Niesamowity debiutant, gospodarze za burtą i wszystko, co wydarzyło się w 1/8 finału PNA 2019


Po ciekawych spotkaniach znamy już grono ćwierćfinalistów mistrzostw Czarnego Lądu

9 lipca 2019 Niesamowity debiutant, gospodarze za burtą i wszystko, co wydarzyło się w 1/8 finału PNA 2019
beats-onit.com

Jeżeli ktoś narzekał na poziom spotkań podczas fazy grupowej PNA 2019, to od startu fazy pucharowej musiał zmienić zdanie. Kiedy każdy mecz był walką o awans, to całkowicie zmieniło się nastawienie drużyn. Byliśmy świadkami gry dobrych defensyw, ale w 1/8 finału głównie królowała ofensywa. Nie obyło się bez niespodzianek. Debiutujący Madagaskar pokonał DRK, a jeden z głównych faworytów – Egipt – sensacyjnie odpadł z RPA.


Udostępnij na Udostępnij na

Egipt to nie jedyna drużyna, która niespodziewanie pożegnała się z mistrzostwami Czarnego Lądu. Już pierwszy dzień nam zagwarantował, że nie będziemy się nudzić podczas fazy pucharowej PNA 2019. Maroko typowane do walki o medale, potknęło się już na pierwszej przeszkodzie, jaką był Benin. Ale nie zdradzając jeszcze dalszych wyników, uprzedzamy, że tak naprawdę w 1/8 finału był tylko jeden jednostronny mecz. Reszta to były starcia dość wyrównane, większość zakończona dość zaskakująco.

Pierwszy raz wyszli z grupy i pierwszy raz zagrają w ćwierćfinale

Faza pucharowa rozpoczęła się od pojedynku Maroko z Beninem. Za faworyta uchodzili ci pierwsi, którzy mieli za trenera Herve Renarda – uważanego przez większość ekspertów za najlepszego trenera w Afryce. Prowadzenie piłki i szukanie okazji przy ataku pozycyjnym nie przynosiło efektów Marokańczykom. Pierwsi gola zdobyli Benińczycy, którzy w głównej mierze skupili się na grze obronnej. Wyczekiwanie na odpowiednią kontrę przyniosło efekt po trochę ponad 50 minutach. „Wiewiórki” wyszły niespodziewanie na prowadzenie. Długo zajęło „Lwom Atlasu”, aby doprowadzić do remisu. Rywal musiał wręcz podać im rękę. 1:1 i dogrywka, która nie przyniosła rozstrzygnięcia. Dopiero konkurs rzutów karnych przechylił szalę zwycięstwa sensacyjnie na stronę Beninu. Więcej o tym spotkaniu i jego bohaterach pisaliśmy w artykule niżej.

Benin największą sensacją PNA 2019

Po meczu całą odpowiedzialność za porażkę wziął na siebie Renard. Trener Maroko również docenił klasę rywala, która postawił się faworytowi. Niektórzy w tej porażce dochodzą do wniosków, że to może być koniec francuskiego trenera za sterami „Lwów Atlasu”. Rok temu ładna gra nie wystarczyła do wyjścia z grupy na mistrzostwach świata. W rodzimym turnieju komplet zwycięstw przysłaniał pewne braki, które rywal wykorzystał w pierwszym meczu fazy pucharowej.

Główny faworyt nie zawiódł

Jako drudzy do boju stanęli Senegalczycy i Ugandyjczycy. Przed startem turnieju, jako głównych faworytów do zwycięstwa w PNA 2019 eksperci jednogłośnie typowali zawodników z Egiptu i Senegalu. Ale skoro Benin sprawił niespodziankę, to liczono na podobną w drugim piątkowym meczu. Uganda udowodniła w fazie grupowej, że nie jest przypadkową drużyną. Postęp podopiecznych Sebastiena Desabre’a był widoczny. Dwa lata temu przerwali prawie 40-letni rozbrat z mistrzostwami Czarnego Lądu. Wtedy trafili do mocnej grupy z Egiptem, Ghaną i Mali. Mimo braku awansu, nie rozczarowali swoich fanów. W tym roku było już lepiej, bo zaraz w pierwszym meczu z DRK odnieśli niespodziewane zwycięstwo. Następnie remis z Zimbabwe i porażka z Egiptem wystarczyła na zajęcie 2. miejsca gwarantującego awans. W 1/8 finału trafili na kolejnego mocnego rywala.

Niestety „Lwy Terangi” okazały się być za silną drużyną. Ale trzeba być uczciwym i przyznać, że „Żurawie” nie oddały meczu bez walki. Senegal wyszedł na prowadzenie od 15. minuty po golu Sadio Mane. Od tej pory to częściej przy piłce byli Ugandyjczycy, którzy starali się za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania. Na ich nieszczęście świetny mecz rozgrywali Kalidou Koulibaly oraz Idrissa Gueye, którzy stanowili monolity w defensywie Senegalu. Przy kilku sytuacjach Ugandzie zabrakło więcej szczęścia, bo Alfred Gomis musiał interweniować kilka razy. Nadzieję w serca „Żurawi” na ostatnie 30 minut wlał Denis Onyango, który obronił rzut karny egzekwowany przez Manego. Niestety jego kolegom zabrakło celności. Najbardziej niezadowolony może być Emmanuel Okwi, który zmarnował dwie kapitalne sytuacje.

Trener Ugandy – Sebastien Desabre – nie będzie już pracować więcej z tą reprezentacją. Wczoraj podpisał kontrakt z egipskim Pyramids FC.

Klasyk PNA 2019

Los sprawił, że w 1/8 finału trafili na siebie Nigeryjczycy i Kameruńczycy. Był okres w XX wieku, kiedyto były dwie główne siły afrykańskie. W związku z tym niektórzy ten mecz ochrzcili mianem afrykańskiego klasyka. Na trybunach pojawiło się wielu znanych byłych piłkarzy, na czele z Samuelem Eto’o i Nwankwo Kanu. Lekkim faworytem tego spotkania byli Nigeryjczycy. Obrońcy tytułu nie zachwycali w ostatnim czasie, dlatego też mniej osób obstawiało na Kamerun. Jeżeli ktoś oczekiwał wielkiego meczu, to nie mógł się zawieść. Hit PNA 2019 przyniósł wiele emocji. Na prowadzenie już w 19. minucie wyszły „Superorły”, które od początku prowadziły grę. Kiedy wydawało się, że do przerwy nic się już nie zmieni, to „Nieposkromione Lwy” odpaliły drugi bieg. W ciągu ostatnich pięciu minut pierwszej połowy padły dwa gole, oba dla Kameruńczyków.

To nie był koniec emocji. W drugiej połowie dochodziło do sporej wymiany ciosów. Taka gra sprzyjała Nigeryjczykom, którzy po pierwszym kwadransie zdobyli dwa gole. Od tego momentu „Superorły” tylko wyczekiwały na kolejną kontrę. Kamerun starał się zamknąć rywala w okolicach pola karnego. Niestety momentami za wolne i mocno niedokładne podania sprawiały, że w ataku pozycyjnym „Nieposkromione Lwy” wyglądały słabo. Efektem tego była porażka 3:2, która wyeliminowała obrońców turnieju z PNA 2019. Ostatnią drużyną, której udało się obronić tytuł, był Egipt. Dokonał tego w 2010 roku (trzecie zwycięstwo z rzędu). Bohaterem meczu został Odion Ighalo, który zdobył dwa gole i zaliczył asystę. Triumfowali też przeciwnicy stylu pracy Clarence’a Seedorfa. Selekcjoner Kameruńczyków w zasadzie od początku swojej przygody na Czarnym Lądzie był mocno krytykowany. Czy porażka zdecyduje o zwolnieniu?

Największa sensacja 1/8 finału PNA 2019

W sobotę wieczorem tłumy zgromadziły się na Stadionie Międzynarodowym w Kairze. Gospodarze turnieju, mający kroczyć pewnie do finału, zmierzyli się z Republiką Południowej Afryki. Przed rozpoczęciem 1/8 finału wskazywaną tę parę za najsłabszą. Argumentowano to siłą Egiptu i dość nieporadną grą RPA. Z resztą Południowoafrykańczycy dość szczęśliwie awansowali do fazy pucharowej. Musieli czekać do ostatniego dnia fazy grupowej i na ich szczęście Angola przegrała w ostatniej kolejce z Mali. Mecz „Faraonów” to miał być popis gry Mohameda Salaha, kolejny święty występ Mahmouda Trezegueta oraz dominacja środka pola. A co nieoczekiwanego dostali kibice? Świetny występ… bramkarza Mohameda El Shenawy’ego.

Pierwsza połowa to był wielki szok. „Bafana Bafana” rozegrali najlepszy mecz na turnieju albo nawet najlepszy mecz w ostatnich kilku latach. Napisać, że stoczyli wyrównany bój z gospodarzem, to jakby nic nie napisać. RPA było znacznie lepsze. Gdyby nie El Shenawy, to „Faraonowie” przegrywaliby już do przerwy 0:2. Bramkarz Al-Ahly wybronił dwa groźne strzały autorstwa Percy’ego Taua oraz groźne uderzenia Thembinkosiego Lorcha. Egipcjanie też mieli swoje okazje, ale fatalny dzień miał Trezeguet. Zawodnik Kasimpasy w dwóch wybornych okazjach w zasadzie podał piłkę do bramkarza rywali.

W drugiej połowie RPA trochę mocniej oddało pole gospodarzom. Niestety podopieczni Javiera Aguirry nie mieli za bardzo pomysłu na zaskoczenie przeciwnika. Dwa lata temu taktyka „podaj piłkę do Salaha, a on coś zrobi” doprowadziła Egipt do finału. W tym roku już to nie podziałało. „Bafana Bafana” czekali tylko na odpowiedni moment na kontrę i w końcu się tego doczekali. W 85. minucie Lorch zdobył gola, który uciszył cały Kair. Sensacja stała się faktem i Południowoafrykańczycy wyeliminowali jednego z głównych faworytów do wygranej PNA 2019. Po odpadnięciu „Faraonów” na tegorocznych mistrzostwach Afryki nie został już nikt z medalistów z 2017 roku.

Nieprzypadkowa drużyna

Niedziela rozpoczęła się od pojedynku Madagaskaru z Demokratyczną Republiką Konga. Ci pierwsi to debiutanci, którzy niespodziewanie wygrali grupę B (Nigeria, Gwinea, Burundi), w której nie odnieśli żadnej porażki. Wygrali chociażby z Nigerią, a punkty skradła im tylko Gwinea. Wszyscy byli ciekawi tego, czy był to jedynie przypadek? Debiutanci nie byli wskazywanie w roli faworyta przeciwko „Lampartom”. Oni wyszli z 3. miejsca w grupie A, choć wydawało się, że są bliżej odpadnięcia niż awansu. Ostatni mecz fazy grupowej ich uratował. Magia nazwisk sprawiła, że to bardziej na nich stawiano. Piłkarzy „Zebu” mało kto kojarzy, a nawet przed tym spotkaniem staraliśmy się przybliżyć Wam trochę bardziej reprezentację Madagaskaru.

Czy Madagaskar ponownie zaskoczy ?

Mecz pod żadnym względem nie zawiódł. Strzelanie rozpoczęło się od pięknego trafienia Ibrahima Amady, który chyba będzie golem turnieju. DRK nie poddawało się i doprowadziło szybko do wyrównania za sprawą Cedrica Bakambu. W drugiej połowie ponownie Madagaskarczycy wyszli na prowadzenie za sprawą Fanevy Andriatsimy. W ostatniej minucie na 2:2 gola zdobył Chancel Mbemba. Przez 90 minut było to dość wyrównane spotkanie, w którym trudno było wskazać fragmentu z dłuższą przewagą którejś ze stron. Dopiero w dogrywce bardziej doświadczeni piłkarze „Lampartów” prowadzili lepiej grę, ale nie potrafili już pokonać bramkarza rywali. Presja przy rzutach karnych była na tyle wysoka, że Kongijczycy nie wytrzymali jej. Bardzo pewnie strzelający „Zebu” napisali kolejny krok w swojej niesamowitej historii i zameldowali się w ćwierćfinale.

Warto w tej drużynie pochwalić takich zawodników jak Anicent, który rządzi w środku pola. Na lewym skrzydle aktywny w ataku jest Andria, a też popisał się w 1/8 finału bramkarz Melvin Adrien. Dzięki jego interwencji z dogrywki doszło do rzutów karnych. Madagaskar przez swoją grę pokazuje, że nie jest przypadkową drużyną na PNA 2019. Świetnie sobie radzą pod wodzą Nicolasa Dupuisa. Od kiedy Francuz został selekcjonerem „Zebu” to wygrał dzisięć meczów, pięć zremisował, a przegrał tylko cztery. Są całkiem realne szansę na grę w strefie medalowej. Wspaniały występ debiutanta przyciąga uwagę wielu. Nawet w ostatnim pojedynku z DRK piłkarzom przyglądał się prezydent kraju.

Rośnie silny faworyt?

W meczu zamykającym niedzielę z PNA 2019 Algieria zmierzyła się z Gwineą. Eksperci przed startem 1/8 finałów ten mecz typowali go na jeden z najbardziej jednostronnych, zaraz po Egipt – RPA. Tym razem się nie pomylili. Algierczycy od początku jasno wszystkim pokazali, kto będzie rozdawać karty. Gwinejczycy mieli problemy z dłuższym utrzymaniem się przy piłce, a w ofensywie ich akcje były rozbijane przez świetnie pracującą defensywę „Lisów Pustyni”. W pierwszej połowie Algieria wyszła na prowadzenia za sprawą Youcefa Belailiego.

Druga połowa to kontynuacja dominacji Algierczyków. „Listy Pustyni” grały bardzo pięknie i szybko. Było widać duże zgranie pomiędzy zawodnikami, a przede wszystkim było widać plan na ten mecz. Gwineę tak naprawdę było stać tylko na jeden celny strzał, który za bardzo nie zagroził bramce Algierii. Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem 3:0 zawodników z północnej Afryki. Trafienia dołożyli jeszcze Riyad Mahrez oraz Adam Ounas. Jeżeli dalej będzie im towarzyszyć taka pewność siebie i swoboda, to po cichu mogą przeobrażać się w mocnych faworytów do końcowego triumfu.

Młodym zabrakło doświadczenia

W poniedziałek zostały dwa ostatnie mecze do rozegrania w 1/8 finału. Ostatnie starcia zapowiadały się na ciekawe, a jako pierwsi na boisku pojawili się piłkarze Mali i Wybrzeża Kości Słoniowej. „Orły” to ekipa złożona głównie z młodych piłkarzy. Zachwycaliśmy się ich grą w fazie grupowej PNA 2019. To sprawiało, że wielu widziało ich w roli ekipy mogącej odprawić „Słonie”. W składzie WKS też znajduje się kilku młodszych zawodników, którzy brylują w Europie. Ale wracając już do samego spotkania, to pierwsza połowa wyraźnie należała do Malijczyków. Ponad dziesięć strzałów w kierunku bramki Sylvaina Gbohouo, z czego przy dwóch musiał się mocniej wysilać. Swoje okazje znarnowali Moussa Marega oraz Abdoulay Diaby.

Mali chce być wielkie

Przerwa była kluczowa. Dała czas na odpowiednie poukładanie zespołu przez Ibrahmię Kamarę. Na drugą połowę WKS wyszedł kompletnie odmieniony. Teraz to „Słonie” prowadziły grę, a groźne malijskie skrzydła zostały zneutralizowane. Gol wisiał w powietrzu, ale bardziej wydawało się zdobycie go przez reprezentantów Wybrzeża Kości Słoniowej. Obrona „Orłów” zaczynała coraz bardziej pękać i jeden jej błąd sprawił, że Wilfried Zaha zdobył bramkę. Mali został kwadrans na odpowiedź, ale nie mieli oni nic do powiedzenia w drugiej połowie. Osobiście szkoda nam tych młodych piłkarzy, ale przed nimi jeszcze sporo czasu na zaistnienie na Czarnym Lądzie. Za to WKS udowadnia, że nie bez powodu widziano w nich w dalszej kolejności faworytów do zwycięstwa w turnieju. Z meczu na mecz rozkręcają się i teraz mogą myśleć realnie o strefie medalowej.

Na remisach do najlepszej ósemki

W ostatnim meczu 1/8 finału zmierzyły się Ghana i Tunezja, czyli dwie ekipy zagadki. Podczas meczów fazy grupowej trudno było wyczuć co mogą zaprezentować w dalszej części turnieju. Ghańczycy najlepszy mecz zagrali z Kamerunem, który bezbramkowo zremisowali. Tunezja w każdym spotkaniu pierwszej fazy toczyła dość wyrównane boje, które skończyły się trzema remisami. Ostatni mecz fazy pucharowej PNA 2019 miał dać jasną odpowiedź, co do prawdziwej siły obu drużyn. „Czarne Gwiazdy” może nie zachwycały, ale wszyscy czekali na jedno. Czy Asamoah Gyan, będący na swoim siódmym z rzędu turnieju o mistrzostwo Afryki, zdobędzie gola? O tym dlaczego 33-letni napastnik mógł przejść do historii pisaliśmy już na iGolu parę dni temu.

Asamoah Gyan w drodze po historyczny wyczyn

Starcie Tunezyjczyków z Ghańczykami nie było bardzo porywające. Tak naprawdę pierwsza połowa była do zapomnienia, a dziać się zaczęło dopiero od ostatnich 20 minut meczu. „Orły Kartaginy” zaczęły mieć przewagę, którą udokumentowały trafieniem Tahy Khenissiego. Presja zaczęła mocniej trząść nogami „Czarnych Gwiazd”. Tunezja dobrze broniła się przed atakami rywala, a dodatkowo sprzyjało jej szczęście. Słupek uratował Moueza Hassena przed stratą gola po strzale Mubaraka Wakaso. Kiedy wydawało się, że nie uda się doprowadzić do remisu, to w ostatniej doliczonym czasie gry kuriozalnego samobója strzelił Rami Bedoui. To oznaczało dogrywkę, w której lepiej wyglądał Ghana. Brakowało jej tylko precyzji w zdobyciu gola.

Pamiętacie jak Louis van Gaal na mundialu w 2014 roku w ćwierćfinale przed rzutami karnymi zmienił bramkarza? Na ten sam pomysł wpadł Alain Giresse, który wolał na „jedenastki” mieć w bramce Farouka Ben Mustaphę. Nie do końca zachwycony z tej decyzji był Mouez, który miał pretensje do swojego trenera. Ten ruch okazał się być strzałem w dziesiątkę, bo w serii rzutów karnych jedno uderzenie Ghańczyków zostało wyłapane przez rezerwowego golkipera. Dzięki tej interwencji Tunezja awansowała do ćwierćfinału. Jako druga drużyna na tym turnieju zrobiła to na samych remisach.

Została już tylko ósemka

Poznaliśmy już wszystkich ćwierćfinalistów PNA 2019. Z pośród nich pięć drużyn w przeszłości wygrywało mistrzostwo Afryki: Algieria, Tunezja, WKS, RPA i Nigeria. W finale w przeszłości raz zameldował się Senegal. Dla Beninu i Madagaskaru ten etap turnieju jest już nowością.

Rywalizacja w ćwierćfinałach rozpocznie się w środę o 18:00 od meczu Senegal – Benin. Tego samego dnia o 21:00 na boisko wyjdą piłkarze Nigerii i RPA. W czwartek o 18:00 WKS zmierzy się z Algierią, a o 21:00 Madagaskar z Tunezją. Walka o koronę króla strzelców pozostaje cały czas sprawę otwartą. Na ten moment najlepsi strzelcy mają po trzy trafienia na koncie, a są to Odion Ighalo, Adam Ounas, Cedric Bakambu oraz Sadio Mane. Z tej czwórki tylko Kongijczyk nie będzie miał okazji na poprawienie swojego dorobku bramkowego, bo DRK już wróciło do domów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze