Gdzie się podziała Lechia z zeszłego sezonu?


Lechia Gdańsk póki co rozczarowuje...

12 listopada 2019 Gdzie się podziała Lechia z zeszłego sezonu?
Dawid Stelnicki/iGol.pl

W zeszłym sezonie drużyna słynąca z solidnej defensywy. Drużyna grająca pragmatycznie do bólu, której styl gry polegał przede wszystkim na szybkim zdobyciu bramki, a następnie wyłącznie na bronieniu się i kontratakowaniu. Dzięki temu przez znaczną część sezonu była na czele tabeli. Ostatecznie, mimo tego, że nie udało jej się zatriumfować w rozgrywkach ligowych, odniosła za to historyczne zwycięstwo w Pucharze Polski. Co sprawiło, że Lechia w obecnych rozgrywkach zajmuje dopiero ósme miejsce?


Udostępnij na Udostępnij na

Oczywiście ścisk w górnych rejonach tabeli w tym sezonie jest dość spory. Niemniej zgromadzonych raptem 21 punktów na 45 możliwych, to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. W 15 spotkaniach Lechia odniosła tylko pięć zwycięstw, sześć remisów i aż cztery razy uległa swoim rywalom. Dodatkowo to, z czego gdańszczanie słynęli w zeszłym sezonie, czyli wspomniana już defensywa nie jest ich główną bronią. Bowiem w dotychczas rozegranych spotkaniach gdańszczanie stracili 15 bramek – średnio jeden gol stracony na mecz.

Nie jest to wynik tragiczny, ale biorąc pod uwagę fakt, że zdobyli raptem dwie bramki więcej, to statystyka ta nie napawa optymizmem sympatyków Lechii Gdańsk. Dodatkowo, gdyby wziąć pod uwagę pięć ostatnich meczów ligowych, to lechiści uplasowaliby się na przedostatnim miejscu. Gorsza od gdańszczan jest tylko Wisła Kraków, która w pięciu ostatnich spotkaniach nie wywalczyła żadnego punktu. Natomiast podopieczni Piotra Stokowca na zwycięstwo czekają od pamiętnego triumfu w Warszawie. 

Lechia na chwilę w kryzysie

Dwie porażki z rzędu nie są dobrym prognostykiem na kolejne ligowe spotkania. Jednakże należy wspomnieć, że sympatycy ostatniego triumfatora Pucharu Polski bez problemu powinni znaleźć jakieś pozytywy. Oczywiście – porażki są złe i nie powinno się ich ot tak usprawiedliwiać, aczkolwiek warto wspomnieć, że ostatnie dwie porażki lechiści ponieśli z bardzo wymagającymi rywalami. 

Po dwóch remisach z rzędu, podopieczni Piotra Stokowca najpierw pechowo ulegli Cracovii, bo tracąc bramkę w doliczonym czasie gry, a następnie przegrali również 0:1 z Pogonią Szczecin. O ile w meczu z Cracovią najsprawiedliwszym rezultatem byłby remis, o tyle w meczu z „Portowcami”, już ciężko powiedzieć cokolwiek dobrego o poczynaniach Lechii. 

Być może wpływ na to, że Lechia nie zdołała pokonać Pogoni, miał fakt, że na ławce trenerskiej w związku z chwilową niedyspozycją zdrowotną nie było pierwszego szkoleniowca gdańszczan – Piotra Stokowca. Trenera zastąpił jego asystent Łukasz Smolarow. Jednakże jak powiedział na konferencji pomeczowej sam Smolarow, Stokowiec był w kontakcie z drużyną. – Mamy telefony na ławkach. W przerwie też wymieniliśmy dwa zdania o tym, co robimy dalej. Byliśmy w ciągłym kontakcie – tłumaczył.

Co z tą zmianą stylu?

Wszyscy doskonale pamiętamy poczynania podopiecznych Piotra Stokowca z zeszłego sezonu. Jak już wspomnieliśmy, w większości spotkań gdańszczanie przede wszystkim pierwsi szukali bramki. Kiedy im się to udało, to potem już nie mieli zamiaru ryzykować. Oddawali pole gry rywalom i najzwyczajniej w świecie kontratakowali. 

Można powiedzieć, że grali oni pragmatycznie do bólu. Dla Piotra Stokowca nie liczył się styl, ale przede wszystkim wynik. I faktycznie, przez większość sezonu to wystarczało. Bowiem lechiści długo przewodzili tabeli, ale ostatecznie nie wytrzymali fizycznie wyścigu o tron w ekstraklasie. A warto wspomnieć, że ów styl gry miał również odzwierciedlenie w przygotowaniu fizycznym piłkarzy, gdyż w każdym meczu to lechiści częściej biegali za piłką…

Szkoleniowiec gdańszczan po przedłużeniu z klubem kontraktu przekonywał, że jednym z priorytetów jest przede wszystkim zmiana stylu gry. Zmiana oczywiście na lepsze od strony widowiskowości. – Nim przyjdą kolejne wyniki trzeba pracować tak nad defensywą, jak i ofensywą, a także nad bardziej widowiskową grą. Najlepiej, jakby wynik był wypadkową tego wszystkiego: organizacji i dobrej grytłumaczył swą wizję Stokowiec. Na ten moment wydaje się, że na kompletną zmianę stylu gry, mimo wszystko, trzeba jeszcze troszkę poczekać…

Przełamać się jak najszybciej

Póki co trzeba przyznać, że choć Lechia przeżywa spory kryzys, to mimo wszystko gdańszczan ratuje tabela. A konkretnie panujący w niej niesamowity ścisk. Choć 21 punktów na 45 możliwych, jest wynikiem bardzo słabym, to do lidera z Warszawy lechiści tracą raptem osiem punktów. 

Dodatkowo na korzyść podopiecznych Piotra Stokowca przemawia terminarz, gdyż po przerwie na reprezentacje gdańszczanom przyjdzie się zmierzyć u siebie z ŁKS-em Łódź, a tydzień później w Krakowie zagrają z Wisłą Kraków. O ile łodzianie mogą jeszcze lechistów postraszyć, o tyle wiślacy już niekoniecznie. Bowiem „Biała Gwiazda” nie bez powodu znajduje się na samym dnie tabeli notując ostatnio siedem porażek z rzędu. Nie zanosi się, aby ta passa została przerwana w najbliższym czasie…

Musimy jak najszybciej wrócić na właściwe tory. Nastawienie drużyny się nie zmienia. Cały czas chcemy grać o najwyższe cele i wygrywać. Moment jest trudniejszy, ale mam nadzieję, że ta przerwa na reprezentację dobrze nam zrobi i musimy wyjść z tego dołka – tłumaczył piłkarz Lechii, Daniel Łukasik cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu. Jak po chwili dodał, Lechia nie musiała stracić punktów w ostatnich spotkaniach. – Szkoda tych punktów. Wiadomo, jakie były kulisy niektórych spotkań. Traciliśmy w końcówkach bramki. Moglibyśmy mieć teraz dużo więcej punktów. Jesteśmy doświadczoną drużyną. Trzeba nad tym popracować i dalej myśleć pozytywnie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze