Premiership: Niesamowity Manchester!


W ostatnim sobotnim spotkaniu, rozegranym w ramach 34. kolejki angielskiej Premiership, faworyzowany Manchester United rozgromił przed własną publicznością Tottenham Hotspur, aczkolwiek to gracze Sir Alexa Fergusona schodzili na przerwę z obfitym bagażem goli.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsza połowa miała stosunkowo wyrównany przebieg, choć nieco więcej zagrożenia pod bramką rywala stwarzali mimo wszystko gospodarze. Jednak żadne z wielu dośrodkowań w pole karne Tottenhamu nie zaowocowało zdobytym golem. Z kolei przyjezdni już na samym początku spotkania byli bliscy pokonania Edwina van der Sara, ale Darren Bent nieznacznie spudłował. „Czerwone Diabły” miały optyczną przewagę i gdy wcześniej wspomniany Bent w 29. minucie w dosyć przypadkowy sposób trafił do siatki, zamarł cały stadion. Nie minęło 180 sekund, a ekipa „Spurs” prowadziła już dwoma bramkami. Tym razem na listę strzelców wpisał się Luka Modric, który dostał dobrą piłkę od niezwykle aktywnego Aarona Lennona, a następnie wpakował ją do siatki. Chwilę później na uderzenie z rzutu wolnego zdecydował się Cristiano Ronaldo i choć trafił ledwie w mur, to Heurelho Gomes z kłopotami przeniósł jego „poprawkę” nad poprzeczkę.

Po przerwie obraz gry uległ diametralnej zmianie. United ruszyli do zmasowanego ataku, w czym wydatnie pomógł im wprowadzony w przerwie Carlos Tevez, zaś podopieczni Harry’ego Redknappa mieli problem z wyjściem z własnej połowy. Taka taktyka opłaciła się miejscowym , ponieważ kontaktowego gola zdobyli już w 57. minucie. Sztuki tej dokonał Cristiano Ronaldo, okazując się tym samym skutecznym egzekutorem rzutu karnego, podyktowanego za faul brazylijskiego golkipera londyńczyków na Michaelu Carricku. Uskrzydleni mistrzowie Anglii w ofensywie zaczęli poczynać sobie coraz śmielej, więc szybko doprowadzili do wyrównania. Tym razem, po ładnej akcji zespołu, na listę strzelców wpisał się Wayne Rooney, uderzając precyzyjnie tuż przy krótszym słupku. Po kilkudziesięciu sekundach Ronaldo wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, natomiast trzy minuty po tym zdarzeniu także Ronaldo cudownie podał do popularnego „Wazzy”, który z drobną pomocą Jonathana Woodgate’a ponownie ulokował futbolówkę w bramce zdruzgotanego Tottenhamu. Swoje trzy grosze do końcowego triumfu Manchesteru dorzucił też Dimitar Berbatov, który, choć na raty, to jednak zmusił do kapitulacji Gomesa. Do ostatniego gwizdka Howarda Webba, prowadzącego te zawody, rezultat nie uległ już zmianie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze