Oni grają dalej – podsumowanie I rundy eliminacji do Ligi Mistrzów


I runda eliminacji do Ligi Mistrzów za nami

14 lipca 2022 Oni grają dalej – podsumowanie I rundy eliminacji do Ligi Mistrzów
Dawid Szafraniak

Podsumowanie I rundy eliminacji do Ligi Mistrzów czas zacząć! Kilku faworytów odpadło, a większość meczów zachwyciła swoim atrakcyjnym przebiegiem. Wygrani zmierzą się już niedługo w II rundzie kwalifikacyjnej, za to przegrani muszą obejść się smakiem. Zagrają jedynie w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Wśród nich jest niestety Lech Poznań.


Udostępnij na Udostępnij na

Z każdej z 15 par musieli zostać wyłonieni zwycięzcy. Wygrani już niedługo będą grali w kolejnej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzów. Cel eliminacji jest jeden – faza grupowa. Dla jednych jest to założenie mało prawdopodobne, a dla innych wręcz obowiązek. Kto sprostał oczekiwaniom? Kto zaskoczył? Które drużyny muszą spróbować za rok? O tym dowiecie się z tego artykułu.

Faworyci, którzy nie zawiedli

Zaczniemy od oczywistości.  Niektóre zestawienia drużyn były ciekawe, ponieważ trudno było wskazać jednoznacznego faworyta. Nie w tym przypadku. W tym akapicie ujrzycie walki Dawida z Goliatem, w których w przeciwieństwie do słynnego mitu wygrał ten mocniejszy. Ten, który od początku był skazany na zwycięstwo i finalnie nie zawiódł. Czasem z większymi, a czasem z mniejszymi problemami, ale lepsi na papierze udokumentowali przewagę na boisku.

Bodo/Glimt 4:3 KI Klaksvik – podsumowanie dwumeczu

Jednym z zestawień, w których triumfator to także wcześniejszy faworyt, okazał się mecz Bodo/Glimt – KI Klaksvik. Mistrz Norwegii to ekipa, która trzeci rok z rzędu gra w europejskich pucharach i wykazuje się w nich bardzo dużą wolą walki. Nawet z lepszymi. Wisienką na torcie jest starcie sprzed dwóch lat z AC Milan czy ciekawa rywalizacja z AS Roma w poprzedniej edycji Ligi Konferencji Europy. Norwegowie są znani również w całej piłkarskiej Polsce ze względu na pamiętny dwumecz z Legią Warszawa. Wówczas lepsi byli „Wojskowi”, ale norweski mistrz pokazał się z bardzo dobrej strony.

Zespół dał się poznać jako poukładana i stale pielęgnowana marka. Piłkarze nastawieni są do bezwzględnie ofensywnej i widowiskowej gry. Jak widać, ich podejście na przestrzeni czasu niewiele się zmieniło. Zespół KI Klaksvik od początku był skazywany na porażkę, a całość jedynie potwierdziła się na boisku. Przynajmniej w pierwszym meczu. W rewanżu Norwegowie niespodziewanie polegli 1:3, co i tak nic nie zmieniło. Choć pojawił się z pewnością stres spowodowany niepewnością, byli, licząc cały dwumecz, po prostu lepsi. Bodo/Glimt jako zwycięzcy tego zestawienia zagrają z Linfield FC.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

The New Saints FC 1:2 Linfield FC – podsumowanie dwumeczu

Choć omawiany tu jako drugi, dwumecz ten kończył zmagania w I rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. To nie jest jednak ważne. Istotny jest wynik, który, wydawałoby się, został ustalony już w pierwszym meczu za sprawą efektownego trafienia Ryana Brobbela. Byłoby tak, gdyby nie gol w końcówce meczu rewanżowego. Piłkarze Linfield FC w pierwszym meczu byli zwyczajnie gorsi. Zostawiali przeciwnikom wiele wolnego miejsca, tworząc przy tym akcje, które trudno określić jakimkolwiek pozytywnym określeniem. Jedna z pomyłek została wykorzystana przez Walijczyków, natomiast trzeba pamiętać, że mamy również drugi mecz.

Tam zwycięzcy pierwszego spotkania polegli na własne życzenie. W starciu numer dwa przegrani pierwszego meczu próbowali wyrównać stan rywalizacji i z minuty na minutę zyskiwali na rzecz graczy The New Saints coraz więcej wolnej przestrzeni. Gola Linfield FC strzeliło chyba w najbardziej dramatycznym momencie, bo w doliczonym czasie gry. Irlandczycy ciągu na bramkę nie tracili, a wręcz coraz bardziej zapędzali się w pole karne przeciwnika. Zdobyli gola nokautującego w 95. minucie.

Choć piłkarze The New Saints próbowali przechylić jeszcze szalę zwycięstwa na swoją stronę, przegapili swoją szansę wcześniej. Taką okazję wywalczyła za to determinacją ekipa Linfield FC. Już w najbliższą środę Irlandczycy zmierzą się w ramach drugiej rundy z Bodo/Glimt. Kto jest faworytem? Takowego powinniśmy upatrywać w zespole Norwegów.

Malmo FF 6:5 Vikingur Reykjavik – podsumowanie dwumeczu

Przełom lat 2021/2022 był szczególnie udany dla ekipy Malmo FF. Nie dość, że obronili tytuł mistrza Szwecji, to pierwszy raz od ponad trzech dekad wygrali krajowy puchar. Między innymi z tego powodu każdy kibic tego klubu miał i dalej ma duże nadzieje na to, że zespół zagra w tym sezonie w Lidze Mistrzów. Kadrowo jest w końcu jedną z lepszych drużyn w tych eliminacjach. Nie jest to więc marzenie nie do spełnienia. Pierwszą przeszkodą na drodze był Vikingur Reykjavik.

Jak zatem wyglądał dwumecz z dużo słabszym rywalem? Nie było łatwo – to na pewno. Choć udało się ostatecznie awansować, mistrz Islandii postawił rywalom bardzo trudne warunki. Przede wszystkim w drugim starciu, w którym udało mu się nawet zremisować po niezwykle wyrównanym meczu (3:3). Vikingur grał z faworytami mądrze. Zaliczka z pierwszego meczu (3:2) okazała się jednak dla Szwedów zbawienna. Przeważyła minimalnie wyższa jakość piłkarska. Malmo gra więc dalej, a w kolejnej rundzie jego piłkarze zmierzą się z litewskim FK Zalgris Wilno.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

FK Zalgiris Wilno 2:1 KF Ballkani – podsumowanie dwumeczu

Malmo FF na krajowym polu dominowało, ale FK Zalgiris Wilno rok 2021 również może zaliczyć do aż nadto udanych. Trzeci raz z rzędu piłkarze klubu sięgnęli po mistrzostwo na Litwie, a już niedługo zagrają w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Co jak co, ale akurat w roli faworytów będą występować ich rywale. Na razie nie ma jednak co wybiegać w przyszłość. A jak poradzili sobie Litwini w minionej już rundzie?

Pierwszy mecz był rozgrywany pod dyktando rywali z Kosowa. To oni napierali, oddawali więcej strzałów i pod wieloma względami byli lepsi. Na pewno ich mocną stroną nie była jednak skuteczność. W pierwszym pojedynku strzelili tyle samo bramek co rywale, a mecz zakończył się rezultatem 1:1. Rewanż to niemal odwrócenie starcia numer jeden. Ekipa z Wilna wzięła się w garść i strzeliła bramkę.

Zalgiris próbował iść za ciosem, ale podobnie jak w pierwszym meczu, tak samo w tym szwankowała skuteczność. Różnica była taka, że tym razem zespół z Wilna nie stracił ani jednego gola.

PFK Ludogorets Razgrad 3:0 FK Sutjeska Niksić – podsumowanie dwumeczu

Nieprzerwanie od sezonu 2011/2012 Ludogorets jest hegemonem w lidze bułgarskiej. Zespół od tamtego roku jest jedynym reprezentantem kraju w Lidze Mistrzów. Bułgarzy przez ostatnie dziewięć lat aż siedmiokrotnie dochodzili do fazy grupowej w którymś z europejskich pucharów.

Czasem radzą sobie tam lepiej, czasem gorzej, natomiast z reguły przejście eliminacji jest dla nich obowiązkiem. Inny wynik traktuje się tam wręcz jako kompromitację. Nie jest więc specjalnie dziwne, że pierwsza runda była rozgrywana niemal w całości pod ich dyktando. Bułgarzy wygrali kolejno dwiema i jedną bramką. FK Sutjeska Niksić nie było dla nich żadnym większym wyzwaniem, a kolejna runda na papierze zapowiada się podobnie. Ludogorets zmierzy się w niej z Shamrock Rovers.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

Shamrock Rovers 3:0 Hibernians FC – podsumowanie dwumeczu

Ludogorets nie pozostawił przeciwnikom żadnych złudzeń i w dwumeczu zasłużenie pokonał Sutjeskę Niksić. Podobnego wyczynu dokonał zespół Shamrock Rovers w starciu z Hibernians FC. Można wręcz powiedzieć, że ich pierwsza rywalizacja ustawiła cały dwumecz. W niej Shamrock dominowało i strzelało, a dodatkowo zachowało czyste konto. Nic dziwnego, że na drugi mecz piłkarze tego klubu wyszli z innym, bo obronnym nastawieniem. Bez większych problemów dowieźli wynik do końca.

Pomimo że Irlandczycy poradzili sobie dobrze na tym etapie, inny wynik niż ponowny awans zespołu z Bułgarii w kolejnej rundzie będzie zaskoczeniem – i to bardzo dużym. Choć wszystko jest możliwe, możemy spodziewać się bardzo jednostronnego meczu na korzyść piłkarzy z Razgradu.

FC Sheriff Tiraspol 1:0 HSK Zrinjski Mostar – podsumowanie dwumeczu

To jeden z tych dwumeczów, w których nie pada zbyt wiele goli. Tu mieliśmy tylko jedno trafienie, i to w rewanżu. Mało tego – było on trafieniem samobójczym. Wynik wskazywał na mało ciekawe widowisko i faktycznie tak było. W obydwu meczach zabrakło wielkich emocji. W pierwszym starciu nikt nie oddał choćby jednego celnego uderzenia na bramkę przeciwnika. Statystyka porażająca, ale prawdziwa.

Mistrzowie Mołdawii męczyli się, ale w ostatecznym rozrachunku mogli odetchnąć z ulgą. Kibice odpadnięcia z takim przeciwnikiem pewnie by im nie wybaczyli. Tym bardziej że w przeszłości Sheriffowi Tiraspol udawało się stawić czoła lepszym. Już w kolejnym tygodniu druga runda. Tam Mołdawianie podejmą rękawicę i zmierzą się z nieco trudniejszym przeciwnikiem – na ich drodze stanie słoweński NK Maribor.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

NK Maribor 2:0 Shakhter Soligorsk – podsumowanie dwumeczu

Właściwie niewiele dało się wysnuć po pierwszym meczu tych ekip. Spotkanie było naprawdę bardzo wyrównane. Obydwa zespoły przez podobny czas utrzymywały się przy piłce, oddały niemal taką samą liczbę uderzeń, dochodziły do bardzo zbliżonych jakościowo szans itd. Ostatecznie nikt 6 lipca na terenie Mariboru gola nie strzelił. W drugim meczu sprawa miała się już nieco inaczej. Najpierw padła jedna bramka, a potem druga. Obydwie strzelone przez zespoł ze Słowenii.

Kto więc będzie faworytem w starciu w ramach kolejnej rundy eliminacji? NK Maribor czy Sheriff Tiraspol? Trudno stwierdzić, choć raczej minimalnie większe szanse można dać słoweńskiemu zespołowi z racji tego, że gładko udało mu się przejść teoretycznie mocniejszego rywala. Niemniej jednak i tak możemy oczekiwać emocji. To zestawienie zapowiada się naprawdę interesująco.

Ferencvaros TC 5:1 Tobol Kostanaj – podsumowanie dwumeczu

Ferencvaros był przed meczem niemal murowanym faworytem. Stanislav Cherchesov wygrywa z tą drużyną niemal każdy możliwy mecz, więc nie inaczej miało być w samym dwumeczu. Węgrzy zdominowali pierwsze spotkanie, ale zawodziła, jak w przypadku kilku innych faworytów, skuteczność. Zawodnicy Ferencvarosu uderzali mało dokładnie i niecelnie, a jeśli już coś nawet leciało w światło bramki, za każdym razem skutecznie interweniował Aleksandr Mokin.

A jak wychodziło kazachstańskiemu golkiperowi w starciu numer dwa? Można powiedzieć, że miał gorsze 21 minut. Wpuścił bowiem w tym czasie aż trzy strzały. Defensywa podchodziła do tego meczu zbyt zuchwale i też na pewno nie pomagała. Gracze Tobolu Kostanaj próbowali, natomiast nic większego z siebie już nie wydusili. Byli wyraźnie gorsi. Ferencvaros gra dalej, a w następnej rundzie zmierzy się z zespołem Slovanu Bratysława.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

Dinamo Batumi 1:2 Slovan Bratysława – podsumowanie dwumeczu

Pierwsze starcie Dinamo Batumi – Slovan Bratysława na pewno było nudniejsze niż to drugie. Dużo nudniejsze. Nie padła w nim chociażby ani jedna bramka. Drugi mecz tych ekip udowodnił jednak, iż piłka nożna to sport momentów. Dogrywka tego spotkania to materiał na film akcji. Zacznijmy jednak od pierwszej minuty.

Przez regulaminowy czas gry można przejść szybko. Mecz był raczej wyrównany i ponownie skończył się rezultatem 0:0. Choć sytuacje były, żadna nie na tyle groźna, aby zmienić wynik spotkania. Wydawało się, że zmęczony tempem rywalizacji Slovan chciał doczekać karnych. Inne nastawienie mieli jednak Gruzini. Od rozpoczęcia dogrywki naciskali na schowanego za podwójną gardą przeciwnika, co ostatecznie przyniosło bramkę na 1:0. Tyle, jeżeli chodzi o pierwszą połowę dogrywki.

W drugiej doszło do spektakularnego odwrotu niekorzystnego wyniku. Najpierw gracze Dinama zostali zaskoczeni golem po rykoszecie w 115. minucie, a w niemal ostatniej akcji meczu zdarzyła się niesamowita sytuacja. Gol, i to jaki! Vladimir Weiss wykonywał rzut rożny i wykorzystał dezorientację bramkarza, a do tego brak jakiegokolwiek obrońcy chroniącego dostępu między słupkami. Podjął odważną, ale skuteczną decyzję, aby wkręcić piłkę z rogu do bramki. Czy w kolejnym etapie Slovan ma szanse z Ferencvarosem? Tak, choć nieduże. Mistrz Węgier to aktualnie istna maszyna, która z pewnością w tym starciu będzie faworytem. Z tego powodu możemy spodziewać się ich przewagi. Jak będzie? Zobaczymy wkrótce…

Nie brakowało zaskoczeń

Choć większość spotkań raczej ułożyła się według oczekiwań – wygrał lepszy – jak zwykle doszło do pewnego rodzaju niespodzianek. Może nie było ich wiele, ale wszystkie bardzo efektowne i oczywiście obfitujące w emocje.

F91 Dudelange 3:1 KF Tirana – podsumowanie dwumeczu

F91 Dudelange to kolejna ekipa po wspomnianym Bodo/Glimt czy Sheriffie Tyraspol, z którą całkiem dużo wspólnego miała w niedawnej przeszłości Legia Warszawa. Tu wspomnienia są, delikatnie mówiąc, niezbyt pozytywne. Odchodząc już jednak od tematu stołecznego klubu, warto skupić się na samej luksemburskiej drużynie, która zaskoczyła i pokonała faworyzowany KF Tirana.

W pierwszym meczu Albańczycy bardzo rozczarowali swoją postawą. Przeciwnicy dochodzili do większej liczby sytuacji, a ich akcje zwykle były groźniejsze. Tak nie miało być. Z tego powodu Dudelange zasłużenie wygrało 1:0. Wynik niby nie do końca bezpieczny, natomiast ostatecznie mistrz Luksemburga przeszedł dalej. Rewanż tylko udowodnił, kto tu jest lepszy. Dudelange przypieczętowało awans na stadionie rywala.

W drugiej rundzie Luksemburczycy faworytami na pewno nie będą. O awans dalej może być jeszcze trudniej niż w minionym dwumeczu. Niczego w ich przypadku nie można jednak wykluczać. Są zespołem nieobliczalnym, co pokazali w pierwszej rundzie. Mistrza Luksemburga czeka wymagająca przeprawa, ale to samo tyczy się FC Pyunik Erewan.

Jak poradzili sobie ich przyszli rywale?

FC Pyunik Erewan 2:2 CFR Cluj (4:3) – podsumowanie dwumeczu

Dwumecz FC Pyunik Erewan – CFR Cluj również zakończył się porażką faworyta i spektakularnym zwycięstwem tego, który był skazywany na pożarcie. Choć Armeńczycy zwyciężyli dopiero po rzutach karnych, grają dalej, i to jest najważniejsze. Nie ma wątpliwości, kto był lepszy w pierwszym starciu. Chodzi o zespół CFR Cluj. Niestety, Rumuni nie potrafili w żaden sposób potwierdzić dominacji. Atakowali, strzelali, przeważali w posiadaniu piłki, ale co z tego, jeżeli i tak najważniejsza statystyka pozostała bez zmian przez całe 90 minut.

O ile starcie to zakończyło się dla nich niezbyt pozytywnie, o tyle już na początku meczu rewanżowego przełamali swoją niemoc strzelecką i otworzyli wynik w 6. minucie. Później nie odpuszczali, dalej dominowali, ale pojawił się jeden kłopot. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry po rzucie rożnym gola zdobył zespół FC Pyunik Erewan. Doszło więc do dogrywki. Szybko po jej starcie Rumuni odzyskali panowanie w dwumeczu. Nie na długo. Choć rzutu karnego napastnik FC Pyounik nie wykorzystał, tuż przed końcem meczu drużynie z Erywania udało się wyrównać.

Na ponowne odrabianie strat nie było już czasu. Doszło do rzutów karnych. Wokół unosiła się atmosfera niewyobrażalnego stresu. Z nią ewidentnie nie potrafili poradzić sobie mistrzowie Rumunii. „Kolejarze” w serii „jedenastek” okazali się gorsi i odpadli. W kolejnej rundzie eliminacyjnej FC Pyunik Erewan czeka rywalizacja z wcześniej wspomnianym Dudelange. Walka dwóch największych niespodzianek pierwszej rundy zapowiada się niezwykle ekscytująco. Szczególnie dlatego, że żadna z drużyn nie jest znacząco lepsza od drugiej. Jest to jedno ze starć, w którym prawdopodobieństwo wytypowania zwycięzcy jest bardzo, ale to bardzo małe.

Creme de la creme I rundy eliminacji

FC Shkupi 3:2 Lincoln Red Imps FC – podsumowanie dwumeczu

Na papierze drużyny niemal najgorsze w tych eliminacjach. Trudno przeciętnemu kibicowi czy nawet polskiemu ekspertowi wymienić przynajmniej jedno nazwisko z obydwu klubów. Choć z pozoru mogło się wydawać, że starcie to w ogóle nie dostarczy emocji, w rzeczywistości było to jedno z ciekawszych widowisk spośród wszystkich w I rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Wskazuje na to sam wynik. Przejdźmy jednak do początku.

FC Skhupi przeszło przez ligę jak burza, więc nadzieje (oponent jest z podobnej półki) były bardzo duże. Pierwszym meczem zespół potwierdził swoją wyższość i zdecydowanie pokonał rywali 3:0. Rewanż na kosowskiej ziemi sprawił im dużo większy problemem. FC Skhupi przegrało zasłużenie, ale nie trzema, lecz dwiema bramkami, dzięki czemu gra dalej.

Do ostatnich chwil zespół Lincoln Red Imps próbował, ale nic z tego nie wyszło. FC Shkupi gra dalej, ale z silnym przeciwnikiem. Dinamo Zagrzeb – tu chyba nie trzeba wiele komentować. Mistrz Chorwacji jest faworytem, a inny scenariusz niż gładki awans Dinama, będzie traktowany jako sensacja.

HJK Helsinki 2:2 FK RFS (5:4) – podsumowanie dwumeczu

Równie ciekawym zestawieniem co poprzednio omawiany dwumecz okazało się starcie HJK Helsinki z FK RFS. Jest to o tyle interesujące, że pierwszy mecz na to nie wskazywał. Nawet w żaden sposób czegoś takiego nie sugerował. Finowie wygrali pierwsze spotkanie 1:0. Kiedy wydawało się, że zwycięzcy przejdą sobie spokojnie przez drugie starcie, nagle w 48. minucie stracili jedną bramkę, a potem drugą!

Sytuacja zrobiła się niebezpieczna, ale na szczęście kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry udało się wydusić gola dającego nadzieje na to, że może w dogrywce uda się przechylić szalę na swoją korzyść. Czy się udało? Nie. A czy ta sztuka udała się FK RFS? Również nie. Skoro po 120 minutach wynik pozostał ten sam, przyszedł czas na rzuty karne. W nich większe szczęście miał zespół HJK Helsinki.

Dwumecz ten wymagał dużego wkładu energii od piłkarzy. Przed nimi jednak zadanie o wiele trudniejsze, przynajmniej na papierze. Nowy rywal nie jest nie do przejścia, natomiast na pewno powinien budzić podziw. Choć z grupą europejskich pucharów zalicza już czteroletnią rozłąkę, zwykle udaje mu się dochodzić przynajmniej do fazy play-off. Chodzi o Viktorię Pilzno.

Lech odpada…

Lech Poznań 2:5 Qarabag Agdam – podsumowanie dwumeczu

Można rozpisywać się na temat różnych drużyn, które przeszły dalej, natomiast i tak najważniejsze wydarzenie dla Polaków miało miejsce 12 lipca, kiedy Lech Poznań zmierzył się po raz drugi z Qarabagem Agdam. Pierwszy mecz był dla mistrza Polski trudny. Nawet bardzo. Poznaniacy zostali wręcz zdominowani przez rywali, szeregi defensywne niejednokrotnie były poddawane ciężkim próbom, a sam zespół też często nie stronił od różnego rodzaju pomyłek. Qarabag był za to nastawiony aż nad wyraz ofensywnie. Cały czas atakował, zagrażał Lechowi, ale to „Duma Wielkopolski” zdobyła jedną bramkę zaliczki na drugi mecz.

Jak więc wyglądało drugie starcie? O ile po pierwszym mogliśmy wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków, o tyle w Azerbejdżanie poznaniacy prezentowali się dobrze tylko do 14. minuty. Lech stracił wtedy pierwszego gola, a później było tylko gorzej. Padła druga bramka, następnie trzecia itd. Skończyło się 5:1 i Lech pożegnał się z marzeniami o Champions League w tym roku. Można obwiniać sędziego czy brak technologii VAR w tym meczu. Fakty są jednak takie, że Polacy wyglądali po prostu dużo gorzej od przeciwnika. Teraz Lechowi pozostaje już tylko Liga Konferencji Europy. Pogromcy poznaniaków w następnej rundzie zmierzą się ze szwajcarskim FC Zurich. Możemy z góry zakładać, iż tu tak łatwo Azerom nie będzie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze