Sam Nicola Zalewski to było za mało. Polska bez awansu na Euro


Reprezentacja Polski musiała wygrać mecz z Czechami. Tego jednak nie zrobiła i dlatego nie awansujemy bezpośrednio na Euro.

18 listopada 2023 Sam Nicola Zalewski to było za mało. Polska bez awansu na Euro
Mike Jones/News Images/SIPA USA/PressFocus

Wiedzieliśmy, jaką wagę ma spotkanie z Czechami. Tylko zwycięstwo nas w nim satysfakcjonowało. Tego celu w piątkowy wieczór nie zrealizowaliśmy, zatem o bezpośrednim awansie na euro możemy zapomnieć. Nicola Zalewski był dziś najlepszym zawodnikiem Polski, ale to wystarczyło wyłącznie na remis.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszyscy widzieliśmy, jak wyglądała tabela w naszej grupie. Żeby w ogóle jeszcze marzyć o bezpośrednim awansie na Euro, musieliśmy wygrać mecz z Czechami i liczyć na korzystne rozstrzygnięcie w ich następnym meczu z Mołdawianami.

Waleczny Świder pobudzał kadrę

W tym meczu bardzo podobał nam się Świderski. Walczył o każdą piłkę, zachęcał swoich kolegów do wyższego podejścia, podpowiadał w ustawieniu. Bardzo bliski szczęścia był w 16. minucie, ale po znakomitym dograniu od Nicoli Zalewskiego, nie był w stanie od razu oddać strzału na bramkę. Ten sam schemat akcji powtórzył się dwie minuty później, ale tym razem szybszy był obrońca czeski.

Nicola Zalewski jest de beściak. I jego dośrodkowania też

Jednak niekwestionowaną gwiazdą spotkania był Nicola Zalewski. Szalał na lewym wahadle, rozgrzewał serca kibiców zgromadzonych na PGE Narodowym. Robił mnóstwo zamieszania po lewej stronie, a jego centry były niezwykle groźne. Mówiliśmy już o jego dwóch dośrodkowaniach, ale to, co zrobił zawodnik Romy w 40. minucie… oklaski dla wahadłowego.

Nicola Zalewski wygrał pojedynek biegowy z Czechem i znów dośrodkował w kierunku Świderskiego. Ten po raz kolejny został zblokowany, ale do piłki dopadł Jakub Piotrowski, który dokończył dzieła. Mieliśmy tak oczekiwane przez nas prowadzenie. Mało tego, Nicola po prostu dzisiaj obok Świdra był gościem, który ciągnął tę drużynę i cieszymy się, że pomimo zawirowań w klubie oraz w życiu, w tak ważnym meczu udźwignął swoją rolę.

Bliscy podwyższenia byliśmy w 43. minucie. Chodziły nam dziś wahadła jak nakręcone. Rajd Przemysława Frankowskiego, potem dorzucenie piłki, ale spóźnił się z decyzją strzału Karol Świderski. Polacy nie grali wybitnie, ale prowadzili i tylko to się liczyło. A gdyby wszyscy grali na takiej ambicji jak Nicola Zalewski, to byłoby wspaniale.

A było już tak dobrze

W 50. minucie niestety wróciliśmy do status quo. Po zamieszaniu z rzutu wolnego gola strzelił Tomás Souček. Taki wynik oznaczał, że znowu to my musieliśmy gonić nadzieje na bezpośredni awans. Polacy przez całe eliminacje przy stałych fragmentach zachowywali się jak dzieci. Teraz też się tak zachowali.

W 61. minucie o mały włos nasza sytuacja ze złej zamieniłaby się w tragiczną. Fatalny kiks po rzucie rożnym, a jakże, zanotował Jakub Kiwior, ale na jego szczęście strzał gości poleciał nad bramką. Zaczęliśmy grać coraz bardziej bojaźliwie, a dla Czechów to była woda na młyn. Każda minuta tylko coraz bardziej ich nakręcała.

Jak nie urok, to problemy zdrowotne

Jakby tego było mało, w przerwie zdjęty został Karol Świderski. Nie za jego fatalną dyspozycję, tylko po prostu udał się do szpitala. Nie minął kwadrans drugiej połowy, a z kontuzją zszedł Paweł Bochniewicz, w którego miejsce wszedł Patryk Peda. Choroba Zielińskiego, zejście Świdra prosto do szpitala, a potem kontuzja Bochniewicza. Wszystkie siły sprzysięgły się przeciwko naszej drużynie.

Czas uciekał, a Polska bez okazji na gola

Czas uciekał, a Polacy jak byli dalecy od zdobycia drugiego gola, tak byli nadal. Czesi także przestali stwarzać większe zagrożenie. Dużo było za to walki w środku pola i żadna z drużyn nie była w stanie skonstruować ciekawszej akcji. Przez to ten mecz zaczął coraz bardziej przypominać niejadalny zakalec. Zwłaszcza widać to było w drugiej połowie.

Nie wiemy nawet, co mamy wspomnieć w wykonaniu naszych piłkarzy. Fatalny strzał Piotrowskiego? Te liche wrzutki? Tu naprawdę nic nie zapowiadało gola na 2:1. O skali desperacji świadczy róenież wpuszczenie Kamila Grosickiego po raz n-ty. Bo kto jak nie on ma zbawić tę kadrę, nie obrażając przy tym rzecz jasna skrzydłowego. Ten mecz był średni i stanowił smutne zwieńczenie naszych eliminacji. Remis przy grze bez pomysłu i po golu straconym ze stałego fragmentu gry. Drużyna została pożegnana przez gwizdy.

To nie był mecz naszego kapitana

To naprawdę nie był mecz naszego wybitnego napastnika. Pisaliśmy, że „Lewy” ostatnio przestawał dawać to coś drużynie narodowej. W meczu z Czechami niestety znów tak było. Piłkarze go też nie dostrzegali, co tylko go dodatkowo irytowało. Mało tego, gdy już szliśmy z jakąś akcją, to Robert ją spowalniał i psuł.

Sam zresztą je marnował. Lewandowski wykorzystał złą decyzję czeskiego obrońcy, ale zamiast walić na bramkę ile fabryka dała, napastnik „Dumy Katalonii” zwlekał z oddaniem strzału i przekombinował w tej akcji. Dawny Lewandowski zakończyłby to golem. Dzisiejszy niepotrzebnie lobuje i marnuje jedną z nielicznych szans.

Dziwne zmiany trenera

Trener swoimi zmianami też nie pomógł. Zaczęło się od braku wystawienia kreatywnego Sebastiana Szymańskiego, później była niezrozumiała decyzja o zdjęciu Patryka Pedy, który wszedł niecałe pół godziny wcześniej. Jak z tego tłumaczył się trener Probierz? – Graliśmy dobre spotkanie i wszyscy zawodnicy są potrzebni. Takiego piłkarza jak Kuba Piotrowski potrzebowaliśmy od początku, pokazał się z dobrej strony. Graliśmy dobry mecz, nie chcieliśmy zrobić za dużo zmian.

Możemy być drużyną

Co jeszcze miał do powiedzenia trener po zakończonym meczu? – Bardzo żałuję, że nie udało się strzelić gola po tym ostatnim rzucie rożnym, bo bylibyśmy w innych nastrojach. Trzeba przeprosić kibiców za to, że nie awansowaliśmy i zrobić wszystko, by w barażach pokazać się z jeszcze lepszej strony. Pokazaliśmy, że możemy być drużyną i to mnie cieszy najbardziej.

– Piłkarze wiedzieli momentami, w jaki sposób grać. Zabrakło nam jednak trochę mądrości piłkarskiej. I tego żałuję najbardziej.

Nicola Zalewski jako jedyny nie zawiódł

Sam mecz był ciężkostrawny, ale taki Nicola Zalewski naprawdę nie ma się czego wstydzić. Końcowy rezultat jest jednak taki, a nie inny. Nie awansujemy bezpośrednio na Mistrzostwa Europy i jesteśmy bardzo blisko, by w ogóle na nie nie pojechać.

Jest nam przykro, że piłkarze którzy grają w naprawdę dobrych klubach na europejskim poziomie, nie byli w stanie poradzić sobie z tą grupą. Bardzo możliwe, że zajmiemy w niej nawet czwarte miejsce, co przywodzi na myśl tragiczne eliminacje Mistrzostw Świata z 2010 roku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze