrywek zasilił Radomiaka Radom, a ekstraklasa jest jego kolejnym przystankiem w bogatej karierze. Swoimi pierwszymi występami pokazał, że ma szansę przelać swoje doświadczenie na polskie boiska i podnieść jakość radomskiej defensywy.

Leonardo Rocha – autor klubowego rekordu transferowego

Radomiak przeprowadził zimą małą ofensywę transferową. I na razie trzeba powiedzieć, że przynajmniej część transferów wydaje się całkiem trafiona. W końcu wspominamy już trzeciego nowego piłkarza „Zielonych”. Leonardo Rocha dał się na razie poznać jako rosły napastnik (mierzy aż 2 metry), który dużo pracuje w pressingu, co nie jest cechą charakterystyczną dla wysokich snajperów. Mimo że jego zadaniem w Radomiu będzie raczej strzelanie bramek, w meczu ze Stalą był bliższy asysty, kiedy wystawił piłkę Semedo, który zmarnował okazję.

Portugalczyk do Radomia trafił jako następca Mauridesa, który zimą odszedł do FC St. Pauli. Akurat co do Rochy oczekiwania od początku były bardzo duże, ponieważ do ekstraklasy przychodził jako lider klasyfikacji strzelców drugiej ligi belgijskiej, w której radził sobie naprawdę znakomicie. Był ważnym ogniwem swojej drużyny, w której jesienią rozegrał 96% możliwych minut. Nic więc dziwnego, że Radomiak zdecydował się sięgnąć głębiej do kieszeni, bijąc swój transferowy rekord. „Zieloni” zapłacili za niego ok. 150 tys. euro, czyli kwotę niewielką nawet jak na polskie realia, jednak radomianie nie dokonują często transferów gotówkowych.

A jak jego kariera prezentowała się wcześniej? W jej juniorskiej części reprezentował aż dziewięć klubów. Pierwsze występy w seniorskiej piłce zaliczył w rezerwach AS Monaco, póżniej miał chwilowy epizod w niższych ligach hiszpańskich, aż w końcu przeniósł się na zaplecze najwyższej belgijskiej klasy rozgrywkowej. Tam bardzo dobrze spisywał się w Lommel Sk, z którego po sezonie trafił do KAS Eupen grającego w Jupiler Pro League. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Belgii nie odnalazł się najlepiej. Jego dwie próby podboju, rozdzielone rocznym wypożyczeniem na zaplecze, zakończyły się fiaskiem, a Rocha wciąż nie zanotował żadnego trafienia w Jupiler Pro League.

Świetnie czuł się jednak w drugiej lidze, więc na starcie sezonu 2022/2023 wrócił do niej, aby reprezentować barwy Lierse Kempenzonen. Jak się tam spisywał, już pisaliśmy. Na pewno udowodnił, że potrafi strzelać bramki i pomagać swojej drużynie w ofensywie. Ściągnięcie 25-latka to naprawdę duży sukces Radomiaka. Teraz pozostaje liczyć na to, że Rocha formę z Belgii przełoży na polskie boiska, a ekstraklasa faktycznie będzie miała kolejną gwiazdę.

Jani Atanasov – reprezentant z silnego klubu

Zimą wzmacniał się oczywiście nie tylko Radomiak, więc teraz czas na nowego piłkarza innego zespołu. Cracovia ze względu na kontuzję Mathiasa Hebo Rasmussena skupiła się na poszukiwaniach nowego środkowego pomocnika, a ich efektem było sprowadzenie do klubu 23-letniego reprezentanta Macedonii z Hajduka Split. Ruch ciekawie prezentował się na papierze, a Jani Atanasov również na boisku udowodnił, że warto było po niego sięgnąć.

Zaczął od bardzo dobrego występu przeciwko Górnikowi Zabrze, w którym zaliczył asystę. Za wejście do zespołu i wkomponowanie do drużyny chwalił go Jacek Zieliński, więc zostawił po sobie naprawdę pozytywne pierwsze wrażenie. Skazą na jego wizerunku z pewnością jednak będzie błąd przy rzucie rożnym w meczu przeciwko Koronie, kiedy źle pokrył Piotra Malarczyka, który zdobył gola dla „Złocisto-krwistych”. Jednakże apetyty kibiców „Pasów” rozbudził i dał nadzieję na zastąpienie kontuzjowanego Duńczyka.

W końcu samo CV Macedończyka robi wrażenie jak na polskie warunki. Karierę rozpoczynał w Akademiji Pandev, później występował w lidze tureckiej. Co jednak najistotniejsze, latem 2020 roku trafił do Hajduka Split, czyli klubu, z którego w przeszłości do ekstraklasy przychodzili pikarze, którzy następnie zostawali jej gwiazdami. Zvonimir Kožulj, Fran Tudor oraz Josip Juranović to tylko niektórzy z nich. I chociaż Jani Atanasov był w Hajduku tylko rezerwowym, spodziewać się można po nim naprawdę dużo.

Macedończyk jest czterokrotnym reprezentantem swojego kraju. W kadrze zadebiutował całkiem niedawno i jeszcze nie rozegrał w niej spotkania w pełnym wymiarze czasowym. Być może dobre występy w Cracovii otworzą mu drzwi do pierwszego składu reprezentacji. Bardzo byśmy sobie tego życzyli, za dużo było w ostatnich latach co najmniej przeciętnych obcokrajowców w zespole „Pasów” i mamy nadzieję, że Atanasov nie będzie kolejnym.

David González „Nono” – nadzieja na odmianę środka pola

Zimą Korona znacząco wzmocniła zespół. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, w końcu rundę jesienną zakończyła ona na przedostatnim miejscu w tabeli i jeżeli ekstraklasa ma pozostać w Kielcach na kolejne lata, Korona potrzebuje dużych zmian w składzie. Jednym z efektów jej ofensywy transferowej było sprowadzenie Hiszpana z dużym doświadczeniem w niższych ligach na Półwyspie Iberyjskim. Tak, to kolejny już w tym okienku piłkarz z tego kierunku, którego ekstraklasa wita w swoich progach. Ale skoro większość z nich okazuje się później jej gwiazdami, czemu się dziwić?

„Nono” jest kolejnym pretendentem do tego miana. 31-latek bardzo dużo pracował w środku pola Korony, wykonywał wiele skoków pressingowych, pomimo że ostatnie pół roku pozostawał bez gry. W meczu przeciwko Cracovii przebiegł najwięcej spośród piłkarzy „Złocisto-krwistych”. To zawodnik, który swoją charakterystyką świetnie wpasowuje się w zamysł gry Korony, dużo biega i walczy o piłkę. W dużym stopniu może przyczynić się do ewentualnego utrzymania zespołu Kamila Kuzery.

Jeżeli prześledzimy jego wcześniejszą karierę, tak jak w przypadku większości piłkarzy z Hiszpanii trafiających do Polski przekonamy się, że występował on wcześniej w niższych ligach hiszpańskich. Jest wychowankiem Rayo Vallecano, w którego barwach na boisko wybiegał tylko raz w La Liga 2. Występował przede wszystkim w jego drugim zespole. Później zasilił klub UCAM Murcia CF, z którym w 2016 roku awansował do drugiej ligi hiszpańskiej i od tamtego czasu regularnie w niej występował w barwach kolejno AD Alcorcón, Extremadura UD, CD Tenerife, a ostatnio UD Ibiza.

Tak jak już pisaliśmy, w rundzie jesiennej sezonu 2022/2023 pozostawał bez gry, więc jego forma fizyczna była dla działaczy Korony zagadką. Niemniej jednak do zespołu dołączył już na początku grudnia, a okres przygotowawczy przepracował na tyle sumiennie, aby wiosną grać najlepiej, jak tylko potrafi. Jak zresztą pokazał w swoich dotychczasowych występach, zdecydowanie mu się to udało. Zapowiada się na naprawdę solidne wzmocnienie „Złocisto-krwistych”.

Dominick Zator – ciekawy obrońca z Kanady

Pozostajemy w temacie nowych piłkarzy Korony Kielce. Tym razem zaprezentujemy Dominicka Zatora, czyli Kanadyjczyka z polskimi korzeniami. Jego rodzice w młodości wyjechali z Polski do Ameryki Północnej, obrońca na świat przyszedł w Kanadzie, ale mówi w ojczystym języku ojca i matki, więc nie powinien mieć problemów z dogadaniem się w szatni Korony. Kierunek, z którego trafił nad Wisłę, jest dość nietypowy. Ekstraklasa nie słynie z piłkarzy północnoamerykańskiego pochodzenia, co samo w sobie czyni transfer całkiem ciekawym.

Inna interesująca kwestia dotyczy już samych występów Zatora w Koronie. Pomimo że jego nominalną pozycją jest środek defensywy, Zator w Polsce gra jako prawy obrońca. Niemniej jednak nie przeszkadza mu to w dobrym prezentowaniu się w lidze. Zdążył już wiele dać swojej drużynie na wahadle, dużo biegał i dużo pracował na prawej stronie. Cechy, które zaprezentował, wpasowują się w zamysł gry zespołu Kamila Kuzery, więc powinien bez problemu się w nim zaaklimatyzować. Ekstraklasa za występ w 19. kolejce wybrała go nawet do swojej jedenastki kolejki. A to wszystko na nie swojej pozycji.

Dotychczas grał on głównie w lidze kanadyjskiej, prężnie rozwijającej się w ostatnich latach, ale jednak odstającej poziomem od polskiej. Pierwsze kroki w profesjonalnej piłce stawiał w Whitecaps FC, gdzie nie przebił się do składu pierwszej drużyny. Później reprezentował Cavalry FC, szwedzkie Vasalunds IF, a przed transferem do Korony York United. Przeprowadzka do Polski to dla niego awans sportowy, jednak udowodnił, że jest na odpowiednim poziomie, żeby wspomóc „Złocisto-krwistych” w niezwykle wymagającej walce o utrzymanie.

Marius Briceag – nowa jakość na lewej stronie defensywy

To już trzeci nowy piłkarz „Złocisto-krwistych” w tym zastawieniu. Na ten moment wydaje się, że trafili oni z transferami, a co za tym idzie, ich szanse na pozostanie w elicie znacząco wzrosły. Ekstraklasa tym razem miała okazję powitać lewego obrońcę z Rumunii. Marius Briceag, bo o nim właśnie mowa, to zastępca Sašy Balića, który w rundzie jesiennej nie spisywał się najlepiej. Swoimi występami zdołał już udowodnić, że zapewnia spory progres w stosunku do tego, co oferował Czarnogórzec.

Briceag dużo biegał, pracował zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Pokazał, że umie dobrze dośrodkowywać, co czyni go ciekawym partnerem na boisku dla rosłych napastników Korony. Dodatkowo pressował niemal przez pełne 90 minut, więc świetnie powinien się odnaleźć w walce o utrzymanie, gdzie niejednokrotnie konieczne będzie ogromne zaangażowanie. Marius Briceag daje duże nadzieje na poukładanie gry obronnej kielczan.

Zanim ekstraklasa otworzyła swe wrota przed Rumunem, występował on tylko w swoich rodzimych ligach. Zaczynał na niższych poziomach rozgrywkowych, początkowo w Argeș Pitești, a następnie w CSM Râmnicu Vâlcea. Później grał już w najwyższej klasie rozgrywkowej w Rumunii, jego pierwszym klubem w niej była Universitatea Craiova, z którą zdobył Puchar Rumunii w sezonie 2017/2018. Potem zaliczył krótki epizod w FCSB, a po nim trafił do FC Voluntari. Tuż przed przeprowadzką do Kielc reprezentował barwy klubu Universitatea Cluj.

30-latek w pierwszej lidze rumuńskiej wystąpił 136 razy. Ma spore doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w walce o utrzymanie. Kibice „Złocisto-krwistych” mogą na pewno być dzięki niemu nieco spokojniejsi o pozycję lewego obrońcy ich ulubionej drużyny. To ważny transfer Korony, która, trzeba przyznać, zimą solidnie się wzmocniła. Teraz pozostaje tylko liczyć na to, że nowi zawodnicy zachowają formę z pierwszych meczów. Inaczej ekstraklasa w Kielcach nie pozostanie na kolejne lata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze