Za nami półmetek rozgrywek Serie A, więc jest to czas podsumowań i ocen, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że występuje w niej spora ilość polskich zawodników. Jednak runda jesienna w wykonaniu naszych rodaków nie była aż taka dobra, jak w poprzednim sezonie. Co niektórzy spisali się poniżej oczekiwań i muszą wziąć się w garść, jeśli chcą zachować miejsce w składzie. Nie zawiedli nas bramkarze, którzy pokazują, że nasz kraj słynie z dobrego szkolenia zawodników na tej pozycji. Zapraszamy na podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu polskich stranieri.
W obecnym sezonie Serie A mamy aż 14 naszych przedstawicieli, co daje nam piąte miejsce pod względem liczebności obcokrajowców w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech. Jednak ilość nie zawsze składa się na jakość jak to mówią i jest w tym pewna racja, bo mimo licznego grona naszych zawodników ich gra w pierwszej części sezonu nie jest taka, jakby oczekiwali tego polscy kibice.
Gracze zagraniczni w Serie A. Najwiecej Brazylijczyków, Polacy na 5. miejscu 🇵🇱👌🏻 #SerieA / via CIES pic.twitter.com/fuigKIQgGv
— Kamil Tybor (@KamilTybor) November 27, 2019
Oczywiście najbardziej zadowoleni możemy być z naszych bramkarzy, którzy pokazują, że należą do ścisłej czołówki golkiperów w Serie A. Niestety gorzej jest na innych pozycjach. Obrońcy grają przeciętnie i słabsze mecze przeplatają z dobrymi. Z pomocników Piotr Zieliński gra również przeciętnie bez żadnego błysku i geniuszu, Karol Linetty połowę rundy spędził w gabinecie lekarskim. Napastnicy również nie zachwycają swoją formą strzelecką Stępiński w barwach Hellasu Verona zakończył półmetek z jedną bramką, a ten na którego liczą wszyscy kibice w Polsce, jak i zarówno w Mediolanie, czyli Krzysztof Piątek również ma brak amunicji w swoich rewolwerach. Arkadiusz Milik znowu ma kłopoty zdrowotne, choć gdy jednak się wyleczy pokazuje swoje duże możliwości, jakie w nim drzemią.
Jeszcze gorzej jest z tymi, którzy zasilili w tym sezonie naszą kolonie w Serie A. Sebastian Walukiewicz, Szymon Żurkowski i Filip Jagiełło większość czasu spędzają na ławce rezerwowych, a ich dorobek minutowy wynosi tyle co cały mecz piłki nożnej, a może i jeszcze mniej.
Nieskuteczny Stępiński i przeciętny Dawidowicz
W barwach beniaminka Serie A mamy okazję oglądać dwójkę naszych rodaków, są to Mariusz Stępiński i Paweł Dawidowicz. Kupiony w letnim okienku transferowym 24-letni napastnik słynący w poprzednim sezonie ze strzelania bramek drużynom z czołówki w barwach fatalnie spisującego się Chievo Verona w tym sezonie pod koniec letniego okienka zasilił szeregi beniaminka Serie A Hellasu Verona. Polski napastnik miał być tym zawodnikiem, który swoimi bramkami zdoła pomóc drużynie Ivana Juricia utrzymać się na najwyższym szczeblu rozgrywek. O ile beniaminek spisuje się całkiem nieźle i zajmuje przyzwoite 12 miejsce na półmetku rozgrywek, to niestety gorzej wiedzie się za to Mariuszowi Stępińskiemu.
Polski napastnik pomimo, iż w każdym meczu, w którym występował, dawał z siebie wszystko i walki nie można mu odmówić, to niestety skuteczność ma w tym sezonie mizerną. Zaledwie jedna bramka i to w niedawno zremisowanym meczu z Torino, to za mało jak na zawodnika, za którego zapłacono 6 milionów euro. W ostatnim czasie Polak stracił miejsce w składzie i jeśli dalej będzie tak nieskuteczny, nieprędko je odzyska, zwłaszcza że nieźle prezentuje się jego rywal o miejsce w składzie Samuel Di Carmine, a do tego kontuzję leczy 18-letni Eddie Salcedo, który niebawem ma powrócić na boisko.
Drugim polskim zawodnikiem w ekipie Ivana Juricia jest obrońca Paweł Dawidowicz. 24-latek już w poprzednim sezonie grał w barwach Hellasu na zapleczu włoskiej ekstraklasy, gdzie został wypożyczony z Benfiki Lizbona. Po całkiem dobrej grze w poprzedniej kampanii władze włoskiej drużyny zdecydowały się wykupić polskiego obrońcę na stałe za 3,5 miliona euro. Dawidowicz już w pierwszej kolejce włoskiej Serie A wyszedł w podstawowym składzie, lecz ten debiut nie mógł zaliczyć do udanych, bowiem już po 13 minutach gry wyleciał z boiska za brutalny faul na graczu Bologny.
Paweł Dawidowicz debiutuje w Serie A. 13. minuta, faul w polu karnym, czerwona kartka i Verona przegrywa. 😅
— Tomek Hatta (@Fyordung) August 25, 2019
Po tej czerwonej kartce polski obrońca zagrał tylko w czterech meczach od pierwsze minut, a w 15 kolejce włoskiej ekstraklasy w meczu z Atalantą ponownie osłabił swoją drużynę wylatując z boiska w 85 minucie boiska. Jego obecny sezon nie jest najlepszy w jego w wykonaniu, a takie zachowania, jak te wspomnianych meczach nie poprawi jego sytuacji w drużynie. W poprzednim sezonie był kluczową postacią Hellasu i w dużym stopniu przyczynił się do awansu na najwyższy szczebel, jednak w tym sezonie Serie A zweryfikowała umiejętności 24-latka.
Trzej muszkieterowie w SPAL
W SPAL również mamy przyjemność w tym sezonie oglądać trzech polskich piłkarzy: Arkadiusza Recę wypożyczonego z Atalanty Bergamo, Thiago Cionka oraz Bartosza Salomona. Powody do zadowolenia może mieć lewy obrońca reprezentacja Polski Reca, który w końcu dostał poważną szansę sprawdzenia się na boiskach Serie A. Polak zdecydował się latem na wypożyczenie do SPAL drużyny, która co roku walczy o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech.
Arkadiusz Reca vs Parma.
94 minuty
Spory udział przy jedynym golu
20 celnych podań (74%)
6/8 udanych dryblingów
2 odbiory
9/14 wygranych pojedynków na ziemiAż chciało by się powiedzieć "w końcu dobry mecz!". Widać, że Reca złapał trochę luzu i powoływanie go do kadry ma sens. pic.twitter.com/Mz4hcD2ji5
— Domowy Scouting – Piłkarze warci uwagi! (@DomowyScouting) October 5, 2019
Można powiedzieć była to mądra decyzja, ponieważ 24-latek zaczął grać regularnie. Na 16 możliwych spotkań reprezentant Polski aż jedenaście razy pojawił się placu gry i to w każdym z tych spotkań zaczynał w pierwszym składzie. Reca grał na pozycji lewego wahadłowego można powiedzieć z każdym kolejnym spotkaniem spisywał się co raz lepiej,a w 13 kolejce Serie A przeciwko Genoi miał doskonałą okazję, aby zdobyć swoją premierową bramkę na najwyższym szczeblu we Włoszech. Ostatnio Polak nabawił się kontuzji uda i nie grał, a jego termin powrotu jest do tej pory nieznany.
Sinusoidę formy w tym sezonie prezentuje inny reprezentant Polski w barwach SPAL Thiago Cionek. Środkowy obrońca na początku rozgrywek prezentował bardzo dobrą formę, gdzie był jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny. Niestety gdy przyszła seria sromotnych porażek z Sassuolo i Lecce, a 33-latek w tych spotkaniach zaprezentował się słabo, to stracił miejsce w składzie na spotkania z Juventusem i z Parmą. Powrócił do składu na mecze w ósmej kolejce z Cagliari, lecz nie pomógł swojej drużynie uniknąć porażki. Później zagrał jeszcze z Napoli i z Milanem. Ponownie zasiadł na ławce w jedenastej kolejce z Sampdorią, lecz powrócił do składu na mecz z Udinese tydzień później. Końcówkę rundy jesiennej Polak znów miał tak samo dobrą jak jej początek, a w spotkaniach z Interem i z Romą zanotował nawet asysty przy jedynych trafieniach swojej drużyny w tych meczach.
ASYSTA! 💪🇵🇱
Thiago Cionek pojawił się na boisku w 42. minucie, a w drugiej połowie zaliczył asystę. 👏
Gola strzelił Mattia Valoti. ⚽️#InterSPAL 2:1 #WłoskaRobota pic.twitter.com/Vx44AcuMdW— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) December 1, 2019
Powodów do zadowolenia za to nie może mieć trzeci z Polaków w SPAL, Bartosz Salamon. 28-letni środkowy obrońca powrócił do SPAL w tym sezonie z wypożyczenia z Frosinone, w którym w poprzednim sezonie miał pewne miejsce w składzie. Niestety inaczej jest w ekipie Leonardo Sempliciego, gdzie nie może liczyć na grę. W obecnej kampanii Salamon jeszcze ani razu nie wybiegł na murawę i co raz więcej się spekuluję, że zimą może poszukać szczęścia gdzie indziej.
W Sampdorii Polacy walczą o utrzymanie
Powodów do zadowolenia nie mogą mieć również Bartosz Bereszyński i Karol Linetty w barwach Sampdorii. Drużyna z Genoi, która miała w tym sezonie aspirację, aby grać w europejskich pucharach, jak na razie musi walczyć o ligowy byt. Nasza dwójka reprezentantów w Sampdorii od lat stanowi mocny punkt drużyny i choć mieli różne problemy to zazwyczaj mieli pewny miejsce w składzie. W tym sezonie również tak było Bereszyński od początku grał w pierwszym składzie, choć niestety jego forma była daleka od dobrej.
Prawy obrońca nie przypominał choćby tego zawodnika, który jeszcze w poprzednim sezonie szarżował po prawej stronie boiska ekipy z Genoi. Nie dość, że 27-latek był bezproduktywny w akcjach ofensywnych swojej drużyny, to w obronie również dawał się w łatwy sposób ogrywać taki zawodnik jak: Franck Ribery czy Candreva. Obecnie reprezentant Polski leczy kontuzję łąkotki i powróci do gry w połowie stycznia. Rywali o miejsce w składzie za bardzo nie ma, więc zapewne gdy będzie w stuprocentowej dyspozycji to powinien wskoczyć do pierwszego składu.
1/2 Bartosz Bereszyński wyjechał ze zgrupowania reprezentacji Polski. Zawodnik doznał urazu kolana podczas treningu przedmeczowego w Izraelu.
— Jakub Kwiatkowski (@KwiatkowskiKuba) November 18, 2019
Troszkę słabszą pozycję w tym sezonie w Sampdorii ma Karol Linetty, który w tym sezonie zagrał w 9 meczach w lidze. Jednak trzeba powiedzieć, iż Polak połowę rundy stracił z powodu kontuzji przywodziciela. U trenera Di Francesco 24-latek był albo zmieniany jako pierwszy lun wchodził na mecze z ławki rezerwowych. Odkąd funkcję trenera objął Claudio Ranieri Polak jest znowu ważnym punktem swojej drużyny.
Doświadczony szkoleniowiec bardzo chwali naszego rodaka za jego zaangażowanie w grę i waleczność. Włoski trener widzi w naszym piłkarzu lidera linii pomocy i nie ukrywał, iż czekał na niego po kontuzji żeby móc go sprawdzić. W ostatnim spotkaniu przeciwko Juve Linetty wyszedł na boisko jako kapitan drużyny, choć jego drużyna przegrała Polak był jednym z najlepszych piłkarzy swojej ekipy w tym meczu. Objęcie tej zaszczytnej funkcji pokazuje jakim zaufaniem obdarzony jest 24-latek przez trenera Sampy. Mamy tylko nadzieję, że kontuzje ominą naszego rodaka i pokaże swój spory potencjał jaki posiada.
Karol Linetty kapitanem Sampdorii w ligowym meczu przeciwko Juventusowi! Wielka rzecz, brawo 🇵🇱👏 pic.twitter.com/bPPOH9w3ay
— Maciej Łanczkowski (@mlanczkowski) December 18, 2019
Gorąco w Napoli
W tym sezonie gorąca atmosfera panuje w Napoli, gdzie występuje dwójka naszych reprezentantów Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Drużyna spod Wezuwiusza miała w tym sezonie poważnie zagrozić Juventusowi w walce o Scudetto, tymczasem na półmetku rozgrywek zajmują rozczarowujące 8 miejsce. Z drużyną już pożegnał się Carlo Ancelotti, a jego miejsce zajął jego były podopieczny Gennaro Gattuso. Pewne miejsce w zespole Napoli ma Piotr Zieliński, który zagrał w tej rundzie we wszystkich meczach i to w każdym od pierwszych minut. Jednak na naszym polskim zawodniku włoskie media nie pozostawiają suchej nitki uważają, że 25-latek boi się podejmować ryzyka, a jego gra od pewnego czasu jest bardzo przeciętna, choć posiada bardzo duże umiejętności. Statystki Piotrka w lidze też nie są imponujące na 17 występów ma jedną bramkę i dwie asysty, co jak na jego możliwości jest to słaby wynik.
Sporo się ostatnio mówi, że 25-latek może opuścić Neapol, szczególnie po ostatnich wydarzeniach kiedy zaatakowano jego żonę. Ponoć w swoim zespole widziałby go jego były trener Carlo Ancelotti, który niedawno przejął stery w Evertonie. Według mediów Polak bardzo pozytywnie zaopatruję się na ponowną współpracę ze swoim byłym szkoleniowcem.
Arkadiusz Milik za to stał się w ostatnim czasie bohaterem kibiców Napoli. Polski napastnik imponuje doskonałą formą w lidze, ale również w europejskich pucharach. 25-latek w barwach Napoli zagrał tylko w ośmiu meczach, ale strzelił w nich 6 bramek, co jest to bardzo dobrym wynikiem, bo na więcej nie pozwoliły mu kontuzje. Kłopoty zdrowotne to był jedyny problem Milika w rundzie jesiennej przez to stracił przecież połowę spotkań. Kto wie czy gdyby nie te absencje, to wynik nie byłby bardziej okazalszy. Polski napastnik jest w kapitalnej formie i staję się kluczową postacią swojej drużyny. Po raz kolejny zamyka usta krytykom, którzy go skreślali ze względu na jego podatność do kontuzji. Milik pokazuje charakter i udowadnia, że jego czas dopiero nadszedł w tej kampanii. My liczymy, że zdrowie będzie mu dopisywać i pokaże wszystkim, iż wciąż należy do czołowych napastników na świecie.
Arkadiusz Milik – niezniszczalny napastnik. A kim on jest… robocopem?
Zacięte rewolwery Krzysztofa Piątka
Spore problemy ma w tym sezonie AC Milan, który jest w katastrofalnej formie. To samo możemy również powiedzieć o dyspozycji naszego strzelca Krzysztofa Piątka, który kompletnie nie przypomina zawodnika zeszłego sezonu, kiedy to był na ustach wszystkich kibiców na świecie. Polak w tym sezonie strzelił tylko cztery bramki w dodatku trzy z rzutu karnego. W poprzednim sezonie na tym etapie rozgrywek nasz napastnik miał trzy razy więcej goli. Piątek jest ciągle krytykowany przez włoskie media za swoje występy wielu dziennikarzy uważa, iż nasz super snajper powinien zmienić otoczenie. Napastnik ,,Rossonerich” jest typem zawodnika, który żyje z podań,a przy obecnej formie pomocnicy Milanu nie mogą mu tego zagwarantować.
Krzysztof Piątek- przebudzenie mocy czy jednorazowy wystrzał?
Kto wiez czy zimą Polak nie zmieni miejsca pracy. Według mediów coraz bliżej gry w Mediolanie jest Zlatan Ibrahimovic, a miejsce w składzie ma mu zrobić własnie napastnik reprezentacji Polski. Pomimo, iż nasz rodak nie zachwyca formą w tym sezonie, to wciąż jest łakomym kąskiem na rynku transferowym, szczególnie we Włoszech, gdzie przez jeden sezon wyrobił sobie bardzo dobrą markę.
Bramkarze na wysokim poziomie
Spore powody do zadowolenia możemy mieć z dyspozycji naszych polskich bramkarzy na boiskach Serie A. Wojciech Szczęsny, Bartłomiej Drągowski i Łukasz Skorupski pokazują dobrą formę w tej kampanii i są pewnym punktem swoich drużyn. Jedną z najjaśniejszych postaci w drużynie mistrza Włoch jest Wojciech Szczęsny, który notorycznie jest chwalony za swoją grę przez włoskich dziennikarzy. Golkiper reprezentacji Polski przejął schedę po legendzie klubu Gigi Buffonie i można powiedzieć, że zastępuje go wyśmienicie.
W każdym spotkaniu jest pewny siebie i co najmniej w każdym spotkaniu zachwyca kibiców efektowną interwencją. To dzięki Polakowi ,,Stara Dama” uniknęła straty punktów w prestiżowym meczu z Interem Mediolan oraz w spotkaniu z AC Milan. Oczywiście 29-latek nie grał we wszystkich meczach w tej rundzie Serie A, bowiem polskiego golkipera zastępował czasami wspomniany Buffon. Jednak na 10 spotkań nasz rodak zachował 4 czyste konta, co jest niezłym wynikiem, a przez niektórych dziennikarzy uważany jest za najlepszego bramkarza pierwszej części sezonu w Serie A.
#PiłkarskieNagrody2019
Najlepszy polski piłkarz2. Wojciech Szczęsny
Bramkarz klasy światowej. Momentami był najlepszym zawodnikiem Juventusu.— Szymon Czarnecki (@SzymonCzarnec14) December 22, 2019
Dobrą postawę w barwach Fiorentiny pokazuje również Bartłomiej Drągowski, który w tym sezonie w końcu stał się podstawowym bramkarzem swojej ekipy. Mimo, że drużyna z Florencji pałęta się po nizinach w tabeli Serie A, to co do gry naszego golkipera nie możemy mieć zastrzeżeń. Oczywiście trzy czyste konta nie budzą jakiegoś wielkiego podziwu, ale fakt, że obrońcy ,,Violi” mu też nie pomagają, którzy spisują się słabo. Jednak interwencję takie jak Hellas Veroną i z Interem Mediolan mogą robić wrażenie i pokazują, iż Drągowski ma spory potencjał bramkarski. Nawet jeśli zaliczył fatalny mecz w ostatnim meczu z AS Romą, to i tak ta runda jest dobra w wykonaniu 22-latka.
Bartłomiej Drągowski – czy to on powinien być „trójką” w naszej reprezentacji?
Trzecim naszym bramkarzem w Serie A jest Łukasz Skorupski, który jest podstawowym bramkarzem Bolognii. Trzeci bramkarz naszej reprezentacji jest typem bramkarza, który nie imponuje w tym sezonie jakimiś efektownymi paradami i nie ma jakiś oszałamiających statystyk. Jednak od paru lat jest solidną marką na włoskim rynku i wielu kibiców jego zespołu mówi o nim sporym uznaniem. W tej rundzie Skorupski zachował tylko dwa czyste konta, a jego drużyna straciła aż 29 bramek, co jest trzecim najgorszym wynikiem w lidze. Skorupski obecnie w tej kampanii typem bramkarza, którego nie ma za bardzo za co pochwalić, ale też nie go za co krytykować. Solidny runda w wykonaniu naszego reprezentanta to tyle na ile możemy go ocenić.
Lazio nie wykorzystało w tym sezonie trzech karnych:
Bologna – Łukasz Skorupski
Fiorentina – Bartłomiej Dragowski
Juventus – Wojciech Szczęsny.Może wystarczy tych Polaków, co?!
— Dominik Mucha (@DominikMucha) December 7, 2019
Debiutanci bez szans na grę
W obecnym sezonie mamy również trzech debiutantów w Serie A. Są nimi młodzi piłkarze Sebastian Walukiewicz, Szymon Żurkowski i Filip Jagiełlo. Niestety ich w rundzie jesiennej oglądaliśmy bardzo rzadko na włoskich boiskach. Walukiewicz, który przyszedł do Cagliari z Pogoni Szczecin jeszcze nie zadebiutował w lidze. Zagrał natomiast w Pucharze Włoch przeciwko Sampdorii, gdzie wypadł całkiem dobrze. Młodzieżowy reprezentant Polski w trakcie przygotowań był bardzo chwalony przez trenera Sardyńczyków. W tej chwili jest on czwarty w hierarchii środkowych obrońców w zespole, jednak podatność na kontuzję doświadczonych stoperów może w każdej chwili otworzyć furtkę do składu dla Walukiewicza.
Powodów do zadowolenia nie ma również nowy nabytek Fiorentiny Szymon Żurkowski, który również mecze swojej drużyny ogląda z perspektywy ławki rezerwowych. 22-latek jak na razie zagrał na boiskach włoskiej Serie A tylko 10 minut, a były to jedna minuta w meczu przeciwko Juventusowi i dziewięć minut przeciwko Udinese. W ostatnim czasie Polak nie dostał szansy nawet w Pucharze Włoch przeciwko Cittadelli, to pokazuje, iż nasz rodak zimą może odejść na wypożyczenie do słabszej drużyny by móc się ogrywać. Chociaż trzeba podkreślić, że we Florencji doszło do zmiany trenera i być może u nowego szkoleniowca Żurkowski będzie miał więcej okazji do gry.
Filip Jagiełło spośród trójki debiutantów ma najwięcej rozegranych minut na boiskach Serie A. 22-latek zagrał w 3 meczach i uzbierał 105 minut. Jednak trzeba przyznać, że odkąd stery w drużynie przejął Thiago Motta, to Polak dostaje więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. W ostatnim spotkaniu przeciwko Interowi Mediolan, Jagiełło wyszedł w pierwszym składzie i zagrał 62 minuty, lecz niestety wypadł w nim bardzo słabo. Przez włoskich dziennikarzy został jednym z najniżej ocenionych zawodników w Genoi. Mamy nadzieję, że nasi młodzi zawodnicy w drugiej połowie rozgrywek dostaną więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. My kibice bardzo na to liczymy.
Filip Jagiełło pojawił się na boisku w derbach Genui, asysta Linettego