Drugi sezon w Premier League bywa najtrudniejszy, a kopciuszek z Burnley może się o tym dobitnie przekonać na własnej skórze. Ostatnie rozgrywki zakończono na 16. lokacie, co dało pewne utrzymanie w lidze, ale teraz już może nie być tak kolorowo. Czy ekipę Seana Dyche'a spotka przykre pożegnanie z elitą?
Pierwsze rozgrywki po awansie są zawsze trudne, o czym przekonało się między innymi Middlesbrough w poprzednim sezonie, z hukiem spadając do Championship. Burnley przetrwało swój pierwszy sezon i zdołało się nie utrzymać. Jednak w rozgrywkach 2017/2018 kolejny raz drużyna będzie głównym kandydatem do spadku z ligi.
Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Burnley w tym sezonie
Jeżeli nic się w tej kwestii nie poprawi i drużyna z Turf Moor wciąż będzie tylko rycerzem własnego boiska, to utrzymanie się w lidze będzie naprawdę bardzo, bardzo trudne.
1. Ciekawe zachowania trenera
Sean Dyche potrafi czasami zaskoczyć. Na przykład raz podczas konferencji prasowej zdarzyła się sytuacja, że podstawiony pod jego stolik telefon zaczął dzwonić… Trener Burnley postanowił ten telefon odebrać. Były obrońca Watfordu potrafił przyznać rację dziennikarzowi, który zapytał go o to, czy jego klub włączy się do walki o mistrzostwo Anglii. Jak widać, nie tylko Mourinho potrafi zaskoczyć w Premier League.
2. Wyjazdowy dramat
Burnley w sezonie 2016/2017 w delegacji wygrało zaledwie jeden mecz! To niebywałe, jak słabo drużyna grała na wyjazdach. Zanotowała tyle samo zwycięstw co zdegradowane do Championship Hull City z Kamilem Grosickim w składzie. Jeżeli nic się w tej kwestii nie poprawi i drużyna z Turf Moor wciąż będzie tylko rycerzem własnego boiska, to utrzymanie się w lidze będzie naprawdę bardzo, bardzo trudne.
3. Urywanie punktów największym
W zeszłym sezonie potrafili urwać punkty Arsenalowi czy wielkiemu Manchesterowi United. W potyczce z drugim zespołem padł remis 0:0, a bramkarz ekipy Dyche’a, Tom Heaton, rozegrał niebywały mecz i został jego najlepszym graczem. Ogólnie drużyny z dołu tabeli cechuje to, że potrafią bardzo często zaskoczyć te największe kluby w lidze. Być może chodzi tutaj o rozluźnienie czy jakieś inne podejście do meczów tych wielkich. Na pewno w przyszłym sezonie nieraz Burnley sprawi, że któryś z zespołów z czołowej czwórki ligi będzie wystawiony na pośmiewisko.
Transfery
Przyszli: Jack Cork, Jonathan Walters, Phil Bardsley i Charlie Taylor
Odeszli: Michael Keane, George Boyd
Największym wydarzeniem transferowym w Burnley było na pewno odejście Michaela Keane’a do Evertonu. Kwota transferu była imponująca, bo wynosiła aż 28,5 mln euro. Anglik był ostoją defensywy u Dyche’a i jego strata będzie wielkim osłabieniem. Do klubu przyszło kilka nowych nazwisk, ale na pewno najbardziej znani są Jack Cork i Jonathan Walters. Pierwszy z nich kosztował prawie 10 mln euro i przeniósł się ze Swansea, drugi zaś ma bardzo dobrze wyrobioną markę na Wyspach. Obydwaj na pewno będą dużym wzmocnieniem Burnley.
Podstawowa jedenastka
Taktyka Burnley opiera się w głównej mierze na długich piłkach do napastników oraz dośrodkowaniach. Stąd mamy w ataku dobrze grającego głową Vokesa i zawodników lubiących się podłączać do akcji ofensywnych. Widoczny jest także brak Michaela Keane’a i brak równorzędnego piłkarza, który mógłby go zastąpić. Najlepszym zawodnikiem jest na pewno Andre Gray, który, jeżeli nie będzie trapiony kontuzjami, może zdobyć wiele bramek w Premier League. W bramce mamy jednego z najlepszych bramkarzy zeszłego sezonu, Toma Heaton’a. Nieraz bronił on niemożliwe piłki i ratował swój zespół z opresji.
Siłą drużyny Dyche’a są na pewno stałe fragmenty gry i dzięki świetnym warunkom fizycznym zawodników to po prostu działa.
Gwiazda zespołu
Andre Gray. Dwa lata temu, kiedy Burnley awansowało do Premier League, Gray był prawdziwym liderem i niekwestionowaną gwiazdą zespołu, zdobył w tamtym sezonie ponad 20 bramek w lidze, co dało mu miejsce w sercach wielu kibiców klubu z Turf Moor. Jednak w Premier League nie było już tak dobrze, bo trapiły go liczne kontuzje. Strzelił zaledwie dziewięć bramek, ale jesteśmy pewni, że jeżeli zdrowie dopisze, to może ten wynik w tym sezonie nawet podwoić.
Najbardziej niedoceniany
Tom Heaton. Co prawda mówi się o nim jako o bardzo dobrym bramkarzu, ale o Heatonie, bo to w dużej mierze dzięki niemu Burnley ma szansę grać jeszcze w Premier League. Kilka meczów wybronił właściwie sam i jest na pewno jednym z czołowych bramkarzy w całej lidze. Doświadczony 31-letni bramkarz zaliczył trzy występy w angielskiej reprezentacji. To najpewniejszy punkt defensywy Burnley.
Trener
Porównania z Mourinho, ciekawe zachowania i w końcu bardzo pewny awans do Premier League, a także późniejsze utrzymanie zespołu pokazują, że Sean Dyche ma całkiem ciekawą karierę trenerską. Umówmy się – nie wszyscy osiągają takie sukcesy. Jest postacią bardzo ekscentryczną, jak właściwie wszyscy byli obrońcy pochodzący z Wysp Brytyjskich, mocny charakter połączony ze specyficznym poczuciem humoru stawiają go na bardzo wysokiej pozycji w medialnej klasyfikacji ligi. Warto wspomnieć, że ma on tylko 45 lat, a zdołał już wywalczyć dwa awansy do piłkarskiej elity w Anglii. Jeżeli coś mu się w Burnley nie powiedzie, na brak ofert na pewno narzekał nie będzie.
Cel zespołu
Zdecydowanie utrzymanie w lidze. Najlepiej dla Burnley będzie, jeśli zawodnicy powtórzą osiągnięcie z poprzednich rozgrywek, ale dodadzą do nich trochę więcej niż siedem punktów wyjazdowych. Przy dobrej grze u siebie i małej poprawie w delegacji Sean Dyche może mieć nadzieję na ponowne utrzymanie zespołu w lidze. Niemniej jednak ekipa z Turf Moor jest w czołówce, jeśli chodzi o drużyny, które mogą z ligą się pożegnać.
Skarb kibica Premier League: Brighton & Hove Albion
Skarb kibica Premier League: Huddersfield Town
Skarb kibica Premier League: Newcastle United
Skarb kibica Premier League: Watford
Skarb kibica Premier League: Stoke City
Skarb kibica Premier League: Swansea City
Skarb kibica Premier League: Leicester City