Jesień nad Wartą


3 grudnia 2013 Jesień nad Wartą

Pamiętacie jeszcze Wartę Poznań? „Zieloni" aktualnie są w II lidze zachodniej i zajmują czwartą lokatę. Runda jesienna w ich wykonaniu byłaby naprawdę dobra. Byłaby, jeśli wycięlibyśmy z niej ostatnie sześć kolejek. Tymczasem warciarze przezimują najbliższe cztery miesiące poza miejscem dającym awans. Cele były i są inne. Kwestia awansu nadal jest sprawą otwartą, ale wiosną trzeba pokazać charakter.


Udostępnij na Udostępnij na

Energiczny start, fatalny finisz, skuteczny atak, dziurawa obrona. W dużym uproszczeniu tak moglibyśmy podsumować jesienną dyspozycję Warty Poznań. „Zieloni” po wpadce w Pucharze Polski z Zagłębiem Sosnowiec szybko wzięli się za nadrabianie strat w oczach kibiców. I choć efektowne wygrane w rozgrywkach II ligi zachodniej i fenomenalne bramki z pierwszych kolejek rozbudziły nadzieje kibiców z Ogródka, to końcówka rundy wyglądała już znacznie gorzej. Koniec końców Rasiak i spółka przezimują następne cztery miesiące tuż za pudłem – na czwartej pozycji. Zarządu to nie satysfakcjonuje i już pojawiają się pogłoski o sprowadzeniu Marcina Kikuta (trenował z Wartą w listopadzie) i Dominika Chromińskiego z rezerw Lecha.

Warta Poznan
Warta Poznan (fot. Roger Gorączniak)

„Zieloni” praktycznie całą rundę grali ustawienie 1-4-2-3-1. W bramce oglądaliśmy rotację dwójki młodych bramkarzy – Besera i Lisa. Ten pierwszy grał dwa razy częściej, bo aż 12-krotnie, ale „Lisu”  pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Rywalizacja wpływa na nich pozytywnie i nie wygląda na to, żeby młodzi bramkarze rzucali sobie kłody pod nogi. Oboje bez większych wtop.

Dostępu do bramki najczęściej bronił duet Ngamayama – Łukasz Jasiński. Pierwszy – świetnie wyprowadzał piłkę, utrzymywał bardzo równą formę przez całą rundę. Drugi – mocny w powietrzu, strzelił nawet dwie bramki po strzałach głową. Jednak ich największym problemem są prostopadłe piłki za plecy, a szczególnie te grane między nich. Ani Alain, ani Łukasz nie dysponują szybkością na tym poziomie, by łatać błędy w ustawieniu skutecznym sprintem. Boczni obrońcy – czy to Dawid Jasiński, czy Przemysław Kocot – mieli w niemal każdym meczu wyraźne zadania ofensywne. O ile ten drugi często asekurowany był przez operującego jako defensywny pomocnik Scherfchena, o tyle Jasiński sam starał się nadrabiać pozostawioną przez siebie lukę w obronie szybkim przerywaniem akcji rywala. Efekt? Absolutny rekord żółtych kartek – sędziowie upominali Dawida aż dziesięciokrotnie. Ciężko znaleźć w polskich rozgrywkach zawodnika, który podpadałby arbitrom aż tak często. Trener Kamiński mówił po jednej z konferencji – Pracujemy z nim nad tym fragmentem gry, żeby tych kartek łapał mniej. Dojdzie do tego, że wiosną będzie grał w co drugim meczu, bo w pozostałych będzie pauzował. Analiza bramek straconych przez „Zielonych” pokazuje, że podczas zimowych sparingów trzeba popracować nad dwoma aspektami gry – stałymi fragmentami w defensywie oraz ustawianiu się przy prostopadłych podaniach za linię obrony. Rzuty wolne i rożne wykonywane przez rywali były prawdziwą zmorą warciarzy w tym sezonie. Defensywa to jeden w większych mankamentów „Zielonych”.  Narzekali kibice, szkoleniowiec mówił o tym na konferencjach, zauważali to nawet sami zawodnicy. Jednak poprawy nie było widać. W efekcie Warta z 20 straconymi golami na koncie jest najgorszą ekipą pod tym względem w czołowej szóstce ligi.

Piątka zawodników w drugiej linii miała stanowić solidną formację, która z jednej strony wspomagałaby obronę, a z drugiej stanowiła realne zagrożenie dla bramkarza rywali. Dwójkę defensywnych pomocników najczęściej tworzyli Adrian Bartkowiak i Maciej Scherfchen. Doświadczeni, bardzo silni, charakterni i walczący o każdą piłkę. Efekt? Łącznie 12 żółtych i 3 czerwone kartki. O ile „Szeryf” pełnił rolę typowego defensywnego rygla, o tyle Bartkowiak miał już więcej zadań ofensywnych. Kibice z pewnością zapamiętają to cudowne trafienie z meczu przeciwko Bytovii Bytów – ZOBACZ. Ofensywny kwartet wspierający Grzegorza Rasiaka często zmieniał swój skład. Pewniakiem do gry na prawym skrzydle był Błażej Nowak – młodzieżowiec obdarzony dużą szybkością, dobrym balansem i zwinnością. 20-latek pokazuje duże możliwości, ale do świetnej motoryki musi koniecznie dołożyć technikę. Ta, póki co, pozostawia sporo do życzenia. Bartłomiej Pawłowski przetarł skrzydłowym Warty szlak, czas pójść śladem blondwłosego zawodnika Malagi. W środku najczęściej występował Artur Marciniak, kreatywny pomocnik z ekstraklasową przeszłością. Co ciekawe – Artur równie dobrze jak na boisku radził sobie na… uczelni. W efekcie do trzech goli zdobytych jesienią dołożył tytuł magistra na kierunku „Finanse i rachunkowość”. Lewym skrzydłem musieli się dzielić Paweł Piceluk i Michał Ciarkowski. „Picel” od początku sezonu powtarzał, że flanka to nie jego pozycja i najlepiej czuje się, gdy gra na szpicy. Gdy w 15. kolejce wreszcie dostał szansę gry na środku ataku, wtedy momentalnie odwdzięczył się strzeloną bramką. Z kolei jego rywal do gry w wyjściowym składzie czuł się na lewej pomocy jak ryba w wodzie. „Ciara” jest prawdziwym królem drugich połówek. I nie, nie chodzi tutaj o alkoholowe podboje, o to go nie podejrzewamy. Sęk w tym, że Ciarkowski wszystkie swoje bramki strzelił po przerwie, co czyni go najskuteczniejszym piłkarzem ligi pod względem goli w drugich połowach. Co ciekawe jest on najlepszym jokerem w II lidze zachodniej, bowiem nikt inny nie trafiał częściej po wejściu z ławki rezerwowych. Michałowi udawało się to trzykrotnie.

Jednoosobowy desant stanowił Grzegorz Rasiak, który z powierzanych mu zadań wywiązywał się znakomicie. 9 trafień to przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę, jak starannie był kryty przez środkowych obrońców rywali. Szkoleniowcy przeciwnych drużyn bardzo często decydowali się na przyklejenie „Rossiemu” plastra w postaci jednego z defensorów, który miał za zadanie przez pełne 90 minut skupiać się na wyłączeniu rosłego napastnika z gry. Sam Grzegorz przyznawał, że taktyka rywali mocno daje mu się we znaki. Efekt był taki, że przyjezdni ustawiali w poznańskim „Ogródku” bardzo głęboko. Linia pomocy manewrowała 10-15 metrów przed linią defensywną, tworząc dwa zasieki, przez które warciarze przebijali z dużymi problemami. Trener Kamiński postanowił mieszać składem, by w jakiś sposób zaskoczyć rywala przygotowanego na wysuniętego Rasiaka. Nawet jeśli miałoby się to odbyć kosztem jakości wystawionych zawodników.

Ta zielona maszyna szybko nabrała rozpędu i przez kilka kolejek dzielnie przewodziła tabeli. Na sześć kolejek przed końcem coś się zacięło. Remis z Ostrovią, remis z Odrą Opole, szczęśliwa wygrana z Gryfem, aż wreszcie trzy porażki z rzędu – u siebie z Błękitnymi Stargard Szczeciński (0:2) oraz w Wałbrzychu z Górnikiem (1:3) i w Sosnowcu z Zagłębiem (1:2). Sześć meczów i raptem pięć punktów. Efekty przyszły błyskawicznie, bowiem konkurenci tylko czyhali na błędy „Zielonych”. W efekcie Warta spadła na czwarte miejsce i obecnie do lidera z Głogowa traci sześć punktów. To sporo, choć rywale też będą gubić punkty. Warciarze muszą jednak pamiętać, że w znacznej mierze to oni są panami swojego losu. Futbol w tej kwestii jest brutalny, acz sprawiedliwy – nie wygrywasz, nie punktujesz, nie awansujesz.

Cel „Zielonych” oddalił się przez kompletnie nieudany finisz. Kibice mówili o braku zaangażowania – zarzucali zawodnikom, że wychodzą na boisko z przeświadczeniem, że mecz sam się wygra. Momentami faktycznie można było odnieść wrażenie, że piłkarze w zielonych koszulkach wrzucali wyższy bieg dopiero wtedy, gdy to przeciwnik strzelał gola. Jedynie presja wyniku wywierała na nich odpowiednie pokłady zaangażowania. Ludzie niezwiązani z Poznaniem pytają – Jakim cudem ta Warta przegrywa? Przecież tam gra Rasiak, Scherfchen, Goliński czy Marciniak. Oni taką ligę powinni wciągać nosem. Owszem, na papierze Warta nie ma chyba równorzędnego rywala w II lidze. Boisko jednak zweryfikowało odważne deklaracje. Teraz czas na odrobienie strat. Runda jesienna oddzieli mężczyzn od chłopców. Czas przywrócić Warcie należne jej miejsce. A to z pewnością jest znacznie wyżej, niż w II lidze.

Śledź autora tekstu na Twitterze – @DSmyk

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze