Real krok bliżej ćwierćfinału!


Atalanta przegrywa u siebie 0:1

24 lutego 2021 Real krok bliżej ćwierćfinału!
Yannis Halas / Focus Images / MB Media / PressFocus

Środowy wieczór plus miesiąc luty równa się najczęściej Liga Mistrzów. Kolejny mecz czekał nas tego wieczoru. Spotkanie najbardziej utytułowanego zespołu w rozgrywkach Ligi Mistrzów z drużyną, która zachwyciła nas w poprzednim sezonie. Atalanta Bergamo podejmowała wielki Real Madryt. Real, który ostatnio w Lidze Mistrzów złapał delikatną zadyszkę. Tak trzeba nazwać dwa lata bez awansu do półfinału. Zapowiadało się na golleadę z prawdziwego zdarzenia. Podrażniona duma mistrza vs. fantazja niepokornego.


Udostępnij na Udostępnij na

Powiedzieć, że Real do Bergamo przyleciał osłabiony, to jak nic nie powiedzieć. Trener „Królewskich” miał nie lada wyzwanie przed tym meczem. Znaków zapytania właściwie nie było. Jeśli ktokolwiek pomyślał, że Zidane może wystawić któregoś z zawodników Castilli, był w dużym błędzie. Jedyną kwestią był wybór pomiędzy Isco a Mariano. To, którego z piłkarzy pośle na boisko Zidane, musiała determinować formacja. Szkoleniowiec gospodarzy, w porównaniu z Francuzem, mógł mówić o naprawdę dużym komforcie. Podczas gdy w Realu nie było kilku najważniejszych zawodników i praktycznie cała ławka złożona była z graczy Castilli, w Atalancie brakowało jedynie Hateboera. Fakt, ważne ogniwo zespołu, ale mimo wszystko jedyny nieobecny.

Real z przewagą, ale bez konkretów

Mecz rozpoczął się minutą ciszy. Zmarł na raka jeden z zawodników młodzieżowego zespołu Atalanty. Pierwsze piętnaście minut było wyjątkowo nudne jak na standardy tegorocznej Ligi Mistrzów. Kilka fauli, rzut rożny, groźna akcja bramkarza Atalanty poza polem karnym i niewiele więcej. W 17. minucie obudził się Vinicius. Fenomenalnym podaniem prostopadłym wypuścił Mendy’ego. Ten pomknął do bramki Golliniego i dał się sfaulować. Remo Fleurer za ten faul obejrzał czerwoną kartkę i Real grał od tego momentu z jednym zawodnikiem więcej. Niezwykle ważna rzecz wydarzyła się kilka minut później. Żółtą kartką ukarany został Casemiro. Ta kara eliminuje go z występu w meczu rewanżowym. Na pewno Zidane nawet nie chciał o tym myśleć przed meczem.

W 24. minucie w Nacho obudził się Benzema albo Ramos. Hiszpan doskonale przedarł się przez defensywę włoskiego zespołu, ale strzał pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Choć przebojowa akcja Hiszpana na pewno zostanie w głowach kibiców.

Dwie bardzo ciekawe akcje w ciągu dwóch minut zaliczył Isco. Najpierw zabawa w polu karnym Atalanty i groźny zablokowany strzał. Zaraz potem bardzo dobre prostopadłe podanie do „Viniego”, którego strzał również został zablokowany. Czas doliczony, faul na Viniciusie, to żadna nowość w tym spotkaniu. Kroos ustawia piłkę do rzutu wolnego, dośrodkowanie, strzał Varane’a i gooool… a nie ma. Fenomenalna parada Golliniego ratuje gospodarzy.

Mendy prowadzi Real

Początek drugiej połowy nie zapowiadał zmian. 47. minuta i już mieliśmy groźną akcję gości. Asensio do Modricia, Modrić strzela zewnętrzną częścią stopy, ale kolejny raz uderzenie zablokowane.

Tak było aż do 86. minuty. Totalne nudy, na boisku nie działo się nic. Real klepał piłkę od nogi do nogi i tak w kółko. Gratulacje dla tych, którzy nie zasnęli. W 86. minucie zdarzyło się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. Mendy prawą nogą zdobył pięknego gola z dystansu. Uderzenie rodem z FIFA. Strzał raczej nie do obrony dla Golliniego. Chwilę wcześniej za nurkowanie z boiska mógł, a nawet powinien wylecieć Casemiro. Brazylijczyk jednak ubłagał sędziego i pozostał na murawie. Jednak to jedyna godna pamięci akcja z drugiej połowy meczu. Nudy jak flaki z olejem z ciekawym zakończeniem.

Real wygrywa swój setny mecz w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Jest o zdecydowanie mniejszy krok od awansu do ćwierćfinału. Trudne do oglądania było to „widowisko”. Nie działo się zbyt wiele poza czerwoną kartką z pierwszej połowy, kilkoma akcjami Viniciusa i Isco. Jedynie gol jest czymś interesującym. „Królewscy” w swojej bardzo efektywnej, ale zupełnie nieefektownej wersji zdobyli Bergamo. Piłkarze Zidane’a ewidentnie wykonali plan nakreślony przez swojego trenera przed meczem. Wystawienie Isco zamiast Mariano doskonale pokazywało założenia na to spotkanie. Real chciał dominować z piłką przy nodze, a że rywale pomogli, to już nie wina piłkarzy Zidane’a.

Nie tego spodziewaliśmy się też po zespole gospodarzy. Atalanta zagrała zupełnie jak nie ona. Wiadomo, olbrzymi wpływ na przebieg spotkania miała czerwona kartka na początku meczu. Być może nawet większe znaczenie miała kontuzja Duvana Zapaty. Kolumbijczyk z grymasem bólu na twarzy opuścił boisko jeszcze w pierwszej połowie. Atalanta grała bez zęba, bez tego mitycznego ognia w oczach.

Thibaut Courtois mógł sobie spokojnie zaparzyć kawę w swoim polu karnym. Wciąż nic by to nie zmieniło. Nie był to spektakl, na jaki czekaliśmy. Liczymy na zdecydowanie więcej w rewanżu. Koniec końców Real na pewno wyjedzie zadowolony. Pewność siebie „Królewskich” powinna jeszcze wzrosnąć. Atalanty nie skreślamy, ale muszą pokazać grę na zupełnie innym poziomie. Na pewno czeka ich trudne zadanie do wykonania w Madrycie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze