Jak naprawić Manchestery City?


Czyli toksyczny związek pewnego Hiszpana z angielską drużyną o europejskich ambicjach

25 listopada 2020 Jak naprawić Manchestery City?
https://www.anglickaliga.com

Po ośmiu kolejkach nowego sezonu angielskiej Premier League Manchester City zajmuje 13. miejsce w tabeli. Nie, to nie rok 2003, nawet nie film science fiction. "Obywatele" to niesamowite rozczarowanie angielskiej ligi, bo przecież tak słabej postawy zespołu nie spodziewał się chyba nikt. A jednak, obecnie strata do liderującego Tottenhamu jest większa niż przewaga "The Citizens" nad strefą spadkową.


Udostępnij na Udostępnij na

Fakt faktem, że Manchester City ma do rozegrania jeden zaległy mecz, jednak nawet w przypadku zwycięstwa zespół Guardioli przesunąłby się tylko na 8. miejsce w lidze. Nie tego oczekiwaliśmy od Manchesteru, który miał być przecież hegemonem, walczyć o trofea z Liverpoolem Juergena Kloppa. Kiedy zespół Niemca nie odstępuje na krok Tottenhamowi, „Obywatele” patrzą na wszystko od spodu.

Nowy kontrakt, stare demony

Nowy kontrakt, jaki władze City podpisały z Pepem Guardiolą, obowiązywać ma do 2023 roku. Zważywszy na obecne okoliczności – ryzykowne zagranie. Na pewne rzeczy, jak kontuzje raz po raz uderzające w zespół, szkoleniowiec nie ma wpływu. Nietrafiona taktyka, nieskuteczność, brak pomysłu – to wszystko męczy dziś ekipę Hiszpana, a on sam nie potrafi sobie z tymi problemami poradzić.

Jedynie postawa ekipy w Lidze Mistrzów rzuca jasne światło na obecny sezon. Trzy zwycięstwa, tylko jedna stracona bramka i aż dziewięć strzelonych. Tak, w europejskich rozgrywkach Manchester radzi sobie świetnie. Dlaczego więc dobrej formy nie można przenieść na mecze krajowe? Dlaczego Manchester City radzi sobie w lidze tak przeciętnie?

Jedno trzeba podkreślić – Guardiola ma obsesję na punkcie Ligi Mistrzów. Gdzie się nie pojawiał, tam wznosił trofea ligowe, jednak już od prawie dekady nie jest w stanie podnieść tego najważniejszego – Pucharu Ligi Mistrzów. Tak było w Bayernie i tak też jest w Manchesterze City. W Bayernie nie potrafił przeskoczyć półfinału, w ekipie City niemożliwym wyzwaniem stały się ćwierćfinały. Z roku na rok Guardiola maleje, kurczy się, przytłacza go brak jakichkolwiek postępów z drużyną na europejskich salonach. W poprzednim sezonie przegrał gonitwę o tytuł, a teraz Manchester wygląda tak, jakby do miasta nigdy nie zawitali szejkowie.

Nieskuteczni napastnicy

4-3-3, a może 4-2-3-1? Tak najczęściej swój zespół ustawia Guardiola, choć preferuje on wersję ze skrzydłowymi. Tytuły ligowe zdobywał ze świetną trójką w ataku: z przodu brylowali Sergio Aguero, Raheem Sterling i Sane. Jednym z najlepszych pomocników na całym świecie został okraszony Kevin de Bruyne – i dziś tylko on zachował błysk sprzed trzech czy dwóch lat. Reszta jakby zgasła…

Na pewno duży wpływ na zespół wywarły kontuzje, na przykład utrata Sane. Skrzydłowy stracił większość sezonu 2019/2020, zerwał bowiem więzadła i zaliczył zaledwie jedenaście minut w Premier League. Do tego słabe relacje z trenerem spowodowały, że po sezonie odszedł do zespołu Bayernu Monachium. Jego brak szczególnie mocno odbił się na zespole – w dwóch poprzednich sezonach brał udział przy 45 bramkach w samej Premier League.

Miejsce Sane zajmowali Mahrez oraz Foden. Pierwszy spisywał się bardzo dobrze – 11 goli i 12 asyst w poprzednim sezonie to świetny wynik. W tym sezonie Algierczyk zawodzi. W lidze nie odnotował jeszcze żadnej bramki ani żadnej asysty. Do pierwszego składu przebił się Ferran Torres, który choć bryluje w Lidze Mistrzów, wciąż nie strzelił w lidze. Z wymienionej trójki tylko Foden strzelał dla zespołu City.

Z urazami zmaga się Sergio Aguero, na którego miejsce wskoczyli właśnie Torres (ten gra także na skrzydle) i Gabriel Jesusu, który… cóż, można powiedzieć, że nijak ma się przy Argentyńczyku. Brazylijczyk przynajmniej odnotował jakieś trafienia w tym sezonie. Nawet Sterling nie przypomina siebie – w poprzednim sezonie na tym etapie miał na koncie już pięć bramek, obecnie ma tylko dwie.

Wręcz nieprawdopodobne jest, jak bardzo dominować potrafi zespół z Manchesteru. Tiki-taka stosowana przez Guardiolę – który od zawsze podziwiał Cruyffa – nie sprawdza się jednak w nowoczesnym brytyjskim futbolu. A przynajmniej nie w tym roku. Pragmatyczny Tottenham Jose Mourinho nie grał piłką.

Czy da się to jeszcze naprawić?

„Obywatele” co rok wydają ogromne pieniądze na transfery. W tym sezonie aż 171 milionów euro. Trzy z czterech najdroższych transferów z ostatnich dwóch lat to obrońcy, a czwarty – Rodri – to defensywny pomocnik. Najwyraźniej Guradiola wierzy w potencjał swojej ofensywy – słusznie, bo przecież ma do dyspozycji świetnych zawodników, jednak nie potrafi z nich wycisnąć nic więcej.

Niektórzy fani na wieść o nowym kontrakcie dla Hiszpana nie byli zbyt zadowoleni. W mediach społecznościowych pojawiało się mnóstwo głosów mówiących o tym, że Pep już się wypalił. Nietrudno odnieść takie wrażenie – drużyna nie ma już tego błysku co kiedyś. Pozostały tylko indywidualności, jak De Bruyne, które nieco ciągną tę drużynę za uszy.

Guardiola znany jest ze swojego analitycznego umysłu, we wszystkich książkach, jakie o nim napisano, temat ten jest poruszany. Analiza jest jednak jego kolejną obsesją. Żądza wygrywania, wznoszenia kolejnych trofeów, a przede wszystkim triumfu w Lidze Mistrzów połączona z jego obsesją na punkcie liczb i analizy to mieszanka wybuchowa. Czasami dziwne decyzje, jakie potrafi podejmować, w niektórych przypadkach zupełnie go zawodzą.

W dodatku w szatni zespołu Manchesteru City brakuje lidera. Odkąd z Anglii wyjechał Vincent Kompany, w drużynie „Obywateli” brakuje zawodnika, który mógłby dać zespołowi wiarę wtedy, gdy tego potrzeba. Takiego, który mógłby na swoje barki wziąć odpowiedzialność za wynik meczu – jak wspomniany Kompany w spotkaniu z Leicester, które zapewniło Manchesterowi drugi tytuł z rzędu.

***

Niestety, problem w Manchesterze polega na tym, że chyba nieco zbytnio zachłyśnięto się Guardiolą. To oczywiście świetny trener, ale posiadający mnóstwo wad, lubiący zbyt wiele kombinować. Najwyższy czas dać szansę komuś nowemu? Być może, pytanie tylko, kto miałby zastąpić Guardiolę. Jaka postać miałaby zastąpić Hiszpana w Manchesterze, kto byłby w stanie wycisnąć maksa z zawodników „Obywateli”? Trudno wskazać idealnego kandydata, który byłby remedium na problemy City.

Pomóc Manchesterowi miał Lionel Messi, który już tego lata miał dołączyć do drużyny z Anglii. Podobno to właśnie Argentyńczyk, który przecież już wcześniej współpracował z Guardiolą, miał być powodem, dla którego Pep pozostał na stanowisku. Teraz jednak w kuluarach mówi się, że związek Messiego z City jest nierealny. Być może władze porwały się z motyką na słońce, wierząc w to, że skuszą Messiego (niewątpliwie) dużymi pieniędzmi?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze