Marcus Rashford – historia upadku i wzlotu w dwa lata


Marcus Rashford zalicza ostatnio świetny okres w swojej karierze. Na mundialu był jednym z lepszych punktów reprezentacji Anglii. Swoją formę przełożył również na klub. Bramka w czwartym kolejnym meczu to nie przelewki

5 stycznia 2023 Marcus Rashford – historia upadku i wzlotu w dwa lata
thepeoplesperson.com

Marcus Rashford od zawsze uchodził za wielki talent. W ostatnim sezonie zaczęła natomiast niepokoić w jego kontekście jedna rzecz – stracił swój blask z poprzednich lat. Jego rozwój po świetnym wejściu do "Czerwonych Diabłów" zahamował. Do pewnego momentu wydawało się, że bezpowrotnie. Na szczęście nastały lepsze czasy dla wychowanka "Red Devils". Dziś błyszczy formą i jest jednym z najważniejszych ogniw zespołu z Old Trafford.


Udostępnij na Udostępnij na

Poprzedni sezon był dla omawianego w tym artykule piłkarza istną porażką. Marcus Rashford nie podołał w końcówce pracy Ole Gunnara Solskjaera. To samo można zresztą powiedzieć o tym krótkim wycinku czasu, w którym trenerem był Ralf Rangnick. Aby zrozumieć ówczesną skalę jego upadku, można choćby wspomnieć o tym, że jeszcze niedawno Manchester United, czyli klub, w którym się wychował i jakby na to nie patrzeć, zespół, który dużo mu zawdzięcza, chciał się go pozbyć. A przynajmniej rozważał oferowane za niego oferty. Ostatecznie jednak na żadną nie przystał, z czego dziś mogą się tylko cieszyć. Dobry jak dotąd sezon Manchesteru United to w dużej mierze zasługa 25-latka.

„Złote dziecko” Manchesteru United

Manchester United może jest znany z „psucia” piłkarzy. Ma taką łatkę za sprawą w ostatnim czasie licznych takich oto przypadków. Chodzi o zawodników dobrych, utalentowanych, którzy przychodząc do „Czerwonych Diabłów”, nagle drastycznie obniżają swój poziom. Jakieś skojarzenia? Jest ich wiele, daleko ich zresztą nie trzeba szukać. Choćby występujący aktualnie w Olympique Marsylia Alexis Sanchez, a także będący dziś w słabej kondycji fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej Jadon Sancho. Przypadek głównego bohatera artykułu jest jednak bardziej złożony.

Marcus Rashford to bowiem chłopak z akademii, ale nie taki zwykły – wyjątkowy. Mało kto przebija się w tak mocnym klubie, tak szybko debiutuje i również wreszcie tak błyskawicznie zaczyna zdobywać na tym najwyższym poziomie satysfakcjonujące liczby. I to nawet nie jak na jego wiek. Trzeba powiedzieć – jak na topowego piłkarza.

Droga Rashforda na sam szczyt wyglądała tak naprawdę bardzo łatwo. Bo jak inaczej nazwać niemal natychmiastowe wyróżnianie się w młodzieżowej Premier League i po niemal połowie sezonu dostanie się do pierwszej drużyny? Na tym jednak nie koniec szczęścia u wówczas 17-letniego Rashforda. Ten chłopak wchodząc do drużyny, zaliczył jeden z najlepszych startów prawdopodobnie nawet w historii piłki nożnej…

Na początek dwa gole przeciwko FC Midtjylland. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że klasa zespołu była dużo niższa. Tego nie można natomiast wspomnieć przy okazji meczu z 28 lutego 2016 roku. Ten dzień Marcus Rashford zapamięta z pewnością na zawsze. Wtedy bowiem nastąpił jego debiut w już dorosłej Premier League. Rezultat? Dwa gole i asysta, wynik 3:2, a on był bezdyskusyjnym numerem 1 tego wieczoru. A to wszystko w starciu z rywalem nie byle jakim, bo z dobrze spisującym się w tamtej kampanii Arsenalem.

Marcus Rashford gwiazdą w latach nędzy

I tak jego kariera toczyła się dalej. Marcus Rashford tym początkiem obudził apetyty kibiców, którzy rzecz jasna mieli co do jego osoby potężne nadzieje. W końcu był uczestnikiem mistrzostw Europy już w wieku 17 lat. Dodatkowo trafił na trudny moment w klubie. „Lata nędzy” z tytułu tego akapitu odnoszą się do ery po odejściu ze stanowiska trenera sir Alexa Fergusona. Choć Rashford nie miał możliwości współpracować z Davidem Moyesem, miał względną przyjemność grać za czasów Louisa van Gaala, Jose Mourinho, Ole Gunnara Solskjaera czy Ralfa Rangnicka, którzy generalnie osiągali większe bądź mniejsze sukcesy. Niemniej nie nawiązywały one nawet w najmniejszym stopniu do wyczynów Fergusona.

W takich talentach jak Marcus Rashford fanatycy drużyny z czerwonej części Manchesteru znajdowali pewnego rodzaju nadzieję na lepsze jutro. I słusznie, bo Rashford w kolejnych sezonach udowodnił, że faktycznie może przywrócić świetność zespołowi. Robił to, najprościej mówiąc, grając dobrze w piłkę. I tak stopniowo co sezon faktycznie prezentował się na boisku coraz lepiej. Trzeba powiedzieć, że rzeczywiście był tą największą gwiazdą. Nawet pomimo przyjścia do klubu Paula Pogby czy Alexisa Sancheza, o których dziś w kontekście Manchesteru United raczej już warto zapomnieć. Problemem było to, że nie tylko oni zawiedli. Manchester United nie stał się wielki nie przez Rashforda. Dokładniej przez to, że reszta nie domagała. Anglik mimo wszystko poziom trzymał – do pewnego czasu…

Rysa na karierze

Aż do czasu, bowiem sezon 2021/2022 był w wykonaniu Rashforda tragiczny, i to pod każdym względem. Forma? Fatalna. Ratowały go liczby? Absolutnie nie. A chociaż może zdrowie dopisywało? Skoro poruszam ten wątek, raczej możecie się domyślić, że i w tym przypadku odpowiedź będzie przecząca. Wydaje się, że od tego trzeciego czynnika wszystko zaczęło się psuć. Marcus Rashford po zakończeniu swojej kariery sezon ten będzie prawdopodobnie wspominał jako ten najgorszy moment. Przynajmniej tego mu życzymy. Wszystko gorsze od tego byłoby czymś strasznym.

Marcus Rashford głównie jest znany z tego, że dobrze strzela, a także świetnie gra na skrzydle bądź jako napastnik. Nie przez przypadek wspominam tu o większej liczbie pozycji, bo o ile sam jest zdefiniowany jako lewy skrzydłowy, na środku i prawym skrzydle również czuje się wybornie. A przynajmniej czuł się przed tym feralnym sezonem. W nim utracił tak naprawdę wszelkie atuty, którymi wcześniej się odznaczał na tle reszty.

A to nie tak, że nagle przestał dostawać szanse. Był testowany przeciwko różnym przeciwnikom, w różnych wariacjach taktycznych i doprawdy wielu kombinacjach. Nie sprawdzał się, a liczby to tylko potwierdzają. W 32 rozegranych spotkaniach strzelił zaledwie pięć bramek i zanotował dwie asysty. W porównaniu do poprzednich lat wyglądało to śmiesznie. A właściwie to smutno, bo wydawało się, że jeden z największych angielskich talentów bezpowrotnie przepada na naszych oczach…

Po chmurach wyszło słońce

Omawiany w poprzednim akapicie sezon 2021/2022 był w wykonaniu Marcusa Rashforda do tego stopnia słaby, że wielu kibiców „Czerwonych Diabłów” widziało tego gracza, po tak beznadziejnym, mówiąc wprost, czasie, jak najdalej, byle poza klubem. Zresztą po skrzydłowego zgłaszało się choćby PSG. Jednak nie przez przypadek mówi się, że do cierpliwych świat należy. Zapewne minionego lata Manchester mógłby otrzymać za uzdolnionego Anglika aż nadto satysfakcjonującą, patrząc jedynie na formę, kwotę. Biorąc jednak pod uwagę całą jego przygodę, Rashford został i dziś swoją postawą na boisku pokazuje, iż była to dobra decyzja. Wrócił do najlepszej wersji siebie. Mało tego – jest lepiej, niż było kiedykolwiek wcześniej.

Rashford dostał kolejną szansę na zaistnienie, a Erik ten Hag od początku swojej kadencji widział w nim tego młodego, ambitnego chłopaka sprzed siedmiu lat. Zawodnika głodnego gry, głodnego goli, a przede wszystkim znaczne ulepszenie dla drużyny, która po odejściu Cristiano Ronaldo długo nie musiała czekać na nowego goleadora. A nawet nie była zmuszona w tym celu nikogo ściągać. Jak się okazało, został nim Marcus Rashford, który tę daną mu przez trenera szansę wykorzystuje perfekcyjnie.

Jaka jest zatem różnica pomiędzy Rashfordem z tego sezonu a z poprzednich? Prawda jest taka, że dziś jest on zawodnikiem grającym w dobrze ułożonym zespole, który na pewno jest lepiej zarządzany niż za Louisa van Gaala czy nawet Mourinho. Kolejną kwestią jest sama dojrzałość Anglika jako człowieka. Oczywiście zdarzył mu się ostatnio problem dyscyplinarny w związku ze spóźnieniem się na trening. W meczu z Wolverhampton został z tego powodu posadzony na ławce.

Tu warto zestawić dwóch piłkarzy – wcześniej wspomnianego Cristiano Ronaldo i właśnie Rashforda. Portugalczyk po odsunięciu od składu, mówiąc kolokwialnie, strzelił focha i postanowił wyjść ze stadionu podczas trwania meczu – ta sytuacja zdarzyła się nawet dwukrotnie. Jaka zatem była reakcja o 12 lat młodszego Anglika? Wszedł i udowodnił swoją grą trenerowi, że nie warto odkładać go na bok. Strzelił decydującego gola i był jednym z najlepszych w całym spotkaniu.

***

Taki jest już zresztą od dłuższego czasu. Lepszą formę mógł zapowiadać udany w jego wykonaniu mundial. Jednak nie aż taką! Po tej miesięcznej przerwie od piłki klubowej strzela i asystuje w każdym meczu. Są to w większości ważne, decydujące o końcowym wyniku trafienia.

Marcus Rashford rozwija się razem z Manchesterem United

Nie jest tajemnicą, że Marcus Rashford jeszcze niedawno był kuszony przez największe marki chcące zabrać Manchesterowi United ich gwiazdora, którego kontrakt wygasał wraz z końcem sezonu. 24 grudnia kibice Manchesteru United, niepewni sytuacji Anglika, zostali uraczeni chyba najlepszym możliwym prezentem – przedłużeniem kontraktu! A to już chyba rozwiewa wszelkie wątpliwości. Przyszłość Rashforda niezmiennie jest w Manchesterze. Czy dla niego to dobrze?

O ile jeszcze kilka lat temu można było mówić, że Manchester United to klub, który przez swoją specyfikę i lata posuchy oraz ciągłych niepowodzeń nie pozwalał Rashfordowi rozwijać się w odpowiednim tempie, o tyle dziś już śmiało można rzec, iż angielski skrzydłowy jest w odpowiednim dla siebie miejscu. Raz, że z tym klubem ma związek emocjonalny, dwa, że zwyczajnie pasuje do filozofii Erika ten Haga, a trzy, że Manchester United to klub, w którym w końcu widać rozwój.

Świadczyć może o tym brak porażki w ostatnich pięciu oficjalnych meczach. Wiadomo – rywale też byli nie do końca wymagający. Niemniej o czymś to musi świadczyć. Na dzisiaj Erik ten Hag opanował to, co szwankowało najmocniej – obronę. Manchester United nie traci bramek. Przy dołożeniu do tego wybitnej formy Casemiro, Bruno Fernandesa czy właśnie Marcusa Rashforda rodzi nam się tu potencjał nawet na przyszłego mistrza – przynajmniej pretendenta do tego tytułu.

Marcus Rashford jest więc potrzebny Manchesterowi United, ale związek ten jest obopólny. Wygrywa na nim każdy. Może poza przeciwnikami „Czerwonych Diabłów”. Oni są co mecz, przynajmniej w tym sezonie, boleśnie karceni.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze