Asamoah Gyan w drodze po historyczny wyczyn


33-letni napastnik potrzebuje jednego gola do wpisania się w historię PNA

3 lipca 2019 Asamoah Gyan w drodze po historyczny wyczyn
ghanasportsonline.com

Trzech piłkarzy w historii Pucharu Narodów Afryki zdobywało gole na kolejnych sześciu turniejach. Dokonali tego Kalusha Bwalya, Samuel Eto'o i Asamoah Gyan. Ten ostatni jeszcze nie zakończył reprezentacyjnej kariery i właśnie stoi przed szansą na strzelenie bramki w swoim siódmym występie w mistrzostwach Czarnego Lądu. Warto przypomnieć karierę ghańskiego napastnika, który już ma przypisanych wiele rekordów. Nie tylko dotyczących reprezentacji „Czarnych Gwiazd”, lecz także całej Afryki.


Udostępnij na Udostępnij na

Asamoah Gyan mógł w ogóle nie pojawić się na turnieju w Egipcie. Na miesiąc przed startem 32. Pucharu Narodów Afryki ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Po rozmowach z prezydentem Ghany zmienił zdanie i pojawił się na zgrupowaniu „Czarnych Gwiazd”. Dlatego warto przypomnieć sylwetkę piłkarza, który może zapisać się na zawsze w historii Pucharu Narodów Afryki. Potrzebny do tego jest tylko jeden zdobyty gol na turnieju w Egipcie.

Niespełniona kariera klubowa w Europie

Swoją przygodę z piłką nożną Asamoah Gyan rozpoczął w 2003 roku od gry w rodzimym Liberty Professionals. Już w swoim pierwszym roku w seniorskiej piłce w 16 meczach strzelił 10 goli. Ówczesnym 18-latkiem zainteresowało się Udinese Calcio, które na początku XXI wieku słynęło z wynajdywania perełek tam, gdzie nikt inny nie zaglądał. Tego samego roku trafił już do „Zebr”. W swoim pierwszym sezonie w Serie A rozegrał tylko sześć minut z Parmą, dlatego w następnym młodego Ghańczyka wypożyczono do drugoligowej Modeny. Tam miał otrzaskać się z europejskim futbolem i nabrać odpowiedniego doświadczenia. Przez dwa lata zagrał w 54 meczach, w których zdobył 15 goli.

Od sezonu 2006/2007 grał już regularniej w Udinese. W pierwszym sezonie pomógł drużynie wywalczyć miejsce w środku tabeli. W 25 meczach zdobył osiem bramek i zanotował trzy asysty. Niestety rok później nie mógł poprawić tego dorobku. Ledwo zaczęła się kolejna kampania, a Gyan doznał kontuzji wykluczającej go z gry do końca 2007 roku. Po powrocie do zdrowia stracił miejsce w składzie. Kiedy był w gazie, to zainteresowany jego kupnem był Lokomotiv Moskwa. Jak przestał grać, to ostatecznie trafił do Stade Rennais. We Francji miał się odbudować i wrócić do formy z 2006 roku.

Pierwszy rok w Ligue 1 był mocno przeciętny i zakończył się z tylko jednym zdobytym gole. W drugim było już znacznie lepiej, a Ghańczyk zdobył 13 bramek. To zaowocowało zainteresowaniem ze strony angielskich klubów. W 2010 roku Premier League zaczęła wchodzić z wyższymi przychodami i wydawało się, że to może być bardzo dobry kierunek dla Gyana. Trafił on ostatecznie do Sunderlandu za 13 mln euro, a już w debiucie zdobył bramkę dla nowej drużyny. Pierwszy sezon na Wyspach zakończył z dorobkiem dziesięciu goli i pięciu asyst. Kolejny początek kampanii w Premier League skończył się dla niego po trzech meczach. Niespodziewanie reprezentant Ghany został wypożyczony do emirackiego Al Ain. Za to angielski klub otrzymał 6 mln funtów, a piłkarz czterokrotnie wyższy kontrakt. I w tym momencie skończyło się marzenie o podboju Europy.

Asamoah Gyan z koroną króla strzelców

W Al Ain Ghańczyk miał swój najlepszy okres w karierze klubowej. Już w pierwszym sezonie zdobył 22 gole, co pozwoliło mu cieszyć się z korony króla strzelców. Zdobytymi bramkami pomógł nowemu klubowi w zdobyciu dziesiątego mistrzostwa Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Po tym świetnym starcie szybko został wykupiony z angielskiego klubu. Asamoah Gyan spędził cztery lata w „The Boss”, w których świętował dwa tytuły mistrza ZEA oraz trzykrotnie był najlepszym strzelcem w lidze. Udało mu się też zdobyć nagrodę dla najlepszego snajpera w azjatyckiej Lidze Mistrzów, w której w 2014 roku zdobył 12 bramek (ale nie dotarł dalej niż do półfinału). Ogólnie dla Al Ain w 83 meczach zdobył 95 goli.

Jego następnym przystankiem było Shanghai SIPG, do którego trafił w połowie 2015 roku. Chińczycy zaoferowali znowu znaczną podwyżkę gaży i Ghańczyk otrzymywał tygodniówkę w wysokości ok. 220 tys. funtów. To uczyniło go jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy na świecie, ale nie przełożyło się to na poziom sportowy. Asamoah Gyan trafił do nowego klubu w połowie rozgrywek chińskiej ligi. W dziesięciu meczach strzelił cztery gole, ale ta skromna pomoc wystarczyła do wicemistrzostwa. Niestety w 2016 roku znowu zagrał w tylko dziesięciu meczach w lidze i zaliczył trzy trafienia, a w azjatyckiej Lidze Mistrzów dodał do tego tylko trzy występy i ani razu nie wpisał się na listę strzelców. Różne drobne urazy i inne sprawy utrudniały pracę ghańskiego napastnika w Chinach.

Koniec efektywnej gry

Powrót do formy miało mu zapewnić wypożyczenie do Al-Ahli Dubaj. W lidze ZEA, którą doskonale znał, w 14 meczach zdobył sześć goli. Dołożył do tego jeszcze dwie bramki z azjatyckiej Ligi Mistrzów. Niestety dla ówcześnie 31-letniego piłkarza nie był to już tak wspaniały okres. Magia, jaka towarzyszyła mu w Azji, gdzieś się wypaliła. Skoro nie dawał już rady być wielką gwiazdą w ZEA i Chinach, to w 2017 roku postanowił wrócić do Europy. Tutaj oczywiście grał za wiele mniejsze pieniądze, a przyjęły go do siebie władze tureckiego Kayserisporu. Powietrze znad Bosforu za bardzo mu nie służyło, bo kontuzje nie dawały mu spokoju. Asamoah Gyan przez różne drobne urazy w pierwszym sezonie zagrał tylko w 12 meczach i strzelił tylko jednego gola. W sezonie 2018/2019 było już lepiej, ale nie jakoś rewelacyjnie. Ghańczyk zagrał w 14 spotkaniach, w których czterokrotnie pokonał bramkarzy rywali.

W tym momencie Asamoah Gyan jest wolnym zawodnikiem. Skończył się jego kontrakt z Kayserisporem i będzie musiał sobie poszukać nowego klubu. Niestety ostatnie lata pełne urazów odbiły się negatywnie na jego dyspozycji. Kiedy zakładał koszulkę Ghany, to wszyscy z miejsca porównywali go do Didiera Drogby z Wybrzeża Kości Słoniowej czy Samuela Eto’o z Kamerunu. Ale złe wybory i kontuzje nie pozwoliły mu wpisać się mocniej w pamięć fanów piłki nożnej w Europie. Nigdzie na Starym Kontynencie nie został legendą. Ale nie chcemy smutno kończyć tego artykułu, bo pora jeszcze przypomnieć o tym, co zdziałał dla „Czarnych Gwiazd”. W koszulce reprezentacji zawsze czuł się najlepiej.

Wszędzie dobrze, ale w kadrze najlepiej

Kariera reprezentacyjna zaczęła się dla Asamoaha Gyana 19 listopada 2003 roku. Debiutował jako 17-latek w meczu z Somalią, a na boisku pojawił się w 67. minucie. Już w pierwszym meczu dla „Czarnych Gwiazd” zdobył bramkę, dzięki której stał się najmłodszym strzelcem gola w historii dla Ghany (trzy dni przed 18. urodzinami). Nie był to ostatni rekord, jaki ma w swoim dorobku ghański napastnik. Zresztą on już na długo zapisze się w historii kadry narodowej.

W 2006 roku nie znalazł się w składzie Ghany na Puchar Narodów Afryki, ale za to pojechał na mistrzostwa świata w Niemczech. Był to pierwszy historyczny występ „Czarnych Gwiazd”. Grupy nie miały łatwej, bo znajdowały się w niej Włochy, USA i Czechy. Z tymi pierwszymi przegrały 0:2, a swój drugi mecz rozgrywały z Czechami. Udało się odnieść historyczne zwycięstwo 2:0, a Asamoah Gyan był strzelcem pierwszego gola dla „Czarnych Gwiazd” na mundialu (najszybszy gol na MŚ 2006). Dodatkowo zaliczył jeszcze asystę przy drugiej bramce. W meczu z Amerykanami przez nadmiar żółtych kartek nie mógł zagrać, ale koledzy dali radę wygrać 2:1. W 1/8 finału odprawiła ich Brazylia (0:3).

W 2008 roku na Pucharze Narodów Afryki w Ghanie w meczu z Gwineą zdobył swojego pierwszego gola w historii występów na tym turnieju. Już w debiucie cieszył się z medalu, bo gospodarze zdobyli brązowy kruszec. Dwa lata później dobra forma była bardzo ważna dla niego, bo to był rok mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Cały Czarny Ląd czekał na możliwość goszczenia najlepszej na świecie piłkarskiej imprezy. Ale zanim mundial, to najpierw trzeba było zagrać w mistrzostwach Afryki. Tym razem turniej był rozgrywany w Angoli. Asamoah Gyan podczas niego zdobył trzy gole, a jego ekipa dotarła do finału. W nim „Czarne Gwiazdy” musiały uznać wyższość Egiptu. Nawet mimo porażki w ostatnim meczu występ Ghańczyków na PNA 2010 pokazał, że są gotowi na tę ważniejszą imprezę.

Ostatnia nadzieja Afryki

Na mistrzostwach świata w RPA pojawiło się sześciu przedstawicieli Czarnego Lądu. Obok gospodarzy byli to Nigeryjczycy, Algierczycy, Ghańczycy, Kameruńczycy oraz reprezentanci WKS. Tylko jedni dali radę wyjść z grupy. Była to Ghana, która wygrała w fazie grupowej z Serbią 1:0, następnie zremisowała z Australią 1:1 i przegrała z Niemcami 0:1. Każda zdobyta bramka przez „Czarne Gwiazdy” była w wykonaniu Asamoaha Gyana. Obie strzelił po rzutach karnych. Od 1/8 finału wszyscy mieszkańcy Afryki kibicowali swojemu ostatniemu przedstawicielowi na mundialu.

W 1/8 finału Ghańczycy trafili na Amerykanów, których pokonali już podczas poprzedniego mundialu. Tym razem USA postawiło więcej oporu. W ciągu 90 regulaminowych minut był remis 1:1. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Zaraz na początku gola zdobył Asamoah Gyan, dla którego był to już trzeci gol na mundialu. Ghana jako trzecia drużyna z Afryki zagrała w ćwierćfinale mistrzostw świata. Wcześniej dokonali tego tylko Kameruńczycy i Senegalczycy. Ale oni nie byli tak blisko awansu do strefy medalowej jak Ghańczycy. Ostatnią przeszkodą przed półfinałem był Urugwaj.

Najważniejszy rzut karny w karierze

Przedstawiciele Ameryki Południowej również byli jedną z rewelacji mistrzostw w RPA. „Ściany” były za Ghaną, która w ostatniej akcji pierwszej połowy zdobyła gola. Tym razem to Gyan wystąpił w roli asystującego, a cieszył się z bramki Sulley Muntari. Szybko w drugiej połowie wyrównał Diego Forlan. Do 90. minuty więcej goli nie padło, więc „Czarne Gwiazdy” zagrały w kolejnej dogrywce. W niej były znacznie lepsze od rywali i były bliżej zakończenia meczu przed karnymi. W 120. minucie strzał głową Dominica Adiyiaha wybił z linii bramkowej ręką Luis Suarez. Urugwajczyk otrzymał za to czerwoną kartkę, a Ghana rzut karny. Piłkę w dłonie wziął Asamoah Gyan.

Był to najważniejszy rzut karny w jego karierze. Jeden strzał dzielił Ghanę od gry w strefie medalowej mistrzostw świata. Na plecach napastnika „Czarnych Gwiazd” była odpowiedzialność za całą Afrykę. Również świadomość wpisania się do historii. Dzięki golowi z jedenastego metra mógłby przebić legendy Didiera Drogby i Samuela Eto’o, o których wcześniej wspominaliśmy w kontekście ghańskiego piłkarza. Takich bohaterów mundialów zapamiętuje się na lata. Był wytyczony do tego zadania, przecież w fazie grupowej w dwóch ważnych momentach wykorzystał strzały z wapna. Ale nie tym razem. Urugwajczyków uratowała poprzeczka. Pudło z karnego podziałało negatywnie na kolegów, którzy pomylili się później w konkursie rzutów karnych. W nich Gyan już się nie pomylił. Była to ostatnia tak doskonała szansa dla afrykańskiej reprezentacji na dostanie się do najlepszej czwórki mundialu.

Opaska kapitana

Następnym turniejem, na którym wystąpił Asamoah Gyan, był Puchar Narodów Afryki 2012. Tam Ghanie nie udało się dojść do finału. W ostatnim meczu przed nim znowu nie wykorzystał ważnej „jedenastki”. Jego kadra zagrała jeszcze w meczu o 3. miejsce. Niestety przegrała w nim z Mali 0:2. To nie był dobry turniej dla ghańskiego napastnika, w którym strzelił tylko jednego gola. Następna edycja była rok później i od niej zmienił się kapitan reprezentacji. Został nim Gyan i prowadził swój zespół do strefy medalowej. Ponownie strzelił tylko jedną bramkę, a jego zespół znowu uległ Malijczykom w meczu o brązowe medale.

W 2014 roku wystąpił prawdopodobnie na ostatnim mundialu. W Brazylii jednak nie udało się wyjść z grupy, bo za trudnymi rywalami byli Amerykanie, Niemcy i Portugalczycy. „Czarnym Gwiazdom” udało się zdobyć tylko punkty z późniejszymi mistrzami. Gyan zdobywał gole w meczu z USA i Portugalią. Dzięki nim na mistrzostwach świata zdobył w sumie sześć bramek, co daje mu pierwsze miejsce spośród afrykańskich piłkarzy. Za nim z pięcioma trafieniami znajduje się Roger Milla.

W 2015 roku na Pucharze Narodów Afryki Ghana dotarła do finału. Była to druga okazja do zdobycia złota przez Ghańczyków z Asamoahem Gyanem w składzie. W finale zmierzyli się z Wybrzeżem Kości Słoniowej. W ciągu 120 minut kibice nie doczekali się goli, więc do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. Był to jeden z najbardziej emocjonujących konkursów „jedenastek” w historii mistrzostw Afryki. Potrzeba było aż 11 serii do wyłonienia zwycięzcy, a ostatecznie górą byli piłkarze WKS (9:8).

Był to ostatni finał z udziałem żywej legendy reprezentacji Ghany. Jeszcze dwa lata później zagrał w meczu o brązowe medale PNA 2017, ale „Czarne Gwiazdy” przegrały w nim 0:1 z Burkina Faso. Po tym turnieju zdrowie nie dopisywało Gyanowi, przez co zaczął także tracić miejsce w składzie reprezentacji. Po prawie rocznej przerwie od gry w koszulce narodowej dostał powołanie na PNA 2019, ale na miesiąc przed startem turnieju zakończył reprezentacyjną karierę. Interwencja samego prezydenta Ghany sprawiła, że zmienił zdanie i przyjechał do Egiptu.

Asamoah Gyan i jego rekordy

W ciągu prawie 16 lat w koszulce reprezentacji Ghany Asamoah Gyan ustanowił kilka rekordów, aby za szybko nie zapomniano o jego nazwisku. Rozegrał już 107 meczów i jest pierwszym piłkarzem ze swojego kraju przebijającym barierę 100 występów. Również jest na pierwszym miejscu pod względem zdobytych bramek – 51. Wspominaliśmy wyżej, że jest także najmłodszym strzelcem gola dla „Czarnych Gwiazd” i najlepszym afrykańskim snajperem w historii mistrzostw świata.

Ale ten tekst nie powstałby, gdyby nie kolejna możliwość zapisania się w historii futbolu. Przed startem PNA 2019 Asamoah Gyan z ośmioma bramkami wraz z Andrem Ayewem był najskuteczniejszym Ghańczykiem zdobywającym gole na mistrzostwach Afryki. Młodszy kolega zdobył już gola w 1. kolejce, ale 33-letni napastnikowi zależy tylko na jednym golu. Jeżeli to zrobi, to stanie się pierwszym zawodnikiem w historii, który zdobywał gole na siedmiu turniejach o mistrzostwo Czarnego Lądu. W tej chwili wraz z Samuelem Eto’o oraz Kalushą Bwalyą jest współzdobywcą goli w sześciu takich imprezach.

https://twitter.com/AfricaFooty/status/1145038191877152768

Skoro może to być jego ostatni występ w turnieju dla „Czarnych Gwiazd”, to takim pięknym zwieńczeniem reprezentacyjnej kariery byłoby zdobycie złotego medalu PNA, którego brakuje w kolekcji Gyanowi. Sądzimy, że jeśli mógłby sięgnąć po złoto, to nawet zrezygnowałby z możliwości zdobycia tego jedynego brakującego do rekordu gola. Na razie Ghana awansowała do 1/8 finału mistrzostw Czarnego Lądu, a jej przeciwnikiem będzie Tunezja. 33-letni napastnik jak na razie rozegrał tylko 12 minut w meczu z Kamerunem. Nie jest pierwszym wyborem w ataku, ale swoje jest jeszcze w stanie zrobić. Może uda się mu pomóc reprezentacji w tych najważniejszych meczach turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze