Brak Zrelaka nie taki straszny – Marton Eppel świetnie wkomponował się do Warty Poznań


Marton Eppel zaczął strzelać dla Warty Poznań

1 grudnia 2023 Brak Zrelaka nie taki straszny – Marton Eppel świetnie wkomponował się do Warty Poznań
Pawel Jaskolka / PressFocus

Gdy wydawało się, że Warta Poznań nie znajdzie drugiego takiego napastnika jak Adam Zrelak, pojawił się on, Marton Eppel. Jak typowy transfer „Zielonych” Węgier był do odgruzowania, i to takiego solidnego. Jednak zaskakująco szybko stał się ważną postacią Warty, a nawet zaczął strzelać, i co bardzo ważne dla Dawida Szulczka, niesamowicie dużo pracować na boisku dla drużyny.


Udostępnij na Udostępnij na

Marton Eppel trochę z przypadku trafił do Warty. Poważnej kontuzji doznał Adam Zrelak, a jego zmiennik Dario Vizinger nie porywał. Druga sprawa jest taka, że Szulczek widzi w Chorwacie bardziej podwieszonego napastnika. To ma być jego pozycja docelowa. W ataku panowało jednak bezkrólewie. „Zieloni” nigdy nie imponowali ofensywą, ale stali się wyjątkowo jałowi pod nieobecność Zrelaka. Przyjście Eppela dało nowe możliwości i oddech czegoś nowego.

Marton Eppel musi wczuć się w rolę

Napastnik w Warcie Poznań to ktoś więcej niż człowiek od strzelania bramek. Dawid Szulczek oczekuje od każdego piłkarza po prostu harówki. Trochę jak u Marka Papszuna napastnik jest pierwszym obrońcą. Tylko z taką różnicą, że w Rakowie napastnik zawsze będzie miał chociaż jedną akcję bramkową w meczu. W Warcie pracujesz, ale często bez wzajemności. Taka jest jednak taktyka i sposób gry, aby jak najbardziej utrudniać i obrzydzać grę rywalowi. Albo się dostosujesz, albo szukaj innego klubu.

Nie bez przyczyny Adam Zrelak miał trzeci wynik udanych odbiorów wśród napastników w poprzednim sezonie czy był w samej czołówce pod względem pojedynków, tych powietrznych również. Napastnik w Warcie musi być przyzwyczajony i nastawiony na walkę. W takiej grze świetnie odnajdywał się Słowak.

To typ walczaka, a na przykład nie poradził sobie Enis Destan, który był uznawany za supertalent w Turcji. Wygląda na to, że Marton Eppel też jest do tej roli stworzony. Warta Poznań przedstawiając go, określiła go jako typową „dziewiątkę”, której brakowało w klubie. Widać, że taki gość był potrzebny.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Warta Poznań lubi odgruzowywać zawodników. Trochę z konieczności i przez ograniczone możliwości finansowe musi to robić, ale jak widać, skutecznie jej się to udaje. Wydawało się jednak, że ściągnięcie Węgra to już lekka przesada. Podpisano go dopiero 20 października, a od lipca był bez klubu. Totalnie bez rytmu meczowego i z kolejnym nieudanym sezonem. Można rzec, że „Zieloni” poszli na całość, a ryzykowali całkiem dużo.

Marton Eppel to nie byle kto w węgierskiej piłce, ale lata świetności ma już za sobą, mimo że ma 32 lata. W 2016 roku w barwach Honved zdobył koronę króla strzelców ligi węgierskiej i tytuł mistrzowski. Zaliczył dwa wybitne sezony na Węgrzech, gdzie zdobywał powyżej 14 bramek. To był jego najlepszy okres w karierze, który poskutkował powołaniem do reprezentacji Węgier. Jego licznik stanął jednak na ośmiu spotkaniach w kadrze i raczej już tak pozostanie. Od tego moment jego kariera to powolny upadek.

Transfer do Kajratu Ałmaty, w którym jeszcze miał dobry sezon. W zasadzie to bardzo dobry, bo mimo wszystko 16 bramek w lidze kazachskiej to nie byle jaki wyczyn. Sprawdził się także poza granicami Węgier, a zatem poszedł już do mocniejszego klubu. I tu zaczęły się kłopoty. Nie odnalazł się w Cercle Brugge i nawet Honved nie było w stanie go odbudować.

Musiał zejść do drugiej ligi węgierskiej, żeby łapać minuty, a i tam nie zachwycił. W trakcie półtora sezonu zdobył zaledwie siedem bramek. Warta Poznań zatem ryzykowała naprawdę dużo. Wiadomo było, że Marton Eppel potrafi strzelać bramki, ale być może już się wystrzelał, a „Dumie Wildy” był potrzebny napastnik na już. Rafał Grodzicki jednak zaryzykował i teraz może świętować. Życie bez Adama Zrelaka też istnieje, a w poprzednich sezonach był z tym mały kłopot.

Marton Eppel z mocnym wejściem do zespołu

Marton Eppel nie tylko już zaczął strzelać dla Warty, ale zbiera bardzo dobre recenzje. Przede wszystkim rzuca się w oczy jego praca dla zespołu. To jest to, czego oczekuje Dawid Szulczek. Czasami bardziej niż bramek. Węgier nie ma problemu z wygraniem pojedynków powietrznych, bo jest bardzo wysoki. Pokazał też, że potrafi się zastawić i wziąć na siebie grę w trudnych momentach, a i z piłką wie co zrobić. Nie bez przyczyny został królem strzelców na Węgrzech.

Mimo że gra dopiero od końca października, już jest w czołówce napastników pod względem liczby wygranych pojedynków powietrznych. W spotkaniu z Legią nie tylko strzelił karnego, ale też stoczył 45 pojedynków. Drugi Mateusz Kupczak miał ich tylko 20. Zawsze to Dawid Szymonowicz króluje w powietrzu, a we wspomnianym spotkaniu Eppel miał dwukrotnie więcej pojedynków główkowych od Szymonowicza. Tymi liczbami Węgier bije na głowę nawet Adama Zrelaka.

Dwie bramki w pięciu spotkaniach to bardzo dobry wynik. Przede wszystkim ważne jest to, że Eppel dobrze wkomponował się w zespół i w zasadzie od samego początku wie, o co chodzi Szulczkowi. Działa na korzyść całego zespołu. Lepiej czuje się Kajetan Szmyt, gdy ma typową „dziewiątkę”, która zaopiekuje się piłką i skupi na sobie obrońców, a on będzie mógł rozwinąć skrzydła. Za to on może mu się odwdzięczyć takim zagraniem jak podczas meczu z Widzewem.

Życie bez Adama Zrelaka jednak nie jest takie złe, jak się wydawało kilka tygodni temu. Nikt nie jest niezastąpiony. Nie spodziewaliśmy się, że ktoś tak szybko może wejść w buty Słowaka podczas jego absencji, która potrwa co najmniej do końca roku. Mecz z Legią pokazał, że do formy może wrócić Tomas Prikryl, tylko trzeba dać mu jeszcze czas. Ci piłkarze dopiero dochodzą do formy.

Z nimi w dobrej dyspozycji Warta Poznań potrafi być naprawdę ostra jak brzytwa. Legia przekonała się, jak łatwo się skaleczyć. „Zieloni” odkąd weszli do PKO Ekstraklasy, byli nieprzyjemni, a teraz nawet bez Adama Zrelaka potrafią tacy być. Marton Eppel dokłada swoje atuty, które utrudniają grę przeciwnikom, a przecież o to chodzi „Zielonym”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze