RB Lipsk w niekorzystnej sytuacji w dalszej walce o mistrzostwo


RB Lipsk zremisował w niedzielnym starciu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt i powiększył swoją punktową stratę do liderującego Bayernu

14 marca 2021 RB Lipsk w niekorzystnej sytuacji w dalszej walce o mistrzostwo
Wikipedia.org

Może liga niemiecka we wcześniejszych latach nie dostarczała tyle emocji w walce o mistrzostwo, ile powinna. Może nie jest ona tak uwielbiana przez wszystkich jak Premier League. Jednak w tym sezonie dostarcza sporo argumentów, które zdecydowanie zachęcają do coraz częstszego śledzenia poczynań niemieckich ekip na ich rodzimym gruncie. W bieżącej kolejce była ku temu świetna okazja, ponieważ czekało nas niesamowicie emocjonujące spotkanie między RB Lipsk a Eintrachtem Frankfurt.


Udostępnij na Udostępnij na

Obydwa zespoły stosunkowo niedawno wkradły się do czołówki niemieckiego futbolu. Co prawda Eintracht jeszcze w zeszłym stuleciu święcił swoje sukcesy, lecz nie ma co ukrywać, piłkarze z Hesji odnotowują jeden z najkorzystniejszych dla nich sezonów w XXI wieku. RB Lipsk natomiast nie figurował do niedawna w bazie niemieckich klubów piłkarskich. „Die Bullen” zostali założeni dopiero w 2009 roku, a od 2016 roku występują na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech.

Gospodarze dzisiejszego meczu, czyli właśnie drużyna spod szyldu Red Bulla, zajmowali przed kolejką 2. miejsce w ligowej tabeli. To właśnie oni są jedyną ekipą, która może w tym sezonie rywalizować z Bayernem Monachium w walce o tytuł mistrzowski. Wiadomo, w wyścigu tym liczy się każdy punkt, a w obliczu sobotniej wygranej Bayernu z Werderem Brema zawodnicy z Saksonii tracili do „Bawarczyków” pięć „oczek”. Wygrana w niedzielnym starciu była więc dla nich czymś niesamowicie ważnym.

Wspomniano o tym, że Eintracht notuje jeden z najlepszych sezonów w tym wieku i tak też jest. Gracze Adiego Huettera zajmowali przed tym spotkaniem w tabeli czwartą lokatę. Co prawda szanse na mistrzostwo pozostały im tylko matematyczne, jednakże stoją oni przed szansą zameldowania się w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. Byłby to historyczny sezon dla ekipy „Orłów”. Ostatni raz występowali w tych rozgrywkach w sezonie 1959/1960, gdy turniej ten jeszcze był nazywany Pucharem Europy. Można było zatem wywnioskować, że triumf w starciu z „Bykami” bardzo przybliżyłby ich do tego wyczynu.

Jedna z dwóch szans na trofeum

RB Lipsk w ubiegłą środę odpadł z Ligi Mistrzów. Podopieczni Juliana Nagelsmanna przegrali w drugim meczu z Liverpoolem 0:2. Zostali zatem pozbawieni szans na powtórzenie sukcesu sprzed roku, kiedy to doszli do półfinału tych elitarnych rozgrywek. Lipsk koniec końców przegrał z „The Reds” w dwumeczu 0:4.

Czy jest to klęska graczy z Saksonii i młodego szkoleniowca? Z pewnością nie tak wyobrażali sobie rywalizację ze zdziesiątkowanym przez kontuzje Liverpoolem, który na dodatek nie był w dobrej dyspozycji. Natomiast nie da się ukryć, że zawodnicy Kloppa byli faworytem tego starcia i większość sympatyków piłki nożnej stawiała, że to właśnie piłkarze z Anfield zameldują się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Dla Lipska więc jedyną szansą na jakiekolwiek trofeum w tym sezonie są Bundesliga oraz DFB-Pokal. Czy szanse są realne? Jak najbardziej. W rozgrywkach ligowych przed tą serią gier tracili zaledwie dwa „oczka” do prowadzącego w tabeli Bayernu. Jeżeli więc chcieli liczyć się w walce o końcowy triumf w tych rozgrywkach, musieli wygrać w starciu z Eintrachtem.

Puchar Niemiec jest kolejną szansą na końcowe zwycięstwo. Jedynym groźnym dla Lipska rywalem, jaki pozostał w walce o to trofeum, jest chimeryczna w tym sezonie Borussia Dortmund. Nie da się ukryć, że kibiców o wiele bardziej zadowoliłaby wygrana w Bundeslidze, a mecz z Eintrachtem mógł okazać się w tym kontekście jednym z kluczowych.

Dominujący Lipsk

Z racji tego, że jak już wcześniej powiedziano, RB Lipsk przegrał swój ostatni mecz z Liverpoolem, Julian Nagelsmann zdecydował się na roszady w zespole. Mecz na ławce rezerwowych zaczęli chociażby Christopher Nkunku czy Dani Olmo. Do podstawowego składu wrócili natomiast Willi Orban, Alexander Sorloth, Marcel Halstenberg, Justin Kluivert i Amadou Haidara.

Podopieczni Adiego Huettera tylko zremisowali w swojej ostatniej konfrontacji, gdzie ich przeciwnikiem był Stuttgart. W związku z tym niemiecki szkoleniowiec też postanowił dokonać kilku zmian. W miejsce Martina Hintereggera wystąpił Brazylijczyk Tuta, a Sebastian Rode zmienił występującego niegdyś w barwach Borussii Dortmund Erika Durma. Dodatkowo Daichi Kamada zastąpił w tej serii gier zaczynającego mecz na ławce rezerwowych Lukę Jovicia.

Syn słynnego napastnika Patricka Kluiverta – Justin, mógł otworzyć wynik tego spotkania już w 7. minucie. Holender znalazł się w sytuacji sam na sam z Kevinem Trappem, po świetnym podaniu od Emila Forsberga. Skrzydłowy jednak nie zdołał wykończyć akcji i trafił wprost w bramkarza.

Minęło kilka minut i znowu gospodarze mieli szansę na potwierdzenie swojej przewagi. Jednak po dobrym rozegraniu rzutu wolnego przez ekipę „Byków” arbiter dopatrzył się słusznego spalonego. Tym samym pohamował radość z bramki, którą strzelił Willi Orban, i Lipsk dalej musiał próbować wyjść na prowadzenie.

Kontuzja Upamecano

Piłkarze klubu finansowanego przez koncern Red Bulla w dalszej części pierwszej połowy robili to, do czego przyzwyczaili nas w tym sezonie – dominowali na boisku. To RB Lipsk częściej utrzymywał się przy piłce, więc wydawało się, że kwestią czasu jest, aż zdobędą bramkę dającą im prowadzenie.

Trenera gospodarzy zmartwić mogła jedynie kontuzja lidera defensywy półfinalisty zeszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dayot Upamecano doznał urazu i zszedł z boiska w 28. minucie, trzymając się za mięsień dwugłowy. Francuza zastąpił 10-krotny reprezentant Niemiec – Lukas Klostermann.

Lipsk nie potrafił udowodnić swojej przewagi pod bramką rywala. Pierwsza połowa zakończyła się zatem bezbramkowym remisem, lecz stroną przeważającą byli gospodarze. Natomiast w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony meczu widzieliśmy częściej walkę w środku pola. „Die Bullen” skutecznie wyłączyli z gry kluczowego piłkarza Eintrachtu – Filipa Kosticia. Ekipa „Orłów” nie potrafiła oddać na bramkę rywala celnego strzału i musieli sporo poprawić w swojej grze, jeżeli chcieli myśleć nawet o zachowaniu punktu.

Emocjonujący początek drugiej połowy

Co miało stać się wcześniej, stało się później. Emil Forsberg dobił strzał, który wcześniej wybronił Kevin Trapp. Jednak bramkarz gości nie zdołał utrzymać piłki i wybił ją przed siebie. Zaowocowało to oczywiście golem dla drużyny „Byków”, a trafienie zaliczył wcześniej wspomniany Forsberg. Dzięki instynktowi strzeleckiemu Szweda gospodarze świetnie weszli w drugą część spotkania.

Eintracht starał się obudzić w pierwszym kwadransie drugiej części meczu. Podopieczni Adiego Huettera w końcu grali coraz lepiej i zaowocowało to bramką w 61. minucie. Do siatki piłkę wpakował Daichi Kamada po podaniu Andre Silvy, lecz spory błąd popełniła w tej sytuacji formacja defensywna gospodarzy. Bramka ta była 21. golem straconym przez Lipsk w tym sezonie.

Lipsk chciał za wszelką cenę wygrać ten mecz, ponieważ utrata punktów znacznie skomplikowałaby ich sytuację w kontekście walki o mistrzostwo Niemiec. Dziwił jednak fakt, że Julian Nagelsmann przez dłuższy czas nie dokonywał zmian w ofensywie, mając na ławce takich zawodników jak na przykład Dani Olmo.

Lipsk nie wykorzystał przewagi

Owe roszady nastąpiły dopiero w 75. minucie. Na murawie zameldował się wcześniej wymieniony Olmo oraz Christopher Nkunku. Boisko opuścili Yussuf Poulsen oraz Justin Kluivert. Drugi z nich co prawda w spotkaniu z Eintrachtem był aktywny, lecz zabrakło mu przede wszystkim skuteczności oraz podejmowania lepszych decyzji na boisku.

Już zaledwie chwilę później mogliśmy oglądać pozytywny impuls, jaki dało wejście wspomnianej dwójki. Natomiast w końcówce meczu zagrozić bramce rywali próbował też Eintracht. Wprowadzony w drugiej połowie Luka Jović miał fantastyczną okazję do tego, aby dać swojemu zespołowi zwycięstwo. Serb jednak fatalnie chybił i może mieć wyrzuty sumienia przez niewykorzystanie tej sytuacji.

Wszyscy myśleli, że bramka wisi w powietrzu, że któryś z zespołów wygra ten mecz i doda tej kolejce Bundesligi dramaturgii. Nic z tego. „Hitowe” starcie zakończyło się podziałem punktów. Z tego rezultatu dużo bardziej cieszyli się zawodnicy Adiego Huettera, ponieważ ich dzisiejsi rywale nie potrafili wykorzystać swojej sporej przewagi.

Dla Lipska ten remis oznacza pogorszenie sytuacji w ligowej tabeli. Podopieczni Juliana Nagelsmanna mają obecnie cztery punkty straty do pierwszego w tabeli Bayernu na dziewięć kolejek przed końcem rozgrywek. Nie ma więc co ukrywać, że znacznie skomplikowali sobie drogę do pierwszego w historii klubu mistrzostwa Niemiec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze