Już o 13:30 Huddersfield i Tottenham zainaugurują siódmą, ostatnią przed reprezentacyjną przerwą kolejkę Premier League. Po ciężkich bojach w Lidze Mistrzów i Lidze Europy angielskie drużyny wracają na krajowe podwórko, a piłkarze postarają się o to, by w dobrych nastrojach wyruszać na zgrupowanie reprezentacji. Ozdobą kolejki będzie sobotni pojedynek Chelsea z Manchesterem City.
Czy siódma kolejka znów okaże się pechowa?
Siódemka uznawana jest bardzo często za szczęśliwą liczbę. Ta sama siódemka może stać się przekleństwem Manchesteru City, jeśli w sobotnim hicie kolejki ulegną Chelsea. Rok temu „The Citizens” wkroczyli w sezon w równie imponujący sposób. W sześciu pierwszych kolejkach zanotowali komplet zwycięstw i w dobrych nastrojach udali się na White Hart Lane. Tottenham nie przestraszył się jednak liczb, jakie wykręcali podopieczni Pepa Guardioli, i pokonał rywali 2:0, przerywając tym samym serię zwycięstw gości.
Tym razem siódma kolejka ponownie przyniesie Manchesterowi City trudnego rywala. Rozpędzony błękitny walec uda się na Stamford Bridge, by zmierzyć się z urzędującym mistrzem Anglii. Pojedynek określany mianem hitu kolejki pozwoli odpowiedzieć nam na pytanie, jak mocna jest Chelsea, oraz zweryfikuje dotychczasowe poczynania klubu z Manchesteru. W spotkaniu nie zagra Sergio Aguero, który w obliczu obrażeń doznanych w skutek wypadku samochodowego pauzować może nawet dwa miesiące. Kolejnym wielkim nieobecnym będzie Benjamin Mendy, który zanotował znakomity początek sezonu. Francuz zerwał więzadła w prawym kolanie, co oznacza, że czeka go około dziewięciomiesięczna przerwa od gry w piłkę. Po stronie Chelsea zabraknie pauzującego za czerwoną kartkę w meczu z Arsenalem Davida Luiza.
Najbliższe dwa miesiące to także test dla Gabriela Jesusa, który grając jako jedyny napastnik, będzie musiał wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za strzelanie bramek. Jak „The Citizens” zareagują na brak swoich dwóch podstawowych piłkarzy? Przekonamy się już w sobotę o 18:30.
Czy Crystal Palace strzeli w końcu pierwszą bramkę?
Przed nami siódma kolejka, a Crystal Palace wciąż z zerowym dorobkiem bramkowym. O przełamanie będzie jednak niezwykle trudno, bo najbliższym rywalem „Orłów” będzie Manchester United. Dla drużyny Jose Mourinho będzie to szansa na uzyskanie niewielkiej przewagi w korespondencyjnym pojedynku z lokalnym rywalem. Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż zwycięstwo gospodarzy, ale przecież nie takie rzeczy widział futbol. Podopiecznych Roya Hodgsona czeka jednak dodatkowe utrudnienie, gdyż na kilka tygodni wykluczony z gry został podstawowy napastnik „Orłów” – Christian Benteke. W ofensywie Palace zdani będą na łaskę Rubena Loftusa-Cheeka, który na razie jako jedyny piłkarz londyńskiej drużyny wyróżnia się w morzu beznadziejności.
United za to będą osłabieni brakiem Paula Pogby, którego powrót datowany jest dopiero na połowę listopada. Na drodze do serii sześciu kolejnych zwycięstw „Czerwonym Diabłom” stanęło Stoke, które w czwartej kolejce zdołało skutecznie przeciwstawić się machinie Jose Mourinho. Manchester United może i gra odrobinę mniej efektownie od rywala zza miedzy, ale w obecnym sezonie obie drużyny zgromadziły jak na razie tyle samo punktów. Poprzednie sezony dobitnie pokazały nam jednak, że w kontekście walki o mistrzostwo o wiele większe znaczenie od rezultatów pierwszych kolejek ma forma w drugiej połowie sezonu.
Na co naprawdę stać Newcastle?
„Sroki” pokazały już w tym sezonie dwa różne oblicza. Mieliśmy Newcastle walczące o pierwsze zwycięstwo, mieliśmy również Newcastle ogrywające na wyjeździe Swansea czy też zdobywające trzy punkty w meczu ze Stoke. Przez moment podopieczni Beniteza znajdowali się nawet na czwartej lokacie w Premier League, co brzmi dość nieprawdopodobnie, biorąc pod uwagę, że kilka tygodni wcześniej Rafa Benitez był już na wylocie z klubu.
Rywalem Newcastle będzie nie byle kto, bowiem na St James’ Park zawita były klub Beniteza – Liverpool. „The Reds” pokiereszowani przez porażkę z Manchesterem City oraz słabe występy w Lidze Mistrzów będą chcieli pokazać, że ostatnia wygrana z Leicester nie była przypadkiem. Dla Juergena Kloppa będzie to też szansa na odbicie krytyki, która spłynęła ostatnio na niego największą jak dotąd falą. Drużyny przystąpią do spotkania w swoich najmocniejszych składach, bowiem poza długoterminowymi kontuzjami w ostatnim czasie nikt nie nabawił się urazów.
Ile cierpliwości do Slavena Bilicia będzie miał zarząd West Hamu?
Slaven Bilić balansuje na cienkiej linii. Od jakiegoś czasu rezultaty przez niego osiągane zdecydowanie nie mogą zadowalać kibiców „Młotów”, a mimo wszystko chorwacki trener wciąż utrzymuje się na stanowisku menadżera West Hamu. Siedemnaste miejsce zdecydowanie nie daje powodów do optymizmu zwłaszcza w obliczu jakkolwiek śmiesznie brzmiących plotek, że Bilić zastąpiony może zostać przez… Carlo Ancelottiego. Już w sobotę West Ham podejmie na własnym stadionie Swansea, które co prawda prezentuje się lepiej niż w poprzednim sezonie, ale wciąż nie zachwyca.
Największym problemem „Łabędzi” jest ofensywa. Zaledwie trzy strzelone bramki to drugi najniższy wynik w lidze. Wiele mówiło się, że Paul Clement poprawił grę defensywną walijskiej drużyny, czego przykład oglądaliśmy podczas spotkania z Tottenhamem, gdzie drużyna Mauricio Pochettino została znakomicie rozpracowana i zatrzymana. Sobotni pojedynek będzie meczem dwóch drużyn, dla których najważniejszym celem na ten sezon jest uniknięcie spadku. W końcowym rozrachunku ważny może być każdy punkt zdobyty przeciwko swoim bezpośrednim rywalom, więc szykujemy się na zacięty pojedynek.
Ready for action?#PL pic.twitter.com/Ma7jvstx9C
— Premier League (@premierleague) September 29, 2017