Prawda dla Koemana jest dość bolesna. Niewiele znajdzie się takich aspektów jego kadencji na Camp Nou, za które kibice "Blaugrany" będą mu naprawdę wdzięczni. Wydaje się mimo wszystko, że nie jest tak, że to Koeman jest winny całemu złu, jakie w tym sezonie dotknęło "Dumę Katalonii". Choć na pewno nikt tęsknić za nim nie będzie.
Jego przyjście do Barcelony wydawało się być naprawdę obiecującym początkiem dla klubu ze stolicy Katalonii. Prawda jest taka, że to na początku zatrzymały się wszystkie dobre rzeczy, jakie Holender próbował zrobić dla Barcelony. Z każdym upływającym miesiącem było coraz gorzej. Kibice „Blaugrany” czekali na jego zwolnienie jak na Boże Narodzenie.
Doczekali się. Laporta w końcu nie wytrzymał i pozbył się „balastu” ze swojego statku, który ostatnio płynął absolutnie donikąd. Koeman prowadził Barcelonę w 67 meczach, na ławce trenerskiej spędził łącznie aż 435 dni, co wydaje się wynikiem zdecydowanie ponad stan. Raczej nie wynikało to z zaufania, jakim obdarzył go zarząd, a zwyczajnego braku pieniędzy na odprawę. Miarka się jednak przebrała i dla Koemana skończył się „dzień dziecka”.
FC Barcelona has relieved Ronald Koeman of his duties as first team coach
— FC Barcelona (@FCBarcelona) October 27, 2021
Informacja, jaką Barcelona podała tuż po północy, mimo wszystko była nieco zaskakująca. Wydawało się, że niezależnie od wszystkiego Koeman pozostanie trenerem Barcelony przynajmniej do zimowego okienka transferowego. Na całe szczęście dla kibiców Barcelony, ten koszmar się już skończył. Czy zacznie się nowa, lepsza era? Zobaczymy. Czas podsumować starą.
Koeman w liczbach
Koeman do Barcelony przyszedł, rezygnując jednocześnie z prowadzenia reprezentacji Holandii, z którą zakwalifikował się na mistrzostwa Europy. Była to decyzja bardzo ryzykowna i raczej nikt nie powie dziś, że holenderski trener może z uśmiechem na ustach pić szampana.
Ciekawostką jest fakt, że zostaje zwolniony, mając jeden punkt więcej w porównaniu do poprzedniego sezonu, gdy do dyspozycji miał przecież Leo Messiego. Można było mieć nadzieję, że i tym razem odbije się od dna, na które zaprowadził „Dumę Katalonii” szczególnie w Lidze Mistrzów. Zostawia Barcelonę na 9. miejscu w ligowej tabeli z sześcioma punktami straty do lidera (stan na 28 października 2021 roku) oraz na 3. miejscu w tabeli Ligi Mistrzów ze stratą jednego punktu do będącej na drugiej lokacie Benfiki. Tu szanse na wyjście z grupy wciąż są realne.
Te statystyki nie są tak dramatyczne, jak mogłoby się wydawać. Dla porównania Ernesto Valverde jako trener Barcelony uzyskał 66% zwycięstw, trzeba jednak pamiętać, że tych spotkań było ponad dwukrotnie więcej. Hiszpański szkoleniowiec przygodę z FC Barcelona zakończył ze średnią 2,23 punktu na mecz, zaś Koeman 1,96. Widać pewne różnice.
Barcelona Koemana zakończyła swoją przygodę z dodatnim bilansem bramkowym (+64), ale wynika to raczej z posiadania w swoim zespole Leo Messiego w poprzednim sezonie niż znakomitej myśli taktycznej holenderskiego trenera. To defensywa była największym problemem. Barcelona Koemana traciła średnio 1,14 bramki na mecz, a ta Valverde niecałe 0,9.
Problemy z wielkimi, mentalność porażki
To, co rzuca się w oczy, gdy patrzymy na wszystkie mecze Koemana na ławce trenerskiej Barcelony, to wyniki z największymi zespołami światowej oraz hiszpańskiej czołówki.
Te liczby muszą być jednak dyskwalifikujące. Na całe szczęście dla Koemana, do wielkich zaliczamy już Sevillę. Bez tego te liczby byłyby jeszcze gorsze. Gdy Barcelona za kadencji holenderskiego szkoleniowca mierzyła się z wielkim rywalem, w ciemno mogliśmy zakładać, że nie wygrają, a prawdopodobieństwo porażki było niezwykle wysokie. Gdyby wyjąć Sevillę, zostałoby jedynie zwycięstwo na wyjeździe z Juventusem. Fatalne liczby.
Podobnie jak fatalny był przekaz, jaki Koeman dawał swojemu zespołowi w każdej kolejnej wypowiedzi dla mediów. Trener powinien sprawiać, że jego zawodnicy wchodzą na wyższy poziom, a były gwiazdor Barcelony sprawiał, że jego piłkarze czuli się zażenowani i całkowicie nieprzekonani do swoich umiejętności.
– Oczywiście, że musimy od siebie wymagać. Dziś pokazaliśmy, że nie jesteśmy słabsi od Realu, jednak zamiast 1:0 dla nas zrobiło się 0:1 i to zmieniło wszystko – Ronald Koeman po El Clasico.
– Dzisiejsze młode talenty mogą zostać nowymi światowymi gwiazdami za kilka lat. Ponadto pozostanie na wysokiej lokacie w La Liga byłoby sukcesem – Ronald Koeman przed meczem z Cadiz.
Takie wypowiedzi jak dwie powyższe pokazują jedynie, że Koeman jako trener nie nabył mentalności, jakiej oczekuje się w Barcelonie od szkoleniowca. Można wręcz powiedzieć, że już były trener „Blaugrany” miał mentalność przegrywa i niestety wprowadzał ją także do szatni, choć piłkarze wzbraniali się, jak tylko mogli. W ten sposób trudno zbudować wielki zespół, a tego oczekuje się w stolicy Katalonii.
Są też małe plusy
Do takich malutkich zasług Koemana na pewno spokojnie można zaliczyć wprowadzenie do zespołu młodych piłkarzy. Być może największą gwiazdą, jaką wykreował Holender, będzie Pedri. Hiszpański pomocnik przychodził do Barcelony, raczej nie licząc na zbyt wiele minut na boisku. Jednak jakość, jaką pokazywał na treningach, skłoniła Koemana do postawienia na niego w pierwszym zespole. Zdecydowanie się nie zawiódł, a na pewno nie była to decyzja oczywista.
Koeman stworzył Pedriego na swoją modłę, wykreował nowy wielki talent w środku pola Barcelony i za to na pewno będą mu wdzięczni kibice, gdy opadną emocje. Wdzięczny na pewno jest także Luis Enrique, który z Pedriego uczynił lidera reprezentacji Hiszpanii i podstawę całej kadry.
Enrique na pewno będzie także wdzięczny za pokazanie światu Gaviego, który stał się najmłodszym debiutantem w historii reprezentacji Hiszpanii. Nie był to debiut miałki, a z wielką klasą naprzeciwko swojego idola – Marco Verrattiego. Nie wiemy, czy bez Koemana na ławce Barcelony Gavi miałby już taką pozycję w hiszpańskim futbolu.
https://twitter.com/majkel1999/status/1453482726774947841?s=20
Koeman na pewno wykreował także (być może) przyszłego lidera defensywy Barcelony. Ronald Araujo to piłkarz, który u Koemana był bardzo ważną postacią. U holenderskiego szkoleniowca udało mu się rozegrać 42 mecze i zwykle były to spotkania na najwyższym światowym poziomie. Pewnie gdyby nie kłopoty zdrowotne, tych spotkań byłoby zdecydowanie więcej. Koeman zaprezentował światu olbrzymi potencjał, jaki drzemie w urugwajskim obrońcy.
Pamiętać musimy też o jedynym trofeum, jakie udało się zdobyć Koemanowi jako trenerowi FC Barcelona. Wygranie Pucharu Króla może sobie wpisać do CV, ale nikt nie zwróci na to zbyt wielkiej uwagi.
***
Na wprowadzaniu młodzieży chyba jednak możemy skończyć wyliczankę plusów, jakie można zapisać przy Koemanie. Być może za kilka lat do tej listy dodamy także sprowadzenie Memphisa Depaya, który stanie się liderem Barcelony przez naprawdę duże „L”. Można dopisać kilka pojedynczych dobrych spotkań, ale to właściwie koniec wyliczanki.
Minusów było tak wiele, że nie było szans na obronienie swojej pozycji w klubie. Plusy w przyszłości mogą okazać się bardzo istotnymi elementami kadry Barcelony, dziś nie dają odpowiednich wyników. W Barcelonie chodzi o tu i teraz. Przyszłość jest istotna, ale jeśli nie wygrywasz dziś – jutro cię nie ma.
Koemana nie ma już w Barcelonie. Czy słusznie? Oczywiście. Można nawet powiedzieć, że o kilka miesięcy za późno doszło do jego zwolnienia. Przesądził gol Falcao. Symbolizm tej sytuacji jest ogromny. W barwach Barcelony po boisku biega Luuk de Jong, a gole dla Rayo strzela Radamel Falcao. Powinno być chyba na odwrót.