Wygrani i przegrani mistrzostw świata w reprezentacji Polski


Kto zaskoczył pozytywnie? Kto zawiódł oczekiwania kibiców?

5 grudnia 2022 Wygrani i przegrani mistrzostw świata w reprezentacji Polski
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Przygoda reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Katarze zakończyła się porażką 1:3 z Francją. Jak zwykle po wielkich turniejach przychodzi czas na podsumowania. Którzy zawodnicy zasługują na pochwałę? Kto turnieju na Bliskim Wschodzie nie będzie mógł zaliczyć do udanych?


Udostępnij na Udostępnij na

Reprezentacja Polski na mundialu rozegrała cztery spotkania. Z Meksykiem (0:0), Arabią Saudyjską (2:0), Argentyną (0:2) oraz Francją (1:3). Po 36 latach wreszcie udało się awansować do 1/8 finału mistrzostw świata.

Wojciech Szczęsny – pseudonim mur

Na temat Wojciecha Szczęsnego padło wiele nieprzychylnych słów. W ostatnich latach rzeczywiście – jeśli chodzi o grę z orzełkiem na piersi, zawodnik Juventusu nie miał się czym pochwalić. Poprzednie turnieje w jego wykonaniu niejednokrotnie kończyły się zawodem. Dzisiaj jednak Wojciech Szczęsny jest bohaterem narodu.

To on przez długi czas utrzymywał reprezentację Polski przy życiu. To jego interwencjom zawdzięczać możemy punkt z Meksykiem. Wojciech Szczęsny udowodnił sceptykom swoich umiejętności, że jest wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie. Przemawiają za tym jego statystyki indywidualne. Dwa obronione rzuty karne na jednych mistrzostwach świata, co uczynił jako trzeci w historii po Janie Tomaszewskim i Bradzie Friedlu.

Aż 23 interwencje w czterech spotkaniach, dobre wyjścia do dośrodkowań i coś, czego nie można opisać statystyką. Pewność, którą dostarczał kolegom z zespołu. Linia defensywy wiedziała, że nie musi drżeć o stracone bramki z tak dysponowanym bramkarzem za plecami. W każdym z czterech spotkań, w których mieliśmy okazję go podziwiać, otrzymał najwyższą notę spośród polskich zawodników. To mówi sporo.

Bartosz Bereszyński pokazał klasę

Wielu nigdy nie będzie fanem tego zawodnika, zwłaszcza kiedy zajmuje miejsce po lewej stronie bloku defensywnego. Trzeba mu jednak oddać, że turniej w Katarze może zdecydowanie zaliczyć do udanych. Indywidualnie wyglądał dobrze. No może poza drugą połową meczu z Francją, gdzie miał ogromne problemy z nacierającymi Francuzami.

Pewny w obronie, zablokował wiele dośrodkowań. Nie było dla niego straconej piłki, walczył nieustępliwie do końca. A gdyby tego było mało, potrafił również włączyć się do akcji ofensywnych reprezentacji Polski. Próbował dośrodkowań i był bardzo aktywny. Widać, że zależało mu na zmazaniu plamy po Euro 2020. Kto wie? Może po udanym mundialu wreszcie spełni się jego sen o transferze do lepszego klubu? Życzymy mu tego.

Jakub Kamiński – przyszłość reprezentacji Polski

Debiutant na turnieju rangi mistrzostw świata udźwignął presję. Solidnie w defensywie, w pełni zaangażowany w każdą akcję. W meczu z Francją dołożył do tego drybling i kilkukrotnie zyskiwał przewagę dla reprezentacji Polski po prawej stronie boiska. Po prostu się bawił. Mało kto w tym wieku byłby na tyle bezczelny, w dobrym tego słowa znaczeniu, by zakładać tunele doświadczonym reprezentantom Francji.

Dziś zeszła z nas presja, nikt się nie bał, wychodził do piłki, pokazywał do gry, byliśmy odważniejsi, trochę swobodniejsi. Może w fazie grupowej byliśmy przytłoczeni i zestresowani tym, by po 36 latach zagrać w fazie pucharowej MŚ.(…) Mam 20 lat, a mierzyłem się z Messim czy Mbappe – bezcenne i niesamowite. Oni wykorzystują najmniejszy błąd. Jakub Kamiński w rozmowie z Robertem Błońskim

Jeśli jakimś cudem po dobrych występach w Wolfsburgu Jakub Kamiński nie znalazł się w notesach skautów najlepszych europejskich klubów, to teraz powinien się w nich znaleźć. Warto go obserwować, pracował na swoje nazwisko i jesteśmy przekonani, że wkrótce będzie stanowił o sile naszej reprezentacji.

Robert Lewandowski – kapitan reprezentacji Polski zawiódł

Obecność kapitana reprezentacji Polski w tym zestawieniu może być nieco zaskakująca. Robert Lewandowski w czterech spotkaniach zdobył przecież dwie bramki, do których dołożył asystę. Fakty są jednak takie, że napastnik FC Barcelona przez większość spotkań był ciałem obcym w reprezentacji Polski.

W meczu z Meksykiem – niewidoczny, spudłował rzut karny w fatalny sposób. Podobnie niewidoczny był przez większość spotkania z Arabią Saudyjską, w drugiej połowie miał więcej miejsca i zdobył bramkę. Ale zmarnował też kilka sytuacji. W trakcie meczu z Argentyną mógłby nagrać film dokumentalny o samotności.

Spotkanie z Francją to podsumowanie jego występu na tym turnieju. Szwendał się po boisku. Był raz z lewej, raz z prawej strony, czasami schodził niżej do linii środkowej. Był wszędzie, ale nie było go nigdzie. Ponownie spudłował z rzutu karnego, miał szczęście, że sędzia nakazał powtórzenie „jedenastki”, po tym jak bramkarz wyszedł przed linię. Wtedy już trafił, ale niesmak pozostał.

Krytykowanie Roberta Lewandowskiego nie jest proste. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w taktyce preferowanej przez Czesława Michniewicza nasz napastnik będzie musiał ciężko harować i liczyć na jakąkolwiek okazję. Od napastnika tej klasy można jednak oczekiwać chociażby jednego magicznego zagrania na przestrzeni czterech meczów. Jednakże na tym turnieju go nie zobaczyliśmy.

Nicola Zalewski nie podołał wyzwaniu

Zawodnik grający na co dzień w barwach AS Roma nie dojechał na turniej. To znaczy przyjechał z reprezentacją, ale tak jakby go nie było. To nie był ten zawodnik, którym jeszcze nie tak dawno zachwycaliśmy się w meczach Ligi Narodów. Wyszedł w wyjściowej jedenastce na mecz z Meksykiem i po 45 minutach fatalnego występu zszedł z boiska.

Dwa kolejne spotkania go ominęły, w jego miejsce wskoczył Przemysław Frankowski i prezentował się lepiej. Dostał szansę dopiero w drugiej połowie meczu z Francją i katarskich boisk nie podbił, delikatnie rzecz ujmując. W przeciwieństwie do Jakuba Kamińskiego nie udźwignął presji turnieju. Musi się jeszcze sporo nauczyć. Zebrał bezcenne doświadczenie i po prostu musi się poprawić, bo zawiódł oczekiwania.

Czesław Michniewicz

Selekcjoner reprezentacji Polski wmówił wszystkim, że nasza drużyna nie potrafi grać w piłkę. Uwierzyli w to kibice, uwierzyli w to dziennikarze, uwierzyli w to nawet zawodnicy, którzy apelowali o brak oczekiwań dotyczących przyjemnego dla oka stylu gry naszych reprezentantów. I rzeczywiście, w fazie grupowej turnieju wyglądało to słabo. Na grę naszej reprezentacji nie dało się patrzeć bez zażenowania.

Cieszę się, że to wyglądało lepiej niż w poprzednich meczach. Luz, swoboda, więcej kreatywności… Przez to stworzyliśmy kilka sytuacji. Tak musimy grać. Piotr Zieliński dla TVP Sport

W meczu z Francją, wieńczącym nasz udział na mistrzostwach świata, wyszliśmy odważniej, agresywniej i wyglądało to dobrze. Chcielibyśmy tak grać częściej. Taktyka, jaką przyjęliśmy na mecze grupowe, dusi potencjał naszych najlepszych zawodników. Nie możemy się wiecznie bronić i czekać na gwiazdkę z nieba. Co prawda do świąt już niedaleko, ale spadających gwiazd nie widać.

Pogorszeniu uległ również wizerunek selekcjonera reprezentacji Polski. Utarczki słowne z dziennikarzami, niemiłe odpowiedzi na pytania na konferencjach prasowych. Momentami było to żenujące. Może to specyfika zawodu, może każdy selekcjoner kiedyś musi zacząć okazywać oznaki syndromu oblężonej twierdzy. Wiemy jednak, że turniej w Katarze zburzył wizerunek zabawnego, obracającego krytykę w żart trenera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze