Benin największą sensacją PNA 2019


„Wiewiórki” żelazną defensywą wywalczyły awans do ćwierćfinału

6 lipca 2019 Benin największą sensacją PNA 2019
teradignews.rw

Kiedy Benin trafił do grupy z Kamerunem, Ghaną i Gwineą Bissau, mało kto zakładał awans do fazy pucharowej. Oczywiście istniała szansa na wyjście z trzeciego miejsca, ale mimo wszystko nie było to takie oczywiste. „Wiewiórkom” wystarczyło jednak zremisować trzy mecze, aby zameldować się w 1/8 finału. W nim zmierzyli się z jednym z potencjalnych faworytów do końcowego triumfu – z Marokiem. Benińczycy rozpracowali rywala i sensacyjnie awansowali do ćwierćfinału. Warto więc bliżej przyjrzeć się jednej z większych niespodzianek Pucharu Narodów Afryki 2019.


Udostępnij na Udostępnij na

Nowy format turnieju sprzyja słabszym ekipom. Powiększenie stawki do 24 drużyn sprawiło, że zobaczyliśmy więcej teoretycznie słabszych zespołów. Przy wcześniejszej formie sam awans był dla nich trudną sprawą. Teraz można nawet powalczyć o awans, bo po fazie grupowej z mistrzostwami Czarnego Lądu żegna się tylko osiem reprezentacji. Wśród tych, co niespodziewanie awansowali, znalazł się Benin, który… nie wygrał żadnego meczu w Pucharze Narodów Afryki 2019. A wczoraj niespodziewanie odprawił z kwitkiem Maroko.

PNA 2019: Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o grupie F

Afrykańscy królowie remisów

Remisy 2:2 z Ghaną, 0:0 z Gwineą Bissau, 0:0 z Kamerunem i wczoraj 1:1 z Marokiem. Aż się chce powiedzieć, że w iście greckim stylu Benin pędzi w kierunku sprawienia jeszcze większej niespodzianki. „Wiewiórki” nie mają przed nikim kompleksów. Dla nich sam awans do fazy pucharowej był już dużym świętem. Pierwszy raz w swojej historii są na takim etapie turnieju. A jeśli powiemy wam, że po raz czwarty biorą udział w Pucharze Narodów Afryki i w ciągu tych wszystkich edycji… nie udało im się wygrać żadnego meczu? Szok i niedowierzanie, prawda? Pierwszy taki przypadek w historii, kiedy to drużyna bez jakiegokolwiek zwycięstwa doszła do ćwierćfinału.

„Wiewiórki” debiutowały na mistrzostwach Afryki w 2004 roku, co zakończyło się trzema porażkami w fazie grupowej. Na następny turniej zakwalifikowały się w 2008, a zakończył się on dla nich tak samo. Kolejna próba była w 2010 roku, gdzie udało się zremisować pierwszy mecz z Mozambikiem (2:2). Dwa pozostałe skończyły się porażkami i odpadnięciem z turnieju. Dopiero teraz w Egipcie nastąpił przełom.

Benin w pierwszym spotkaniu zremisował z Ghaną 2:2, co było małą niespodzianką. Benińczycy mieli znaczną przewagę nad utytułowanym rywalem, a remis uratował Ghanie błysk geniuszu braci Ayew. W następnym meczu z Gwineą Bissau oczekiwano zwycięstwa, ale skończyło się bezbramkowym remisem. Obu drużynom brakowało skuteczności. W ostatnim spotkaniu z Kamerunem podział punktów dawał awans obu ekipom, więc Benin skupił się głównie na defensywie. To dało im przepustkę do 1/8 finału.

Benin bez wygranej, a z ćwierćfinałem

W swoim historycznym spotkaniu fazy pucharowej stanęli naprzeciwko Maroku. Selekcjoner Michel Dussuyer dobrze wiedział, jakim rywalem są „Lwy Atlasu”. Marokańczycy świetnie operują piłką, potrafią długo utrzymywać się z nią przy nodze i czekają tylko na odpowiedni moment do zaatakowania. Jedynym ich problemem była słaba skuteczność. Awansowali do fazy pucharowej z kompletem wygranych, ale dwukrotnie strzelali zwycięskiego gola dopiero w końcówce. Benińczycy zagęścili jeszcze mocniej swoje przedpole. Udało im się prawie całkowicie wyeliminować z gry Nordina Ambrabata oraz wypchnąć z pola karnego Youssefa En-Nesyriego. Podłączanie się bocznych obrońców Maroka nie pomagało rozbić defensywy Beninu.

„Wiewiórki” grały uważnie w obronie, ale nie zapominały o ataku. Kiedy rywal tracił piłkę na ich połówce, błyskawicznie starano się posłać podanie w kierunku skrzydłowych lub środkowego napastnika. W ten sposób udało się doprowadzić do paru strzałów, a jeden z nich przyniósł rzut rożny. Po nim Benin wyszedł na prowadzenie za sprawą Moise’a Adilehou. Śmiało daliby radę do 90. minuty utrzymać to prowadzenie, gdyby nie indywidualne błędy.

Benin to drużyna poukładana bardzo dobrze w defensywie, ale jednak nie jest to ekipa wystrzegająca się błędów. Gol na 1:1 to pomyłka Jordana Adeotiego, który wręcz oddał piłkę Marokańczykom. Dodatkowo na koniec regulaminowych 90 minut rękę podał rywalowi Stephane Sessegnon, który sfaulował w polu karnym Achrafa Hakimiego. Na szczęście dla Beninu Hakim Ziyech trafił w słupek.

Jakby było mało problemów, Khaled Adenon w dogrywce otrzymał czerwoną kartkę. Przez to Benińczycy myśleli już tylko o karnych. I na ich szczęście to nie był dzień „Lwów Atlasu”. Maroko przegrało w serii „jedenastek” 1:4. W ćwierćfinale „Wiewiórki” zmierzą się z Senegalem. Raczej nie zanosi się na pierwszą historyczną wygraną, ale może kolejny zwycięski remis?

Najważniejsze „Wiewiórki”

W pierwszej kolejności za mecz z Marokiem należy pochwalić bramkarza Saturnina Allagbe Kassifę. Co ciekawe, wskoczył on do bramki dopiero w ostatnim spotkaniu fazy grupowej. W 1/8 finału popisał się paroma ważnymi interwencjami, a w konkursie „jedenastek” wybronił jeden ze strzałów Marokańczyków, co zbliżyło Benin do ćwierćfinału. Na pewien dłuższy czas już nie będzie rezerwowym.

Na szefa linii obrony wyrósł Olivier Verdon, który zagrał po profesorsku w pojedynku z „Lwami Atlasu”. Wokół niego grają bardziej doświadczeni piłkarze, ale widać, jak ten 23-latek unosi się nad nimi dzięki swoim umiejętnościom. Bardzo pewnie i czysto grający stoper. W reprezentacji występuje od eliminacji do turnieju w Egipcie i jeszcze nie opuścił ani minuty. Nie dziwimy się, że już przed startem PNA 2019 „zaklepało go” u siebie Deportivo Alaves, do którego przejdzie z drugoligowego FC Sochaux.

Jednym z piłkarzy, którego mogą kojarzyć starsi kibice, jest Stephane Sessegnon. 35-latek w przeszłości zapowiadał się na dobrego środkowego pomocnika. Występował m.in. w PSG i Sunderlandzie. Teraz pozostało mu jeszcze osiągnąć sukces z reprezentacją, z którą żegna się po turnieju. Do 90. minuty meczu z Marokiem grał bardzo pewnie i przede wszystkim pomagał skrajnym defensorom. Na koniec przez swój głupi faul mógł wyrzucić Benin z PNA. Na jego szczęście są dalej w grze, a CAF nawet wybaczył mu to przewinienie, wybierając go zawodnikiem meczu. Ale należy wymagać czegoś więcej od piłkarza z wielkim bagażem spotkań w Europie.

Na bokach dobrze prezentują się Cebio Soukou i Jodel Dossou. Ten drugi miał duży wpływ na wygraną z Marokiem, bo przeprowadził kilka groźniejszych akcji na lewym skrzydle. Piłkarz FC Vaduz dobrze współpracował z Mickaelem Potem, a gdy trzeba było dać wytchnienie obronie, starał się sam holować piłkę i próbował akcji indywidualnych. Selekcjoner z tej pierwszej wymienionej dwójki nie ma pewniaka, walczą oni o miejsce na lewej pomocy. Najczęściej na prawym boku występuje Pote. Może po dobrym meczu Dossou będzie mieć pewny plac.

Dwa najważniejsze ogniwa w ataku to Mickael Pote i Steve Mounie. Pierwszy strzelił dwa gole przeciwko Ghanie i w międzyczasie zmienił klub na BB Erzurumspor. Drugi to największa gwiazda Beninu, napastnik Huddersfield. Na turnieju jeszcze nie miał okazji ukąsić przeciwników, ale rywale muszą skupiać na nim swoją uwagę. W 1/8 finału nie zagrał ze względu na kartki. Gdyby nie ci zawodnicy, nie oglądalibyśmy Benińczyków na PNA 2019. Teraz od nich będzie zależeć los „Wiewiórek” w starciu z „Lwami Terangi”.

Benin ma nowego króla?

Awans do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki to niesamowite wydarzenie dla Benińczyków. Pierwszy raz udało im się wyjść z grupy i meldują się w ćwierćfinale. Nie można zapomnieć o architekcie tego sukcesu, jakim jest Michel Dussuyer. 60-letni selekcjoner objął Benin trochę ponad rok temu. Przebrnął z nim kwalifikacje i fazę grupową mistrzostw Czarnego Lądu. Dla Francuza to będzie już trzecie podejście do tej fazy turnieju. W 2004 i 2015 roku znajdował się w niej za sterami Gwinei.

To jego drugie podejście do reprezentacji Beninu. W 2010 roku nie udało mu się zwojować PNA. W tym roku „Wiewiórki” są jedną z największych rewelacji turnieju. Nikt nie przewidywał, że wyjdą z grupy. Nikt nie stawiał na nich w meczu z Marokiem. Zapisują się mocno w historii swojego kraju. Dussuyer może już uchodzić za króla, choć tu trochę przesadzamy. Kibice mogą go zanieść na rękach do domu, jeżeli Benin dokona niemożliwego. Czy stać go na wyeliminowanie jednego z głównych faworytów, jakim jest Senegal? Przekonamy się niebawem. Benińczycy pokazują, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze