Może teraz Zagłębie Lubin zacznie grać w piłkę


Zagłębie Lubin dobrze wygląda pod sterami Piotra Stokowca, lecz skupione jest głównie na defensywie

12 marca 2022 Może teraz Zagłębie Lubin zacznie grać w piłkę
Tomasz Folta / PressFocus

Mata w jednej ze swoich nutek nawijał: „mój ziom coś wygrał, mój ziom coś przegrał”. Zagłębie Lubin podobnie może określić swoje poczynania w PKO Ekstraklasie. Raz wygramy, raz przegramy, raczej nie spadniemy. OK, ale jak nie spadniecie, to chociaż wprowadzajcie coś do tej ligi. Jakiś koloryt.


Udostępnij na Udostępnij na

Przyzwyczailiśmy się, że Lubin to idealne miejsce do osiedlenia się dla piłkarza. Pensja na czas, małe oczekiwania, czego więcej potrzeba? Niczego. Nie oczekujemy, że Zagłębie zacznie regularnie kwalifikować się do europejskich pucharów, ale jeśli jest typową drużyną środka tabeli, to niech jakoś się wyróżnia od reszty. A nie wszystko na jedno kopyto.

Po prostu grajmy w piłkę!

Nie chodzi nam o bezmyślne wprowadzanie młodzieży, bo tak wypada. Wszyscy tak robią, więc wpiszmy w kontrakcie trenera żądanie wystawienia zawodników poniżej 24. roku życia. Klub sam nakładający na siebie chore przepisy o wystawianiu „młodzieżowców”. Tego jeszcze nie grali. Nawet w polskiej lidze.

Mamy na myśli głównie to, że jeśli lubinianie mają świadomość, że utrzymanie jest prawie pewne, jak teraz, to niech zaczną grać tak, żeby dało się ich oglądać. Tym bardziej że mają do tego zawodników. Miało to być za Dariusza Żurawia, wyszła kicha. Piotr Stokowiec to głównie ekspert od gry defensywnej, ale niech to nie będzie kurczowa gra obronna. Nie budujmy okopów, jadąc do najgorszej drużyny ligi. Jedyną okolicznością łagodzącą jest fakt, że Zagłębie Lubin mogło mieć nóż na gardle w razie porażki.

Zagłębie Lubin i bramki z karnych

Po udanym spotkaniu z Termalicą, Zagłębie ma czteropunktową przewagę nad strefą spadkową. Nie jest to przewaga, której nie da się roztrwonić, ale raczej większość drużyn zamieszanych w spadek wydaje się słabsza od „Miedziowych”. Wbrew pozorom Zagłębie nie jest takie słabe. Tylko sprawia wrażenie takiego.

Piotr Stokowiec, wracając z Niecieczy, raz na zawsze – do końca sezonu – może odetchnąć i powiedzieć: mamy spokój. Zagłębie Lubin, dobrze wchodząc w rundę, wypracowało sobie dobrą pozycję. Ostatnio zaczęło regularnie punktować i nie przegrywać. Ale my chcielibyśmy czegoś więcej od Zagłębia. Jest to na tyle fajna drużyna, że mogłaby w końcu zacząć grać w piłkę, a nie kopać się po czole. Piotr Stokowiec odmienił defensywę, ale z przodu jest tam kim pograć.

Ostatnie trzy spotkania „Miedziowych” to dwa bezbramkowe remisy i zwycięstwo w Niecieczy. Doceniamy, że nie tracą bramek. Duet Jhon Chancellor i Bartosz Kopacz dobrze funkcjonuje w środku defensywy. Wszystko jest spoko, ale liczymy, że teraz Zagłębie Lubin odpali wrotki i zacznie grać piłkę fajną dla oka. W każdym z tych spotkań to rywal przeważał, oddał więcej strzałów, a zespół z Dolnego Śląska zdobył bramki tylko z rzutów karnych, ale punktował.

Zagłębie Lubin ma kim grać z przodu

To nie jest tak, że Zagłębie jest ograniczone kadrowo. Że nie ma tam kim grać i jedyną metodą jest obrona oraz liczenie na cud z przodu. Piotr Stokowiec naprawdę ma ciekawych zawodników w ofensywie. Motorem napędowym już od kilku lat jest Patryk Szysz. Można go krytykować, ale gdy „Miedziowi” są w potrzebie, to właśnie on bierze ten ciężar na barki. W tym sezonie to osiem bramek, ale też mnóstwo meczów, w których prezentował się z dobrej strony, jak chociażby z Termalicą. Nie ma też co ukrywać, że jest wielką wartością dla trenera, który może go wystawić na każdej ofensywnej pozycji.

Jesienią brakowało mu trochę wsparcia, ale teraz ma z kim pograć. Martin Dolezal, choć to podobny typ napastnika co Karol Podliński, to jednak jest to co najmniej półka wyżej. Postawny chłop, którego ciężko przepchnąć, a i potrafi odnaleźć się w polu karnym, co pokazał z Wisłą Płock. Kibice mogą być w końcu zadowoleni, bo skończyły się czasy Mrazów i Sirków w Lubinie.

Koki Hinokio został przez Dariusza Żurawia wysłany na wypożyczenie, jednak zostało skrócone. I bardzo dobrze dla Zagłębia. Japończyk naprawdę daje jakość. Swoją ruchliwością sprawia kłopoty rywalom, a i z piłką przy nodze czuje się dobrze. Odkopany został również Łukasz Łakomy, który ogarnia środek pola, a do tego nie boi się ofensywnych wejść. Ma broń w postaci strzału z dystansu i nie waha się jej użyć.

Jest także Erik Daniel, który na skrzydle potrafi zakręcić, a swoim zejściem na lewą nogę potrafi zmusić bramkarza do interwencji. Cheikhou Dieng dopiero wchodzi do zespołu, ale ma gdzieś taką wrodzoną przebojowość. Piotr Stokowiec ma jeszcze bombę w postaci Filipa Starzyńskiego. To zawodnik, który potrafił robić różnicę jednym dotknięciem piłki i swego czasu był dla Zagłębia jak Josue dla Legii.

No to czekamy?

Nie wymagamy, żeby Zagłębie zaczęło pykać tiki-takę, ale fajnie by było zobaczyć „Miedziowych” grających dobrą piłkę. Mają do tego możliwości. Zarazem podkreślamy dobrą robotę, jaką wykonał Piotr Stokowiec w defensywie. Ostatnie cztery spotkania to tylko jeden stracony gol. To już nie jest Zagłębie Lubin nijakie, ale apetyty rosną w miarę jedzenia.

Ustabilizowało obronę, wygrało na wyjeździe pierwszy raz od września. To są powody do radości. W Lubinie pewnie nie żałują, że postawili po raz kolejny na Piotra Stokowca. Jednak ta drużyna wygląda zdecydowanie lepiej niż jesienią. To niech to pokaże także na boisku. Następne spotkania to najlepszy moment, bo będzie miała okazję zagrać z zespołami walczącymi o utrzymanie lub ugrzęzłymi w środku tabeli.

Piotr Stokowiec na ratunek ekstraklasy i DNA Zagłębia Lubin

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze