Warta Poznań – beniaminek obecnego sezonu Fortuna 1. Liga i dwukrotny mistrz Polski z 1929 i 1947 roku. „Duma Wildy” to jeden z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich w naszym kraju. Ale ile można żyć przeszłością? Trzeba wrócić do teraźniejszości, która teraz jest stabilna, a mogła być dużo gorsza. Cel na tę rundę? Taki sam jak przed sezonem. Utrzymać się na zapleczu ekstraklasy.
Po pięciu latach Warta Poznań powróciła do 1. ligi. Awans przyszedł dość nieoczekiwanie, ale mało brakowało, żeby „Zieloni” pożegnali się z zapleczem ekstraklasy jeszcze przed startem rozgrywek. Cały chaos związany ze zmianą właścicieli zakończył się happy endem (o sytuacji po zmianie pisaliśmy tutaj).
Po czterech kolejkach „Duma Wildy” miała na swoim koncie siedem punktów i znajdowała się w czołówce ligi. Poznaniacy jednak nie rozegrali spotkania w ramach pierwszej kolejki ze Stomilem Olsztyn. Po nadrobieniu tej zaległości (w październiku) i zwycięstwie „Zielonych” okazało się, że mogliby być wtedy liderem.
Mieliby trzy punkty przewagi nad Rakowem Częstochowa. Po siedmiu meczach natomiast rozpoczęło się ostre pikowanie w dół tabeli. Zakończone stagnacją na 14. miejscu z małymi przerwami na pobyt na 12. i 13. lokacie. Po 21 kolejkach mają tylko cztery „oczka” przewagi nad strefą spadkową.
Przygotowania
Piłkarze Warty Poznań wrócili do treningów 7 stycznia. Tradycyjnie pierwsze zajęcia na swoich obiektach poprzedziły badania. Pierwszy sparing natomiast „Zieloni” rozegrali 12 stycznia. Rywalem była Warta Gorzów, którą rozbili 5:0. Następnie przyszedł czas na pojedynek z liderem Fortuna 1. Liga – RKS Raków Częstochowa. Lepsi okazali się częstochowianie, którzy wygrali 2:0.
W ciągu całego okresu przygotowawczego „Duma Wildy” mierzyła się głównie z rywalami z pierwszej, drugiej i trzeciej ligi. W pierwszym tygodniu lutego zespół Petra Nemca przebywał na zimowym zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim, podczas którego Warta Poznań zmierzyła się z trzema przeciwnikami.
Pierwszym z nich był Chrobry Głogów (porażka 1:2), drugim Widzew Łódź (zwycięstwo 2:0), a ostatnim KKS 1925 Kalisz (zwycięstwo 2:0). Warto pochwalić „Zielonych” za grę przeciwko łodzianom. I mówimy tu nie tylko o aspektach czysto piłkarskich, ale także o zachowaniu fair play.
Ciekawa sytuacja miała miejsce tuż przed przerwą sparingu z @RTS_Widzew_Lodz. Sędzia podyktował rzut karny dla nas. Jakub Kiełb powiedział jednak, że nie był faulowany i arbiter zmienił swoją decyzję. #fairplay
— Warta Poznań (@WartaPoznan) February 6, 2019
Warta Poznań na zakończenie okresu przygotowawczego miała zmierzyć się z Błękitnymi ze Stargardu Szczecińskiego. Jednak w ostatniej chwili drugoligowcy zrezygnowali z przyjazdu do Czerniejowa, gdzie miał obyć się ten sparing. Dlatego podopieczni trenera Nemca rozegrali mecz pomiędzy sobą. Był to ostatni test przed wznowieniem rozgrywek.
Jak wygląda sytuacja w zespole po tym okresie przygotowawczym?
– Drużyna pod wodzą trenera Petra Nemca bardzo intensywnie przepracowała okres zimowych przygotowań. Omijały nas w tym okresie kontuzje i poważniejsze urazy, co niewątpliwie jest bardzo ważne. W związku z tym liczymy, że zespół przygotowany jest do rundy wiosennej optymalnie, a to pozwoli nam „wejść” skutecznie w ligową rywalizację. Mamy trudny układ terminarza i pewnie o tak skuteczny start, jak miało to miejsce jesienią, nie będzie łatwo, ale jesteśmy optymistami – Dawid Frąckowiak, dyrektor sportowy Warty.
Transfery
Zacznijmy od piłkarzy, którzy zimą tego roku pożegnali się z Wartą Poznań. Jest ich czterech. Trzech z nich zmieniło pracodawcę na stałe, a jeden został wypożyczony. Jako pierwszy z „Dumy Wildy” odszedł Jakub Apolinarski. 19-letni napastnik jest wychowankiem „Zielonych”, a ostatnie pół roku spędził w zespole Polonii Środa Wielkopolska. Teraz spróbuje swoich sił w Rakowie Częstochowa.
Później Poznań na Toruń – po blisko sześciu latach – zamienił Wojciech Onsorge. Środkowy obrońca wystąpił w 11 ligowych meczach i strzelił jednego gola. Natomiast na kilka dni przed rozpoczęciem rundy wiosennej do drużyny Błękitnych przeniósł się Krystian Sanocki, który w 12 spotkaniach zaliczył tylko jedną asystę. Do trzecioligowego KKS Kalisz wypożyczony został 20-letni Nikodem Fiedosewicz.
Jeśli chodzi o transfery do klubu, Warta Poznań w tym okienku transferowym dokonała całkiem interesujących ruchów. „Zieloni” wzmocnili się kosztem swoich ligowych rywali. Pozyskali m.in. Serhia Napolova (z Chrobrego), Mateusza Bodziocha (z Odry) czy Michała Jakóbowskiego (z Bytovii).
– Zarówno Michałowi, jak i naszemu klubowi mocno zależało na tym transferze, dlatego umowa została sfinalizowana już w styczniu. Bardzo wiele obiecujemy sobie po przyjściu Michała. Mamy nadzieję, że będzie wartością dodaną Warty, a co za tym idzie, wydatnie pomoże nam w walce o utrzymanie się w lidze – dodaje Dawid Frąckowiak.
– Obaj wymienieni zawodnicy pasowali do naszej koncepcji. Szukaliśmy ogranych na poziomie pierwszoligowym zawodników, którzy wzmocnią naszą drużynę w trakcie wiosennej walki o utrzymanie się w lidze. Serhij był wyróżniającym się graczem Chrobrego, z kolei Mateusz stanowił o sile defensywy Odry. Mamy nadzieję, że w Warcie spełnią pokładane w nich nadzieje i będą mocnymi punktami drużyny trenera Petra Nemca – kontynuuje Frąckowiak.
Ponadto Warta wypożyczyła dwóch młodych zawodników z ekstraklasowych klubów. Obaj są napastnikami. Pierwszy, 18-letni, to Hubert Sobol, który trafił do Warty z Lecha Poznań. W tym sezonie zdobył dziesięć goli w jedenastu spotkaniach w rezerwach „Kolejorza”. Zadebiutował też w ekstraklasie przeciwko Wiśle Kraków (20. kolejka). Drugi to Michał Żebrakowski. Snajper ten ma 22 lata i do Poznania przeniósł się z Gdyni.
Atuty
Mocną stroną może być postać trenera „Zielonych”, który z drużyną z Wielkopolski związany jest od listopada 2016 roku. Czeski szkoleniowiec doskonale zna klubowe otoczenie oraz swoich piłkarzy. Nowe nabytki też mogą okazać się atutem „Dumy Wildy”. Zwłaszcza Bodzioch, który może zostać ostoją defensywy.
Niewiadoma
Jedną z niewiadomych jest to, czy wypożyczeni Żebrakowski i Sobol pomogą przełamać impas strzelecki „Zielonych”. W 21 spotkaniach Warta Poznań zdobyła zaledwie 19 bramek, czyli mniej niż jedno trafienie na mecz. Poza tym „Dumie Wildy” tylko cztery razy udało się strzelić więcej niż jednego gola w spotkaniu.
Trzy rzeczy, które wydarzą się na wiosnę
1. Zespół „Zielonych” zacznie grać widowiskowo i skutecznie
Jak już wspomnieliśmy, piłkarze Warty mają problem ze zdobywaniem więcej niż jednej bramki w meczu. Co prawda tej zimy do klubu dołączyli młodzi snajperzy, a potencjał, jakim dysponują, daje szansę myśleć, że skuteczność zespołu ulegnie poprawie. A jak wiemy nie od dziś, im więcej strzela się goli, tym bardziej kibicom się wydaje, że gra była bardziej widowiskowa.
2. Warta Poznań szybko zapewni sobie utrzymanie
Jeśli zespół faktycznie jest tak dobrze przygotowany, o czym wspomniał dyrektor sportowy, a wszyscy piłkarze są zdrowi, to możemy się spodziewać, że Warta Poznań zaliczy podobny start jak w pierwszej rundzie tego sezonu. A to znacznie ułatwi im pozostanie na zapleczu ekstraklasy. Wydaje nam się, że „Zieloni” zapewnią sobie utrzymanie na kilka kolejek przed końcem sezonu.
3. Podczas co najmniej jednego meczu chętnych do obejrzenia spotkania będzie więcej niż miejsc na trybunach stadionu
Będzie to trudne do wykonania, ponieważ do tej pory „Duma Wildy” rozegrała 11 spotkań w roli gospodarza (sześć ostatnich w Poznaniu, wcześniej wynajmowali obiekt w Grodzisku Wlkp.). Średnia frekwencja wynosi zaledwie 629 widzów. Jednak wraz ze wzrostem formy i temperatury kibice „Zielonych” coraz chętniej i liczniej będą pojawiać się w słynnym „Ogródku”.
Ciekawostka
Warta Poznań jest dziś nieco zapomnianym klubem. Jednak „Duma Wildy” ma swoje zasłużone miejsce w historii polskiej piłki. Oprócz tego, że są mistrzami Polski z 1929 i 1947 roku, to należą również do grona zespołów, które są współzałożycielami najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.