Mecze wyjazdowe głównym problemem FC Barcelona


FC Barcelona nie zdaje egzaminów poza Camp Nou

24 września 2019 Mecze wyjazdowe głównym problemem FC Barcelona

Ostatnie wydarzenia z FC Barcelona w tle utwierdziły nas w przekonaniu, że nie wszystko funkcjonuje w zespole jak powinno. Drużyna Ernesto Valverde rozegrała dotychczas pięć spotkań ligowych, w których zdobyła zaledwie siedem punktów. Trudno sobie przypomnieć tak fatalny start w wykonaniu „Blaugrany”. Głównym problemem ekipy z Camp Nou są mecze wyjazdowe. Stawia to mistrza Hiszpanii w złym świetle pod kątem ewentualnej obrony tytułu.


Udostępnij na Udostępnij na

„Duma Katalonii” nie spełnia oczekiwań kibiców. Ba, trudno określić to nawet jakąkolwiek próbą ich spełnienia. Kiedy dzierżysz tytuł mistrza kraju nieprzerwanie od kilku lat, te oczekiwania tylko narastają. Jednak na dziś sytuacja FC Barcelona jest, delikatnie mówiąc, nieciekawa. Po pięciu kolejkach zajmuje ósme miejsce w tabeli La Liga, a główną przyczyną tak odległej i niecodziennej pozycji okupowanej przez „Blaugranę” są jej spotkania wyjazdowe. Poza Camp Nou czuje się jak dzieci we mgle. Na trzy spotkania wyjazdowe zdołała przywieźć do domu tylko jeden punkt, dlatego Ernesto Valverde musi zacząć wyciągać odpowiednie wnioski.

Drużyny La Liga niegościnne dla FC Barcelona

Już na początku sezonu byliśmy świadkami niemałej niespodzianki. Swój pierwszy mecz drużyna Ernesto Valverde rozegrała na San Mames przeciwko tamtejszemu Athleticowi Bilbao. Mimo znacznej przewagi „Dumy Katalonii” w ostatnich minutach spotkania piękną bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Aritz Aduriz. Dodatkowo kontuzji nabawił się Luis Suarez.

Była to pierwsza porażka FC Barcelona w meczu inaugurującym od 11 lat. Ostatnim razem miało to miejsce w sezonie 2008/2009, kiedy stery klubu obejmował Pep Guardiola. „Duma Katalonii” przegrała wówczas 1:0 z CD Numancia. Koniec końców i tak zdobyła mistrzostwo ligi. Dzisiaj nie jest już tak ciekawie. Wyjazdowe mecze wyraźnie nie sprzyjają drużynie Ernesto Valverde. Po porażce z Athleticiem zdołała wyżyć się przed własną publicznością nad Realem Betis i zwyciężyć 5:2, ale radość nie trwała długo.

Kiedy jedziesz na mecz do beniaminka ligi jako aktualny mistrz, nie przyjmujesz innej strategii na jak zwycięstwo. Niestety ekipa Osasuny okazała się równie mocna i stawiła czoła faworyzowanej ekipie „Blaugrany”. Kibice musieli nacieszyć się zaledwie remisem 2:2. Potem przyszedł czas na kolejną domową wyżerkę przeciwko Valencii i powtórkę wyniku 5:2, żeby trzy dni później znów zremisować na wyjeździe z Borussią 0:0. Wisienką na torcie okazała się kompromitacja na Estadio Nuevo Los Carmenes, na którym tamtejsza Granada CF pokonała zespół Valverde 2:0.

Przybliżyliśmy start sezonu w wykonaniu FC Barcelona, jednak to jeszcze nie wszystko. Na wyjazdowe zwycięstwo kibice „Blaugrany” czekają od 154 dni. Ostatnim razem miało to miejsce w meczu przeciwko Deportivo Alaves w kwietniu tego roku (0:2). Trudno przypomnieć sobie tak słabą serię w wykonaniu „Dumy Katalonii”. Drużyny goszczące FC Barcelona na swoich stadionach nie mają zamiaru łatwo sprzedawać skóry i skutecznie odpychają jej natarcia.

No Messi, no fun?

Wielu ekspertów doszukuje się przyczyny tak złej dyspozycji FC Barcelona. Jedni upatrują błędów taktycznych Ernesto Valverde, drudzy braków w kadrze. Jednak żeby dociec prawdy, trzeba rzucić okiem na statystyki i wyniki. Kiedy Leo biega po boisku, każda ekipa musi liczyć się z szybkimi atakami przeprowadzanymi przez zespół „Dumy Katalonii”. Jak nikt inny potrafi wyprowadzać kontry i z łatwością przedzierać się przez defensywę rywali.

W ostatnich tygodniach brak Messiego dał się we znaki. Kibice liczyli na efektywność Antoine’a Griezmanna, jednak dotychczas Francuz zdołał zaliczyć jeden udany występ przeciwko Betisowi. Luis Suarez jest coraz starszy, a do tego doszedł uraz, więc jego forma fizyczna stopniowo będzie słabnąć. Jak z nieba spadła gwiazda w osobie Ansu Fatiego. 16-latek stał się bohaterem ostatnich tygodni i, biorąc pod uwagę FC Barcelona, media rozpisywały się głównie o nim. Zaliczył fantastyczne wejście do drużyny i został najmłodszym strzelcem bramki w historii „Dumy Katalonii” oraz najmłodszym debiutantem tego zespołu w lidze mistrzów. Dzięki temu kibice zaczęli liczyć głównie na tego młodego chłopaka. Jest to wyraźny znak, że ofensywa FC Barcelona nie funkcjonuje jak powinna.

Jednak można się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego. Jeżeli Messiego nie ma na boisku, to drużyna potrafi zwyciężać tylko na swoim terenie – tak twierdzi większość kibiców. Wróćmy zatem do ostatniego spotkania z Granada CF. Piłkarze Ernesto Valverde zdołali oddać jeden celny strzał na bramkę Ruiego Silvy, a Leo Messi rozegrał całą drugą połowę spotkania. Nie oddał żadnego strzału na bramkę, a dodatkowo ludzie bacznie przyglądali się jego współpracy z Griezmannem. Jak się okazuje, Argentyńczyk zdecydowanie częściej decydował się na podawanie młodemu Ansu Fatiemu niż Francuzowi. Być może jeszcze nie mogą znaleźć wspólnego języka na boisku.

Podsumowując spotkania, w których Messiego zabrakło na murawie na wyjdzie, Katalończycy zdołali zwyciężyć zaledwie dwa razy na osiem. Oba zwycięstwa miały miejsce na Camp Nou. Leo jest najważniejszą postacią w drużynie Ernesto Valverde, ale sam meczu nie wygra. Bez niego w składzie FC Barcelona nie jest tą samą drużyną.

Czarne chmury nad głową Ernesto Valverde

Kibice „Blaugrany””powoli zaczynają mieć dość. Ernesto Valverde od początku nie był kandydatem numer jeden do objęcia sterów FC Barcelona, jednak teraz jego reputacja spadła na jeszcze niższy poziom.

Przeglądając media społecznościowe, coraz częściej można natknąć się na krytykę wymierzaną w stronę hiszpańskiego trenera. Głównym powodem, dla którego dzieje się to wszystko, są ostatnie wydarzenia z meczami wyjazdowymi w tle. Dodatkowo dochodzą fatalne wspomnienia związane z ligą mistrzów. Dwa sezony temu blamaż w Rzymie, a w ubiegłym w Liverpoolu. Mimo dwukrotnego mistrzostwa kraju pod wodzą Ernesto Valverde kibice nie są zadowoleni z jego kadencji i domagają się dymisji.

Pierwszym obwinianym za wyniki zawsze jest trener. Słaba dyspozycja drużyny spada na jego barki, a on ma tego pełną świadomość. Klub pokroju FC Barcelona nie może pozwolić sobie na ciągłe niepowodzenia, szczególnie w takich rozgrywkach jak Liga Mistrzów. Ostatnim razem na Camp Nou to trofeum wylądowało w sezonie 2014/2015, dlatego kibice pragną jego powrotu. Jednak żeby wzrosła na to nadzieja, pierwszym krokiem ku temu ma być zmiana trenera. Valverde stopniowo traci swoją reputację na Camp Nou, a wysokie zwycięstwa ligowe przed własną publicznością mogą nie wystarczyć do jej odbudowy. #valverdeout – taki hasztag spotyka się najczęściej w mediach społecznościowych, wpisując frazę Ernesto Valverde.

Jeżeli Hiszpan pozostanie trenerem FC Barcelona, to w klubie mogą zacząć się tworzyć podziały. Nie trzeba być geniuszem, żeby ujrzeć niechęć kibiców do Ernesto Valverde. Lata sukcesów utwierdziły kibiców w przekonaniu, że ich ulubieńcy są ekipą skazaną na sukces, a trenerzy ich ojcami.

Tak źle w FC Barcelona nie było od 25 lat

Dwa zwycięstwa, jeden remis i dwie porażki. Takim bilansem może „pochwalić się” zespół Ernesto Valverde w trwającym sezonie ligowym. Dotychczasowe wyniki „Blaugrany” nie napawają optymizmem. FC Barcelona jest drużyną, od której wymaga się ciągłych wygranych, zresztą do tego przyzwyczaiła swoich kibiców, dlatego trudno sobie wyobrazić dalszy ciąg trwania tej serii niepowodzeń. Ostatnim razem tak fatalny start zaliczyła w sezonie 1994/1995, czyli 25 lat temu.

Kiedy zespół wzmacnia się piłkarzami pokroju Antoine’a Griezmanna czy Frenkiego De Jonga, który wczoraj został wybrany do jedenastki roku FIFA, to wyobraźnia kibiców zaczyna się koloryzować. Szczególnie kiedy wcześniej ci piłkarze coś osiągnęli. Przybywając na Camp Nou jako futbolista, musisz liczyć się z tym, że na twoich barkach będzie spoczywać ogromna odpowiedzialność. Katalońscy kibice nie przywykli do oglądania porażek FC Barcelona, a blamaż na Anfield z ubiegłego sezonu rozpamiętuje się do dziś.

Oczywiście nie jest to czas na klarowanie czegokolwiek. Dalej znajdujemy się na starcie sezonu i zdarzyć się może absolutnie wszystko. Kiedy 25 lat temu drużyna zanotowała tak zły sezon, ówczesny prezes FC Barcelona, Josep Lluiz Nunez, zmuszony był pochylić się nad osobą Johana Cruyffa. Drużyna prowadzona przez legendarnego Holendra zajęła wówczas dopiero czwartą lokatę w tabeli, a mistrzem został Real Madryt. Jak się później okazało, był to przedostatni sezon trwającej osiem lat przygody z ławką trenerską Cruyffa.

Historia lubi zataczać koło, dlatego Ernesto Valverde musi podjąć odpowiednie kroki i wyciągnąć wnioski. Odkąd objął stery „Blaugrany” dwa lata temu, ani razu nie zanotował tak słabego startu. Nadchodzi czas rozliczeń, więc pora zabrać się do roboty godnej posady trenera jednego z największych klubów świata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze