Biblioteczka iGola #12: „Zapiski z Królestwa” Przemysława Rudzkiego


Wszystko o „Zapiskach z Królestwa” – najnowszej książce Przemysława Rudzkiego

6 kwietnia 2020 Biblioteczka iGola #12: „Zapiski z Królestwa” Przemysława Rudzkiego

Biorąc do ręki „Zapiski z Królestwa”, szczerze mówiąc, spodziewałem się książki raczej zwykłej. Może to dlatego, że w moim sercu na pierwszym miejscu zawsze stała polska ekstraklasa. I może właśnie dlatego ta pozycja tak mile mnie zaskoczyła. „Zapiski” Przemysława Rudzkiego to po prostu dobra książka. O postaciach bardziej i mniej znanych. Klubach wielkich i mniejszych. Zwyczajnie o tym, kto, kiedy i w jaki sposób odciskał swoje piętno na brytyjskim futbolu…


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystko przedstawione w niezwykle ciekawy sposób. Barwne postacie opisane w sposób równie barwny, nie do końca czysto dziennikarski. Jednak fikcyjne wstawki to jedne z najlepszych momentów tej książki. Ale żeby nie było – nie zabrakło też faktów, opisów autentycznych wydarzeń, bo w końcu to lektura właśnie o nich.

Słowem, „Zapiski z Królestwa” to książka napisana przez pasjonata ligi angielskiej, dla… No właśnie. Dla kogo właściwie jest ta publikacja? Nie wiem, ale wnioski każdy wyciągnąć może sam. Tymczasem zapraszam do lektury recenzji książki „Zapiski z Królestwa” autorstwa Przemysława Rudzkiego.

Transfery za 100 funtów

Przemysław Rudzki w swojej książce cofa się do czasów początków futbolu. Pierwszych starć, pierwszych lig, pierwszych transferów. Wyspy Brytyjskie to kolebka piłki nożnej, choć w późniejszych latach Europejczycy zdecydowanie wyprzedzili Anglików pod kątem umiejętności. W „Zapiskach” znajdziemy tak właściwie jedne z najciekawszych momentów procesu kształtowania się futbolu w Anglii. Poczynając od historii z XIX wieku, kończąc na bliższym nam czasach.

Co bardzo ważne, książka jest niezwykle przyjemna w czytaniu. Dzieli się na 50 osobnych opowiadań – niektóre posiadają pewne punkty wspólne, ale nie pozostaje to zbyt istotne. Tak właściwie możemy otworzyć publikację na losowym opowiadaniu i przeczytać je, rozumiejąc przy tym w stu procentach treść, jaką chciał przekazać autor. Moim skromnym zdaniem jest to jeden z największych atutów tej publikacji. Nie każdy z nas ma w ciągu dnia czas na to, aby czytać. „Zapiski z Królestwa” to idealna książka do autobusu, pociągu czy po prostu wtedy, kiedy mamy chwilę, ale nie wiemy, w jaki sposób ją zagospodarować.

Mogłoby się wydawać, że takie historyczne opowieści bywają nudnawe. Tym bardziej, że źródeł sprzed ponad 120 lat zachować się mogło niewiele. Tymczasem Przemysław Rudzki każdą autentyczną historię poprzedza krótkim (lub też nieco dłuższym) fikcyjnym opowiadaniem. Raz wciela się w rolę narratora, opisując wydarzenia z oczu postronnego widza. Innym razem wchodzi w umysł bohatera, którego akurat dotyczy historia, i stara się przedstawić wydarzenia z jego perspektywy.

Te fikcyjne opowiadania są ważną i integralną częścią całej historii. Wprowadzają nas w nastrój tamtego okresu, prezentują pewne ważne fakty, bez których zrozumienie całości mogłoby być trudniejsze. Pozostają wprowadzeniem do tego, co Rudzki chce nam przekazać w dalszej części, prezentują pewien historyczny zarys. A poza tym są zwyczajnie ciekawe i uruchamiają wyobraźnię.

Zdecydowanie za mało

Pozytywów w książce Przemysława Rudzkiego jest wiele, ale negatywów także można się dopatrzyć. Niestety, nie wiem dlaczego, ale niektóre wydarzenia są opisane niezbyt szczegółowo. Pewne wątki kończą się przedwcześnie i pozostaje niedosyt. Są postaci, o których przeczytamy więcej niż o innych. Wiadome jest to, że dostęp do materiałów sprzed wielu, wielu lat może być trudny. Szczególnie jeśli mówimy o materiałach zagranicznych. Mimo wszystko niektóre historie powinny zostać nieco lepiej dopracowane.

Z trudnym dostępem materiałów wiążę się jeszcze jeden punkt. Przemysław Rudzki w swojej książce często powołuje się na różne źródła, stare wydania gazet, przywołuje filmy, książki. Widać, że autor wykonał naprawdę głęboki research. Dlatego kiedy natknąłem się dwukrotnie na przywołanie Wikipedii jako źródła, cóż… trochę wyrwało mnie to z całego tego świata. Nie dość, że to nie zawsze rzetelne źródło, to do tego nie wpisuje się w ten brytyjski klimat, w który jesteśmy wrzucani historia po historii.

W książce pojawiają się także historyczne zdjęcia – moim zdaniem jest ich jednak zdecydowanie zbyt mało jak na pozycję skupiającą się na wydarzeniach sprzed lat. Fakt, że brak ilustracji sprawia, iż sami musimy uruchomić wyobraźnię. Jednak mimo wszystko zdjęcia pomogłyby jeszcze bardziej wejść w klimat tamtych lat, a także pozwoliłyby zobrazować sobie lepiej opisane sytuacje. Kiedy tło historyczne opowiadanych historii wysuwa się na pierwszy plan, ilustracje są niezbędne.

Dla kogo są „Zapiski z Królestwa”?

No właśnie – wracamy do pytania z samego początku tekstu. Zagorzali fani angielskiej piłki z pewnością kojarzą większość z opisanych w tekście historii czy też przytaczanych przez Rudzkiego anegdot. Jednak laicy nie do końca zainteresowani przeszłością (szczególnie dwudziestowieczną) angielskich lig z pewnością znajdą w tej książce wiele interesujących faktów. Sam nie jestem znawcą angielskiej piłki, a wiele opowieści było dla mnie czymś nowym. Pokrótce – amatorzy angielskiego futbolu wycisną z tej książki zdecydowanie najwięcej.

„Zapiski z Królestwa” to także pozycja, która z pewnością zainteresuje ludzi młodszych. Ci fani piłki urodzeni w dwudziestym wieku kojarzą takie wydarzenia jak na przykład Tragedia na Hillsborough. Młodsi (podobnie jak ja, bo urodziłem się już w XXI wieku) niekoniecznie. Dlatego wiele faktów, o których na świecie było po prostu dosyć głośno, dla młodych ludzi może być czymś kompletnie nieznanym. „Zapiski z Królestwa” to książka, z której można się dowiedzieć naprawdę sporo.

Krótkie podsumowanie na samo zakończenie: „Zapiski z Królestwa” to pozycja godna polecenia niezależnie od tego, kiedy się urodziłeś. Jednak eksperci angielskiej piłki, szukający czegoś nowego, powinni raczej ominąć tę publikację. Dużo ciekawsze może okazać się sięgnięcie po inną, może nawet zagraniczną książkę. Jednak dla osób chcących postawić pierwszy krok w stronę angielskiej piłki jest to lektura idealna. Może kiedy kwarantanna się już skończy, warto będzie usiąść ze znajomymi przy meczu Premier League i niczym telewizyjny ekspert przytoczyć kilka ciekawych anegdot…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze