Mecze o wszystko, czyli tragedia w trzech aktach


Przypominamy, jak reprezentacja Polski przegrywała decydujące mecze

29 marca 2022 Mecze o wszystko, czyli tragedia w trzech aktach
PressFocus

W ostatniej dekadzie reprezentacja Polski zagrała kilka bardzo ważnych spotkań. Niestety naszej kadrze nie szło w nich najlepiej. Na wielkich turniejach w takich spotkaniach przeciwnik okazywał się lepszy. Dzisiaj nasza reprezentacja ponownie zagra o być albo nie być. Ku przestrodze cofamy się pamięcią do minionych meczów, aby uniknąć tych samych błędów.


Udostępnij na Udostępnij na

Dlaczego piszemy właśnie o przegranych, a nie zwycięskich potyczkach? Powód jest bardzo prozaiczny – reprezentacja Polski w ostatniej dekadzie więcej takich spotkań przegrała niż wygrała. Jeśli spojrzymy na takie zwycięstwa, to do głowy przychodzi jedynie mecz z Irlandią, który zadecydował o tym, kto pojedzie na Euro 2016. Dlatego właśnie postanowiliśmy wyciągnąć wnioski ze spotkań przegranych.

Akt 1. Polska 0:1 Czechy – Euro 2012

Wielkie nadzieje. Tłumy kibiców na stadionach i rekordy oglądalności w transmisjach telewizyjnych. Ciśnienie na dobry wynik na mistrzostwach, podczas których byliśmy współgospodarzami, było bardzo duże. Franciszek Smuda objął kadrę już jesienią 2009 roku. Miał więc bardzo dużo czasu na przetestowanie różnych zawodników i wykrystalizowanie drużyny, która osiągnęłaby dobry wynik. Oczekiwania wzrosły jeszcze bardziej, kiedy w trakcie losowania trafiliśmy na grupę marzeń. W pierwszej fazie turnieju mieliśmy zagrać z Grecją, Rosją i Czechami. Każdy z rywali był w zasięgu. Mieliśmy idealne warunki, by awansować do ćwierćfinału.

Euro rozpoczęło się dla nas dobrze. Już w 17. minucie Robert Lewandowski wyprowadził naszą drużynę na prowadzenie. Można powiedzieć, że gra kadry w pierwszej połowie wyglądała naprawdę nieźle. Problemy zaczęły się wraz z drugą połową. Najpierw straciliśmy gola, a później jednego zawodnika, bo Wojciech Szczęsny wyleciał z boiska za faul w polu karnym. Całe szczęście Przemysław Tytoń obronił karnego Georgiosa Karagounisa. Udało się nam więc wywalczyć remis, ale po pierwszej połowie apetyty były większe. W następnym meczu z Rosją od porażki uratowała nas wspaniała bramka Jakuba Błaszczykowskiego.

Polacy nie byli zadowoleni z postawy drużyny narodowej. Oczekiwali zwycięstw i właśnie wygrana z Czechami dałaby nam awans do kolejnej rundy. Tak jak w pierwszym meczu z Grecją pierwsza połowa była przyzwoita. Reprezentacja Polski przeprowadziła kilka składnych akcji, po których mogliśmy wyjść na prowadzenie. Nie udało się jednak zdobyć bramki przed przerwą. Druga połowa to już znacznie słabsza gra naszej reprezentacji. W 71. minucie gola zdobył Petr Jiracek i ostatecznie pozbawił nas złudzeń i szans na awans do ćwierćfinału.

Klęska na Euro 2012 pociągnęła za sobą zmianę na stanowisku trenera. Franciszek Smuda przestał pracować z drużyną. Po turnieju spadła na niego fala krytyki. Media oceniły, że nasza gra była za bardzo uzależniona od trójki piłkarzy z Borussii – Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i Piszczka. Mecz z Czechami był zwieńczeniem pracy trenera Smudy, który pomimo długich przygotowań nie zdołał stworzyć zespołu będącego w stanie rywalizować na poziomie fazy pucharowej mistrzostw Europy.

Akt 2. Polska 0:3 Kolumbia – mundial 2018

Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor. W popularnym żarcie polskich kibiców są to trzy spotkania, jakie reprezentacja Polski rozgrywa na wielkich turniejach. Niestety potwierdziło się to na ostatnim mundialu. Zacznijmy jednak od początku – w 2018 roku trenerem kadry od ponad czterech lat był Adam Nawałka. Do mundialu wydawało się, że bardzo dobrze realizuje z kadrą kolejne cele. Awansował na Euro, później dotarł na ME do ćwierćfinału, co było najlepszym wynikiem kadry w XXI wieku. Adamowi Nawałce udało się doprowadzić reprezentację także na mundial w Rosji.

Mundial zaczął się dla nas bardzo źle. Pierwszy mecz graliśmy z Senegalem. W 37. minucie straciliśmy bramkę po samobóju Thiago Cionka. W 60. minucie po równie kuriozalnej bramce M’Baye Nianga „Lwy Terangi” podwyższyły wynik na 2:0. Reprezentacja Polski była całkowicie bezzębna – utrzymywała się przy piłce, ale nie potrafiła przełożyć tego na okazje bramkowe. W 86. minucie Grzegorz Krychowiak zdobył honorową bramkę, ale nic więcej się w tym meczu nie wydarzyło.

Przed starciem z Kolumbią reprezentacja Polski była na musiku. Potrzebne nam było zwycięstwo. Adam Nawałka przeprowadził ogromną rewolucję w składzie. Przede wszystkim zmienił ustawienie – przeszedł na grę trójką obrońców. System ten był szlifowany przez ostatnie miesiące i w spotkaniu z Kolumbią miał przejść najważniejszy test. Selekcjoner dokonał też zmian personalnych. Wymienionych zostało aż czterech piłkarzy – miejsce Cionka, Błaszczykowskiego, Grosickiego i Milika zajęli Bednarek, Bereszyński, Góralski i Kownacki.

Rewolucja całkowicie nie wypaliła – reprezentacja Polski z kretesem poległa 0:3. Od początku spotkania to „Los Cafeteros” byli stroną dominującą. Gol Yerry’ego Miny w 40. minucie rozpoczął pogrom. W drugiej połowie Radamel Falcao i Juan Cuadrado dopełnili dzieła zniszczenia i wyeliminowali naszą drużynę z mistrzostw świata.

Po mundialu powstało mnóstwo teorii dotyczących słabego występu w spotkaniu z Kolumbią, a zarazem na całym mundialu. Mówiło się o tym, że nasi piłkarze trenowali zbyt ciężko przed samym turniejem. Inni twierdzili, że na mecz z Senegalem wystawiliśmy zbyt ofensywny skład. Dużo mówiło się też o taktyce drużyny. Wielu uważało, że Adam Nawałka niepotrzebnie zaczął wprowadzać ustawienie z trójką środkowych obrońców, przez co zepsuł sprawnie działający mechanizm. Trzeba jednak przyznać, że po porażce 0:4 z Danią w eliminacjach nasza reprezentacja grała coraz gorzej. Mecze towarzyskie przed mundialem nie były zbyt dobre. Być może to właśnie po klęsce z Danią coś się wypaliło i to od tego momentu reprezentacja Polski zaczęła prezentować coraz niższy poziom.

Akt 3. Polska 2:3 Szwecja – Euro 2020

Historia najnowsza. Do Euro 2020 przystępowaliśmy z dużą dozą niepewności. Reprezentację od trzech miesięcy prowadził nowy trener Paulo Sousa – kibice do końca nie wiedzieli, czego można się spodziewać po jego kadrze. Tym bardziej że pierwsze mecze nie napawały optymizmem. W trzech marcowych spotkaniach eliminacyjnych zgarnęliśmy zaledwie cztery punkty, a w sparingach z Rosją i Islandią popełnialiśmy dużo błędów w defensywie. Pozostawało mieć nadzieję, że portugalski szkoleniowiec zdoła poskładać drużynę na mistrzostwa Europy.

Na pewno nie udało mu się to w pierwszym meczu. Po naprawdę słabej grze reprezentacja Polski przegrała 1:2 ze Słowacją. Później udało się niespodziewanie zremisować z Hiszpanią. Nadzieja znów wróciła w serca Polaków, bo starcie z „La Furia Roja” oglądało się naprawdę dobrze. Wielu kibiców ponownie uwierzyło w ofensywny styl gry wprowadzony przez Paulo Sousę.

Starcie ze Szwedami rozpoczęło się od mocnego uderzenia drużyny ze Skandynawii. Już w 2. minucie Emil Forsberg zdobył bramkę na 1:0. Jakiś czas później Robert Lewandowski w jednej akcji dwukrotnie trafił w poprzeczkę. Całościowo jednak patrząc, w pierwszej połowie nasza gra ograniczała się do nieskutecznych wrzutek. W 59. minucie Emil Forsberg podwyższył wynik na 2:0. Całe szczęście chwilę później Robert Lewandowski pięknym uderzeniem zza pola karnego zdobył gola kontaktowego. Później nasz kapitan doprowadził do wyrównania. Niestety próby zdobycia bramki za wszelką cenę spowodowały utratę gola po kontrataku Szwedów. Reprezentacja Polski przegrała kolejny mecz o wszystko.

Po pół roku nasza kadra znów mierzy się ze Szwecją. I znowu stawka tego spotkania jest ogromna – awans na mistrzostwa świata. Czy zespół Czesława Michniewicza odwróci złą passę i zdoła zwyciężyć w tak ważnym meczu? O tym wszystkim przekonamy się już niedługo. Miejmy nadzieję, że „Kocioł Czarownic”, jak popularnie nazywa się Stadion Śląski, znowu okaże się szczęśliwy dla Polaków.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze