Po raz kolejny sezon Premier League wystartował w piątkowy wieczór. Spotkanie między Manchesterem United a Leicester City dostarczyło sporo emocji, ale niestety również kontrowersji.
Przez znaczną część poprzedniego sezonu nie milkły dyskusje dotyczące wprowadzenia systemu VAR w meczach angielskiej ekstraklasy. Konieczność korzystania z technologii podkreślali eksperci i kibice. Szczególnie że błędy arbitrów to chleb powszedni angielskiej ekstraklasy. Wypaczone wyniki, niezrozumiałe decyzje – smutny obraz poziomu sędziowania w Premier League. Mimo tego Anglicy dalej nieufnie podchodzili do technologii ułatwiającej pracę arbitrom. Ostatecznie VARu nie wprowadzono, choć system był obecny nawet na rosyjskim mundialu i świetnie się sprawdzał.
Liga kontrowersji
W obecnym sezonie jeżeli ktoś łudził się, że dawka kontrowersji na angielskich boiskach znacznie się zmniejszy, to po pierwszym spotkaniu został brutalnie sprowadzony na ziemię. Już w 2. minucie po zamieszaniu w polu karnym Daniel Amartey dotknął piłkę ręką, a arbiter Andre Marriner wskazał na jedenasty metr. Słusznie jednak podyktowany rzut karny wykorzystał pewnym uderzeniem Paul Pogba.
Zaza style #pogba #MUNLEI pic.twitter.com/zOEWuVxRDm
— Mr Brightside (@joecarroll21) August 10, 2018
Od tego momentu spotkanie należało do zespołu Leicester City. „Lisy” rozkręcały się z każdą minutą, najskuteczniej atakując lewą stroną, gdzie bardzo dobrze współpracowali Ben Chilwell z Demaraiem Grayem. Bardzo aktywny był również debiutujący w zespole Claude’a Puela James Maddison. 21-letni Anglik rozgrywał piłkę, wykonywał stałe fragmenty gry i był blisko wpisania się na listę strzelców, lecz sytuacyjny strzał zawodnika „Lisów” intuicyjnie obronił David de Gea.
Napór Leicester City nadal rósł. Siedem minut przed końcem pierwszej połowy miała miejsce najbardziej kontrowersyjna sytuacja spotkania. Fred leżąc na murawie i będąc poza akcją, umyślnie kopnął Demaraia Graya. Arbiter spotkania Andre Marriner nawet nie zauważył całego zdarzenia. Kolejny argument za wprowadzeniem systemu VAR już w pierwszym meczu sezonu…
Powrót United i powrót emocji
W drugiej odsłonie starcia Manchester United odważniej ruszył w stronę bramki przeciwnika. Gracze Jose Mourinho zaczęli grać szerzej, wykorzystując szybkość Marcusa Rashforda oraz Alexisa Sancheza. Spotkanie znacznie się wyrównało, choć tym razem to „Czerwone Diabły” dłużej utrzymywały się przy piłce.
Z biegiem czasu mecz się zaostrzył, co zmusiło sędziego Andre Marrinera do pokazania kilku żółtych kartek. Jednak agresywniejsza gra paradoksalnie sprawiła również, że spotkanie znacznie bardziej się otworzyło. Oba zespoły nie skupiały się już na rozegraniu piłki krótkimi podaniami, powoli konstruując atak. Claude Puel nie czekał biernie na ławce rezerwowych i zdecydował się wpuścić do gry Jamiego Vardy’ego. Anglik jeszcze bardziej przyspieszył grę „Lisów”. Kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry napastnik odebrał piłkę jednemu z obrońców rywali w bocznym sektorze boiska i dośrodkował w pole karne, lecz strzał Demaraia Graya obronił David de Gea.
W odpowiedzi ruszyły „Czerwone Diabły”. Świetnej okazji nie wykorzystał wpuszczony na boisko za Marcusa Rashforda Romelu Lukaku. Strzał rosłego Belga ponad bramkę zdołał wybić Kasper Schmeichel. Podopieczni Jose Mourinho przycisnęli, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Juan Mata świetnie wypatrzył wbiegającego w pole karne Luke’a Shawa. Anglik ładnym zwodem minął Rachida Ghezzalego (który zastąpił w drugiej połowie Daniela Amarteya) i sprytnym strzałem pokonał golkipera rywali.
134 mecze. Tyle musiał czekać Luke #Shaw na pierwszego gola seniorskiej piłce. #PremierLeague #MUNLEI pic.twitter.com/ee725tVMX5
— Grzegorz Kochan (@GrzegorzKochan) August 10, 2018
W odpowiedzi doskonałej sytuacji w samej końcówce spotkania nie wykorzystał Jamie Vardy, strzelając z woleja wysoko ponad bramką. Szczęście dopisało jednak Anglikowi chwilę później. Po dośrodkowaniu Ricardo Pereiry piłka trafiła w słupek bramki Manchesteru United, a odbitą futbolówkę do siatki wpakował wspomniany Jamie Vardy. Na więcej jednak „Lisom” nie starczyło już czasu. Zespól Claude’a Puela przegrał na Old Trafford, choć zaprezentował się naprawdę z pozytywnej strony.
Po raz drugi w historii początek sezonu Premier League został zaplanowany na piątek. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce przed rokiem. Wówczas Leicester City nie sprostało Arsenalowi. Teraz lepszy od zespołu Claude’a Puela okazał się Manchester United. Choć „Lisy” ponownie zaliczają falstart, to zaprezentowały naprawdę dobry futbol, który na pewno zaprocentuje w kolejnych spotkaniach.