Stal i Raków na remis. Sędzia wizytówką meczu


Stal Mielec zremisowała u siebie z Rakowem. Nie obyło się bez kontrowersji

10 lutego 2023 Stal i Raków na remis. Sędzia wizytówką meczu
Piotr Matusewicz / PressFocus

Stal Mielec wyrwała punkt z Rakowem. „Medaliki” do tej pory wygrywały ze Stalą poprzednie mecze. Największą gwiazdą dzisiejszego spotkania nie był żaden z piłkarzy, a główny sędzia, Daniel Stefański. Raków nie miał lekko. Piłkarze Stali postawili bardzo twarde warunki i już od pierwszych minut zamknęli środek pola i zmusili „Medaliki” do rozgrywania piłki bokami. W pierwszej połowie gra skupiła się głównie na walce o środek pola. Obie ekipy wykreowały sobie mało sytuacji, mimo to Stal była bliższa bramki.


Udostępnij na Udostępnij na

Sędziowanie w Mielcu

Arbitrem spotkania był Daniel Stefański. Po dzisiejszym meczu kibice obu drużyn mogą mieć spore pretensje do sędziowania. W 11. minucie Mateusz Mak odebrał piłkę Svarnasowi, podał do Hinokio, a ten wpakował piłkę do siatki. Stal Mielec objęła prowadzenie i zapowiadało się na sensację. Piłkarze Rakowa twierdzili, że piłka opuściła boisko przed podaniem Maka. Sędzia Stefański postanowił sprawdzić VAR. Decyzja? Mateusz Mak odbierając piłkę, faulował obrońcę Rakowa. Cofnięto bramkę i podyktowano rzut wolny.

Remis nie dawał za wiele obu ekipom. Wygrana Rakowa mogła im pomóc zbudować większą przewagę w wyścigu o mistrzostwo. Gdyby natomiast wygrała Stal, mogłaby się zbliżyć na dwa punkty do miejsc pucharowych. Pierwsza połowa przebiegła bez wielu kluczowych sytuacji. Obie ekipy nie wykreowały sobie kolejnej szansy na zdobycie gola. Sędzia co trochę odgwizdywał przewinienia. Nie podobało się to publiczności, która kierowała w stronę arbitra gwizdy i okrzyki niezadowolenia.

Po przerwie doszło do kolejnej kontrowersji. W 66. minucie rzut wolny przed polem karnym wykonywał Ivi Lopez. Hiszpan upodobał sobie Stal. We wszystkich dotychczasowych meczach strzelił gola. Piękny spadający strzał trafił do bramki, a „Medaliki” objęły prowadzenie. Po chwili sędzia podszedł do VAR-u. Decyzją arbitra odgwizdano spalonego. W momencie dotknięcia piłki Stratos Svarnas znajdował się na pozycji spalonej, co poskutkowało cofnięciem wyniku.

Dwie Stale Mielec

Pierwsza połowa w wykonaniu Stali Mielec mogła się podobać. Nie pozwolili zepchnąć się w pole karne. Kilka razy postraszyli kontrami i całkowicie zamknęli środek pola. Strzelili nawet jako pierwsi gola, chociaż ten nie został uznany. Hinokio rządził w środku pola. Bardzo dobrze rozgrywał piłkę. Łączył obronę z linią ataku i także zagroził bramce Rakowa. Były zawodnik Zagłębia Lubin był szefem Stali w tym meczu.

Stal Mielec z biegiem czasu zaczęła puchnąć. Intensywność z pierwszej połowy nie utrzymała się do końca spotkania. „Medaliki” zaczęły powoli dyktować swoje warunki. Stal cofnęła się i czekała na kontry. Odpuściła także środek pola, w którym coraz swobodniej mógł się czuć Raków. Napór częstochowian próbowano powstrzymać kilkoma próbami kontrataku. Były one jednak szybko eliminowane przez obrońców.

Sappinen nie mógł nawet strzelić na bramkę Kovacevicia. Podczas jednej kontry wdał się w potyczkę z Arseniciem. Kapitan „Medalików” szybko odebrał mu piłkę. Na uwagę w dzisiejszym meczu zasługuje defensywa obu ekip. Arsenić w Rakowie czy Piotr Wlazło w Stali to wyróżniający się obrońcy, którzy w dzisiejszym spotkaniu zapewnili stabilizację w defensywie. Obie drużyny utrzymały bezbramkowy wynik do końca.

Powrót Cebuli

Jest taki zawodnik, który powouje, że na twarzy pojawia się uśmiech. Marcin Cebula, bo o nim mowa, po 292 dniach wrócił na boiska ekstraklasy. Przedłużająca się kontuzja kandydata do reprezentacji Polski uniemożliwiła mu grę w piłkę. Jego ostatni mecz odbył się 292 dni temu. Było to spotkanie z Górnikiem Łęczna, kiedy rozegrał zaledwie 11 minut.

Podczas ostatniego obozu treningowego Rakowa Częstochowa Cebula zaczął grać. W dwóch meczach zaliczył nawet po asyście. Trener Papszun może mieć powody do zadowolenia. Wraca jeden z kluczowych zawodników w zespole. A jak poradził sobie w meczu ze Stalą? Kilka prób dryblingu, raz nawet przyjął piłkę szybkim zwodem, odwrócił się na bramkę Mrozka i postraszył bramkarza strzałem, który jednak poleciał poza światło bramki. Ożywił trochę poczynania „Medalików” z przodu i można powiedzieć, że wraca zawodnik, który potrafi kiwać. Może pomóc podciągnąć statystykę dryblingów w naszej lidze.

Słaby Berggren

Na oddzielny akapit zasługuje pomocnik częstochowian, Gustav Berggren. Wywalczył on sobie miejsce w składzie po dobrych występach w sparingach. Szwed od wznowienia rozgrywek wychodzi w pierwszej jedenastce. Mimo to nie potrafi przełożyć tego na dobrą grę. W dzisiejszym meczu częściej taranował przeciwników, niż przyśpieszał grę swoich kolegów. Kiedy dostawał piłkę, przez godzinę zastanawiał się, gdzie podać. Bał się podań penetrujących i najczęściej wybierał najbezpieczniejsze rozwiązania.

Jego kolega Papanikolaou wyglądał nieco lepiej. Ustawiony niżej nie bał się piłek do przodu i pewniej od Szweda wyglądał w destrukcji. W ekipie Stali karty w środku pola rozdawał Hinokio. Gdyby obaj zamienili się drużynami, wynik w tym meczu z pewnością mógłby być zupełnie inny. Po kilku uwagach Papszuna Szwed został zmieniony przez Marcina Cebulę. Polak na jego tle wyglądał lepiej, a to najbardziej świadczy o dyspozycji Berggrena w dzisiejszym meczu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze