Wielki Ilja Szkuryn rozniósł Pogoń i chce pójść śladem Hamulicia


Ilja Szkuryn popisał się hattrickiem w Szczecinie i został niekwestionowaną gwiazdą wieczoru

25 listopada 2023 Wielki Ilja Szkuryn rozniósł Pogoń i chce pójść śladem Hamulicia
Marta Badowska / PressFocus

Ilja Szkuryn nie wypadł dobrze w Rakowie Częstochowa. Tym niepowodzeniem nie zraziła się Stal Mielec, która słynie z odbudowy piłkarzy. Białoruski napastnik będzie chyba jej kolejnym produktem. Już w 15 kolejkach miał po pięć goli i asyst. Po meczu z Pogonią dopisał sobie zaś trzy gole. To był fenomenalny występ białoruskiego napastnika, który podąża ścieżką Saida Hamulicia. Jego przygoda na Podkarpaciu pozwoliła się wybić na Zachód i tak samo może być ze Szkurynem.


Udostępnij na Udostępnij na

To był bardzo żywy, dobry mecz. Pogoń chciała kontynuować swoją świetną passę bez porażki, Stal zaś mogła wygrać w Szczecinie po raz pierwszy od 1975 roku. Podopieczni Kamila Kieresia, choć nie byli stroną dominującą, to mieli w swoich szeregach gościa, który uciszył Stadion im. Floriana Krygiera. Nazywał się on Ilja Szkuryn, który skompletował dziś hattricka i walnie przyczynił się do zwycięstwa mieleckiego zespołu.

Cudowna akcja mielczan dała im prowadzenie

Swój koncert rozpoczął już w 7. minucie, gdy Pogoń Szczecin została efektownie rozmontowana. Zaczęło się od świetnej centry z lewej strony od Krystiana Getingera (będącego ostatnio w równie dobrej formie) do reprezentanta Łotwy, Jaunzemsa. Reprezentant niedawnego rywala Polski piętą wystawił białoruskiemu napastnikowi. Ilja Szkuryn niczym wytrawny bilardzista umieścił piłkę w siatce, Cojocaru zaś nawet nie drgnął przy tym zagraniu.

Vahan Bichakhchyan pomógł odwrócić wynik spotkania

Ale potem w meczu istniała tylko Pogoń, która doprowadziła do remisu w 21. minucie. Kamil Grosicki bezczelnie wkręcił Ehmanna i zagrał królewską piłkę do Vahana Bichakhchyana, który wyrównał stan meczu. Ormianin się nie zatrzymywał i w 27. minucie także miał swój udział przy golu na 2:1. Akcja urodą bardzo zbliżona do tej na 1:0. Vahan Bichakhchyan zagrał górną piłkę do Alexa Gorgona. Ten kapitalnie wystawił piłkę klatką do Efthymiosa Koulourisa. Grekowi spodobał się chyba sposób, w jaki gola zdobył Białorusin, i popisał się równie efektownym i precyzyjnym strzałem przy słupku.

Co stratą dla jednych, zyskiem dla drugich

Na początku sezonu zdawało się, że to Vahan znów będzie wyłącznie pierwszy do wejścia z ławki. Lecz od kontuzji młodego skrzydłowego w meczu z Radomiakiem Ormianin dostaje regularną porcję minut w wyjściowym składzie. W zeszłym sezonie rozegrał w 31 meczach 1303 minuty. Tylko po 16 meczach tego sezonu ma już ich blisko 1150. Efekty widać na boisku. Regularna gra przekłada się na dobrą formę w koszulce „Dumy Pomorza”. W tym sezonie zdobył już cztery gole i dwie asysty i jest bliski wyrównania swojego rekordu klasyfikacji kanadyjskiej (w zeszłym sezonie miał sześć goli i jedną asystę).

Vahan Bichakhchyan od początku spotkania był nakręcony

Od początku meczu Vahan Bichakhchyan miał wielką ochotę do grania. Przeciwko mielczanom nie zatrzymywał się ani na chwilę. Pokazywał się kolegom, często schodził do środka, próbując strzałów. W poprzednich trzech meczach oddawał po pięć strzałów na mecz. Teraz już po pierwszej połowie miał ich sześć. Oprócz tego mógł mieć nawet asystę.

Najpierw dogonił piłkę, po czym wystawił ją Linusowi Wahlqvistowi, ale Mateusz Kochalski przeniósł ten mocny strzał nad poprzeczką. Gorgon także mógł dołożyć asystę Vahanowi, ale jego pomysłowa piętka nie była celna. Po pierwszej połowie zdawało się, że „Duma Pomorza” zdemoluje przyjezdnych swoim rozmachem w ofensywie, bo Stal poza niezłym początkiem cienko przędła.

Ilja Szkuryn walczy o tytuł MVP meczu

Lecz Ilya Shkurin nie miał zamiaru odpuścić Vahanowi w kwestii wyboru najlepszego piłkarza meczu. Pogoń może i grała dużo lepiej, ale za to skuteczność ewidentnie szwankowała. Dlatego na tablicy pojawił się wynik 2:2, a nie 3:1. Zaczęło się od dalekiego zagrania do Ilji Szkuryna i wybicia piłki spod jego nóg przez Benedikta Zecha. Ta jednak spadła pod nogi Macieja Domańskiego. Ten ofensywny zawodnik po chwili zagrał fenomenalną piłkę między obrońców do Białorusina. Ten po raz drugi ośmieszył rumuńskiego bramkarza, tym razem mijając go i strzelając na pustą bramkę. Stan meczu znów się wyrównał.

Długie piłki były zabójczą bronią gości

Stal była dużo rzadziej przy piłce, ale miała za to fantastyczną broń. Długie podania za wysoko ustawioną linię obrony, z którymi Pogoń miała problem. Często z bramki musiał wychodzić Cojocaru, a raz mogłoby się to zakończyć golem na 3:2 dla gości. Kapitalne prostopadłe podanie otrzymał Wołkowicz, który przerzucił piłkę nad rumuńskim bramkarzem. Ale zamiast spróbować sięgnąć piłkę nogą mimo asekuracji obrońcy, zrobił niezbyt udanego szczupaka i główka przeszła obok bramki.

Ilja Szkuryn kompletuje hattricka

Pogoń dalej przeważała, ale w drugiej połowie już nie była tak groźna. Za to Stal była do bólu skuteczna. No i miała Białorusina. W 85. minucie goście otrzymali rzut rożny. Zacentrował Domański, głową przedłużył Mateusz Matras i swojego pierwszego hattricka w ekstraklasie skompletował Ilja Szkuryn. Smakuje on tym bardziej, że był to klasyczny hattrick – prawa noga, lewa noga, główka. Wielki występ wypożyczonego z CSKA Moskwa napastnika.

W Rakowie może i mu nie wyszło, ale Stal lubi odbudowywać piłkarzy. Już w tym sezonie, do meczu z Pogonią, zdobył po pięć goli i asyst. W Szczecinie poprawił swój bilans o trzy gole. Nie ma chyba lepszej laurki na temat jego wpływu gry niż statystyka, która mówi, że ponad połowa goli Stali padła przy wydatnym udziale napastnika.

Ilja Szkuryn nie zagości na długo w PKO Ekstraklasie

Stal Mielec nie rozegrała dziś fenomenalnego meczu. Zagrała na pewno bardzo mądrze, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy skutecznie zneutralizowała atuty gospodarzy. Ponadto maksymalnie wykorzystała swoje atuty, dzięki czemu to podopieczni Kamila Kieresia wywożą z Pomorza Zachodniego komplet punktów.

Natomiast Ilja Szkuryn wyjechał bogatszy o trzy gole, a tym samym o piłkę po swoim strzeleckim popisie. Bardzo możliwe, że tak jak w przypadku Hamulicia w PKO Ekstraklasie nie będziemy go podziwiać zbyt długo. Szkoda, bo takich meczów jak w Szczecinie czy Warszawie ujrzelibyśmy więcej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze