Skarb Kibica PKO Ekstraklasy: Śląsk Wrocław – odbić się od dna


Śląsk Wrocław dostał poważne ostrzeżenie w ostatnim sezonie. Musi w końcu wziąć się w garść

20 lipca 2023 Skarb Kibica PKO Ekstraklasy: Śląsk Wrocław – odbić się od dna
Pawel Andrachiewicz / PressFocus

Ostatnie lata w wykonaniu Śląska Wrocław są fatalne. Nie tylko pod względem sportowym, ale też organizacyjnym i własnościowym. Utrzymali się w lidze odradzając się w samej końcówce, gdy wydawało się, że piękny stadion wrocławski stanie się jedynie pierwszoligowym. Jacek Magiera uratował ten tonący statek, ale trzeba płynąć dalej. Sytuacja wokół klubu jest nieprzyjemna. Najlepiej byłoby ocieplić wizerunek dobrymi wynikami na boisku, ale czy są w stanie to zrobić? Śląsk Wrocław to nie jest przecież klub, który powinien bić się o utrzymanie, a wygląda na to, że kolejny sezon czeka go podobny los.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawdziwy cyrk dział się w ostatnim sezonie w Śląsku. Z wielkim smutkiem patrzyło się na to, co się dzieje w tym klubie. W zasadzie byli już nad przepaścią, żegnali się z PKO Ekstraklasą, ostatecznie utrzymali się dwoma zwycięstwami w ostatnich trzech kolejkach. Mimo wszystko nie uspokoiło to sytuacji w klubie. W gabinetach prezesów wciąż dzieją się różne rzeczy, które nie pomagają w odpowiednim przygotowaniu do sezonu. Jedynym człowiekiem, który może pogodzić to wszystko, jest Jacek Magiera, który w tym momencie jest największą nadzieją „Wojskowych”. Mimo wszystko każdy dzień przynosi nam kolejne niepokojące informacje co do Śląska.

Westminster czeka na umowę inwestycyjną, a Śląsk Wrocław na pożyczkę od miasta

Śląsk Wrocław – przygotowania do sezonu

Od 5 czerwca zawodnicy przygotowywali się indywidualnie do sezonu według rozpiski od sztabu szkoleniowego. Treningi już w klubie zaczęli 19 czerwca, trenując na boiskach przy ulicy Oporowskiej. Wtedy przeprowadzono też tradycyjne testy i badania. „Trójkolorowi” zdecydowali się nie wyjeżdżać nigdzie na obozy, tylko przygotowywać się na swoich boiskach treningowych.

Pierwszy sparing zespół Śląska rozegrał w Jaworze z miejscową Jaworzanką. Ten mecz miał na celu otwarcie się na miejscową społeczność, która mocno wspiera Śląsk w rozgrywkach ligowych. To spotkanie skończyło się wysokim zwycięstwem 8:0. Następnie przyszedł czas na derby województwa dolnośląskiego z Miedzią Legnica zakończone bezbramkowym remisem. Kolejnym rywalem był KKS Kalisz, który wyeliminował w ćwierćfinale Pucharu Polski „Trójkolorowych”. Udało się zrewanżować za tę kompromitację, ale zarazem było to ostatnie zwycięstwo piłkarzy z Wrocławia przed sezonem.

Pozostałe trzy sparingi Śląsk Wrocław kończył bez zwycięstw. 8 lipca najpierw zostali pokonani przez pierwszoligowy GKS Tychy, a kilka godzin później czeska SFC Opava poradziła sobie z zespołem Jacka Magiery. Na zakończenie przygotowań przyszedł cios od Erzgebirge Aue, które pokonało Śląsk 2:1. Zazwyczaj mecze kontrolne nijak się mają do faktycznej formy zespołu, ale z pewnością trzy przegrane sparingi tuż przed rozpoczęciem ligi nie napawają optymizmem i nie zbudowały tego zespołu.

 

 

Śląsk Wrocław – kto tam teraz będzie strzelał?

W przypadku Śląska nie ma za bardzo co mówić o wzmocnieniach, jeśli z klubu odchodzą dwaj najlepsi zawodnicy poprzedniego sezonu. John Yeboah odszedł do Rakowa Częstochowa i wygląda na to, że udowodni tam swoją wielką jakość. Razem z Erikiem Exposito byli motorami napędowymi. Sytuacja z Yeboahem została już rozwiązana i mistrz Polski zapłacił za niego półtora miliona euro. Saga transferowa z Hiszpanem wciąż się wlecze i raczej wątpliwe jest, żeby napastnik pozostał we Wrocławiu. Dostał zielone światło na odejście. Jacek Magiera w zasadzie pogodził się z losem, że sytuacja w ofensywie jego drużyny jest beznadziejna. Wspomniana dwójka, która żegna się ze Śląskiem, brała udział przy aż 70% bramek dla zespołu z Dolnego Śląska.

Oprócz nich odchodzi również Michał Szromnik, którego szybko zastąpiono Kacprem Trelowskim wypożyczonym z Rakowa. Z zespołem pożegnało się również dwóch 23-latków. Adrian Łyszczarz nie znalazł jeszcze nowego klubu. W poprzednim sezonie być może nie był zawodnikiem podstawowej jedenastki, ale dostawał szansę z ławki. Jeszcze mniej minut otrzymywał Przemysław Bargiel, który podpisał już kontrakt z Wieczystą Kraków. Wspominamy o nim dlatego, że jest to przecież były zawodnik Primavery Milan i Spezii. Od tego momentu słuch o nim zaginął i w ciągu ostatnich lat rozegrał zaledwie 12 minut w ekstraklasie. Coś chyba nie zagrało u wychowanka Ruchu Chorzów. Do drugiej ligi duńskiej przeniósł się etatowy stoper Śląska i reprezentant Islandii Daniel Leo Gretarsson.

Bez nich jednak Jacek Magiera jakoś przeżyje. Na pozycję stopera przyszedł już Aleks Petkov, który trochę pograł w Bułgarii i w Szkocji. Nie ma co jednak liczyć, że Śląsk podbije z nim nawet polską ekstraklasę. Zdążył zawalić już pierwszą bramkę w sparingu z Erzgebirge. Podobnie sytuacja ma się z Mateuszem Żukowskim, który jeszcze bardziej obniża loty i po tym, jak był wzmocnieniem jedynie rezerw Lecha, będzie chciał się odbudować we Wrocławiu. Interesująco wygląda wzmocnienie w środku pola Burakiem Ince. 19-latkiem z Arminii Bielefeld, nawet z debiutem w Bundeslidze. Ostatni sezon to jednak jedynie dwa mecze w 2. Bundeslidze na samym początku sezonu. Może się okazać, że coś jednak potrafi, ale to nie jest raczej zawodnik, który odmieni grę Śląska.

Za to człowiekiem, który może odmienić Śląsk, jest Kenneth Zohore. Naprawdę rzadko zdarza się, żeby zawodnik z 113 występami w angielskiej Championship przychodził do ekstraklasy. Wiele spotkań także w lidze duńskiej. Wygląda na to, że jest w stanie zastąpić Exposito. Przynajmniej ma na to papiery. Wiadomą sprawą jest, że jeśli trafił do Polski, to znajduje się na małym zakręcie w karierze, ale wydaje się, że w tym momencie jest największą nadzieją „Trójkolorowych” na poprawę wyników. To właśnie Duńczyk powinien być teraz największą gwiazdą zespołu z Tarczyński Arena.

 

Śląsk Wrocław w liczbach

Prawdziwy cyrk dział się w poprzednim sezonie w defensywie Śląska. Czwarta najgorsza obrona ligi. Masę spotkań, w których podarowali bramki rywalom, które powodowały, że „Wojskowi” kończyli spotkania bez punktów. W samej rundzie wiosennej sześciokrotnie tracili więcej niż dwie bramki, a te najważniejsze mecze wygrywali nie dzięki szczelnej defensywie, a dzięki przebłyskom Exposito i Yeboaha. Szczególnie było to widoczne na wyjazdach, gdzie Śląsk miał problem ze strzelaniem bramek, a nie był w stanie uratować, chociaż remisów czystymi kontami. Stąd wzięły się porażki z Wartą, Górnikiem, Rakowem, czy bolesna porażka w Lubinie 0:3.

Przyznajemy szczerze, że patrząc na personalia w linii defensywnej, nie spodziewamy się, aby Jacek Magiera stworzył z tego drużynę nie do przejścia. Verdasca, Bejger, Petkov, jako stoperzy, lubią zawalić jakiś mecz.  Bardzo chaotyczni i raczej niepewni. A przecież jeszcze teoretycznie najbardziej doświadczony z nich Diogo Verdasca został przesunięty do rezerw po tym, jak Jacek Magiera miał wątpliwości co do ich sylwetek. Na bokach Mateusz Żukowski i Martin Konczkowski. Oni potrafią zagrać fajnie do przodu, ale jak napotkają skrzydłowego, który wykorzysta ich mankamenty, to będzie wiatrak z obrony Śląska. Lewego obrońcy w zasadzie nie ma w tym momencie w klubie.  Będą podatni na mijanie przez przeciwników. Są powody do zamartwiania się, bo 48 bramek z poprzedniego sezonu jest możliwe do pobicia, jeśli nie będzie wzmocnień.

To było ostatnie ostrzeżenie

Mimo że Śląsk Wrocław w ostatnich sezonach zawala sprawę, to jest to wielki klub, któremu nie wypada walczyć o utrzymanie. Mało brakowało, a podzieliłby los Lechii Gdańsk. Dwa piętnaste miejsca i utrzymanie się w zasadzie tylko dlatego, że przeciwnicy byli jeszcze słabsi i wyłożyli się na korzyść klubu znad Odry. A przecież jeszcze dwa lata temu z Jackiem Magierą na ławce trenerskiej grali w europejskich pucharach. W międzyczasie wiele się wydarzyło, wiele było koncepcji, wielu było trenerów. Ciężko oczekiwać, żeby teraz nastąpiło jakieś odrodzenie i Śląsk Wrocław nagle zaczął grać tak, jak oczekują tego kibice. Tu trzeba zacząć od małych kroczków.

Dobrze by było trochę ocieplić wizerunek wokół klubu. Uspokoić trochę napiętą sytuację. Najlepiej, żeby Śląsk znalazł się w dobrych rękach jak najszybciej. Zachęcić kibiców do powrócenia na Tarczyński Arena, bo frekwencja jak na taki stadion jest tragiczna. Średnia frekwencja na poziomie tylko 10 tysięcy to bardzo martwi i nie wygląda dobrze jak na tak wielkie maisto. Ale żeby to zrobić, to trzeba wykonać swoją robotę na boisku. Bez tego ani rusz. A na co może liczyć Śląsk? Co jest w stanie osiągnąć?

Właśnie nie za wiele. Ten skład nie wygląda najlepiej. Bez Exposito i Yeboaha. Ktoś musi wziąć na siebie zadanie zastąpienia ich. Jest Marcel Zylla i Dennis Jastrzembski, ale oni ciągle zawodzą. Ktoś musi wystrzelić. Dokładając do tego niepewną defensywę, to nie ma co liczyć na miejsce w górnej części tabeli. Jeśli uda się to osiągnąć, to będzie wielki majstersztyk Jacka Magiery. Najważniejsze będzie, żeby nie doszło do powtórki z zeszłego sezonu i nie walczenie do samego końca o utrzymanie i liczenie na to, że inni dię wywalą. Śląsk musi wykonać swoją robotę. Ważne też, żeby uniknąć jakiś wtop wizerunkowych. Za dużo tego ostatnio w ostatnim czasie. Najwyższy czas wyjść na prostą. Ten sezon to było ostatnie ostrzeżenie.

Przewidywana jedenastka

Ten skład nie wygląda beznadziejnie. Niestety jest jednak wiele niewiadomych i pozycji, które są nieodpowiedzialnie obsadzone. Już przed sezonem można stawiać, że będzie tam problem. Na przykład lewa obrona. Dennis Jastrzembski w sparingach grał tam z konieczności. Mamy nadzieję, że jest to opcja jedynie doraźna. Środek obrony też nie powala. Wystarczy poczekać do pierwszego meczu, który ich zweryfikuje. Tu są potrzebne wzmocnienia błyskawicznie, bo nie wiadomo, jak skończy się sytuacja z Verdascą. Na razie nie ma tam ani głębi, ani jakości.

Środek pola akurat jest dobrze obsadzony. Oprócz trójki, którą umieściliśmy w przewidywanej jedenastce, jest Turek Ince, który zrobił dobre wrażenie w sparingach. Matias Nahuel także pokazywał, że można na niego liczyć. W ataku Śląsk ma wielu zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. Na ten moment nazwiska Zylla, Jastrzembski, czy Samiec-Talar nie robią na nikim wrażenia. Jednakże są to zawodnicy, którzy mogą wnieść dużo. W zasadzie to muszą. Co prawda nie potrafią się odnaleźć we Wrocławiu, ale ktoś musi wziąć ten ciężar na siebie. Jacek Magiera trochę z konieczności będzie dawał im szansę. Oni są naturalnymi kandydatami do tego, aby kibice nie odczuli braku Exposito i Yeboaha.

Komentarze
Dawid.W (gość) - 10 miesięcy temu

Igol.pl

Odpowiedz
Dawid.W (gość) - 10 miesięcy temu

śLąsk wrocław

Odpowiedz
Speed (gość) - 10 miesięcy temu

Bramkarz nr 1 to Leszczyński. Brak Leivy w jedenastce? Litości, kim jest autor tego artykułu?

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze