Liverpool deklasuje Manchester United w historycznej „Bitwie o Anglię”


Cody Gakpo, Darwin Nunez i Mohamed Salah zdobyli po dwie bramki w wygranym 7:0 starciu z „Czerwonymi Diabłami”

5 marca 2023 Liverpool deklasuje Manchester United w historycznej „Bitwie o Anglię”

Ostatni pojedynek „The Reds” z Manchesterem United przejdzie do historii jako prawdopodobnie najbardziej jednostronny mecz między tymi drużynami. Liverpool zwyciężył aż 7:0 po golach Gakpo, Nuneza, Salaha oraz Firmino. Jednocześnie była to największa klęska zespołu Erika ten Haga w aktualnym sezonie oraz w historii spotkań z Liverpoolem.


Udostępnij na Udostępnij na

W niedzielę w klasycznej „Bitwie o Anglię” walczący o awans do pucharów Liverpool stanął w szranki z trzecim w tabeli Manchesterem United. Gospodarze z Merseyside byli w zdecydowanie trudniejszej sytuacji niż wracający do formy zespół z Manchesteru. Podczas gdy „Czerwone Diabły” jeszcze do niedawna traciły niewiele punktów do lidera, piłkarze Juergena Kloppa zajmowali niechlubne 10. miejsce.

Jednak po porażce z Brighton w czwartej rundzie FA Cup oraz po blamażu z Wolverhampton drużyna radzi sobie nieco lepiej. Oczywiście ma za sobą również kompromitację przeciwko Realowi, choć nie powinno mieć to negatywnego wpływu na dalsze występy w lidze, w  której klub z Merseyside broni honoru organizacji. Teraz „The Reds” potrzebują punktów w każdym meczu, jeśli zamierzają rywalizować w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.

Natomiast Manchester United pozostaje na fali wznoszącej od powrotu do gry po mundialu. Z 10 ostatnich spotkań przegrał jedynie z Arsenalem, a w międzyczasie sięgnął po puchar Carabao oraz dotarł do ćwierćfinału FA Cup. W związku z tym podopieczni Erika ten Haga byli określani mianem faworyta starcia na Anfield. Jednak tym razem nie mieli szans w konfrontacji z głodnymi zwycięstw gospodarzami. „The Reds” wygrali aż 7:0, z czego po dwa gole padły łupem Gakpo, Nuneza oraz Salaha.

Liverpool zmienia oblicze w meczach z silnymi rywalami

Siedem przegranych i tylko 39 punktów po 24 rozegranych spotkaniach to wynik daleki od ideału. Liverpool ma na swoje usprawiedliwienie jedynie problem z kontuzjami piłkarzy z różnych formacji. Luiz Diaz wciąż leczy uraz, którego nabawił się kilka miesięcy temu. Ponadto Juergen Klopp potwierdził, że oprócz tego w starciu z United na murawę nie wybiegną Joe Gomez i Thiago Alcantara.

Z drugiej strony około dwóch tygodni temu do czynnej gry wrócili Diogo Jota czy Virgil van Dijk, ostoja defensywy drużyny. Co więcej, w środowej wygranej 2:0 z Wolverhampton po dłuższej przerwie wystąpił Ibrahima Konaté. Między innymi dlatego „The Reds” znacznie ograniczyli liczbę traconych bramek względem ostatnich miesięcy. Nie stracili gola w czterech kolejnych spotkaniach Premier League, z których trzy wygrali.

Mimo to nadal zaliczają rozczarowujące minuty na boisku. Niedawno o mało co nie ponieśli porażki z Crystal Palace na wyjeździe, linia pomocy oraz defensywa popełniały sporo błędów. Do tego długo nie zapomną sromotnej przegranej 2:5 z Realem Madryt, chociaż prowadzili w tym meczu 2:0.

W spotkaniu z Manchesterem United na własnym stadionie linia obrony „The Reds” również nie uratowała się przed błędami, choć w ogólnym rozrachunku zaliczyła udane zawody. W defensywie szczególnie wyróżniał się Konaté, który zajmował odpowiednie pozycje w polu karnym i wybijał większość zagrywanych piłek.

Warto dodać, że mimo wielu przeszkód Liverpool może się pochwalić solidnym bilansem w konfrontacjach z mocniejszymi klubami Premier League. W tym sezonie dwukrotnie zwyciężał z rewelacją rozgrywek, Newcastle. Wygrywał też przed własną widownią z Manchesterem City, a także na wyjeździe z Tottenhamem.

Jednak Manchester United zdążył już wcześniej nadszarpnąć dobre wyniki piłkarzy Juergena Kloppa przeciwko czołowym zespołom. „Czerwone Diabły” triumfowały nad Liverpoolem 2:1 w sierpniowym meczu ligowym na Old Trafford pomimo przewagi gości w środku pola. Gole zdobywali wówczas Jadon Sancho i Marcus Rashford.

Tym razem Sancho nie wystąpił na Anfield, a Rashford nie miał możliwości na popis umiejętności strzeleckich w przeciwieństwie do Cody’ego Gakpo czy Darwina Nuneza. Jednocześnie Liverpool potwierdził, że przy okazji trudniejszych wyzwań w Premier League staje na wysokości zadania.

Manchester United wciąż walczy o potrójną koronę

Manchester United zalicza najlepszy okres od lat, zupełnie inaczej niż Liverpool. Klub z Old Trafford przegrał zaledwie jeden z 10 ostatnich meczów w lidze, a od początku roku zdobył 17 punktów. Co ważniejsze, wywalczył pierwszy triumf w Carabao Cup od sześciu lat, wygrywając 2:0 z Newcastle. Ponadto w środę 1 marca zwyciężył 3:1 z West Hamem, tym samym awansując do ćwierćfinału, a ponad tydzień temu zapewnił sobie udział w 1/8 finału Ligi Europy dzięki wygranej 2:1 z Barceloną.

Udane transfery, chociażby Casemiro czy Eriksena, procentują, a wychowanek klubu Marcus Rashford jest w życiowej formie. W 24 rozegranych spotkaniach w Premier League strzelił 14 goli oraz odnotował trzy asysty. Jest również najlepszym strzelcem drużyny w Lidze Europy i kluczem do sukcesu ekipy ten Haga na arenie międzynarodowej. Także Kloppowi imponuje szybkość i technika 25-letniego Anglika.

W drugim meczu z Liverpoolem Rashford długo nie mógł znaleźć okazji do oddania strzału. Rzadko otrzymywał podania na miarę asysty oraz balansował na granicy spalonego, przez co zagrał poniżej oczekiwań.

Oprócz potencjalnego zwycięstwa w Lidze Europy Manchester United jest na dobrej drodze do sięgnięcia po FA Cup, w którym jego następnym rywalem będzie Fulham. „Czerwone Diabły” wzbogaciły już swoją gablotę o Puchar Ligi Angielskiej, przy czym nadal nie pozostają bez szans w batalii o mistrzostwo Anglii. Muszą liczyć na potknięcia Arsenalu lub City oraz skupić się na utrzymaniu znakomitej dyspozycji. Niedawno Erik ten Hag kładł nacisk na dalszą poprawę gry zespołu w wyścigu po tytuł.

Nie skupiamy się na innych klubach, tylko na naszej grze. Myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku z naszą filozofią, strategią i kulturą gry. Musimy wciąż czynić progres. Erik ten Hag w wywiadzie dla BBC Sport, 3 marca 2023 roku

Mimo iż Manchester United zdecydowanie może zaliczyć obecny sezon do udanych, występ na Anfield nie był przejawem wspomnianego progresu. Zarówno w ofensywie, jak i w defensywie „Czerwone Diabły” były bezsilne.

Dominacja Liverpoolu oraz show Gakpo, Salaha i Nuneza

W pierwszych minutach Liverpool stosował agresywny pressing i nie pozwalał rywalom na dłuższe posiadanie piłki. Tym samym gospodarze nie mogli skorzystać z typowych, szybkich akcji z kontry, w których Alisson uruchamiał długim podaniem Salaha. Z drugiej strony, przez większość czasu „The Reds” prowadzili oblężenie pola karnego gości. Brakowało jednak celnych strzałów na bramkę Davida de Gei w pierwszej połowie. Ostatecznie mimo większej liczby akcji ofensywnych Liverpoolu to United miało na koncie dwa celne uderzenia więcej przed przerwą.

Na kilka minut przed zejściem do szatni Cody Gakpo udowodnił, że nie bez powodu znajdował się na celowniku transferowym Juergena Kloppa. Po podaniu Robertsona na skrzydle Holender błyskawicznie zgubił obrońcę i strzelił bramkę na 1:0. Następnie, chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy, Darwin Nunez umieścił piłkę w bramce po wrzutce Elliotta. Urugwajczyk z każdym kolejnym meczem poprawia skuteczność i zdobywa gole w ważnych spotkaniach.

W 50. minucie Liverpool wyszedł z firmową kontrą, która zakończyła się drugą bramką Gakpo, tym razem z ostrego kąta. Dla byłego zawodnika PSV Eindhoven był to najlepszy mecz w barwach „The Reds”. Na tym jednak gospodarze nie poprzestali. Mohamed Salah podwyższył rezultat na 4:0, uderzając mocno pod poprzeczkę.

Jakby tego było mało, w 75. minucie Darwin Nunez odnotował ósme trafienie w sezonie, ponownie strzelając głową. Natomiast w 83. minucie Salah wykorzystał zamieszanie w polu karnym i trafił na 6:0. Dotychczas Egipcjanin aż 12-krotnie wpisywał się na listę strzelców w rywalizacji z utytułowanym klubem z Manchesteru. Co więcej, wyprzedził Robbiego Fowlera w liczbie trafień w Premier League w barwach Liverpoolu.

Ponadto kilka minut przed końcowym gwizdkiem wchodzący z ławki Roberto Firmino dobił przeciwnika golem na 7:0. W ten sposób „Czerwone Diabły” zaliczyły najwyższą porażkę w sezonie, aż 7:0. Po tym spotkaniu Liverpool awansował na 4. miejsce w tabeli i traci trzy punkty do Tottenhamu. Natomiast Manchester United musi przełknąć gorycz najwyższej porażki z „The Reds”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze