Widzew przegrywa przed własną publicznością z Wartą Poznań


Pomimo oblężenia bramki Grobelnego łodzianie ulegli „Zielonym”

4 listopada 2023 Widzew przegrywa przed własną publicznością z Wartą Poznań
Norbert Barczyk / PressFocus

Starcie 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Widzewem a Wartą zakończyło się remisem. Choć to Widzew niesamowicie dominował na boisku, nie udało mu się pokonać bramkarza gości. Warta udowodniła, że lepiej radzi sobie w delegacji niż u siebie.


Udostępnij na Udostępnij na

Widzewiacy chcieli kontynuować dobrą passę meczów domowych. W tym sezonie w Sercu Łodzi radzą sobie oni co najmniej przyzwoicie. Na pięć rozegranych spotkań zanotowali cztery zwycięstwa, a jedyną drużyną, która zdołała wywieźć z Piłsudskiego komplet punktów, był będący rewelacją tego sezonu Śląsk Wrocław. Podopieczni Daniela Myśliwca mimo wielu stworzonych sytuacji nie byli w stanie tego popołudnia strzelić gola. Trzy punkty pojechały tym samym do Wielkopolski.

Niesamowita dominacja

Gdy spojrzy się na statystyki z tego spotkania, trudno uwierzyć, że Widzew był drużyną pokonaną. Łodzianie byli w posiadaniu piłki przez 72% czasu gry. W sumie oddali aż 21 strzałów na bramkę Grobelnego, pięć z nich było celnych. Podopieczni Myśliwca trzynastokrotnie wykonywali rzuty rożne i wymienili ponad dwa razy więcej podań od rywali. Goście za to mogą pochwalić się… jednym strzałem w meczu, który zakończył się golem. Skuteczność godna pozazdroszczenia, podopieczni Szulczka przez większość czasu musieli bowiem grać w głębokiej obronie i przeszkadzać w grze „Czerwono-biało-czerwonym”. To udawało im się znakomicie, co nagrodzone zostało ważnym zwycięstwem na trudnym terenie. Można więc powiedzieć, że „Zieloni” mają patent na mecze przy al. Piłsudskiego. Przypomnijmy, że w marcu tego roku pokonali już widzewiaków na wyjeździe 2:0. Za to Widzew musi zastanowić się, co poszło nie tak. Okazji do zdobycia gola było aż nadto, a żadna z nich nie została wykorzystana. Szansa na rehabilitację już w środę. RTS w ramach Pucharu Polski na wyjeździe zmierzy się z drugoligową Wisłą Puławy.

Widzew ma problemy kadrowe

Widzew w spotkaniu z Wartą musiał mierzyć się z niemałymi problemami kadrowymi. Przypomnijmy, że urazy leczą: Serafin Szota, Bartłomiej Pawłowski, Sebastian Kerk i Juan Ibiza. Gdyby tego było mało, to z uwagi na nadmiar żółtych kartek obejrzeć mecz z trybun musieli Juljan Shehu i Marek Hanousek. Sprawiło to, że ławka rezerwowych RTS-u nie wyglądała zbyt imponująco, a Daniel Myśliwiec nie miał dużego pola do popisu, jeśli chodzi o ewentualnych zmienników. Na boisku pojawił się między innymi Dawid Tkacz, który z pewnością nie może zaliczyć potyczki z Wartą do udanych. Innym piłkarzem wprowadzonym z ławki był Fabio Nunes, który tym razem zameldował się na nietypowej pozycji. Zastąpił on Ernesta Terpiłowskiego na prawej flance. Kilkukrotnie próbował on dorzucić piłkę w pole karne, ale koledzy nie byli w stanie wykorzystać jego dograń. Warto także wspomnieć o młodziutkim Ignacym Dawidzie, który zaliczył swój drugi występ w pierwszej drużynie łódzkiego Widzewa.

Wypowiedzi pomeczowe

– Obiecałem sobie, że będzie krótko, ale nie jest łatwo zebrać myśli. Miałem duży dylemat, jak zagrać przeciwko tak dobrze zorganizowanemu w defensywie rywalowi: czy zmienić strukturę ofensywną i zaburzyć odruchy, które zawodnicy wypracowali sobie w stworzonych sytuacjach. Wybrałem to rozwiązanie, dzięki czemu stworzyliśmy sobie sporą liczbę sytuacji, ale mieliśmy większą trudność w ich wykorzystaniu. Nie napoczęliśmy przeciwnika, a później, przy niekorzystnym wyniku, moim piłkarzom zbyt często drżały nogi. Mogę tylko żałować tej decyzji. Z pozytywów: niedługo przed nami kolejny mecz. Możemy zrobić wszystko, żeby dać sobie i naszym kibicom kolejne zwycięstwo. Kibicom, którzy dzisiaj wspierali nas do ostatniego gwizdka. Oczekiwałbym od naszych piłkarzy więcej cierpliwości. Bez względu na efekt czy straconego gola nie możemy dać ponieść się emocjom, zwłaszcza gdy do końca jest 70 minut. Większość sytuacji powinna być rozwiązana lepiej. To jednak kwestia procesu, w którym jestem. Jeżeli chodzi o dośrodkowania, to wiemy, że są niekorzystne, ale powodują rozproszenie przeciwnika w kluczowym elemencie strategicznym, tworzy się więcej miejsca w półprzestrzeniach. Dzięki takim wcięciom naszych „ósemek” mogliśmy kreować sytuacje. Generalnie: nie chcemy dośrodkowywać, ale takie odwrócenie uwagi może powodować, że możemy stworzyć sobie bardziej jakościową okazję – powiedział po meczu Daniel Myśliwiec (źródło: Widzew.com).

– Serce, walka, szczęście – te trzy słowa nasuwają mi się na myśl po tym meczu. Tego szczęścia było bardzo dużo, serca też. Widzew rozwija się w dobrą stronę, to może imponować, więc mieliśmy poprzeczkę zawieszoną wysoko. Rywal był często w polu karnym, my rzadko. Nasi piłkarze robią dużo, wyciskają maksimum z sytuacji, w jakiej jesteśmy. Mamy duże problemy kadrowe, dzisiaj na rozgrzewce straciliśmy Dimitriosa Stavropoulosa, na samym początku urazu doznał Miguel Luis i musiał zejść z boiska. Przed nami pięć bardzo trudnych spotkań i musimy zrobić wszystko, żeby w nich punktować. Musimy też jednak grać lepiej, wymieniać więcej podań, częściej utrzymywać piłkę. Mamy świadomość tego, w jakim kierunku ma iść nasza praca, nie ma co jednak ukrywać, że najważniejsze są punkty. Wiem, że nasze mecze może oglądać się trudno, ale jesteśmy w stanie wydzierać te punkty przeciwnikom z gardła, robić je na dużym zaangażowaniu – mówił na konferencji Dawid Szulczek (źródło: Widzew.com).

Komentarze
Remis (gość) - 6 miesięcy temu

Remis?

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze