Portugalska armata w mistrzowskiej ekipie – Rafael Lopes wzmacnia Legię


Były napastnik Cracovii, Rafael Lopes, to pierwszy ofensywny transfer drużyny Aleksandara Vukovicia. Czy swoją postawą zasłuży na regularne występy?

2 sierpnia 2020 Portugalska armata w mistrzowskiej ekipie – Rafael Lopes wzmacnia Legię
Grzegorz Rutkowski

Klubowe przenosiny jednego z najskuteczniejszych strzelców ubiegłego sezonu ekstraklasy to bez wątpienia jeden z najgłośniejszych transferów obecnie trwającego okienka. Jeszcze nie tak dawny gracz "Pasów", Rafael Lopes, po świetnych rozgrywkach w sezonie 2019/2020 zdecydował się zmienić najbliższe otoczenie oraz klubowe barwy. Jego nowym pracodawcą został bowiem aktualny mistrz Polski, warszawska Legia, z którą związał się dwuipółletnim kontraktem. Czy to posunięcie stanie się dla niego przełomowym momentem w karierze?


Udostępnij na Udostępnij na

Jest rzeczą oczywistą, że trafiając do stolicy, będzie musiał stawić czoła dwóm doświadczonym napastnikom, jakimi są Jose Kante i Tomaš Pekhart. Sytuacja ta może sprawić, że jego obecność w wyjściowej jedenastce „Wojskowych” nie musi być koniecznością. Na korzyść portugalskiego napastnika może natomiast przemawiać fakt, że wspomniani dwaj snajperzy nie od dziś borykają się z szeregiem mniejszych bądź większych kontuzji. Taki stan rzeczy mógłby doprowadzić do tego, że nowy egzekutor zyskałby sporo systematycznych występów bez najmniejszego problemu i ze sporym kredytem zaufania. Co pokaże nam przyszłość i w jakiej roli ujrzymy doświadczonego Portugalczyka? Na to przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

Ofensywne bolączki krajowego mistrza – problemy Legii z kontuzjami

Nie od dziś wiadomo, że ostatnie nie najlepiej rozegrane spotkania warszawskiej Legii, poza niewielkimi zdobyczami punktowymi, obfitowały w szereg kadrowych zawirowań. Oprócz głośnego odejścia do AS Monaco najlepszego golkipera klubu, Radosława Majeckiego, nie brakowało tam innych widocznych niejasności w kwestii formowania drużyny na nowe rozgrywki. Jedną z nich, okazały się być dotkliwe kontuzje, które przytrafiły się dwóm istotnym zawodnikom w minionym sezonie. Chodzi o sześciotygodniową przerwę solidnego pracusia formacji ataku, Jose Kante oraz półroczną pauzę szybkiego i wszechstronnego defensora, Marko Vešovicia. Choć obaj gracze przez całą ubiegłą kampanię grali w Legii pierwsze skrzypce, to ich długotrwała eksploatacja zebrała swoje żniwo w końcówce sezonu.

Uraz Czarnogórca praktycznie eliminuje go z udziału w prestiżowej dla mistzów Polski walce o piłkarską Europę. Niepewny wydaje się też powrót do gry gwinejskiego napastnika, który aby odbudować formę, zrezygnował nawet z urlopu. Należało więc jak najszybciej sięgnąć po piłkarskie alternatywy, które po usilnych staraniach sprowadzono w trakcie obecnego okna transferowego. Nie namyślając się długo, postanowiono więc sięgnąć po dwóch doświadczonych piłkarzy. Łatwo i bez szwanku powinni oni wkomponować się w targaną urazami stołeczną ekipę z Łazienkowskiej. Tacy piłkarze jak Josip Juranović czy Rafael Lopes mają solidne podstawy, by już wkrótce odgrywać pierwsze role w zespole.

Na uwagę zasługuje również fakt, że lista kontuzjowanych graczy nie ogranicza się wyłącznie do przedstawicieli dwóch piłkarskich pozycji. Oprócz wspomnianych zawodników jest jeszcze kilka nazwisk, z którymi śledząc mecze ekstraklasy, nie spotkamy się dość prędko. W niezbyt komfortowej sytuacji znajduje się powracający do treningów litewski skrzydłowy Arvydas Novikovas, którego boiskowa nieobecność sięga jesieni poprzedniego sezonu. Kolejny dotkliwy cios spotkał również francuskiego stopera, Williama Remy’ego, którego problemy zdrowotne stały się dla Legii rutyną. Taka sama sytuacja dotyczy również jego rodaka, napastnika Vamary Sanogo, któremu regularne kontuzje znacznie hamują owocny rozwój kariery. Nieobce są także zdrowotne perypetie czeskiego snajpera, Tomaša Pekharta, który mimo urazu zdecydował się na grę w kilku ważnych spotkaniach.

Rafael Lopes a wyjściowy skład – taktyczne roszady mistrza

To, w jakim charakterze i na której pozycji będzie już wkrótce występował portugalski napastnik „Wojskowych”, naprawdę trudno dzisiaj przewidzieć. Nie ulega wątpliwości, że w obliczu nieobecności niektórych bramkowych destruktorów wielce prawdopodobny jest wariant, iż Lopes wystąpi jako nominalna „dziewiątka”. Taką pozycję zazwyczaj obsadzał w drużynie Cracovii, dla której w poprzednich rozgrywkach zdobył aż jedenaście bramek. Nie jest również wykluczone, że w najbliższym sezonie pokaże się jako skrzydłowy, bowiem w takiej roli czuje się wyjatkowo swobodnie. Jego warunki fizyczne mogłyby pomóc także w obsadzeniu roli „dziesiątki” lub też odgrywającego, grającego za plecami typowego napastnika.

Warto przede wszystkim pamiętać, że Rafael Lopes nie zalicza się wyłącznie do typowych lisów pola karnego. Bardzo często gra dalej od bramki, posyłając plasowane zagrania skrzydłem bądź też wykonując okazałe strzały zza pola karnego. Słynie z bramkowej skuteczności, co w połączeniu z dobrą szybkością, a także niezłą grą głową czyni z niego czołowego snajpera. Do jego dodatkowych zalet należy też ogromna celność w egzekwowaniu rzutów karnych, o czym mogliśmy się już przekonać wielokrotnie. Swoją pozytywną energią potrafi wpłynąć na solidną i skuteczną grę, dzięki czemu w poprzedniej drużynie dostąpił zaszczytu noszenia opaski kapitana.

Najlepszą formę Rafael Lopes osiągnął na polskich boiskach. W czasie gry w ojczyźnie prezentował się z reguły przeciętnie. Przez około dziesięć lat występował w kilku portugalskich klubach, w których w żadnym z sezonów nie zgromadził więcej niż dziesięć goli. Na boiskach rodzimej ekstraklasy zaliczył aż 165 występów, w których zdołał strzelić zaledwie siedemnaście bramek. Jego najlepszy rezultat miał miejsce podczas sezonu 2012/2013, kiedy to w ekipie drugoligowego Penafiel dziewięciokrotnie wpisał się na listę strzelców. W jego CV widnieją takie drużyny jak Academica, Boavista, Chaves czy Vitoria Setubal. W przeszłości reprezentował też barwy cypryjskiej Omonii Nikozja.

Specyfika transferu Portugalczyka – okazja Legii nieszczęściem Cracovii

Patrząc na to, w jakich okolicznościach wspomniany piłkarz zmienił klubowe barwy, można śmiało wskazać zwycięzcę tego finansowego zagrania. Rafael Lopes, którego kontrakt w zespole Michała Probierza wygasał dopiero z końcem następnego sezonu, już teraz trafił do największego ligowego konkurenta. Spowodowała to wpisana w jego umowę zaskakująco niska klauzula odstępnego, która wynosiła zaledwie 150 tysięcy euro. Kwota ta stała się wielką okazją w oczach znacznie bogatszych włodarzy Legii, którzy bez zbędnego namysłu postanowili ją aktywować. Tego typu działanie niewątpliwie wywołało w krakowskim klubie spory zamęt, z którym będą musieli sobie jakoś poradzić.

Wracając do ich byłego podopiecznego, z zespołem z Łazienkowskiej podpisał on dwuipółletni kontrakt, który wygasa dopiero w styczniu 2023 roku. Co więcej, widnieje w nim opcja przedłużenia o rok, co w przypadku wysokiej formy piłkarza mogłoby być naprawdę dobrym rozwiązaniem. Na pierwszy występ zawodnika trzeba będzie poczekać do 9 sierpnia. W tym dniu warszawska Legia podejmować będzie jego były zespół, Cracovię. Spotkanie zostanie rozegrane w ramach Superpucharu Polski na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Wiele wskazuje na to, że zobaczymy w nim świeżo upieczonego legionistę. Jak będzie, przekonamy się już w przyszłą niedzielę.

– Dziwny, ale i ciekawy transfer Legii, przyćmiony mocno przez ściągnięcie Boruca. Widać, że Legia stawia na napastników sprawdzonych w naszej lidze. Wcześniej Kante, teraz Lopes, który będzie jego bezpośrednim konkurentem. Moim zdaniem nie będzie zawodnikiem pierwszego składu, ale na pewno wartościowym uzupełnieniem. Osobiście uważam jednak, że Kante jest lepszym piłkarzem. Z drugiej strony na pewno to duża strata dla Cracovii. Ciekaw jestem, czy „Pasom” uda się go zastąpić, bo z transferami obcokrajowców bywa u nich różnie… – wypowiedział się dla portalu iGol.pl Radosław Przybysz, redaktor TVP Sport.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze