Lechia Gdańsk z awansem do PKO BP Ekstraklasy!


Stało się to, co było już teoretycznie pewne od jakiegoś czasu – Lechia Gdańsk po roku przerwy wraca do PKO BP Ekstraklasy

11 maja 2024 Lechia Gdańsk z awansem do PKO BP Ekstraklasy!

Cel został osiągnięty. Lechia Gdańsk po roku przerwy wraca do PKO BP Ekstraklasy i nie ma w tym ani grama przypadku. Znakomita runda wiosenna spowodowała, że od kilku tygodni można było tylko wyczekiwać, kiedy uda się przyklepać awans. Drużyna prowadzona przez Szymona Grabowskiego nie traciła przy tym chłodnej głowy i mimo pojedynczych wpadek doprowadziła temat do końca. Teraz już pozostaje jej się skupić na ostatnich trzech kolejkach sezonu. Przed nią jeszcze oczywiście derby Trójmiasta, na których szykuje się wielkie święto na trybunach.


Udostępnij na Udostępnij na

Awans najlepiej smakuje po wygranym meczu nie rywala, ale swoim. W piątek GKS Katowice zdobył komplet punktów w Tychach, więc sprawa awansu była wyłącznie w rękach Lechii Gdańsk. Należycie zmotywowana przez Szymona Grabowskiego drużyna zrobiła więc swoje. Lechia w bardzo dobrym stylu pokonała na wyjeździe 4:3 Wisłę Kraków i tym samym przypieczętowała powrót po roku do PKO BP Ekstraklasy.

Grad bramek, czerwone kartki dla gospodarzy i finalnie zasłużony wynik dla najlepszej drużyny tego sezonu. Tym meczem po raz kolejny Lechia udowodniła, że ten awans nie jestem przypadkiem. Taka drużyna musiała doprowadzić temat do końca, ale przed nią jeszcze walka o wygranie ligi. Za tydzień mecz z Arką Gdynia.

Komplikacje tylko na początku

Rzadko doświadczamy sytuacji, że spadkowicz z ekstraklasy jest w stanie już po jednym sezonie wywalczyć awans. Ostatni taki przypadek mieliśmy w 2017 roku, gdy tej rzeczy dokonał Górnik Zabrze. W przypadku Lechii Gdańsk latem trudno było oczekiwać takiej sytuacji, ba, nawet można było się zastanawiać, czy drużyna z północy będzie w stanie powalczyć o baraże. Wiadome było oczywiście to, że po przyjściu nowego właściciela nadejdą również wzmocnienia zespołu. Na konkrety trzeba było jednak poczekać, chociaż mocny start i pozyskanie Luisa Fernandeza mocno pobudziły apetyty kibiców.

Początek sezonu do najłatwiejszych nie należał, ale nikogo to nie mogło dziwić. Nowi zawodnicy pojawiali się w Gdańsku już po rozpoczęciu sezonu i to nie była komfortowa sytuacja dla Szymona Grabowskiego. Trener musiał zachowywać cierpliwość i krok po kroku wprowadzać swoje schematy. W pierwszych ośmiu kolejkach Lechia Gdańsk wygrała trzy razy, a przełomowym momentem stała się wysoka porażka 2:5 w Sosnowcu na początku września. Tuż po tym w klubie postanowiono, że drużyna podczas przerwy reprezentacyjnej uda się na kilkudniowy obóz w Gniewinie, by mieć chwilę na spokojną pracę z nowymi zawodnikami.

To był pierwszy moment przełomowy w całym sezonie, bo po tej przerwie Lechia zaliczyła serię ośmiu spotkań bez porażki z rzędu. W tym czasie wydarzyło się jeszcze coś, co wpłynęło wbrew pozorom świetnie na drużynę. Na początku października poważnej kontuzji doznał Luis Fernandez, kreowany słusznie na lidera Lechii, zważając na markę piłkarza i jego umiejętności. Wydawało się, że w Lechii wszyscy odczują jego brak na boisku, a realia okazały się całkowicie inne. Hiszpan wypadł na długo, a świetnie w jego buty wszedł Rifet Kapić, stając się z biegiem czasu mózgiem zespołu. Świetny motywator i równie świetny piłkarz, gdy już się w pełni zaaklimatyzował, to mocno imponował i miał spory wkład w osiągane wyniki.

Wyśmienita wiosna

Skoro budowanie kadry na szybko przyniosło za sobą zakończenie roku w szerokiej czołówce, to apetyty na drugą fazę sezonu były duże. Paolo Urfer zimą zdecydował, że prawie cały obóz przygotowawczy Lechia spędzi w Turcji. Zatem zamiast planowanych wcześniej dwóch tygodni drużyna przebywała tam siedem dni dłużej. Wszystko miało na celu jak najlepsze przygotowanie do rundy wiosennej, widząc spore szanse na wywalczenie bezpośredniego awansu. Zawodnicy bardzo dobrze to odebrali i byli w pełni zmotywowani do tego, by od samego początku rundy piąć się w górę tabeli. Nawet sam trener Grabowski otwarcie przyznawał, że Lechia Gdańsk wiosną przyniesie kibicom sporo radosnych momentów.

Skoro tak trener zadeklarował, to i słowa wypadało dotrzymać. Tak się też stało i drużyna z Trójmiasta zrobiła prawdziwy szturm na początku rundy wiosennej. Wygrała aż sześć spotkań z rzędu i dosyć szybko awansowała na pozycję lidera Fortuna 1. Ligi. To już kompletnie rozbudziło apetyty kibiców, bo i styl drużyny był bardzo przyjemny dla oka. Trudno było się zatem spodziewać nagłego załamania formy. Oczywiście wszystkiego wygrywać się nie da i w całej rundzie dwie porażki się zdarzyły, obie na wyjeździe: z GKS-em Katowice i Stalą Rzeszów. Mimo to awans został wywalczony, co dziwić nie może. Patrząc wyłącznie na 2024 rok, Lechia Gdańsk cały czas jest najlepszą drużyną w lidze w tym roku, z 33 punktami na koncie. Wybitny wynik. (źródło: 90minut.pl)

Druga wpadka nieco pokrzyżowała plany wcześniejszego zapewnienia sobie awansu. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Nie udało się świętować awansu po pokonaniu u siebie GKS-u Tychy, to udało się to w Krakowie, i to po bardzo dobrym meczu. Także dla postronnych kibiców.

Szymon Grabowski wykonał kawał dobrej roboty

Świetnych wyników i samego awansu by nie było, gdyby nie świetna praca trenera. Szymon Grabowski znalazł się na liście życzeń klubu już w końcówce sezonu, gdy ten jeszcze pracował w Stomilu Olsztyn, z którym walczył o awans do Fortuna 1. Ligi. Po nieudanych barażach nic nie stało na przeszkodzie, by temat nabrał rozpędu. Finalnie wszystko się udało i w połowie czerwca trener Grabowski trafił zjawił się w Gdańsku. Czy można było wybrać lepiej? Patrząc na obecną sytuację, odpowiedź jest jasna. Akurat za ten wybór szkoleniowca należą się pochwały dla Łukasza Smolarowa.

Szymon Grabowski miał pewne wątpliwości, czy dokonał dobrego wyboru, o czym wielokrotnie wspominał w wywiadach. Wytrwał jednak ten początkowy szał i trudności, by potem zacząć budować drużynę pod awans do ekstraklasy. O ile w rundzie jesiennej, jak to w polskiej piłce bywa, były osoby kwestionujące jego umiejętności, o tyle już po przerwie zimowej trudno było takich znaleźć. 43-letni trener ponownie udowodnił, że zna się na swojej pracy, i nawet w takich niełatwych warunkach zdołał sobie wzorowo poradzić.

Nie ma wątpliwości, że Paolo Urfer postarał się o solidne wzmocnienie drużyny, co też pokazał wspomniany brak Luisa Fernandeza. Siłę na papierze trzeba jednak przełożyć na boisko i tutaj Szymon Grabowski zdołał stworzyć kapitalną drużynę na pierwszoligowe warunki. Dodatkowo powstała tam jedność i atmosfera, której kibice Lechii bardzo dawno nie widzieli w swoim ukochanym klubie. Tak dobrze wszystko tam zagrało szczególnie po zimowym obozie, że nie było żadnego przypadku w osiąganych wynikach. Sami piłkarze też mocno chwalą pracę z trenerem i czują się w pełni gotowi na kolejne wyzwanie, jakim będzie gra w PKO BP Ekstraklasie.

Warto dodać, że zimą do drużyny dołączył jeszcze Kevin Blackwell. Doświadczony angielski trener też dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu, pokazując swój mocny charakter w szatni. Dodatkowo trener Grabowski dobrze z nim współpracuje i zbiera cenne lekcje od 65-latka. To był też świetny strzał Paolo Urfera, który widać, że nieco na piłce się zna.

W tle sprawy licencyjne

W czwartkowe popołudnie media obiegła alarmowa informacja w kontekście Lechii. Komisja do spraw Licencji Klubowych PZPN nie przyznała jej licencji na grę w ekstraklasie w pierwszym terminie. Powodem tego było niespełnienie kryterium F.04 Podręcznika Licencyjnego. Dokładnie chodziło o zaległości finansowe względem kilku podmiotów.

Lechia Gdańsk szybko zareagowała na tę informację i wytłumaczyła, o co dokładnie chodziło. Klub miał zaległości wobec Mario Malocy i Davida Steca, a dodatkowo wobec agencji Wolak Management. Tutaj chodziło o prowizję należną za Zlatana Alomerovicia. Ostatnia kwestia jest o tyle ciekawa, że serbski bramkarz odszedł w Lechii na początku 2022 roku. Czy zatem ktoś jest zaskoczony, że kolejne niedoskonałości po rządach Adama Mandziary i Pawła Żelema wychodzą na jaw? Zapewne nie i można twierdzić, że to nie koniec.

Chwilę po pierwszym komunikacie do całej sprawy odniósł się Paolo Urfer, chcący wszystkich uspokoić.

Nasz klub ureguluje wszystkie należności zgodnie z żądaniem PZPN w ciągu 5 dni od złożenia odwołaniaczytamy na stronie klubowej

Na konkrety długo nie trzeba było czekać. Minęła zaledwie doba od tych informacji o zaległościach i pojawiły się oficjalne informacje prosto z klubu, że wszystkie zaległości zostały spłacone. To też miało wyczyścić głowy piłkarzom przed sobotnim starciem wyjazdowym z Wisłą Kraków. Mocno cieszyło kibiców takie sprawne rozwiązanie tej niekomfortowej sytuacji przez Paolo Urfera.

Duży test w PKO BP Ekstraklasie

Takich beniaminków jak Lechia z całą pewnością PKO BP Ekstraklasa potrzebuje. To będzie dobry test dla tej drużyny, by udowodnić swoją niemałą jakość w starciach z najlepszymi drużynami w Polsce. Trudno tu oczekiwać, że z marszu Lechia Gdańsk będzie dobijała do czołówki, bo na to zapewne będzie potrzeba czasu, ale kluczem będzie nadal spokojna i sumienna praca. Zespoły mające za sobą świetne rozgrywki ligę niżej potem miewają różne problemy po awansie i w zarządach panuje panika, kończąca się zmianami na ławce trenerskiej. Oby tak nie było w tym przypadku, bo takich trenerów jak Szymon Grabowski polski futbol potrzebuje, a i sam zasłużył na spore zaufanie.

Należy także pamiętać o tym, że Lechia po awansie potrzebuje kilku wzmocnień. Wiosną były momenty, gdy krótka kołdra była widoczna. Gdy pauzowało kilku zawodników, to zmiennicy nie dawali dużej jakości. Stąd też gdy Szymon Grabowski nie potrzebował zmian, to trzymał się kurczowo podstawowego składu. Nie było sensu mieszać w dobrze naoliwionej maszynie, ale i też trudno było szukać kogoś, kto wejdzie z ławki i wypchnie kogoś ze składu na dobre. Bez odpowiednich transferów i zwiększenia głębi składu na szczeblu wyżej o wiele łatwiej będzie można popaść w problemy.

Jest jeszcze robota do wykonania

Sam fakt, że awans jest już zapewniony, nie powoduje, że Lechia chce wyluzować w końcowej fazie sezonu. W tej drużynie jest tak dobre nastawienie, że celem ciągłe wygrywanie meczów i jeśli się uda, wygranie wszystkiego do końca sezonu. Jasno deklarował to trener Grabowski na pomeczowej konferencji, wiedząc, jak istotne jest także spotkanie GKS-u Tychy z GKS-em Katowice.

Jeżeli w sobotę wyjdziemy do gry już jako zespół z ekstraklasy, to nic się nie zmieni w naszym podejściu. Nie będzie mowy o jakimkolwiek zluzowaniu, odpuszczeniu mentalnym. W stu procentach wyjdziemy skoncentrowani, bo musimy też być fair względem siebie, właścicieli, kibiców i ludzi, którzy przyjdą na stadion obejrzeć dobre widowisko.

Los chciał, że Lechia w sobotę nie wyszła na murawę jako zespół z ekstraklasy. 90 minut meczu z Wisłą Kraków zmieniło jednak tę sytuację, bo końcowe zwycięstwo ten awans już zapewniło. Sam awans to jedno, ale tu spokojnie można wierzyć w słowa trenera Grabowskiego. Ewentualne wygranie ligi i przy okazji pokonanie w derbach odwiecznego rywala byłoby idealnym zwieńczeniem fantastycznego sezonu. A zważając na fakt, że jesienią na wyjeździe górą okazała się Arka, to będzie idealny moment na rehabilitację. Jest w Lechii potencjał na mocną końcówkę rozgrywek i to też będzie dobre dla całej ligi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze