Nie mówimy żegnajcie, tylko do zobaczenia


Wyróżniający się piłkarze na mistrzostwach świata do lat 20, którzy odpadli już z turnieju

6 czerwca 2019 Nie mówimy żegnajcie, tylko do zobaczenia
Adam Starszyński / PressFocus

Na mistrzostwach świata do lat 20 zostało już tylko osiem drużyn. Zarówno w fazie grupowej, jak i w meczach 1/8 finału mieliśmy kilka niespodzianek. Przez to paru faworytów już się spakowało i pojechało do domów. To oznacza, że turniej skończył się dla kilku zawodników wyróżniających się na boiskach w Polsce. To jest dopiero początek ich kariery piłkarskiej, dlatego nie żegnamy się z nimi. Mówimy: do zobaczenia!


Udostępnij na Udostępnij na

Wielu skautów obserwuje mistrzostwa świata do lat 20 w Polsce. Mieliśmy i mamy na tym turnieju sporo ciekawych nazwisk. Część z tych piłkarzy znamy już z występów w czołowych ligach w Europie. Inni dopiero objawiają się kibicom i stawiają pierwsze poważne kroki w swojej piłkarskiej karierze. Na razie nie skupimy się na tych, którzy są jeszcze w grze. Przedstawiamy najlepszych naszym zdaniem zawodników, którzy już odpadli z młodzieżowego mundialu. Niewykluczone, że w przyszłości przyjrzymy się im jeszcze dokładniej.

Diego Lainez (Real Betis)

Zaczniemy od kilku piłkarzy, którzy wraz ze swoją reprezentacją odpadli jeszcze w fazie grupowej. W grupie śmierci zagrali Włochy, Meksyk, Japonia i Ekwador. Spodziewano się, że z tej grupy wyjdą trzy drużyny. Mało kto obstawiał, że bez awansu będą Meksykanie. Poza pierwszym wyrównanym meczem z Włochami trudno za coś chwalić przedstawiciela CONCACAF. Do wyjścia z grupy i może czegoś więcej miał ich poprowadzić Diego Lainez.

Ten 18-latek w styczniu przeniósł się z Club America do Realu Betis. Od pół roku „uczy się” europejskiego futbolu, ale niestety z formą na turniej w Polsce nie trafił. Kończy imprezę bez gola i bez asysty. Próbował szarpać, ale było to za mało. Wspominamy o nim, bo mimo wszystko było widać zalążki piłkarskiej jakości. Jeszcze za dwa lata będzie mógł spróbować odkuć się na młodzieżowym mundialu. Więcej o Lainezie możecie znaleźć poniżej.

O nich będzie głośno: Diego Lainez w pogoni za idolem

Firas Al-Buraikan (Al-Nasr Riad)

Arabia Saudyjska przyjechała na młodzieżowy mundial jako mistrz Azji do lat 20. Na kontynentalnej imprezie wygrali wszystkie spotkania i trochę niespodziewanie zostali czempionami. Oczekiwano od nich trochę więcej na mistrzostwach świata w Polsce. Zwłaszcza kiedy nie mieli bardzo trudnej grupy. Panama i Mali były jak najbardziej w ich zasięgu, ale oba mecze zostały minimalnie przegrane. Z Francją też potrafili toczyć wyrównany bój, dopóki nie stracili jednego zawodnika przez czerwoną kartkę. Według wielu ekspertów obserwujących ich spotkania do gry w 1/8 finału zabrakło im po prostu szczęścia.

Skupiając się na samych jednostkach, jasno trzeba powiedzieć o zawodzie, jaki sprawił Turki Al-Ammar. Saudyjczyk był wybrany MVP mistrzostw Azji do lat 20. Niestety tej dyspozycji nie przełożył na turniej w Polsce i w każdym meczu był zmieniany. Skoro dotychczasowy lider zawodził, losy drużyny w swoje ręce brał Firas Al-Buraikan. Napastnik Al-Nasr był autorem dwóch goli. Zwłaszcza jego trafienie przeciwko Mali może zostać bramką mundialu. Saudyjski napastnik starał się, jak tylko mógł, aby poprowadzić swój zespół do wygranej. Najbliżej zdobyczy punktowej byli w starciu z mistrzem Afryki. Brakło im do szczęścia parę minut.

Jaka przyszłość czeka Al-Buraikana? Przede wszystkim musi wywalczyć miejsce w Al-Nasr, do którego został włączony zimą z juniorskiej drużyny. Niezwykle rzadko się zdarza, żeby Saudyjczyk zamieniał rodzimą ligę na ekipę z Europy. Dlatego jeżeli mamy jeszcze ujrzeć tego napastnika w akcji, będziemy musieli poczekać na mistrzostwa świata w 2022 roku. Jeżeli jego rozwój nie wyhamuje, może uda mu się coś więcej ustrzelić na turnieju bliżej domu.

Jota (Benfica Lizbona)

Odpadnięcie Portugalii to największa niespodzianka fazy grupowej. W składzie jednego z faworytów było wielu ciekawych piłkarzy, a część jest już dobrze znana europejskim kibicom. Jak choćby Diogo Dalot z Manchesteru United, Gedson Fernandez z Benfiki czy Rafael Leao z Lille. Mimo wielu świetnych jednostek nie było tam drużyny. Część zawodników kompletnie zawiodła. Paradoksalnie najbardziej podobał nam się w akcji Jota. Lewoskrzydłowy wicemistrza Portugalii dopiero w lutym na stałe dołączył do pierwszej drużyny. Jeszcze brakuje mu ogrania w seniorskim futbolu, ale trener dawał mu już okazje do gry.

Napisaliśmy wyżej, że paradoksalnie wybraliśmy Jotę, bo… zmarnował on rzut karny będący przepustką do awansu. Nawet mimo tej wpadki młodego Portugalczyka nie oberwało mu się tak bardzo za turniej w Polsce. Pretensji było znacznie więcej do innych piłkarzy, bo jednak Jota dawał dużo od siebie na młodzieżowym mundialu. Był jednym z motorów napędowych akcji Portugalczyków, ale niestety koledzy nie chcieli pomóc. 20-latek skończył turniej z jedną asystą w meczu z Koreą Południową.

Erling Braut Haland (FC Salzburg)

Chyba nie musimy przypominać, za co znalazł się tutaj Norweg. Napastnik Salzburga już zapisał się w historii mistrzostw świata do lat 20, a nikt też raczej w całym turnieju nie da rady przebić jego dziewięciu trafień. Skoro Norwegii już nie ma w grze, to pewnie FIFA będzie musiała wysłać pocztą nagrodę dla najlepszego strzelca. Zimą 18-latek został zakupiony przez mistrza Austrii. W zeszłym roku z Molde wywalczył wicemistrzostwo Norwegii, a sam do tego dołożył 12 goli. Był też blisko wyeliminowania z norweskim klubem Zenitu Sankt Petersburg w eliminacjach do Ligi Europy w 2018 roku. Do awansu zabrakło Molde jednego gola (1:3, 2:1).

Norwegia w drodze na młodzieżowy mundial w ostatnim meczu wyeliminowała obrońców tytułu – Anglię. Na samych mistrzostwach nie oczekiwano od nich sukcesu, ale jednak liczono na awans. Samego Halanda typowano na możliwego króla strzelców imprezy, ale nikt się nie spodziewał potrójnego hattricka w jednym spotkaniu. W przyszłości Salzburg nie musi się bardzo martwić o napastników. Oprócz zdolnego Norwega ich piłkarzem jest jeszcze Sekou Koita z Mali. Na razie Malijczyk jest cały czas w grze o końcowy triumf.

Taisei Miyashiro (Kawasaki Frontale)

Japonia to jedna z tych ekip, które pozytywnie zaskoczyły. Jednocześnie Azjaci cieszyli się dużą sympatią kibiców. W 1/8 finału los skrzyżował ich z Koreą Południową. Przed meczem niezwykle trudno było wskazać faworyta. Samo spotkanie nie wyglądało równo, bo Japończycy mieli groźniejsze akcje. Przy dwóch najlepszych okazjach raz Korei pomógł sędzia – spalony, a raz obramowanie bramki. Niewykorzystane sytuacje się zemściły, bo to ostatecznie Koreańczycy wygrali 1:0.

https://twitter.com/lateralesquerd/status/1133715512846897152

Co do wyboru piłkarza, który nam się najbardziej spodobał, w przypadku Japonii nie jest tak łatwo wskazać. Dobry turniej rozgrywał Yuta Goke, a Yun Nishikawa wcale nie wyglądał na kogoś, kto w lutym skończył dopiero 17 lat. Ostatecznie postawiliśmy na Taiseia Miyashiro. Napastnik Kawasaki Frontale strzelił dwa bardzo ważne gole z Meksykiem w 2. kolejce fazy grupowej. Te bramki w zasadzie zapewniły awans do 1/8 finału. W pierwszym spotkaniu z Ekwadorem 19-latek był zamieszany w akcję strzelecką, która dała niespodziewany remis Japończykom. W ostatnim meczu też miał swoje okazje na gola. Teraz czas na to, by zacząć się pokazywać w dorosłym futbolu. Jak na razie za bardzo w nim nie zaistniał, ale dobry występ na boiskach w Polsce może być przepustką do tego.

Darwin Nunez (CA Penarol)

Urugwaj fazę grupową przeszedł z kompletem wygranych. W jego kadrze już teraz znajduje się kilku zawodników, którzy są znani fanom piłki nożnej. Mowa tu choćby o Nicolasie Schiappacasse, który już parę lat gra w Europie. Ale to akurat nie zawodnik Parmy najbardziej wyróżniał się na turnieju w Polsce. Chwalić można Ronalda Araujo z Barcelony B czy też Juana Manuela Sanabrię z rezerw Atletico. Naszym zdaniem warto wyróżnić Darwina Nuneza.

Napastnik Penarolu miał pewne miejsce na szpicy swojej reprezentacji. Tylko w ostatnim meczu fazy grupowej został zmieniony przez swojego selekcjonera, ale to miało miejsce przy stanie 2:0 dla Urugwajczyków i po jednym z trafień Nuneza. Wielu skautom wpadł w oko właśnie w tym ostatnim spotkaniu grupowym, a wystarczyło mu trochę ponad 60 minut, aby pokazać się z bardzo dobrej strony. Niestety w ostatnim pojedynku na turnieju z Ekwadorem nie potrafił wykorzystać żadnej okazji strzeleckiej, choć o te było bardzo trudno. Tego dnia rywal był poza zasięgiem.

W lidze urugwajskiej wraz z Penarolem przed rokiem zdobył mistrzostwo. Nie patrzył tylko z ławki na kolegów, ale też sam dołożył trochę od siebie. Jeszcze brakuje mu odpowiedniego rytmu gry w dorosłej piłce, ale to tylko kwestia czasu, aż będzie czarować fanów.

Joe Bell (Virginia Cavs)

Jedną z największych rewelacji turnieju w Polsce była Nowa Zelandia. „All Whites” w 1/8 finału byli bardzo bliscy sprawienia sporej niespodzianki. Kolumbia potrzebowała dopiero rzutów karnych, aby wyeliminować ostatniego przedstawiciela Oceanii z mistrzostw świata. I niewiele brakowało, aby to Nowozelandczycy cieszyli się po serii „jedenastek”. Bramkarz Michael Woud obronił trzy strzały z rzędu, ale ostatni wybroniony został powtórzony przez złamanie przepisów. To właśnie ten golkiper mógłby zostać bohaterem, gdyby tylko koledzy lepiej strzelali gole. Dobre wrażenie po sobie zostawił także Callum McCowatt czy Elijah Just. Ale naszym zdaniem najlepszy w reprezentacji Nowej Zelandii był Joe Bell.

Warto to podkreślić. Kapitan Nowej Zelandii jest zawodnikiem drużyny uniwersyteckiej z USA. Kompletnie nie było tego widać na boisku, bo Bell to lider przez duże „L”. W środku pola 20-latek rządził, a żaden rywal nie miał łatwo w walce z nim. Drugi raz Kolumbia miała problemy z przeciwnikiem, który przewyższał ją w tej strefie boiska. Ale Bell to nie tylko twarda, defensywna gra. Dysponuje dobrym przeglądem pola oraz techniką. Kiedy trzeba, to podholuje piłkę, a jak koledzy odpowiednio się ustawią, otrzymają od niego dokładne podanie. Na mistrzostwach świata zaliczył dwie asysty w meczu przeciwko Hondurasowi. Jeżeli zostanie w USA, to w niedługim czasie zobaczymy go w MLS.

Aniekeme Okon (Akwa United)

Nigeria dobrze zaczęła mundial od wysokiej wygranej z Katarem. Gorsza chwila przyszła wraz ze spotkaniem z USA, w którym to „Super Orły” przegrały 0:2. Ale to też był moment, w którym mistrzostwa zaczęły się dla Aniekeme Okona. Do tej pory 20-latek przyglądał się poczynaniom kolegów z ławki. W kolejnych meczach pojawiał się już od pierwszej minuty. Szczególnie godny zapamiętania był występ w 1/8 finału. Nawet pojawił się śmiały komentarz, że piłkarz nigeryjskiego Akwa United przewyższał znacznie innych kolegów pod względem techniki.

Przyglądając się bardziej temu, co działo się w tym afrykańskim starciu, w zasadzie tylko Amadou Sagna grał na podobnym poziomie technicznym. Szybkość, dobra kontrola piłki oraz podejmowanie decyzji o strzale. Przydałoby się trochę odpowiedniego „okrzesania” w Europie i mamy naprawdę bardzo ciekawy piłkarski materiał z Okona. Coś nam się wydaje, że raczej zostanie na Starym Kontynencie.

Moussa Diaby (PSG)

Francja na papierze miała najmocniejszy skład. Również miała najdroższych piłkarzy, a do turnieju przystąpili tak, jakby grali jedną nogą. Faza grupowa z serią trzech zwycięstw, ale w każdym meczu można się było do czegoś przyczepić. W 1/8 finału też im się wydawało, że granie po łebkach wystarczy na Amerykanów. Przeliczyli się, a dzisiaj największy faworyt do końcowego triumfu jedzie do domu. Tylko nieliczni z kadry „Trójkolorowych” nie będą mieli czego się wstydzić. Szczególnie Moussa Diaby, który był najjaśniejszym francuskim punktem.

Fani Ligue 1 kojarzą tego zawodnika, bo Thomas Tuchel dawał mu dość sporo szans na grę. Konkurencja w ofensywie PSG jest duża, a 19-latek zagrał w tym sezonie w 34 meczach. Do tego dołożył cztery bramki i siedem asyst (licząc wszystkie rozgrywki). Do Polski wraz z Francją przyjechał po medal mistrzostw świata do lat 20. W czterech spokaniach zdobył jednego gola oraz zanotował dwie asysty. W zasadzie w tym meczu z USA można po cichu mówić o dwóch asystach. Bo przy bramce na 2:1 dla Francji jego strzał w słupek dobił kolega. Niestety mimo brania gry na siebie, wchodzenia w dryblingi i prób pobudzenia kolegów nie udało się osiągnąć sukcesu. Teraz zostaje mu już chwilowy odpoczynek i powrót do PSG. Latem okaże się, czy zostanie w Paryżu, czy spróbuje szczęścia gdzie indziej. Chętnych może być wielu.

Ernesto Walker (LA Galaxy II)

Dla Panamy młodzieżowy mundial w Polsce był historyczny. Pierwszy raz Panamczykom udało się wyjść z grupy i zagrać w 1/8 finału. Tę euforię w fazie pucharowej mocno przygasili Ukraińcy, ale nawet mimo wysokiej porażki nikt nie ma pretensji do młodych piłkarzy z Ameryki Środkowej. Swoją przygodę z wielkim futbolem zaczęli od małego sukcesu. Z pojedynczych jednostek warto wyróżnić Ernesto Walkera. Jest on zawodnikiem panamskiego CD Plaza Amador, ale od lutego przebywa na wypożyczeniu w LA Galaxy II. Na drugoligowych amerykańskich boiskach na razie spisuje się dobrze, bo w sześciu meczach zdobył gola i zaliczył dwie asysty. A ten 20-latek to środkowy pomocnik typu „box-to-box”.

Za Walkerem jest już debiut w dorosłej reprezentacji Panamy. Zbliża się Gold Cup i wielu fanów liczyło na powołanie dla 20-latka. Niestety selekcjoner uznał, że jeden turniej mu już wystarczy. Zawodnik LA Galaxy II nie znalazł się na liście powołanych. Zostaje przed nim walka w rezerwach ekipy z MLS. Dobra postawa środkowego pomocnika raczej sprawi, że zostanie wykupiony przez ekipę z Kalifornii.

Ezequiel Barco (Atlanta United)

Argentyna to ostatni z głównych faworytów, który pożegnał się z mistrzostwami świata do lat 20. A wydawało się, że są na dobrej drodze do sukcesu. W fazie grupowej pokonali RPA i Portugalię, tylko w ostatniej kolejce potknęli się na Korei Południowej. Ale to nie miało żadnego znaczenia, bo byli pewni pierwszego miejsca i awansu. W 1/8 finału zmierzyli się z mistrzem Afryki, który miał problemy z dobrym wejściem w turniej. Malijczycy jednak się nie poddali i najpierw doprowadzili do dogrywki, a potem rzutów karnych. Lepiej egzekwowali je zawodnicy z Czarnego Lądu.

Reprezentacja Argentyny składała się głównie z zawodników grających na co dzień w Argentynie. Jedynymi wyjątkami byli Joaquin Blazquez z Valencii, Nehuen Perez z Atletico oraz Ezequiel Barco z Atlanty United. I to właśnie przedstawiciel mistrza MLS był najlepszym graczem „Albicelestes” na mistrzostwach świata w Polsce. Już w pierwszym spotkaniu przeciwko RPA zdobył dwa gole. Następnie w ważnym meczu z Portugalią zaliczył asystę przy bramce na 2:0. W ostatnim spotkaniu na turnieju zaliczył asystę przy golu otwierającym dogrywkę. Niestety nie przystąpił do rzutów karnych, bo trener zdjął go w 117. minucie, kiedy Argentyna prowadziła 2:1. Koledzy nie dali rady w serii :jedenastek:.

Barco bardzo chciałby trafić do Premier League. Robi dużo w tym kierunku, by to marzenie się spełniło. Mimo awansu jedynie do top 16 młodzieżowego mundialu, pokazał się indywidualnie z dobrej strony. Ten lewoskrzydłowy w klubie, jak i młodzieżowej kadrze jest pierwszym zawodnikiem do kreowania ataków. Dysponuje dobrym przeglądem pola, potrafi świetnie obsługiwać kolegów, a jak trzeba, to i sam wykańcza akcje. Czy z MLS da się trafić na Wyspy Brytyjskie? Owszem, czego najlepszym dowodem jest Miguel Almiron. Paragwajczyk w zeszłym roku był kolegą klubowym 20-latka w Atlancie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze