Mirosław Smyła w Koronie Kielce. Czy były szkoleniowiec Wigier odmieni kielczan?


Mirosław Smyła zastąpił zwolnionego Gino Lettierego

16 września 2019 Mirosław Smyła w Koronie Kielce. Czy były szkoleniowiec Wigier odmieni kielczan?
Wikipedia

To już jest pewne. Nowym trenerem Korony Kielce został Mirosław Smyła. Były szkoleniowiec Wigier Suwałki został przedstawiony nowym sternikiem kieleckiego klubu na dzisiejszej konferencji prasowej. Smyła poprowadzi koroniarzy już w najbliższym spotkaniu z Lechią, które odbędzie się w sobotę na wyjeździe. 


Udostępnij na Udostępnij na

Za nami dopiero raptem trzy miesiące ekstraklasowego maratonu. O ile na samym początku było dość spokojnie, o tyle już wrzesień przyniósł nam pierwsze roszady na ławkach trenerskich. Oczywiście należy również wspomnieć o zmianie trenera w Wiśle Płock już po pierwszych dwóch kolejkach. Jednakże nie miało to nic wspólnego z osiągniętymi wynikami. Natomiast z tego powodu na początku września został zwolniony został Gino Lettieri. 

Z tego samego powodu z Zagłębiem Lubin rozstał się Ben van Dael. O zwolnieniach obu szkoleniowców można przeczytać, klikając TUTAJ.

Zrezygnował z pracy na własne życzenie

Mirosław Smyła to trener z bogatym CV. W jego portfolio można przeczytać o pracy na ławce trenerskiej m.in. w Odrze Opole, GKS-ie Tychy, Zagłębiu Sosnowiec czy Rozwoju Katowice. Pracując w ostatnim z wymienionych wcześniej klubów, miał nawet okazję wziąć udział w stażu trenerskim w VfL Wolfsburg. 

Nowy trener Korony znany jest przede wszystkim ze szczęśliwego utrzymania Wigier Suwałki na zapleczu ekstraklasy. Zastąpił on wówczas zwolnionego Ariela Jakubowskiego i trzeba przyznać, że choć o utrzymaniu Wigier mówi się, że było ono wydarzeniem niespodziewanym, to Smyła wykonał tam solidną pracę. Bilans drużyny z Suwałk po zatrudnieniu szkoleniowca był bowiem całkiem dobry. 

Smyła poprowadził Wigry w siedmiu spotkaniach, w których łącznie jego podopieczni zdobyli jedenaście oczek. W sumie na koniec rozgrywek Wigry zgromadziły 37 punktów, tyle samo co 16. w tabeli Bytovia Bytów, która ostatecznie musiała pożegnać się z I ligą ze względu na gorszy bilans starć bezpośrednich. 

Włodarze Wigier chcieli zatrzymać Mirosława Smyłę. Ten jednak od początku do samego końca przygody w Suwałkach utrzymywał, że nie zamierza dłużej tam pracować. Przeszkodą okazała się odległość od domu rodzinnego. 

Od początku był to kontrakt krótkoterminowy. I zawsze zaznaczałem, że praca tak daleko od mojego domu na Śląsku nie bardzo mi pasuje. Jestem człowiekiem rodzinnym i tak długa rozłąka z najbliższymi byłaby dla mnie bardzo trudna. Dlatego więc zrezygnowałem z pracy w Wigrach, przyznam, że z żalem. Poznałem w Suwałkach wielu wspaniałych ludzi, miasto jest bardzo fajne do życia. Przyznam, że po tych sześciu tygodniach pracy w Wigrach jestem bardzo zmęczony i muszę jeszcze odpocząć – tłumaczył w czerwcu Smyła dla oficjalnej strony internetowej Wigier Suwałki.

Cel: wyjść na prostą

O nowym trenerze Korony można mówić jak o strażaku, który przyjeżdża do Kielc, by ugasić pożar panujący w klubie. Bez wątpienia sytuacja w Koronie jest bardzo trudna. Na ten moment mówi się nawet o tym, że kielczanie mają w tym sezonie bić się o pozostanie w elicie.

Nic w tym dziwnego, skoro po ośmiu kolejkach zgromadzili łącznie marne pięć punktów, co doprowadziło do tego, że od czterech serii gier umiejscowili się w strefie spadkowej. Obecnie do bezpiecznej lokaty, na której znajduje się Wisła Płock, koroniarze tracą dwa punkty. Natomiast warto podkreślić, że płocczanie dopiero w środę rozegrają zaległy mecz z Legią Warszawa. 

Ostatni mecz ligowy można uznać małym światełkiem w tunelu dla nowych podopiecznych Mirosława Smyły. W spotkaniu z faworyzowaną Wisłą Kraków koroniarzom udało się zdobyć jedno oczko, a co równie warte podkreślenia – piłkarze czuli ogromny niedosyt po końcowym gwizdku. – Przez pryzmat punktów traktujemy ten mecz, jakbyśmy stracili dwa. Na pewno szanujemy ten remis, ale przy takim układzie meczu, kiedy przeciwnik dostaje czerwoną kartkę w pierwszej połowie przy stanie 0:0, to musimy to potraktować jako stratę punktów – mówił po meczu Mateusz Spychała. – Trzeba szukać pozytywów w tej sytuacji, bo mamy jeden punkt, od czegoś zaczynamy i patrzymy dalej w przyszłość – dodał.

Podobnie wypowiadał się tymczasowy szkoleniowiec Korony. – Najważniejsze, że podnieśliśmy rękawicę. Pierwszym naszym założeniem było wzbudzenie zaangażowania oraz chęci zwycięstwa. Jest pewien niedosyt, bo stworzyliśmy więcej klarownych sytuacji – mówił po remisie z Wisłą Sławomir Grzesik.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze