Sobolewski: Wyniki to wielka zasługa trenera


27 września 2011 Sobolewski: Wyniki to wielka zasługa trenera

Polonia Warszawa nie dała wczoraj rady na własnym stadionie ambitnej Koronie i mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a lepsze okazje na zdobycie gola mieli jednak goście. Mimo to pomocnik „Złocisto-krwistych”, Paweł Sobolewski, uważa, że jeden punkt to cenna zdobycz. Opowiedział także, jaką metamorfozę przeszli pod opieką trenera Ojrzyńskiego.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak ocenia Pan zdobyty punkt?

Jest to cenna zdobycz. Dzisiaj graliśmy na ciężkim terenie. Myślałem, że ten mecz będzie cięższy. Jednak taki nie był. Na papierze ta drużyna wygląda naprawdę nieźle, imponująco, a na boisku już tak dobrze nie jest. Uważam, że nie był to za trudny mecz. Polonia nie stworzyła chyba żadnej takiej sytuacji, nawet 80%. A my je mieliśmy, chociażby mój strzał czy dwa lub trzy stałe fragmenty. Ogólnie, może mecz nie rozpieścił kibiców, ale my się cieszymy z punktu, bo graliśmy na wyjeździe.

Z powodu tych okazji tym bardziej jednak szkoda braku zwycięstwa.

Sobolewski, tak jak koledzy z drużyny, również nie odstawia nogi w każdym meczu
Sobolewski, tak jak koledzy z drużyny, również nie odstawia nogi w każdym meczu (fot. Mateusz Pietrasiewicz)

Oczywiście, że szkoda. Wiadomo, że każdy chciałby mieć trzy punkty. Mamy jeden, nie straciliśmy bramki i to też jest dla nas ważne. Cieszymy się z tego punktu, bo punkt na wyjeździe z taką drużyną jak Polonia jest sukcesem.

Weszło już Wam w krew walczenie od pierwszej do ostatniej minuty.

Tak, walczymy. Robimy to, co możemy, żeby zdobywać punkty, bo one są nam najbardziej potrzebne. My nie chcemy grać ładnie. Gramy zespołowo, mamy drużynę, mamy super kolektyw. Jest świetna atmosfera, praktycznie jak w rodzinie. Cieszymy się z tego, że jeden za drugiego nie odstawia nogi. Słyszę, czasami czytam, że gramy ostro i twardo. Ok, tak gramy, ale gramy też fair. Oglądałem wczoraj mecz z Wisłą. Oni też nogi nie odstawiają i grają twardo i faulują. Wszyscy skupili się na Koronie, a inne drużyny robią to samo.

Poloniści również nie odstawiali nogi.

No tak. To jest walka, każdy gra o punkty. My tych punktów mamy już szesnaście. Gramy o utrzymanie przecież, a taka zdobycz nie dała jeszcze nikomu utrzymania. Walczymy dalej o kolejne punkty. Cieszymy się, że po ośmiu meczach mamy ich aż tyle, bo na pewno przed ligą nie zakładaliśmy sobie tego. Nie przegraliśmy meczu, jesteśmy drużyną niepokonaną. To też jest bardzo ważne.

Spodziewaliście się więcej od Polonii, ale czego konkretnie? Walki, zaangażowania?

Nie, chłopaki pokazali dziś, że byli bardzo zaangażowani, oni chcieli ten mecz wygrać. Chodzi o to, że po nas spodziewać się można walki, wybijania, długich piłek, bronienia się, grania na zero z tyłu. Mieliśmy być drużyną do bicia, tak mówiono przed sezonem. Że będziemy drużyną spadkową, a Polonia już takim zespołem nie była. Była w roli faworyta, gra o mistrza, a tego po samej grze nie widać.

Z każdym meczem coraz mniej respektu macie do drużyn.

Nie, do każdego meczu podchodzimy tak samo. Do każdego mamy respekt. Teraz gramy u siebie z Górnikiem, a Polonia już za nami. Praktycznie zapominamy już o tym meczu, cieszymy się z tego punktu, ale już zapominamy o nim. Mamy Górnika Zabrze, który jest troszeczkę w dołku, bo przegrał chyba dwa ostatnie mecze, ale jest to ciężka drużyna. Gra podobnie jak my, nie odstawia nogi i na pewno musimy się skupić na następnym meczu. Podejdziemy do niego bardzo zmobilizowani i będziemy grali tak jak zawsze, czyli twardo i ostro.

Trener powtarza ciągle o utrzymaniu. Czy Wy z boiska myślicie już trochę inaczej? Czy ciągle jednak liczycie punkty do utrzymania?

Oczywiście, tak jak wcześniej powiedziałem, tych punktów trzeba co najmniej trzydzieści. My mamy szesnaście, a już różne sytuacje były. Czasem się zdarzy, że drużyna się zatnie i nie może zdobyć bramki czy punktu. Powiem tak, póki nam idzie, to chcemy to wykorzystywać i zdobywać punkty. Kiedyś przyjdzie pewnie ten mecz, że przegramy, ale oby ta  passa trwała jak najdłużej. Proszę zauważyć, że ta liga jest naprawdę wyrównana i przegrywając choćby dzisiaj mecz, moglibyśmy spać na trzecie czy czwarte miejsce. Przegrywając kolejny na ósme i byłaby już klapa. Szesnaście punktów nikomu jeszcze utrzymania w lidze nie dało.

Czy porażka w Pucharze Polski miała jakiś wpływ na Waszą grę? Chcieliście się może zrehabilitować?

Wiadomo, że była to wpadka. Proszę jednak zauważyć, że nie pojechaliśmy tam pierwszym składem. Ośmiu z nas z podstawowego składu zostało w domu. Nie pojechaliśmy w superzestawieniu, ale ci chłopcy, którzy pojechali z takim zespołem jak Gryf Wejherowo, mimo wszystko powinni wygrać. To ich nie usprawiedliwia, bo niektórzy z nich weszli dziś na boisko.

Rundę wiosenną mieliście fatalną. Teraz gracie fantastycznie, wygrywając nieraz z zespołami teoretycznie lepszymi. Czy zmiana charakteru i jakości gry to zasługa przede wszystkim trenera Ojrzyńskiego?

Przyjście trenera naprawdę bardzo wiele nam dało i to on wpoił w nas to, że nie jesteśmy wielkimi piłkarzami, ale, że musimy zapierdzielać na boisku, dawać z siebie wszystko, być drużyną i rodziną. Trener jest wierzącym człowiekiem, wpaja w nas pozytywne rzeczy i pozytywne myślenie. Te wyniki, które osiągamy, mogę ze 100% odpowiedzialnością powiedzieć, są w wielką zasługą trenera Ojrzyńskiego.

Wydawało się, że do Korony przychodzi trener bez nazwiska, który nie znajdzie posłuchu wśród piłkarzy. Jednak otrzymał Wasz szacunek.

Nasza sytuacja ogólnie po ostatniej rundzie była trudna, ponieważ odchodzili zawodnicy, był wielki szum, że Korona spadnie. Przyszedł trener, w sumie z nieznanym nazwiskiem, bo trenował w drugiej lidze Zagłębie Sosnowiec. Wiadomo, że każdy z nas myślał, co to będzie. Z trenerem się nie znaliśmy, ale już po pierwszy treningach i pierwszych rozmowach z nami coś zaiskrzyło. To trwa do dzisiaj. Jest to super trener, wie, co robi. Wie kiedy być poważnym, kiedy zluzować, kiedy dać cięższy trening. Rozumie i czuje nas i jest to jego wielka zasługa.

Swoim sposobem gry wzbudzacie zarówno pozytywne, jak i negatywne uczucia, ale najważniejsze, że jesteście bardzo efektywni.

Tak, to prawda. Nie gramy pięknie, ale zdobywamy punkty, a to się liczy. Przecież nikt za piękną grę nie daje punktów. Co z tego, że wyszlibyśmy dziś, poklepali, może dwie lub trzy akcje więcej zrobili piękną grą, a przegralibyśmy 0:3. Bo przykładowo nie cofalibyśmy się całą drużyną i nie wybijali piłek na oślep. Nie o to nam chodzi, chcemy zdobywać punkty.

Pytanie tylko, na ile jeszcze spotkań pozostanie Wam tej pary do takiej gry.

Ale nie gramy co trzy dni. Jest cały tydzień na odpoczynek, regenerację. Tak jak powiedziałem, trener wie, co robi. Wie, jak dozować treningi, kiedy zluzować, kiedy zrobić cięższy trening. Gramy raz w tygodniu i mamy być zmęczeni? To nie jest tak. Dajemy z siebie maksa. Faktycznie pod koniec meczu nie mamy już sił, ale jeżeli jest pozytywny wynik, czyli wygrywamy, to się bronimy. Jeżeli dzisiaj graliśmy z Polonią, a remis dla nas też był pozytywnym wynikiem, cofnęliśmy i zdobyliśmy ten punkt. Póki mamy siły, biegamy do przodu, stwarzamy sytuacje, bo dziś takie były. A jak nie mamy, to robimy coś innego.

Czyli żadnych oznak zmęczenia w zespole nie ma?

Muszę powiedzieć Panu, że w tej chwili jestem bardzo zmęczony, bo jestem po meczu. Ale trzy czy cztery dni i jestem jak nowo narodzony. Przygotowuję się do następnego meczu wypoczęty. Mamy odnowę, regenerację. Nie narzekajmy, że będziemy zmęczeni. Nie będziemy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze