Klasyfikacja strzelców BPL – anonimowa jak nigdy


13 grudnia 2015 Klasyfikacja strzelców BPL – anonimowa jak nigdy

Gdy świat obiegła informacja, że na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Roy Hodgson wysłał powołanie Jamiemu Vardy'emu, w Anglii było widać wyraźny podział na dwa obozy. Jedni, ci pragmatyczni, łapali się za głowę i zastanawiali, jakim cudem w ich kadrze może być miejsce dla mało bramkostrzelnego napastnika, w dodatku grającego w czternastej drużynie BPL. Drudzy, ci bardziej romantyczni, zachwycali się jego fantastyczną historią, która – jak widzimy dzisiaj – nadal tworzy swoje kolejne, coraz bardziej nieprawdopodobne rozdziały.


Udostępnij na Udostępnij na

Dawno w lidze angielskiej nie było kogoś, kto w tak zaskakujący i zdecydowany sposób postanowiłby wedrzeć się na szczyt hierarchii zawodników. W szoku są wszyscy, przede wszystkim ci najbardziej medialni napastnicy, którzy nawet nie bardzo starają się gonić Vardy’ego.

Diego Costa
Diego Costa (fot. Sillyseason.com)

W poprzednim sezonie z podekscytowaniem przyglądaliśmy się walce Diego Costy i Sergio Aguero. Aktualnie ten pierwszy nadal jest na świeczniku, ale z zupełnie innych powodów. Wygląda na bardzo ociężałego, marnuje sytuacje na potęgę i jest obrażony na cały świat. Natomiast Argentyńczyk ma wszelkie papiery na to, by stać się najlepszym zawodnikiem BPL na przestrzeni wielu lat. Problem Aguero jednak wszyscy znamy – kontuzje, kontuzje i jeszcze raz kontuzje.

Wayne Rooney przez wiele lat kręcił się w czołówce strzelców, teraz jest bezradny pod bramką przeciwnika jak nigdy. Wszyscy wiemy, że napastnik urodzony w Liverpoolu nienawidzi stać na szpicy i bezproduktywnie czekać na piłkę, dużo większą przyjemność sprawia mu rozgrywanie. Jego forma strzelecka stała się jednak totalnie rozczarowująca. W obecnym sezonie trafia w lidze co 524 minuty.

Początek rundy przespał również inny z wielkich z przełomu 2014 i 2015 roku. Harry Kane swojego pierwszego gola zdobył dopiero we wrześniu, ale teraz na swoim koncie ma już osiem trafień i wspina się coraz wyżej w klasyfikacji strzelców. Podobną liczbą może się pochwalić Oliver Giroud, który na dodatek strzelił ostatnio hat-tricka w arcyważnym spotkaniu Ligi Mistrzów z Olympiakosem.

Taki dorobek jest jednak stanowczo za mały, by być na górze tabeli snajperów. W pierwszej czwórce tylko jedno nazwisko nie zaskakuje. Lukaku ma obecnie na swoim koncie już 12 goli i brakuje mu trzech, by przebić swój wynik z minionego sezonu. Belg w każdym z poprzednich sześciu spotkań trafiał do siatki, ale nadal jest to za mało, by dogonić Vardy’ego. Swoimi ostatnimi występami coraz bardziej przekonuje nas, że przypięta do niego łatka nowego Didera Drogby jest jak najbardziej słuszna, a jak mówi sam Roberto Martinez: – To nie jest jego szczyt formy, pamiętajmy, że ma dopiero 22 lata.

Jednym z tych, którzy pokazują, że by strzelać w jednej z najlepszych lig świata, nie potrzeba zarabiać wielkich pieniędzy, jest Odion Ighalo. Nigeryjczyk wraz z Watfordem awansował w tym sezonie z Championship i potrafi przenieść swoją świetną formę na boiska najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Wczoraj w zwycięskim spotkaniu z Sunderlandem trafił dla beniaminka po raz dziesiąty i dzięki temu Watford zajmuje już siódme miejsce w tabeli.

Riyad Mahrez jest osobą, która zostaje nieco w cieniu swojego klubowego kolegi, ale wielu wróży mu większy sukces niż właśnie Vardy’emu. Algierski skrzydłowy nie tylko zdobywa wiele goli, ale również (a może i przede wszystkim) bardzo często potrafi obsłużyć swoich kolegów ostatnim podaniem. W tej statystyce lepszy od niego jest tylko Mesut Özil. Miał udział w szesnastu golach Leicester, pod tym względem w pięciu najlepszych ligach przegrywa tylko z Neymarem, Ibrahimoviciem i Aubameyangiem. Natomiast jest bezwzględnym liderem BPL, jeśli chodzi o liczbę dryblingów. Dotychczas w tej klasyfikacji hegemonem był Eden Hazard, teraz jednak zawodnik Chelsea znalazł swojego pogromcę.

Jak widzimy, tegoroczny sezon stoi pod znakiem nowych nazwisk. Złośliwi będą upatrywali w tym kolejnego argumentu przemawiającego za tym, że rozgrywki w Anglii stoją na coraz słabszym poziomie, i… chyba coś w tym jest. W minionych latach zawsze najwięcej goli strzelali tacy zawodnicy jak van Persie, Suarez czy przede wszystkim wspomniany Aguero, a ostatnim, jak się okazało chwilowym, gościem, który chciał nieco zamieszać, był Michu. Nie ma co ujmować klasie Mahreza, Vardy’ego czy Ighalo, ale rodzi się pytanie – czy naprawdę piłkarze do niedawna dość anonimowi w tym samym czasie zanotowali eksplozję swojego talentu i rzeczywiście należą obecnie do światowego topu, czy może po prostu w BPL coraz łatwiej jest strzelać te bramki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze